Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Otwarte. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Otwarte. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 1 grudnia 2019

Tomasz Michniewicz "Chrobot"




Działania Tomasza Michniewicza obserwuję i podziwiam w social mediach, do tej pory jednak nie miałam okazji czytać jego książek. Błąd. Na szczęście błąd, który bez większego trudu można naprawić. Dlatego dziś kilka słów o tym, dlaczego warto sięgnąć po Chrobot. Życie najzwyklejszych ludzi świata.

poniedziałek, 20 marca 2017

Joseph Knox "Syreny"
[RECENZJA]

Melduję, że nikt nie ucierpiał przy robieniu tego zdjęcia, a solą ciężko się naćpać. ;)


Światło dzienne jest straszne. Przyłapuje i odsłania wszystkich obłąkanych i śmiertelnie chorych, puszczonych wolno wieczorem, śmiejących się, płaczących i sikających w majtki na ulicach. Tak jak włączenie światła w barze przed przyjęciem ostatnich zamówień, które zmienia kobiety z pięknych w zwyczajne, a mężczyzn ukazuje w ich najgorszym wydaniu: brzydkich, identycznych.*

Akcję Syren spowija jednak ciemność, bo nawet w świetle dnia jest tu duszno, mrocznie, niebezpiecznie. Twarz Manchesteru, jaką pokazuje debiutujący na rynku wydawniczym Joseph Knox, jest tą, która nie śni się grzecznym dziewczynkom, ani dobrze ułożonym chłopcom. Choć po tej lekturze, może zacznie.

wtorek, 29 marca 2016

Virginie Despentes "Vernon Subutex. Tom 1"
Powieść z pazurem

Virginie Despentes
Vernon Subutex. Tom 1
Wyd. Otwarte
2016
376 stron
cykl Vernon Subutex, tom 1
premiera: 30 marca


Powieść w stylu rockowym. Bez kompromisów, za to pełna buntu, seksu, narkotyków, agresji, no i oczywiście muzyki. W tle The Kills, Code of Honor, The Clash, White Stripes, Strokes, Sham 69... Na pierwszym planie Vernon Subutex. Miłośnik rocka, który właśnie stracił wszystko, choć posiada coś cennego dla innych. Facet, który posługuje się nazwiskiem oznaczającym lek stosowany w leczeniu uzależnienia od opioidów. Nasz przewodnik po Paryżu trudnym, brudnym, kontrowersyjnym.

niedziela, 28 czerwca 2015

Janusz Kasza "Korrida. Taniec i krew"
Spektakl zakończony śmiercią

Janusz Kasza
Korrida. Taniec i krew
Wyd. Otwarte
2011
256 stron
Walka z bykiem zawiera w sobie skrajności: miłość i nienawiść, spokój i szaleństwo, gorączkę i zimne wyrachowanie, grzech i katharsis. Tak samo jak flamenco, czerwone wino i seks[1].

Corrida (pozwólcie, że będę tę nazwę zapisywać przez "c", bo jakoś do zapisu przez "k" nie mogę się przyzwyczaić) jest jednym z pierwszych skojarzeń, jakie przychodzą mi do głowy na myśl o Hiszpanii. Jest z nią równie mocno powiązana jak tapas, paella, flamenco czy fiesta, ale wzbudza o wiele więcej kontrowersji. W końcu bez względu na to, czy jest to wielka arena w Madrycie czy nieco mniejsza w którymś z andaluzyjskich miasteczek, czy na arenę wychodzi torreador światowej klasy czy też novillero (debiutant), większość widowisk kończy się śmiercią zwierzęcia, zamęczonego i zakłutego na arenie lub zabitego już poza nią. Co prawda są odmiany corridy, które nie kończą się aż tak drastycznie (np. francuskie - landyjska i kamargijska), ale znaczna część pokazów to show w wykonaniu pełnych entuzjazmu ludzi w wypasionych kostiumach i zwierzęcia, które chciałoby być w tym czasie wszędzie indziej, tylko nie tam gdzie jest.

Czy chciałabym zobaczyć kiedyś takie widowisko? Skłamałabym mówiąc, że nie, bo to jednak część hiszpańskiej kultury, która mnie ciekawi. Mąż twierdzi, że nie dotrwałabym do końca popisów torreadorów w lśniących kostiumach i może mieć rację. 

niedziela, 4 stycznia 2015

Matthew Quick "Niezbędnik obserwatorów gwiazd"
Kruchość

Matthew Quick
Niezbędnik obserwatorów gwiazd
Wyd. Otwarte
2013
320 stron
Nasz dzisiejszy bohater jest ogromnie małomówny, a jednak zdecydował się opowiedzieć swoją historię, nie szczędząc słów, nie wypierając jej z emocji. To najwyraźniej jedna z tych opowieści, których nie można zbyt długo w sobie dusić. Zwłaszcza, gdy choć pełne zła, mieszczą sporo ciepłych uczuć i iskierkę nadziei, a tymi przecież zawsze warto się dzielić.

Nastoletni Finley, bohater powieści Niezbędnik obserwatorów gwiazd Matthew Quicka, mieszka w Bellmont, o którym można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest tu bezpiecznie. W zależności od tego, w jaką dzielnicę się zapuścisz, trafisz do strefy opanowane przez czarną mafię lub irlandzki gang. Tak czy inaczej, miło było cię poznać.

Trudno się dziwić, że marzeniem chłopca jest zmiana miejsca zamieszkania. Jak wielu młodych ludzi, tak i on pragnie wyrwać się gdzieś, gdzie perspektywy są lepsze, szczęście nieco częściej istnieje w przyrodzie, a wędrują po ulicach nie trzeba mieć stale oczu wokół głowy. Motywacja Finleya ma jednak o wiele mocniejsze podstawy i kryje się za nią historia, jakiej nikt nie chciałby mieć w życiorysie.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Richard Phillips, Stephan Talty "Kapitan na służbie"
Uwaga, piraci!

Richard Phillips, Stephan Talty
Kapitan na służbie
Wyd. Otwarte
2013
312 stron
Widziałem tylko przebłyski tego, co się działo, dużo natomiast słyszałem. Najpierw trzask. Dobiegł z kokpitu, w którym siedział Szef. Trzask. Cisza. Trzask. Cisza. Trzask, trzask. Pociągał za spust pistoletu. W ciemności nie mogłam dojrzeć, czy wycelowany jest we mnie, ale czułem chłód rozchodzący się po mojej piersi. Ten drań nie miał magazynka, w innym wypadku moja głowa zamieniłaby się już w krwawą miazgę rozbryźniętą na kadłubie. Albo nie miał w magazynku naboi. Na razie[1].

Piraci. Postrachy mórz i oceanów. Groźni, nieobliczalni, w razie czego - nie zawahają się zabić. Nie mają nic wspólnego z zabawnym Jackiem Sparrowem i jego niepozbieranymi kompanami. Nie pozują z papugami na ramionach, w czarnych kapeluszach zdobionych w czaszki i piszczele, a wśród swoich atrybutów niekoniecznie mają opaskę na oku, drewnianą nogę, hak zamiast dłoni i skrzynie wypełnione dukatami. Kto ich tam wie, być może w kieszeniach trzymają mapy skarbów, mają słabość do rumu i włóczą się po świecie wykrzykując Jo ho ho! Jednak ci, których na swej drodze spotkał Richard Phillips, w niczym nie przypominają bohaterów przygodówek, zawadiaków przemierzających przed wiekami morza, wodząc palcami po pożółkłych mapach pełnych tajemniczych znaków. Choć bohaterowi udało się wyjść z opresji cało, to jego opisana w Kapitanie na służbie historia, dobitnie pokazuje jak ciężkie przeżycie ma za sobą.

niedziela, 17 marca 2013

Antonina Kozłowska "Czerwony rower"
Blizny

Antonina Kozłowska
Czerwony rower

Wyd. Otwarte
2009

240 stron
Niektórzy twierdzą, że błędy z czasów szkolnych po jakimś czasie stają się źródłem zabawnych anegdot i dzięki nim przeszłość nabiera rumieńców. Zależy to pewnie w dużej mierze od kalibru takiego błędu, od tego czy jest drobną wstydliwą wpadką czy katastrofą rzucającą nieprzyjemny cień na resztę życia. O ile przyłapanie na wagarach czy pierwszym nieśmiałym pocałunku w końcu przestaje być drobiazgiem wywołującym lekkie rumieńce wstydu, o tyle krzywda wyrządzona innym jest tym, do czego niekoniecznie przyznajemy się po latach. Zwłaszcza, gdy pozornie niewinny wygłup doprowadza do tragedii.  

czwartek, 31 stycznia 2013

Antonina Kozłowska "Trzy połówki jabłka"
O jedną połówkę za dużo

Antonina Kozłowska
Trzy połówki jabłka
Wyd. Otwarte
272 strony
W Uczcie Platona, Arystofanes snuje przypowieść o miłości, wedle której ludzie mieli być niegdyś istotami hermafrodytycznymi. W oczach bogów, te idealne byty były dla nich zagrożeniem. By je osłabić, by człowiek dostrzegł jak bardzo jest zależny od swych twórców i nie zapominał oddawać im należnej czci, Zeus rozciął każdą istotę na pół. Od tej pory po świecie pałętają się zagubione, niedoskonałe, wybrakowane stworzenia o dwóch nogach, dwóch rękach i jednym sercu. Wedle tej teorii, jest tylko jedna osoba, której serce może zabić w tym samym rytmie co nasze, która jest dopełnieniem nas samych i tylko przy niej niemożliwe staje się osiągalne: jeden plus jeden wciąż dawać będzie jeden. I podobno jest to jedność doskonała, jedność dusz, ciał. Znalezienie tej połówki niestety nie jest łatwe. Przykładów pełno nie tylko w literaturze czy filmie, ale przede wszystkim w życiu. Według popularnej "teorii owocowej" szukamy swojej drugiej połówki jabłka, pomarańczy itp. Co jednak, gdy jabłko jest zmutowane i połówki są trzy? (Wszystkich matematyków proszę o przymknięcie oka na tę teorię).

środa, 24 października 2012

Dariusz Rosiak "Żar. Oddech Afryki"
Co dręczy Afrykę?

Dariusz Rosiak
Żar. Oddech Afryki
Wydawnictwo Otwarte
2010
342 strony

Dariusz Rosiak w podróż po Afryce wyruszył w ramach akcji Programu III Polskiego Radia Trójka przekracza granice. Czterech reporterów na miesiąc wyruszyło w cztery strony świata, by przybliżyć słuchaczom miejsca, do których większość z nich nie ma dostępu. W pierwszej edycji projektu wzięli udział: Wojciech Cejrowski (Ameryka Południowa), Michał Żakowski (Indie), Dymitr Strelnikoff (Rosja) oraz Dariusz Rosiak (Afryka). Zadaniem Rosiaka było podjęcie próby zrozumienia tego, co tak naprawdę dręczy kontynent afrykański.

sobota, 29 września 2012

Antonina Kozłowska "Kukułka"
Trudny los kukułek i surogatek

Antonina Kozłowska
Kukułka
Wydawnictwo Otwarte
2010
288 stron
Są książki, które dotykając czułych strun, wrażliwych miejsc, drażliwych kwestii, potrafią wyzwolić w nas emocje, jakich nie spodziewalibyśmy się z siebie wydobyć, podczas czytania cudzych przemyśleń. Różne doświadczenie życiowe sprawiają, że każdego z nas poruszają inne tematy. Ta sama książka jednego będzie nudzić, innego zaś doprowadzi do łez. Kukułka Antoniny Kozłowskiej jest jedną z tych powieści, które przeczytałam z wielkim wysiłkiem. Nie, nie była trudna, nudna ani źle napisana. Zabolała. Sprawiła, że przez moment płakałam swoimi i cudzymi łzami.

poniedziałek, 2 lipca 2012

Martyna Wojciechowska "Przesunąć horyzont"
Zakładniczka własnych marzeń

Martyna Wojciechowska
Przesunąć horyzont
Wyd. Otwarte
2006
260 stron
Literaturę górską znam bardzo słabo, właściwie wcale. Kilka pozycji mam w planach, za sobą zaś jedynie dwie książki Anny Czerwińskiej z cyklu GórFanka. Na książkę Martyny Wojciechowskiej Przesunąć horyzont polowałam już od dawna. W końcu udało mi się ją wypożyczyć z "mojej" bibliotece.

Bardzo cenię dokonania autorki. Już nie mogę się doczekać, kiedy dorwę w swoje ręce trzecią część Kobiety na krańcu świata. Dwie poprzednie bardzo mi się podobały. Martyna Wojciechowska ma talent do wyszukiwania ciekawych historii i niebanalnych osobowości. Jeśli dodać do tego styl pisania, rzeczowy, ale i plastyczny, bez zbędnych ozdobników, a jednak oddający wszystkie emocje towarzyszące wyprawom, to czego chcieć więcej? Pięknych zdjęć? Są i zdjęcia. Książki pani Martyny są pięknie wydane, a fotografii jest naprawdę mnóstwo.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...