Dziś widziałam Panią Jesień.
Rude włosy tańczące na wietrze.
Loki poprzeplatane kolorowymi liśćmi.
Miękki, ciepły szal o barwie angielskiej musztardy.
Kasztanowe spodnie i buty w kolorze żołędzi.
Policzki upstrzone złocistymi piegami...
Niosła dynię i pęk pomarańczowych chryzantem.
Chciałam zaprosić ją na jesienny podwieczorek.
Na pieczone gruszki pachnące kwiatami pomarańczy,
muśnięte waniliowo-miodowym syropem.
I kiedy już miała odwzajemnić uśmiech... zadzwonił budzik...
Gruszki pieczone z miodem, wanilią i wodą z kwiatów pomarańczy
2 gruszki
1 łyżka masła
1 łyżka miodu, lub więcej do smaku
2 paski suszonej skórki z pomarańczy ( lub świeżej w sezonie)
1 laska wanilii
2 łyżki wody z kwiatów pomarańczy
1 szklanka gęstego jogurtu naturalnego
ulubione orzechy, opcjonalnie
Masło i miód rozpuścić w garnku, dodać ziarenka wanilii, wodę i skórkę pomarańczową.
Gruszki przeciąć na pół. Obrać, jeżeli mają twardą i grubą skórkę.
Ułożyć w naczyniu żaroodpornym, polać masłem z przyprawami.
Piec w 200 st. C przez 20-25 minut.
Jogurt rozdzielić na 4 talerzyki, na wierzchu ułożyć połówkę gruszki,
polać wszystko powstałym podczas pieczenia syropem.
Posypać wcześniej uprażonymi orzechami, jeżeli ich używamy.
Wybrałam gruszki na wrześniowe spotkanie z Amber.
Jesteście ciekawi co z nich powstało za Jej Kuchennymi drzwiami?
Chodźcie ze mną!