Ciekawa byłam tego przepisu. No bo jak to – kurczak i truskawki? I okazało się, że to połączenie jest naprawdę bardzo smaczne. Danie trochę nietypowe, za to bardzo wakacyjne.
Przepis na tę potrawkę z kurczaka z owocami wzięłam z wiekowej już książeczki "Gulasze i potrawki" z serii "Biblioteczka Poradnika Domowego" i lekko go tylko zmieniłam. Według przepisu, nadają się też mrożone truskawki, choć osobiście uważam, że to nie najlepszy pomysł. Dla mnie cały urok tego dania tkwi w świeżych, zwartych, lekko tylko zagrzanych owocach :)
RAGOUT Z KURCZAKA Z OWOCAMI
(dla 4 osób)
- około 600 g piersi kurczaka,
- 100 g suszonych moreli,
- 250 g truskawek,
- pół szklanki białego wina,
- łyżka miodu,
- trochę soku z cytryny,
- szklanka bulionu drobiowego,
- 2 łyżki oleju,
- 2 łyżki masła,
- czubata łyżka mąki,
- łyżeczka przyprawy curry,
- sól, pieprz, cukier
Suszone morele pokroić w paseczki, zalać winem wymieszanym z miodem i odstawić. Mięso umyć, pokroić na nieduże kawałki, skropić sokiem z cytryny i posypać pieprzem. Na patelni rozgrzać olej i krótko obsmażyć mięso na dużym ogniu (najlepiej partiami). W rondlu stopić masło, dodać mięso, oprószyć solą, mąką i curry, dodać morele wraz z winem i wlać bulion. Dusić na małym ogniu pod przykryciem około 15 minut, mieszając od czasu do czasu.
Truskawki umyć, oczyścić z szypułek i przekroić na połówki. Dodać do mięsa, ostrożnie zamieszać i gotować jeszcze chwilkę, aż się zagrzeją. W razie potrzeby doprawić jeszcze do smaku solą, pieprzem albo odrobiną cukru.
Najlepiej podawać z ryżem.
Może zainteresuje Cię również
Miało być ciasto z czereśniami, niestety ostatnie warunki atmosferyczne były tak niesprzyjające, że na straganach tych owoców prawie nie ma, a jeśli już są, to w cenie zaporowej. Niestety, wygląda na to, że w tym roku będę musiała obejść się smakiem. To samo,obawiam się, z bobem. Nie jadłam go od paru ładnych lat i bardzo chciałam sobie ten smak przypomnieć, jednak zdaje mi się, że cena 16 zł za paczkę nie jest hmm... zbyt normalna.
Po powrocie do domu z zakupów, wyjęłam z zamrażarki jagody i zrobiłam sernik, który zaplanowany był na "za jakiś czas". Zauroczył mnie, gdy tylko zobaczyłam go pierwszy raz u Edysi. Uwielbiam wszystko, co jagodowe, więc przełamałam swoje obawy przed zrobieniem pierwszego sernika w swoim życiu ;)
Oczywiście sernik był baaardzo dobry i wszystkim smakował :)
(przepis od dorotus76, jednak zmniejszyłam ilość składników dopasowując je do mniejszej tortownicy)
SERNIK JAGODOWY
spód:
120g ciastek digestive,
50-60g stopionego masła
masa serowa:
500g zmielonego, tłustego twarogu,
130g cukru,
1 opakowanie (16g) cukru wanilinowego,
3 nieduże jajka,
1,5 łyżki mąki,
łyżka soku z cytryny,
170g jagód (mogą być mrożone)
polewa:
200ml gęstej, kwaśnej śmietany 18%
1,5 łyżki cukru pudru,
łyżeczka cukru wanilinowego
Tortownicę o średnicy 18 cm wyłożyć folią aluminiową (dorotus podaje instrukcję, by kawał folii położyć na spodzie tortownicy, następnie na tym wszystkim zacisnąć obręcz, a wystającą folią obłożyć tortownicę od zewnątrz).
Ciastka zmielić lub drobniutko rozkruszyć, zalać masłem i dokładnie wymieszać, a następnie wyłożyć nimi dno tortownicy. Włożyć do lodówki na około pół godziny.
Jagody zmiksować blenderem na papkę (mrożone uprzednio rozmrozić, ale nie trzeba ich odsączać z soku).
Wszystkie składniki masy serowej zmiksować na jednolitą masę, na końcu wmiksowując jajka. Gotową masę wylać na schłodzony spód.
Piec w 180 stopniach przez godzinę. Sernik powinien być ścięty z wierzchu i nieco wilgotny w środku, nie piec do tzw. "suchego patyczka".
Śmietanę wymieszać z cukrem i cukrem wanilinowym, polać sernik i piec jeszcze 10 minut.
Studzić przy uchylonych drzwiczkach od piekarnika.
Schłodzone ciasto włożyć do lodówki – najlepiej na całą noc. Przechowywać również w lodówce.
Może zainteresuje Cię również
Na sobotę – ciastka o wdzięcznej nazwie "truskawkowa masakra" luźno zainspirowane przepisem Toski ;) Trzeba jednak przyznać, że widok krwawego wnętrza wypływającego z ciastek podczas pieczenia sam nasuwa takie właśnie określenie. Tak więc w tym przypadku akurat wyciek nadzienia nadaje pewien urok... :)
Do nadzienia ciastek z truskawkami użyłam także serka waniliowego, który zagęściłam odrobiną mąki ziemniaczanej - dzięki temu po upieczeniu powstało coś w rodzaju waniliowego budyniu.
TRUSKAWKOWA MASAKRA (CIASTKA Z SERKIEM WANILIOWYM I TRUSKAWKAMI)
(12 sztuk)
- 1 opakowanie ciasta francuskiego,
- 12 ładnych, raczej większych truskawek,
- 1 opakowanie (150g) serka waniliowego,
- 1 łyżeczka (z minimalnym czubkiem) mąki ziemniaczanej,
- jajko do posmarowania ciastek,
- cukier puder do posypania
Serek waniliowy wymieszać z mąką ziemniaczaną.
Ciasto francuskie rozłożyć na wysypanej mąką stolnicy, lekko rozwałkować i podzielić nożem na 12 kwadratów.
Na środek każdego kwadratu nałożyć łyżeczkę serka i układać po jednej truskawce. Rogi ciasta połączyć na górze, tworząc pierożek.
Ciastka układać na wyłożonej pergaminem blaszce i posmarować po wierzchu roztrzepanym jajkiem. Piec w 220 stopniach, aż będą złociste.
Upieczone ciastka posypać cukrem pudrem i wystudzić na metalowej kratce.
Może zainteresuje Cię również
Po raz kolejny wracam wspomnieniami do dzieciństwa i radosnych chwil, jakie wiązały się zawsze z zakończeniem roku szkolnego. Jaka to była radość, że "wakacje, znowu są wakacje, na pewno mam rację...". Że przede mną dwa miesiące laby, nicnierobienia, wyjazdu do babci, wczasów z rodzicami i luzu.
Dziś napisałam ostatni w tej sesji egzamin i jestem tak zmęczona i skołowana, że ledwo do mnie dociera, że już wreszcie wolne. Wolne z widmem praktyk i pisania pracy inżynierskiej.
Pogoda też jakoś wakacji nie przypomina.
Deser z jogurtu, inaczej "śnieżna galaretka". Robiliśmy to-to, kiedy byłam mała. Wtedy jednak jakoś bardziej mi smakowała – tak jak i te wakacje, którymi bardziej się ekscytowałam niż dziś.
ŚNIEŻNA GALARETKA
200ml jogurtu,
1-2 łyżeczki cukru,
trochę cukru wanilinowego,
płaska łyżeczka żelatyny,
owoce (np. truskawki, jagody, maliny),
ewentualnie bita śmietana
Żelatynę wymieszać z 3 łyżkami zimnej wody i zostawić do napęcznienia. Jogurt osłodzić cukrem. Żelatynę rozpuścić dodając 3 łyżki wrzątku, wlać do jogurtu i dokładnie wymieszać.
Owoce umyć, część pokroić i włożyć do salaterki. Zalać jogurtem i włożyć do lodówki na kilka godzin, aż stężeje. Przed podaniem udekorować bitą śmietaną i resztą owoców.
Może zainteresuje Cię również
Dzień Taty w naszym domu uświetnił... "Kopiec Kreta" z truskawkami ;) Nie pamiętam, kiedy ostatnio piekłam ciasto z proszku, ale trzeba było zrobić, bo wszyscy się dopominali. Bardzo smaczny, nie mogę powiedzieć o nim złego słowa, choć nie jest to szczyt kulinarnych ambicji :P
No i przypomniałam sobie, że w maju na Dzień Mamy były na deser truskawki w kremie ajerkoniakowym, o których miałam pisać, a później zapomniałam. Inspirowałam się przepisem znalezionym u Ireny i Andrzeja, jednak odrobinę go zmodyfikowałam. Ojej, ale ten deser był pyszny! Tak pyszny, że niedawno zrobiłam go sobie po raz kolejny ;)
TRUSKAWKI W KREMIE AJERKONIAKOWYM
(dla 2 osób)
- 200ml mleka,
- 100 ml ajerkoniaku,
- 1 łyżka cukru z wanilią,
- 1 łyżeczka cukru pudru,
- 1 łyżka skrobi kukurydzianej lub mąki pszennej,
- 250g truskawek,
- świeża mięta do dekoracji
Mleko wlać do rondelka, dodać cukier puder i cukier z wanilią, skrobię/mąkę oraz żółtko. Całość dokładnie wymieszać trzepaczką. Postawić na niewielkim ogniu i zagotować, cały czas mieszając. Do tak powstałego budyniu wlać ajerkoniak i dokładnie rozmieszać. Zdjąć z ognia i nieco przestudzić.
Truskawki umyć, usunąć szypułki, umieścić w salaterkach i polać kremem. Udekorować miętą. Można jeść od razu lub schłodzić w lodówce.
Może zainteresuje Cię również
Niedawno przypomniałam sobie, że jako dziecko przejawiałam spore zainteresowanie pieczeniem i gotowaniem. Było to w wieku około 6 lat, gdy powoli wychodziłam z okresu permanentnego "niejadztwa" i stopniowo, acz ostrożnie, rozszerzałam swoje horyzonty żywieniowe. Pomagały mi w tym książeczki kucharskie przeznaczone dla dzieci. Ładnie ilustrowane, z dokładnymi i prostymi instrukcjami, jak krok po kroku wykonać daną potrawę. Niestety, najczęściej na ich przeglądaniu się kończyło. Mama praktycznie zawsze wykręcała się a to brakiem czasu, a to przypuszczeniem, że "w tym przepisie jest coś nie tak, na pewno się nie uda", a najczęściej łącząc ze sobą te dwa argumenty. Książeczki leżały więc na półce, przeglądane tęsknie od czasu do czasu...
Miałam takich książeczek cztery. "Książka kucharska Kaczora Donalda" była trzecią, którą dostałam. Kupiła mi ją ciocia, gdy spędzałam u niej wakacje. Ciocia miała więcej cierpliwości niż mama, więc od czasu do czasu pozwalała mi realizować swoje kulinarne zapędy.
Pamiętam, jaka byłam ucieszona, gdy zrobiliśmy "Naleśniki z truskawkami Hyzia, Dyzia i Zyzia". Był to czas, gdy regularnie kolekcjonowałam każdy numer komiksów z Kaczorem Donaldem, a siostrzeńcy byli moimi niekwestionowanymi idolami.
Naleśniki były najzwyklejsze na świecie, ale jaka byłam szczęśliwa, że to przepis z MOJEJ książki! :)
NALEŚNIKI Z TRUSKAWKAMI(dla 2 osób)
125g mąki,
szklanka mleka,
pół szklanki wody,
2 jajka,
50 g masła,
2 łyżeczki cukru,
pół łyżeczki cukru wanilinowego,
szczypta soli,
+ truskawki
+ cukier puder do posypania
Do miski wlać mleko, wbić jajka, wsypać mąkę i wymieszać na jednolitą masę. Dodać sól, cukier i cukier wanilinowy i dokładnie wymieszać. Odstawić na pół godziny.
Wlać do ciasta stopione masło i rozcieńczyć je 100ml wody. Ponownie dokładnie wymieszać.
Naleśniki smażyć na suchej patelni, nie trzeba już dodawać tłuszczu, o ile oczywiście patelnię mamy dobrą :)
Umyte i pokrojone truskawki posypać niewielką ilością cukru, ułożyć je na naleśnikach i zrolować. Posypać cukrem pudrem.
W sumie przepis tak banalny, że aż się zastanawiałam czy w ogóle go tu pisać, no ale skoro już wspominamy te smaki dzieciństwa, to niech będzie :P
Może zainteresuje Cię również
Wczorajszy dzień upłynął mi pod znakiem klęski. Zaczęło się od śniadaniowego omletu, który podczas obracania spektakularnie rozpadł się na pięć części. Potem tort naleśnikowy z truskawkami, którego zrobienie zajęło mi kupę czasu, a w efekcie był za słodki, szpetny jak ja o poranku (a miałam mu focie cyknąć i na blogaska wstawić...), a co najgorsze, było go za mało, więc rodzina niedojedzona i niezadowolona. Powinnam była zatem wycofać się rakiem z kuchni, ale nie, musiałam zwieńczyć dzieło produkując na koniec dnia zakalcowane "coś" co więcej miało wspólnego z gliną, niż z ciastem.
Aż sobie musiałam drinknąć z tego wszystkiego.
TRUSKAWKOWE DAIQIRI
(2 porcje)
- 60 ml białego rumu,
- 120 g truskawek,
- 120 g lodu,
- 2 łyżeczki cukru trzcinowego
- 2 łyżki soku z cytryny lub limonki
Do blendera wrzucić umyte truskawki, pokruszony lód, syrop cukrowy i sok z limonki. Na koniec wlać rum. Zmiksować, aż drink nabierze jednolitej konsystencji.
|
Truskawkowe daiquiri |
Może zainteresuje Cię również
Odkurzając smaki dzieciństwa, przypomniałam sobie o niepozornym i jakże pysznym deserze, kisielem* zwanym. Wiem, nie wszyscy lubią. Ale ja uwielbiam od zawsze. A już szczególnie taki najprawdziwszy, domowy. Żadne tam syntetyczne, z barwnikami i aromatami. Kisiel z prawdziwych truskawek rządzi!
Wczoraj zrobiłam go ze świeżych, ale poza sezonem doskonale spiszą się mrożone truskawy, które wcześniej trzeba rozmrozić i zagotować razem z tym sokiem, co puściły.
Zazwyczaj jadłam go na ciepło, tak miało być też i tym razem. Ale jak już go zrobiłam, to stwierdziłam, że jest za gorąco, i że jednak wolę zimny. Przestudziłam, choć przyznam, że sporą część podjadłam w tak zwanym międzyczasie. Nie mogłam się powstrzymać. A potem tylko czapeczka z bitej śmietany i... prawie zapomniałam, że miałam się uczyć na egzamin. :)
KISIEL TRUSKAWKOWY
(2 porcje)
- 200g świeżych truskawek,
- 100 ml wody + trochę do rozrobienia mąki,
- 2 czubate łyżeczki mąki ziemniaczanej,
- 3 łyżeczki cukru,
- odrobina cukru wanilinowego
Truskawki odszypułkować, umyć, rozgnieść na paciaję widelcem. Przelać do garnuszka, wlać wodę, dodać cukier i cukier wanilinowy. Zagotować. Mąkę ziemniaczaną rozrobić w niedużej ilości zimnej wody, wlać do truskawek. Mieszać i gotować jeszcze chwilę, aż zgęstnieje.
*kisielem, nie kiślem! Jak mnie denerwuje, jak ktoś tak mówi. Po polskawemu ;)
Może zainteresuje Cię również
Korzystając z pełni sezonu truskawkowego, postanowiłam zrobić jakieś szybkie ciacho z tymi owocami. Wybrałam przepis Dagi na ciasto muffinowe. I to był strzał w dziesiątkę :) Muffinowe, bo robi się je tak, jak ciasto na muffinki: składniki mokre łączy się z suchymi i miesza łyżką. Na koniec wystarczy po prostu przelać je do jednej formy. Co więcej, w przeciwieństwie do muffinek, ciasto dużo dłużej utrzymuje świeżość :)
Proporcje te same, zmieniłam jednak przepis na kruszonkę:)
CIASTO MUFFINOWE Z TRUSKAWKAMI
- 2 szklanki mąki pszennej,
- ½ szklanki mąki ziemniaczanej,
- 1 szklanka cukru,
- 1 szklanka kefiru,
- 3 jajka,
- 1 małe opakowanie cukru wanilinowego,
- ½ szklanki oleju lub rozpuszczonego masła,
- 2 pełne łyżeczki proszku do pieczenia,
- około 300g truskawek (ciasto można też robić z innymi owocami)
kruszonka:
- 1-2 łyżki miękkiego masła,
- 3 łyżki cukru trzcinowego (może być też zwykły),
- 2 łyżki płatków migdałowych,
- 1-2 łyżki mąki,
- pół łyżeczki cynamonu
W jednej misce wymieszać składniki mokre, w drugiej składniki suche, następnie suche przesypać do mokrych i wymieszać łyżką (grudki mogą zostać). Przelać ciasto do formy (u mnie 25 x 30 cm) wyłożonej papierem do pieczenia, na wierzchu ułożyć umyte i osączone truskawki, na koniec posypać wszystko kruszonką zagniecioną z podanych składników.
Piec około 40-50 minut w 190 stopniach.
Może zainteresuje Cię również
Pierwszy raz zrobiłam to ciasto na początku maja, na moje urodziny. Odtąd co tydzień słyszałam prośby, by znów je upiec. Rozkochało w sobie całą rodzinę. Podbiło serca wszystkich domowników. Mój chłopak po pierwszym kęsie wystękał z pełnymi ustami: "Wyjdź za mnie..." ;)
Cudownie mokre, delikatne, aksamitne i rozpływające się w ustach mleczne ciasto. Z reguły staram się nie popadać w paranoję z epitetami dotyczącymi jakiejś potrawy, ale na temat tego ciasta mogłabym napisać wiele.
Ciasto pochodzi z Meksyku, choć ponoć spotkać je można w całej Ameryce Łacińskiej. "Tres leches" to nic innego jak "trzy mleka" – mikstura, którą nasącza się biszkoptowe ciasto. Podaje się je z owocami, które przełamują jego słodycz. Ja podałam je z truskawkami, bo akurat mamy sezon i z kiwi dla kontrastu. Świetnie się zgrały :)
Przepis znaleziony u Agnieszki z "Kuchni nad Atlantykiem".
PASTEL DE TRES LECHES
ciasto:
- 6 dużych jajek,
- 1 szklanka cukru,
- 1 szklanka mąki,
- 115g roztopionego i ostudzonego masła,
- szczypta soli,
- ¼ łyżeczki sody
oraz:
- 250ml mleka (zwykłego),
- 300ml mleka skondensowanego niesłodzonego,
- 300ml mleka skondensowanego słodzonego, 375ml śmietany kremówki,
- 1-2 łyżki cukru pudru (niekoniecznie, ale ja dałam),
- 1 łyżka cukru wanilinowego,
- owoce do przybrania (u mnie truskawki, ale pasują też ananasy, mango, karambole i inne egzotyczne owoce)
Białka jaj ubić ze szczyptą soli i sodą na sztywną pianę, następnie dodać pół szklanki cukru i dalej ubijać, aż cukier się rozpuści. Żółtka zmiksować z resztą cukru, wlać do piany z białek i ostrożnie wymieszać szpatułką. Następnie delikatnie wmieszać masło, a potem stopniowo przesiewaną mąkę. Gdy składniki będą już połączone, wylać ciasto do prostokątnej foremki (u mnie 30 x 25) wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec w 180 stopniach przez ok. 25 minut, aż będzie złote, a wbity patyczek suchy.
Na 5 minut przed końcem pieczenia wymieszać ze sobą 3 rodzaje mleka i odstawić. Zaraz po wyjęciu z piekarnika upieczonego ciasta powoli zalać całą jego powierzchnię mlekiem (nie wyjmując z formy). Powinno wchłonąć cały płyn w ciągu 5-10 minut. Odstawić je do ostygnięcia, a gdy będzie zimne, włożyć do lodówki na kilka godzin lub na całą noc.
Przed podaniem najlepiej wyłożyć je na tackę, żeby łatwiej było go nakładać na talerzyki. W tym celu tacę wyłożyć folią aluminiową robiąc dookoła rant, żeby mleko nie wyciekło i nie zapaćkało nam lodówki ;) Tacę położyć na formie z ciastem, a następnie sprawnym ruchem odwrócić całość "do góry nogami". Zdjąć formę i delikatnie odkleić papier do pieczenia, zostawiając ciasto na tacy.
Śmietankę kremówkę ubić na sztywno, dodając pod koniec cukier i cukier wanilinowy. Mimo że ciasto powinno być trzymane w lodówce, to w upalne dni polecam dodać jeszcze 1 opakowanie śmietan-fixu. Zminimalizuje to ryzyko spłynięcia śmietany, zwłaszcza jeżeli część ciasta ma zostać np. do następnego dnia.
Ubitą kremówkę rozsmarować grubą warstwą na cieście. Podawać ze świeżymi owocami.
Może zainteresuje Cię również
Okropnie denerwuje mnie we współczesnych gazetach i książkach, że zdjęcie do przepisu często przestawia zupełnie inne danie. Gdy przeglądam stare przepisy z lat 90. coś takiego w ogóle nie miało miejsca. Danie może nie było tak cudnie wystylizowane, ale przynajmniej wyglądało naturalnie. A dziś? Czytam przepis na makowca na biszkopcie, a na zdjęciu widzę samo ciasto makowe bez żadnego biszkoptu. Czytam przepis na kurczaka ze świeżymi morelami, a na zdjęciu widzę suszone. Czytam przepis na makaron z krewetkami w sosie pomidorowym, a na zdjęciu widzę makaron z krewetkami i szparagami, bez żadnego sosu...
Tym razem jednak postanowiłam zrobić wyjątek i zamiast wyrzucić ulotkę z delikatesów, postanowiłam dość luźno zainspirować się zamieszczonym tam apetycznie wyglądającym zdjęciem, który nijak miał się do przepisu obok. I, po raz trzeci i ostatni w tym sezonie, zmierzyć się ze szparagami :)
Było barrrdzo dobre :) Choć raz ignorancja wydających tę makulaturę na coś się przydała.
PENNE Z KREWETKAMI, SZPARAGAMI I FETĄ
(4 porcje)
- 350g makaronu penne,
- ok. 400g mrożonych krewetek,
- pęczek zielonych szparagów,
- 1 czerwona papryka,
- 1 cebula,
- 2-3 ząbki czosnku,
- 4 łyżki oliwy,
- 100g sera feta,
- natka pietruszki,
- bazylia, oregano,
- sól, pieprz, cukier
Krewetki rozmrozić i osączyć.
Szparagi obrać, odciąć zdrewniałe części i pokroić na kawałki. Zagotować wodę z odrobiną soli i cukru, wrzucić pokrojone nóżki, gotować 3 minuty, następnie dodać główki i gotować jeszcze minutę. Odcedzić i przelać zimną wodą.
Paprykę przekroić na pół, usunąć gniazda nasienne, obrać i pokroić na kawałki.
W garnku zagotować osoloną wodę i ugotować w niej makaron al dente.
W tym czasie rondlu rozgrzać oliwę, zeszklić posiekaną cebulę, następnie dodać posiekany czosnek, po chwili paprykę i smażyć kilka minut, aż papryka zacznie mięknąć. Zwiększyć płomień palnika, wrzucić krewetki i smażyć, mieszając, 1-2 minuty. Doprawić do smaku pieprzem, ziołami i natką. Dodać szparagi, zagrzać, a następnie odcedzony, gorący jeszcze makaron. Wymieszać i nałożyć na talerze. Przed podaniem posypać pokruszonym serem feta.
Ponieważ potrawa jest lekka, kolorowa i zawiera szparagi oraz krewetki, a dodatkowo można podać ją z białym winem, który doskonale "podkręca" atmosferę, przepis dołączam do akcji "Afrodyzjaki", organizowanej przez krokodyla :)
Może zainteresuje Cię również
Na uczelni zaczął się zaliczeniowy hardkor. Nie ma czasu na nic, a nawet jak jest, to w taki upał nie chce się nic sensownego robić. Przeważnie leżę i paruję całą objętością ciała. Pies zrezygnował z foteli w salonie na rzecz chłodnej posadzki w łazience. Jeszcze trochę, a dołączę do niego. ;)
Po stresującym tygodniu udało mi się sprawić sobie przyjemność pysznym i zdrowym obiadem, który zrobiłam z myślą o akcji "Naleśnikowy Tydzień" u Nette7. Takie naleśniki jak te robię sobie od czasu do czasu, wrzucając warzywa, które akurat mam pod ręką. Ale brokuły + marchewka + pieczarki to chyba moje ulubione połączenie. :)
RAZOWE NALEŚNIKI Z WARZYWAMI
(na 4-5 porcji)
ciasto:
2 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej,
szklanka mleka,
szklanka wody gazowanej,
2 jajka,
szczypta soli,
1 łyżka oliwy
farsz:
1 średnia cebula,
mały kawałek pora,2-3 ząbki czosnku,
2 spore marchewki,
300g mrożonych brokułów,
200g pieczarek,
150g żółtego sera,
sól i pieprz
bazylia, oregano, tymianek
2 łyżki oliwy
Składniki ciasta dokładnie połączyć ze sobą i odstawić na pół godziny. Po tym czasie jeszcze raz wymieszać, dodać ewentualnie wody gdyby ciasto było za gęste i usmażyć naleśniki.
Marchewki obrać, umyć i pokroić w małe paseczki. W garnku zagotować wodę z odrobiną soli i cukru. Wrzucić marchewki, po około 2-3 minutach dodać brokuły. Gdy woda ponownie zawrze, odcedzić warzywa i przelać zimną wodą.
Pieczarki oczyścić i drobno pokroić.
W rondlu lub na dużej patelni rozgrzać oliwę i zeszklić na niej posiekaną cebulę. Dodać pokrojonego w talarki pora, a po chwili przeciśnięty przez praskę czosnek i smażyć jeszcze 30 sekund. Dodać pieczarki i smażyć na małym ogniu około 7-10 minut. Dodać marchewki i podzielone na bardzo małe cząstki brokuły, doprawić solą, pieprzem i ziołami i smażyć jeszcze przez chwilkę.
Na naleśniki nakładać farsz, posypać startym serem, zwijać lub składać wedle uznania :) Włożyć na chwilę do gorącego piekarnika albo do mikrofali na 30 sekund, ażeby ser się stopił.
Doskonałym dodatkiem do tych naleśników jest sos czosnkowy :)
Może zainteresuje Cię również
To chyba ostatnie ciasto rabarbarowe w tym sezonie. Truskawki już nieśmiało pukają do drzwi, a potem będą jagody, a za nimi czereśnie, wiśnie, maliny, porzeczki...
Przepis na to ciasto znalazłam w jednej ze starych (1997r.) książeczek z serii "Biblioteczka Poradnika Domowego" – "Owocowe ciasta i desery". Trochę zmodyfikowałam proporcje i ilość składników, ale ogólna koncepcja pozostała ta sama. Wyszło bardzo dobre ciasto, w którym kwaskowaty rabarbar świetnie przełamuje słodką masę i zalewę, i całkiem nieźle komponuje się z orzechami :)
|
ciasto rabarbarowe z masą orzechową |
CIASTO Z RABARBAREM I MASĄ ORZECHOWĄ
kruche ciasto:
- 200 g mąki,
- 100 g masła,
- 2 łyżki cukru pudru,
- szczypta soli,
- 1 żółtko,
- 3 łyżki zimnej wody
masa orzechowa:
- 120 g zmielonych orzechów włoskich lub laskowych,
- 120 g cukru,
- 100 g miękkiego masła,
- 80 g mąki,
- 1 jajko
zalewa śmietanowa:
- 120 g mielonego twarogu sernikowego lub serka śmietankowego,
- 180 g gęstej śmietany 18%,
- 1 jajko,
- 1 białko (pozostałe po zrobieniu kruchego ciasta),
- 100 g cukru pudru,
- 2 łyżeczki cukru wanilinowego,
- 40 g mąki
ponadto:
- ok. 300 g rabarbaru pokrojonego w kostkę
Ciasto: Mąkę posiekać na stolnicy z masłem, dodać cukier puder, żółtko, wodę i sól i zagnieść ciasto. Uformować kulę, owinąć w folię spożywczą i włożyć na godzinę do lodówki.
Masa orzechowa: Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę, dodać resztę składników i zmiksować, aż dobrze się połączą.
Zalewa: Wszystkie składniki razem zmiksować.
Dno tortownicy o średnicy 26 cm wyłożyć odpowiednio dociętym krążkiem papieru do pieczenia. Ciasto wyjąć z lodówki, rozwałkować i wyłożyć nim dno i boki formy. Zapiec w piekarniku nagrzanym do 220 stopni przez 15-20 minut, aż będzie jasnozłote.
Na cieście rozłożyć równomiernie masę orzechową. Posypać obranym i drobno pokrojonym rabarbarem. Wszystko polać zalewą śmietanową.
Piec w 180 stopniach przez godzinę.
|
ciasto rabarbarowe z masą orzechową |
Może zainteresuje Cię również
Zawsze mi się wydawało, że z tym kompotem to jakaś strasznie skomplikowana sprawa. Babcia to-to robiła w wielkim garze, tę czerwoną słodką miksturę, najczęściej truskawkową, dobra była. Rabarbarowej nie piłam nigdy, a przynajmniej nie przypominam sobie.
Gdy zobaczyłam przepis u wedelki na rabarbarowy kompot, zdziwiłam się, jakie to proste. Tylko wrzucić do gara i ugotować ;)
Musiałam go zrobić. Z tą cynamonowo-goździkową nutą jest po prostu pyszny :)
KOMPOT Z RABARBARU
- kilka łodyg rabarbaru (ja dałam chyba 6 ale to zależy od wielkości),
- 2/3 szklanki cukru (u wedelki było pół, nam się wydawało za mało słodkie i dosłodziliśmy),
- 3-4 goździki,
- pół laski cynamonu,
- 1-2 łyżki soku z limonki
Rabarbar umyć i pokroić na kawałki. W garnku zagotować ok. 2 litry wody z cynamonem i goździkami. Dodać cukier, a gdy się rozpuści, wrzucić rabarbar. Gotować razem ok. 15 minut na średnim ogniu. Spróbować, dodać sok z limonki i w razie czego więcej cukru. Schłodzić, przecedzić przez sitko. I tyle, tadam! :)
Może zainteresuje Cię również
Moja rodzina chwilowo nie może już patrzeć na rabarbar, więc postanowiłam upiec dla odmiany coś zupełnie innego. Ostatnio bardzo popularny zrobił się "Styropian" – widziałam go na wielu blogach, forach, portalach, nawet w Gazecie Krakowskiej Ewa Wachowicz podawała na niego przepis wraz z anegdotką, jak to go zaserwowała robotnikom, którzy remont u niej robili.
Pomyślałam, że zrobię – a co tam. Nazwa dziwna, ale w końcu są gorsze, np. salceson, kaszak albo pleśniak... ;)
Ciasto jest faktycznie bardzo dobre, lekkie, smakuje jak kokosowy sernik. Mogę polecić z czystym sumieniem ;)
STYROPIAN
ciasto:
- 3 szklanki mąki,
- 250g masła,
- pół szklanki cukru pudru,
- 5 żółtek,
- 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
- słoik powideł lub kwaśnego dżemu
masa śmietanowa:
- 5 białek,
- szklanka cukru,
- 1 litr śmietany 18%,
- 200g wiórków kokosowych,
- 1 duże opakowanie (70g) budyniu śmietankowego (ja, głupia, w sklepie wzięłam przez pomyłkę waniliowy),
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej,
- pół łyżeczki proszku do pieczenia
Masło posiekać na stolnicy razem z mąką, dodać cukier, proszek oraz żółtka i zagnieść ciasto. Połowę włożyć do zamrażarki, połowę rozwałkować i wyłożyć nim dno formy wyścielonej papierem do pieczenia (u mnie 25 x 30 cm). Ponieważ mój piekarnik lubi robić niespodzianki, ja ten spód ciasta zapiekłam przez 15 minut w gorącym piekarniku.
Spód wysmarować dżemem lub powidłami.
Białka ubić z cukrem na sztywną pianę. Dodać śmietanę (tak, chodzi o tę zwykłą, kwaśną, gęstą śmietanę w kubeczkach) i delikatnie wymieszać łyżką. Dodać pozostałe składniki i ostrożnie połączyć. Masę wylać na ciasto. Na wierzch zetrzeć na tarce ciasto, które włożyliśmy do zamrażarki.
Piec w 180 stopniach przez 50 minut.
Najlepiej upiec ciasto poprzedniego dnia i zostawić na noc, bo najlepiej smakuje właśnie następnego dnia :)
Może zainteresuje Cię również
Czerwcowa akcja Przytulanki "Ulubione smaki z dzieciństwa" sprawiła, że zebrało mnie na wspominki i zaczęłam przypominać sobie smakołyki z pierwszych lat mojego życia. Bułka maczana w kubku ciepłego mleka, kromka chleba z masłem i cukrem pudrem, makaron z mlekiem, bez żadnych dodatków, nawet bez cukru. Ziemniaki pieczone jesienią w ognisku, gorące, ze zwęgloną skórką, najpyszniejsze na świecie, jedzone przy stoliku w ogrodzie babci. Oj, było tego trochę...
O ile jednak takich ziemniaków z ogniska nie mam teraz możliwości zrobić, a zupa mleczna z makaronem nie przeszłaby mi przez gardło, to jednak znalazło się kilka potraw, które postanowiłam zaprezentować i podłączyć pod tę akcję.
Wczoraj, z okazji Dnia Dziecka, postanowiłam zrobić sobie jedną z nich, zapomnianą już i nie jedzoną od lat: uwielbiany niegdyś przeze mnie grysik na gęsto. Gdy byłam mała, najczęściej jadłam go na kolację. To były czasy: można było opychać się czymś takim przed snem, a i tak było się chudym jak przecinek ;)
|
grysik na gęsto // kasza manna na gęsto |
GRYSIK NA GĘSTO
- 200 ml (niepełna szklanka) mleka,
- 2 czubate łyżki grysiku (kaszy manny błyskawicznej),
- szczypta soli,
- łyżeczka masła,
- syrop owocowy (malinowy, wiśniowy itp.),
- dowolne owoce
W garnuszku zagotować mleko z odrobiną soli, wsypać kaszkę i gotować chwilę, intensywnie mieszając. Gęstniejący grysik przelać na płaski talerz i wygładzić brzegi, tworząc coś na kształt placka, posmarować masłem, polać syropem, posypać owocami i od razu podawać.
|
kasza manna na gęsto |
Gdy byłam mała, na środku tego grysikowego "placka" wygrzebywałam łyżeczką dziurkę, do której następnie lało się masło i syrop owocowy. Nazywałam to wtedy "studnią" ;)))
Może zainteresuje Cię również