Jako czekoladoholiczka uwielbiam czekoladowe ciasta. Rzadko piekę, bo w domu mam mało tych czekoladoholików, ale jak już piekę, to musi wyjść idealnie.
I wyszło. Niesamowicie czekoladowe ciasto przełożone delikatnym, kokosowym kremem z wiórkami kokosowymi. Przyciągające swym kolorem, intrygujące wyglądem ciasteczek oreo, a w smaku do złudzenia przypominające popularne batoniki bounty. Jeśli tak jak ja jesteście czekoladoholikami i kochacie kokosy, a już szczególnie połączenie tych dwóch wspaniałych smaków, to koniec. Jeden kawałek nie wystarczy. Ostrzegam. 2 i 3 także ;).
Za pierwszym razem ciasto upiekłam na wigilię klasową i zaniosłam w nadziei, że będzie smakowało, a po dwóch godzinach wszyscy się rozeszli, zostało mnóstwo ciasta, ale mojego... ani kawałka (a przyniosłam chyba największą blachę!).
Następnym razem upiekłam z tej samej ilości składników w tortownicy o śr. 24 cm (jedynie ilość polewy zredukowałam o połowę) i... wystawiłam na stół w swoje urodziny. Nie zaskoczyłam, bo wszyscy znali to ciasto, jednak nikt nie spodziewał się, że właśnie ono będzie pełniło rolę tortu. Znikło do rana :)