Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zimowy_festiwal_zupy_2009. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zimowy_festiwal_zupy_2009. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 20 stycznia 2009

Kropka nad i.


Leżę chora w łóżku, moje kubki smakowe nie działają, mój nos wziął zwolnienie, ale żołądek domaga się smacznej, ciepłej potrawy, rozgrzewającej, ale i kojącej, dającej pocieszenie w gorączce i dreszczach. Błądzę myślami, gubię się w pomysłach, wstać po książkę kucharską nie mam sił. Zbyt długie wpatrywanie się w monitor sprawia, że przed oczami latają mi mroczki.

Przypomniałam sobie jednak o niegdyś wysłanym mi przez Anoushkę przepisie na mieszankę przypraw zwaną Massale. Aromatyczna przyprawa, o bardzo silnym smaku, raczej ostra, choć o mocno korzennych zapachach, doskonała okazała się z miodową białą kapustą, która jednak już kilka dni temu zniknęła tak szybko, że nawet nie zdążyłam jej sfotografować. Do czego mogłam jednak użyć tej ciekawej przyprawy? I znów pustka w głowie. Leżenie w łóżku z gorączką, atakami kaszlu i bólem w płucach nie sprzyja wymyślaniu potraw.

Poddałam się. Nie, nie w kwestii zjedzenia czegoś. Postanowiłam jednak nie szukać uparcie żadnego przepisu, a jedynie wyciągać zachomikowane po półkach i lodówce produkty, by stworzyć idealne lekarstwo na głód i chorobową chandrę. Przewodnikiem w tym był trwający już od pewnego czasu "Sezamowy Tydzień". Z zamrażalnika wyciągnęłam zmrożony bulion, rano rozmroziłam porcję kurczaka, trzymaną na czarną godzinę i idąc tropem sezamu sięgnęłam po azjatyckie smaki upchane w szafkach i lodówce.


Oczywiście na pierwszy ogień poszedł olej sezamowy, mocno aromatyczny, doskonały do doprawiania potraw. W azjatyckim połączeniu smaków sosu sojowego, mirinu, octu ryżowego, imbiru, limonki kafir i wielu jeszcze innych aromatów, sezam w postaci uprażonych jasnych i czarnych ziaren oraz oleju okazał się być silnym akcentem, tak potrzebnym w zimowy, chorobowy czas. Stał się przysłowiową kropką nad i.

Sezamowa zupa azjatycka z makaronem

Składniki:
500 ml warzywnego bulionu de lux
250 ml wody
2 trawy cytrynowe, zmiażdżone
4-5 cm kłącze imbiru, obrane i przekrojone na dwie części
2 łyżki sosu sojowego
1 łyżka wina ryżowego do gotowania, mirin
2 łyżki octu ryżowego
1/4 - 1/2 łyżeczki pasty chili (lub innego ostrego sosu)
1 łyżeczka startego, zamrożonego kłącza imbiru
1 łyżeczka Massale
2 duże ząbki czosnku
1 cała pierś kurczaka, oczyszczona i pokrojona w paski, lub twarde/wędzone tofu, pokrojone w duże kostki
1 łyżka oleju arachidowego
2 szklanki warzyw, pokrojonych w paski lub małe kostki (może być mrożonka chińskich warzyw)
1 dymka, biała i zielona część
3-4 liście limonki kafir
1 łyżeczka pasty z kolendry
1 łyżeczka pasty z trawy cytrynowej
2-3 łyżki oleju sezamowego
uprażony sezam jasny i czarny do posypania

chiński makaron jajeczny, w gniazdach

Przygotowanie: Kurczaka należy zamarynować w mieszaninie sosu sojowego, mirin, octu ryżowego, pasty chili, startego, zamrożonego kłącza imbiru, Massale, sprasowanego czosnku przez ok. 30 minut. Potem podsmażamy kurczaka na oleju arachidowym z całą marynatą. W tym czasie zagotowujemy bulion z wodą, trawą cytrynową, imbirem. Gdy kurczak jest obsmażony (zajmie to ok 2-3 minuty z każdej strony, zależnie od wielkości kawałków), przelewamy kurczaka z reztką marynaty do bulionu. Dodajemy warzywa, białą część dymki, liście limonki kafir, pastę z kolendry i pastę z trawy cytrynowej. Gotujemy na średnim ogniu przez ok. 15-20 minut, do miękkości warzyw i ugotowania kurczaka. Jeśli zamiast kurczaka używamy tofu, to zamarynowane w w/w w mieszaninie tofu i obsmażone przez ok. 4-5 minut, wrzucamy na sam koniec do zupy, tylko by dać zupie smak z marynaty. Zdejmujemy z ognia, wlewamy sos sojowy, wrzucamy zieloną dymkę i mieszamy. Nalewamy na ugotowany makaron, podajemy posypane uprażonym sezamem.

Sezamowy kurczak po azjatycku

Składniki:
200 ml warzywnego bulionu de lux
3-4 liście limonki kafir
2 łyżki sosu sojowego
1 łyżka wina ryżowego do gotowania, mirin
2 łyżki octu ryżowego
1/4 - 1/2 łyżeczki pasty chili (lub innego ostrego sosu)
1 łyżka startego, zamrożonego kłącza imbiru
1 łyżeczka Massale
2 duże ząbki czosnku
1 cała pierś kurczaka, oczyszczona i pokrojona w paski, lub twarde/wędzone tofu, pokrojone w duże kostki
1 łyżka oleju arachidowego
2 szklanki warzyw, pokrojonych w paski lub małe kostki (może być mrożonka chińskich warzyw)
1 dymka, biała i zielona część
1 łyżeczka pasty z kolendry
1 łyżeczka pasty z trawy cytrynowej
1 łyżeczka skrobi ziemniaczanej
2-3 łyżki oleju sezamowego
uprażony sezam jasny i czarny do posypania

chiński makaron jajeczny, w gniazdach lub ryż

Przygotowanie: Zagotowujemy bulion z listkami limonki kafir. Odstawiamy do ostudzenia. Zamarynowanego (przez min. 30 minut, a lepiej przez 2-3 godziny) w sosie sojowym, mirinie, occie ryżowym, paście chili, świeżo startym, zmrożonym kłaczu imbiru, Massale i czosnku kurczaka obsmażamy na rogrzanym w woku oleju arachidowym przez 2-3 minut z każdej strony. Wrzucamy warzywa i smażymy przez ok. 8-10 minut (jeśli z mrożonki, należy sprawdzić czas podany przez producenta). W tym czasie mieszamy ostudzony bulion (bez listków limonki) ze skrobią ziemniaczaną, pastą z kolendry, pastą z trawy cytrynowej, olejem sezamowym. Gdy warzywa i kurczak są już gotowe, wlewamy mieszaninę bulionu i gotujemy chwilę, do czasu zgęstnienia sosu. Podajemy z ugotowanym makaronem lub ryżem.

Przyprawa Massalé z wyspy Reunion

Składniki:
10 łyżek ziaren kolendry
4 łyżki świeżo mielonego czarnego pieprzu
4 łyżki ziaren kuminu (kminu rzymskiego)
4 łyżki ziaren kardamonu
2 łyżki mielonej gałki muszkatołowej
2 łyżki goździków
2 łyżki mielonego cynamonu
2 łyżki mielonej, ostrej papryczki
1 łyżeczka ziaren kozieradki (fenegryki)

Przygotowanie: Na suchej patelni podpiec ziarna kuminu uważając, żeby go nie przypalić. Odstawić. Następnie tak samo postąpić z ziarnami kolendry. Wyłuskać ziarna kardamonu. Zmielić dokładnie wszystkie składniki. Przechowywać w szczelnie zamkniętym słoiczku.

Źródło: Anoushka, która odnalazła przepis na tej stronie.

Smacznego.

Zimowy Festiwal Zupy 10.01.2009 - 20.01.2009

Zupka ze szczęśliwymi płetwalami.


Zgodnie z zapowiedzią przedstawiam dziś norweski krem kartoflany. No dobra. Wcale nie wiem czy on taki norweski jest, ale tak mi się go nazwało, gdyż ...

... ale może po kolei. Najpierw były plany pieczeniowe. Weekendowa Piekarnia i bananowy chlebek pełną parą powstawał, gdy wraz z Oczko zaprzęgłyśmy naszą magię do pracy. Ale osłabłe z lekka po bertinetowych zmaganiach ciała trzeba było pożywnie, a co ważniejsze smacznie posilić. "Co tutaj przygotować?" myślałam sobie, gdy dzień wcześniej chodziłam po bazarku. Oczywiście musiała być zupa - w końcu piekłam z Zupoholiczką. Musiało być jednak i nazębnie, by dać siły na cały, pełen wrażeń dzień zarówno nam jak i mojemu mężowi, zatrudnionemu w charakterze fotografa naszych pieczeniowych dokonań.


Mgliście przypomniałam sobie o z dawna czytanym przepisie na zupę rybną po norwesku. Ale poza rybami, nie za bardzo pamiętałam skład, a nawet nie byłam pewna jakich ryb należałoby użyć. Wybierałam więc produkty kierując się własną kulinarną wyobraźnią, kręciłam nosem lub zachwycałam się przy różnych straganach, by na koniec mieć koszyk pełen ryb, włoszczyzny, fenkułów, ziemniaków, selera naciowego i dorodnych główek czosnku. Brakowało tylko świeżych ziół, trzeba było więc zadowolić się suszonymi.

Zupa okazała się wyborna. Pachnąca anyżem fenkułu, z delikatnie rozpływającym się w ustach łososiem i dorszem, w tle jedynie z lekką nutą wermutu. Mężowi potrzebna była jeszcze kapka śmietany, mi koperek, a Oczko spałaszowało zupkę bez dąsów ... bo to taka zupka ze szczęśliwymi płetwalami była.


Norweski krem kartoflany

Składniki:
700 ml bulionu warzywnego de lux (patrz niżej)
ok. 5 ziemniaków (ok. 1,2 kg)
1 duży fenkuł, pokrojony w paseczki (z wykrojonym głąbem!)
1/2 szklanki wermutu
35 dag filetu z dorsza, bez ości, pokrojony na 2-3 cm kwadraty
300 ml bulionu
2 duże dwonka łososia (ok. 40 dag)
ok. 1/2 łyżeczki przyprawy do ryb (Kamis, z młynkiem)
świeżo zmielony pieprz
śmietana
koperek, choć ja niestety o nim zapomniałam :(

Przygotowanie: Ugotowany wcześniej bulion podgrzałam, a w nim pokrojone w kostkę ziemniaki. Gdy ugotowały się do miękkości, Oczko zabrało się za żyrafinowanie, a ja za oczyszczanie z ości rybek. W "skremowanej" zupce najpierw zatonął fenkuł, by po kilku minutach dołączył do niego pokrojony na kawałki dorsz. Dolałam wermut i gotowałam wszystko ok. 10 minut. W osobnym garnuszku zagotował się bulion, a w nim przez ok. 10-15 minut gotowały się dzwonka łososia. Wyjęłam je i na desce oddzieliłam od ości (skórę zdjęłam przed gotowaniem). Pozostały z gotowania łososia bulion dolałam do kremu ziemniaczanego, doprawiłam przyprawą do ryb i pieprzem. Gotową zupkę wlałam do talerzy, najpierw cedzakową łyżką wyjmując dorsza i fenkuł, a na koniec nakładając łososia i dekorując śmietaną. Zabrakło mi w niej jedynie koperku.

Na drugi dzień został pyszny i aromatyczny krem ziemniaczany. Spałaszowaliśmy go z mężem bez dodatku ryb, z samym tylko cudownym razowcem, ale można by dodać do niego albo świeżą rybę i ugotować tak jak powyżej, albo rybę wędzoną, jak łososia czy nawet makrelę. Zgodnie z upodobaniami i gustem.

A jeśli chcecie zobaczyć jak pięknie można sfotografować moją zupkę, zapraszam na Oczkową Kosę.

Bulion warzywny de lux

Składniki:
2 całe włoszczyzny (takie z bazaru, a nie z supermarketu, pełne dorodnych warzyw - w każdej były po 3-4 marchewki, ok. 3-6 różnej wielkosci pietruszek, duży kawałek selera, 2-3 średnie pory, bez kapusty)
2 duże cebule, całe, opalone
1 duży fenkuł, bez głąba
3-4 gałązki selera naciowego, z liśćmi
4-5 ząbków czosnku (ok. 1/2 główki), w całości, bez łupin
10-12 ziaren ziela angielskiego
ok. 15-16 ziaren pieprzu
5-7 liści laurowych
2-3 łyżki suszonego lubczyku (lepiej przynajmniej 1 doniczka świeżego)
2 łyżki suszonego tymianku (jeśli można, to lepiej świeży)
ok. 2-3 łyżek oliwy
sos sojowy

Przygotowanie: Do pięciolitrowego garnka wrzuciłam pokrojone (w niezbyt duże kawałki) warzywa , przyprawy, zioła i czosnek, chlust oliwy i zalałam ok. 2 litrami wody. Tyle akurat zmieściło się w garnku po brzeżek. Przykryłam i gotowałam przez ok. 1 1/2 godziny. Przecedziłam wywar i doprawiłam do smaku sosem sojowym. Zamroziłam w półlitrowych pojemniczkach. Tak przygotowany wywar można stosować jako koncentrat i rozwadniać 1:1 lub 2:1 (bulion do wody) albo używać takiego intensywnego, który doskonale nadaje się, gdy brak bulionu rybnego lub przy zupach o silnych w smakach i aromatach składnikach, jak zupy azjatyckie, grzybowa, barszcz z wędzonymi śliwkami, itp.

Smacznego.

Zimowy Festiwal Zupy 10.01.2009 - 20.01.2009


poniedziałek, 19 stycznia 2009

Podarunek dla Hirkowej Pani.


Jesień czy zima, słota czy śnieg. Z małym dzieckiem chodzi się na spacery prawie niezależnie od pogody. Kiedy kilka dni temu pojechałam do mojego brata, razem z jego żoną wybrałyśmy się na spacer z malutką Zosią w wózku. Spacerowałyśmy sobie uliczkami, by na koniec dojść do Bazarku na placu Szembeka, po zakupy na jakiś szybki i nie wymagający zbyt dużo pracy obiad, by móc jak najwięcej czasu spędzać na zabawach ze śliczną bratanicą i naszych, rodzinnych rozmowach. Poza pysznymi, choć kupnymi śledziami po staropolsku wybranymi na przekąskę, chciałyśmy zrobić coś jednogarnkowego, pożywnego i smacznego, co doda nam sił i ciepła na cały razem spędzony wieczór.

Do toreb wskoczyła więc kapusta, włoszczyzna, trochę boczku i jeszcze pierś kurczaka, by planowany kapuśniak uczynić bardziej pożywnym. W domu zmarznięte dłonie szybko rozgrzały się, gdy we dwie szatkowałyśmy kapustę, obierałyśmy i kroiłyśmy warzywa, smażyłyśmy boczek, by wszystko to w końcu zalać bulionem z przyprawami. Oczywiście nie zapominając o mięsnej wkładce. Przygotowanie zupy, do momentu nałożenia pokrywki na garnek i pozostawienia go na małym ogniu zajęło nam nie więcej niż kwadrans, w czasie którego nasi ukochani mężowie bawili się z rozkosznym maleństwem.

Zupa ta ma dwa ogromne plusy. Jest wybornym, rozgrzewającym daniem, a dodatek balsamico tuż przed podaniem daje jej przyjemnego pazura. Oczywiście karmiąca mama obeszła się smakiem - w końcu to ocet, ale za to dostała pysznie doprawiony majerankiem parujący talerz. Razem z pajdą świeżego jasnego chleba ... doskonałe.

Drugim plusem jest możliwość przerobienia tej zupki na wersję wegetariańską. Wprawdzie nie będzie to już ten sam smak, gdyż to boczek nadaje zupie charakterystyczny wędzony akcent, można go jednak dodać zupie poprzez posypanie porcji już na talerzu tartym wędzonym serem. Za to dodatek mięsny (w naszym przypadku pierś z kurczaka) można zamienić na pokrojoną w grubą kostkę dynię i zapewniam, że zupa będzie doskonała ... słodko-kwaśna, lekko wędzona ... to taki mój podarunek dla Hirkowej Pani.


Kapuśniak Balsamico

Składniki:
20 dag surowego wędzonego boczku, pokrojony w kosteczkę
1-2 cebule, pokrojone w dużą kostkę
1 pierś z kurczaka
3 ząbki czosnku
1/3 główki białej kapusty, poszatkowanej
1 włoszczyzna, pokrojona w kosteczkę lub talarki
4 ziemniaki, pokrojone w kosteczkę
2 1/2 l bulionu (warzywny lub mięsny)
1 łyżka kminku
1 łyżka majeranku
przyprawy w zależności od intensywności smaku bulionu: liść laurowy, ziele angielskie, pieprz ziarnisty
2-3 łyżki balsamico

Przygotowanie: Na suchej patelni podsmażyłam boczek, aż wytopił się z niego tłuszcz, a mięso ładnie przyrumieniło. Dorzuciłam cebulę i smażyłam aż do zeszklenia. Dorzuciłam pierś kurczaka, kapustę, pokrojoną włoszczyznę i ziemniaki i wszystko zalałam bulionem. Doprawiłam kminkiem i majerankiem (oraz ewentualnie innymi przyprawami, w zależności od smaku bulionu) i gotowałam pod przykryciem ok. 40 minut. Kiedy wszystkie warzywa były miękkie, a mięso ugotowane, wyjęłam pierś z kurczaka i na desce pokroiłam ją w paseczki. Wlałam do talerzy porcje zupy, dodałam mięso z kurczaka i doprawiłam balsamico (esencja octu balsamicznego).

Smacznego.

Zimowy Festiwal Zupy 10.01.2009 - 20.01.2009
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...