Łopuszna to jedna z moich ulubionych wsi na Podhalu. Właściwie sama nie wiem dlaczego, ponieważ poza spacerem, obejrzeniem kilku ciekawych miejsc, tak naprawdę niezbyt wiele można tu robić :). Pierwszy raz na pstrąga zabrał mnie tu A. I tak już zostało. Jeździmy tam często, więc polecam Wam to miejsce na nieco dłuższy spacer, jako przerwę w Waszej wakacyjnej podróży w góry.
W niedzielę pojechaliśmy tam ponownie, aby zobaczyć Konkurs Potraw Regionalnych. Była to już edycja 39, a wzięło w niej udział 13 kół gospodyń wiejskich z Łopusznej i okolicznych wiosek. Wszystko odbyło się przy domu profesora, jak Tischnerówkę pięknie nazywa mój A. To najstarszy na Podhalu festiwal kuchni regionalnej. Podobno było 300 potraw, podobno były bardzo dobre. Niestety nie spróbowaliśmy, ponieważ nie należymy do śmiałków przeciskających się przez tłumy z talerzykiem i widelcem (a musicie wiedzieć, że jedzenie było za darmo, pogoda ładna to i ludzi mnóstwo). Grały góralskie kapele, było wesoło, lało się piwo i jeśli znam górali to pewnie i coś więcej. Póki co to jednak jeszcze nie nasz klimat :). Może za parę lat. Ale jeśli w przyszłym roku będziecie w okolicach Łopusznej w tym czasie, wstąpcie, to nie zaszkodzi i nic nie kosztuje. Zwiedzanie Tischnerówki to z kolei wydatek 4 złotych, a jeśli kupicie tam którąś z książek wbiją Wam na pierwszą stronę bardzo ładną pamiątkową pieczęć. Ja zakupiłam Jak żyć?. Przeczytam to może się pochwalę.
Porzuciwszy walkę o jedzenie postanowiliśmy wybrać się do ukochanego wręcz przeze mnie pensjonatu "Pstrąg" przy stawach rybnych. Doprawdy nie wiem, kto mógłby chcieć spędzać wakacje przy otwartych stawach rybnych, ale zawsze fascynował mnie ten pomysł :). W pięknym budynku, który możecie zobaczyć poniżej, mieściła się też restauracja. Restauracja bardzo klimatyczna, jeszcze z poprzedniego ustroju, z ceratą na stolikach, panią z trwałą za ladą oraz napojami w literatkach. Ku mojemu głębokiemu ubolewaniu (!) cały pensjonat wraz z restauracją przeniesiono do nowego budynku naprzeciwko dworu. Miejsce zupełnie straciło już swój urok, jest takie jakich wiele (styl: wiejski dom weselny), a porcje zmalały drastycznie. Stary budynek stoi teraz pusty przy pełnych stawach. Mam nadzieję, że to przejściowe i ktoś znów tchnie życie w to miejsce.
Najpiękniejszym miejscem w Łopusznej jest jednak dwór (wejście na teren nic nie kosztuje, zwiedzanie muzeum 6 złotych). To dawana siedziba rodzin Lisickich, Tetmajerów i Lgockich. To piękne miejsce - takie, w którym chciało by się spędzić starość. Lubię na nie patrzeć choćby z drogi.
Zapraszam na spacer :)
3 komentarze:
urokliwa ta wieś:)
Jak tam ładnie:)))
no cóż, wiem coś o tych wszystkich urokliwych miejscach...jeżdziłam tam całą swoją młodość i niestety, dużo się zmieniło-nie tylko "Pstrąg", ale przede wszystkim "Naftobudowa"-niegdyś piękny i tętniący życiem budynek, a dziś...ruina...SZKODA!!!wspomnienia są zawsze piękniejsze od rzeczywistości. Pozdrawiam
Jolka
Prześlij komentarz