O rozmowie Katarzyny Kubisiowskiej z Wojciechem Mannem opowiadałam już co nieco na Instagramie, chciałabym jednak również tutaj odnotować kilka zdań. Trzeba Wam wiedzieć, że nie jestem wielką fanką wywiadów. Życie i poglądy znanych osób zwykle nie interesują mnie na tyle, by poświęcać im uwagę. Jednak tym razem czułam, że bohater jest na tyle ciekawy, że lektura przyniesie mi realną wartość.
Nie myliłam się!
Już od pierwszej strony zachwyciłam się. Najpierw podejściem autorki do samej postaci Wojciecha Manna, o którym opowiada we wstępie. Potem sposobem prowadzenia tej rozmowy. Aż wreszcie samą treścią, do której z pewnością jeszcze nie raz wrócę.
W Głosie podoba mi się wiele rzeczy. To, że na kolejnych stronach widać zmieniającą się relację między rozmówcami. Sposób, w jaki Katarzyna Kubisiowska towarzyszy Wojciechowi Mannowi, sprytnie zachęcając go do rozwijania myśli i tematów, a jednocześnie ustępując pola, by jasne było, kto jest gwiazdą tej książki. Opowieści WM o młodości, początkach kariery w radiu, komunistycznej rzeczywistości, ścieżkach kariery, zawodowych dylematach, ale też o życiu prywatnym i prywatnych przemyśleniach. Dobra energia między autorami, którą można wyczuć w słowach. Naturalne i urocze wtręty żony Pana Wojciecha, która pozostaje gdzieś obok podczas rozmów.
A nade wszystko podoba mi się, że Głos jest taki w sam raz pod względem treści i objętości. Nie ma tu szukania taniej sensacji, a gdy temat się wyczerpuje – zanika. Książka nie jest za długa, a na pewno nie jest sztucznie wydłużana, jak to często z wywiadami-rzekami bywa.
Lekturę polecam z całego serducha. Na pewno do podsunięcia rodzicom czy dziadkom, którzy Pana Wojciecha lubią i pamiętają początki jego kariery. Ale też dla nas, z pokolenia jego syna, jako namiastkę kontaktu z tak inteligentnym, doświadczonym, wyważonym i interesującym człowiekiem.
Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Znak.