Z jego twórczością jest mi nie po drodze. Choć może przeczytawszy zaledwie jeden tytuł, powinnam unikać tego typu sformułowań. Tamtego październikowego wieczoru, zjawiłam się w poznańskim CK Zamek na spotkanie z Wojciechem Kuczokiem i Januszem Rudnickim. Michał Witkowski miał się pojawić zaraz po nich, a skoro już tam byłam, to co mi szkodziło zostać godzinę dłużej?
Okazało się, że nie tylko nie zaszkodziło, ale nawet pozwoliło miło ową godzinę spędzić.