poniedziałek, 30 stycznia 2017

Mineralne Produkty Do Makijażu Earthnicity Podkład + Puder Rozświetlający + korektor

Mineralne Produkty Do Makijażu Earthnicity Podkład + Puder Rozświetlający + korektor
Mój makijaż zawsze był minimalistyczny, do bardzo długich lat nie sięgałam nawet po podkłady ani żadne pudry. Jedyne z czego korzystałam to czarna kredka do oczu. Z wiekiem człowiek mądrzeje, uczy się i podgląda koleżanki czy piękne aktorki w telewizji dziwiąc się jakie ona są bez skazy.
Bloga prowadzę już 5 rok, w tych skromnych 5-ciu latach odkryłam mnóstwo kosmetyków, o których nie miałam zielonego pojęcia, że w ogóle istnieją.
Jednym z takich odkryć są kosmetyki mineralne. Na początku nie byłam mocno nimi zainteresowana, gdyż jak już wspomniałam rzadko sięgam po zwykły podkład, do tego fakt, że trzeba nakładać je warstwowo?? Phiee, nie dla mnie. Jednak kiedy miałam je w ręku, nałożyłam na twarz, dokończyłam makijaż i pod koniec dnia stwierdziłam, żę za długo czekałam i za wiele mnie ominęło. Kosmetyki mineralne to moje odkrycie i wielbię.


kosmetyki mineralne stworzone wyłącznie z czystych minerałów. 
''Nie znajdziecie w ich składzie żadnych parabenów, substancji zapachowych, alkoholu, olei mineralnych czy syntetycznych barwników, a jedynie składniki mineralne o najwyższej jakości. Nawet gdy zdarzy wam się zasnąć, nie zmywając makijażu, cera na tym nie ucierpi!
Wszystkie te produkty charakteryzują się prostym składem, co sprawia, że są przyjazne dla każdej skóry - mogą ich używać nawet osoby o delikatnej i wrażliwej cerze.''


 Kosmetyki mineralne mają to do siebie, że trzeba nakładać je warstwowo, za pomocą specjalnego pędzla. Istnieją dwa sposoby aplikacji na sucho i na mokro. Na oczyszczoną i nawilżoną twarz nakładamy produkt okrężnymi ruchami za pomocą pędzla. Czynność powtarzamy do momentu uzyskania odpowiedniego krycia. Metoda na mokro to nic innego jak połączenie kremu nawilżającego z sypkim podkładem. Tak przygotowany kosmetyk nakładamy na twarz a całość wykańczamy pędzlem do pudru i sypkim podkładem lub korektorem.


Poniżej przedstawię Wam 3 moje podstawowe kosmetyki, których używam do sporządzenia makijażu. Od razu przepraszam Was , że zdjęć jest mało i swatche są na dłoni, ale mój aparat tym razem nie chciał ze mną współpracować.


Puder rozświetlający Silk Glow to kosmetyk, który idealnie komponuje się w makijażu tradycyjnym i i mineralnym. Puder wykończeniowy, nadający skórze delikatny blask i pozwalający uzyskać efekt gładkiej, nieskazitelnej i rozświetlonej cery. Produkt nie zawiera drobinek-daje efekt tafli. Świetnie sprawdza się jako rozświetlacz do wybranych partii twarzy.
 SILK GLOW LIGHT - to jasny ultra lekki puder o chłodnym odcieniu. Ten nadzwyczajny produkt doda Twojej skórze zdrowego, naturalnego blasku i sprawi,że stanie się ona jedwabista w dotyku i pięknie rozświetlona. Może być stosowany samodzielnie lub w połączeniu z podkładem na wybrane partie twarzy: kości policzkowe, czoło, oczy zarówno jako rozświetlenie łuku brwiowego i kącików a także jako cień bazowy. Psuje od bardzo jasnych do śniadych karnacji.


Podkłady mineralne Earthnicity to podstawowe kosmetyki konieczne do wykonania pełnego makijażu mineralnego. Zapewnią skórze matowe wykończenie, który utrzymuje się cały dzień. Ponadto gwarantują stabilną ochronę przed promieniami  UVA i UVB . Zawartość tlenku cynku i dwutlenku tystanu ucisza stany zapalne i łagodzi podrażnienia.
Mój podkład w odcieniu PORCELAIN jest kolorem niestety nie trafionym. Wybierając go myślałam, że będzie jaśniejszy, niestety okazał się troszkę przyciemny. Na szczęście znalazłam na niego patent, po prostu mieszam go z jaśniejszym korektorem i efekt jest o wiele lepszy, choć na pewno lepszy będzie wiosną, latem, kiedy cera jest bardziej opalona ;)


Kolejnym kosmetykiem do stworzenia naturalnego i mineralnego makijażu jest korektor. Mimo pudrowej konsystencji zapewnia świetne krycie i rewelacyjnie stapia się ze skórą. Idealnie sprawdza się przy ukryciu przebarwień, blizn potrądzikowych, krostek czy innych niespodzianek. Przy wyborze koloru trzeba pamiętać aby korektor był jaśniejszy od koloru naszej cery.
Mój odcień IVORY jest kolorem jasnym odpowiedni dla karnacji bladych i i jasnych. Stosuję go zarówno solo pod oczy lub zakrywam niechciane niedoskonałości, bądz łączę go razem z podkładem i całość nakładam na twarz. Doskonale współgra z moją cerą, ładnie kryje i daje bardzo naturalny efekt.


Kosmetyki mineralne mają bardzo dużo zalet. Są przede wszystkim naturalne, sypkie, idealnie wykańczają makijaż. Do tego nie zapychają, współgrają z produktami kremowymi, oraz dają naturalny efekt. Puder jest zarówno matowy jak i posiada wersję rozświetlającą cerę. Całość umieszczona w wygodnym opakowaniu z sitkiem.
Do wad zaliczyłabym cenę, choć patrząc na jakość i efekty to warte są tych złotówek no i najgorsze, że jak zamawiamy on - line to kupujemy na czuja, nie wiedząc do końca czy odcień będzie współgrał z cerą.


Podsumowując jestem zakochana w minerałkach. Początki stworzenia makijażu były ciężkie i żmudne. Jednak wprawa robi swoje a efekty są fenomenalne! Bardziej przemawia do mnie metoda na sucho, która już jest u mnie codziennością. Zawsze jestem zachwycona efektem końcowym. Twarz jest wygładzona, nie świeci się, wygląda zdrowo i tak naturalnie no i najważniejsze, że wszelkie niedoskonałości są zakryte. Dodatkowo po aplikacji pudrem rozświetlającym Silk Glow Light cera nabiera blasku i jest taka promienna przez cały dzień.
Jeśli lubicie kosmetyki mineralne to zapraszam Was do sklepu http://www.earthnicity.pl.  




Pozdrawiam



piątek, 27 stycznia 2017

Wody toaletowe DAGMAR

Wody toaletowe DAGMAR
Końcówka stycznia, zaraz luty, moment i zbliżamy się Kochani do wiosny. Co za tym idzie?? Piękna pogoda, lżejsze ciuszki, lepszy humor i chęć do życia. Oczywiście nie może też zabraknąć w powietrzu pięknie kwiatowych zapachów od ŚWIT PHARMA.
Mowa o wodach toaletowych DAGMAR, które widnieją w 3 różnych kompozycjach zapachowych. 3 flaszki,  3 kolory, jak dla mnie jeden zachwyt.


 Każda z wód posiada dodatkowy kartonik, ale u mnie nie przetrwał żaden. Ekscytacja spowodowała, że porozrywałam zanim dostałam się do środka. A tam piękne buteleczki o pojemności 50 ml., które mieszczą trzy dosłownie inne zapachy.


 Magnolia nuty zapachowe :

  • Głowy: czarna porzeczka, mandarynka, grejpfrut
  • Serca: magnolia, jaśmin, kwiat pomarańczy
  • Bazy: paczula, drzewo sandałowe, cedr, wanilia, piżmo

Zapach delikatny, subtelny, kobiecy, romantyczny  i powiedziałabym, że elegancki. Na pewno lekko słodki, faktycznie wyczuć można jego pudrowość choć w bardzo wyważony sposób.  Obecność cedru i paczuli świetnie łączy się w obecności owocowych akordów.Jak dla mnie mój faworyt, troszkę za delikatny, jak na moje preferencje zapachowe, jednak ma coś w sobie co miło go się wdycha i powoduje, że chce się go więcej.



Lilia nuty zapachowe:
  • Głowy: brzoskwinia, jabłko, zielony hiacynt
  • Serca: lilia, róża, jaśmin
  • Bazy: bursztyn, piżmo

Bardziej chłodny, kwiatowy i świeży zapach.Producent inspirował się zapachem egzotycznych kwiatów ogrodów botanicznych i wyszło mu to doskonale. Czuć różę z jaśminem, która miesza się z lilią i brzoskwinią. Zapach dla kobiet zdecydowanych i z pazurem jednak dla mnie bardzo słabiutki i za zimny..


Słonecznik nuty zapachowe:

Głowy: kwiat pomarańczy, melon, brzoskwinia
Serca: irys, róża herbaciana, cyklamen, osmantus
Bazy: drzewo sandałowe, mąkla tarniowa, piżmo, bursztyn

Początki były trudne, jednak z minuty na minute odsłania swoje prawdziwe piękno. Domieszka drzewnych akcentów sprawia, że zapach jest wyrafinowany i nietuzinkowy. Specyficzny słonecznik nie każdemu może wpaść w nosek. Pobudzający, dość ekscentryczny i na pewno inny od koleżanek. Bardziej szalony, ciepły, wyczuwalny w nim jest irys z kwiatem pomarańczy i drzewem cedrowym. Idealny na wieczór jak i w dzień. Uwodzicielski i zarówno bardzo dziewczęcy.



Dodatkowo buteleczki mają piękne "tatuaże" z tyłu buteleczki. Każda ma na plecach swój motyw przewodni. Czyli piękna lilia, ciepły słonecznik oraz radosna magnolia zdobią całość tego pachnącego trio.


 Podsumowując. Jeśli ktoś szuka czegoś delikatnego na co dzień, na każdą porę roku, dnia i godziny. To polecam wody toaletowe DAGMAR. Wiadomo nie są to perfumy i ich trwałość nie należy do najdłuższych. Jednak to są propozycje, które można używać w razie awarii, nietypowych sytuacji, które czasem Nam kobietom się przytrafiają. Buteleczkę spokojnie można wrzucić do torebki, samochodu i w każdej chwili użyć w potrzebie odświeżenia ;) Nie polecam kupowania w ciemno, bo są to zapachy mocno kwiatowe, owocowe z domieszką drzewnych akcentów. Każda z nich jest inna, każda z nich ma inną historię i inny ogon , który albo się spodoba albo po prostu spowoduje, że się zniechęcimy.
Koszt to zaledwie 16.99 zł nie jest to dużo, ale jestem zdania, żeby kupować świadomie i potem cieszyć się swoim ulubionych zapachem.

Wody możecie kupić na stronie producenta https://sklep.switpharma.pl/




Pozdrawiam,


wtorek, 24 stycznia 2017

MIYA Cosmetics - myWONDERBALM - I Love Me - odżywczy krem z olejkiem z róży

MIYA Cosmetics - myWONDERBALM - I Love Me - odżywczy krem z olejkiem z róży
Przepraszam Was za moją nieobecność, ale przeziębienie mnie złapało na maxa. Myślałam, że sama się zdołam wykurować ale niestety musiałam oprzeć się aż na pogotowiu. Tak więc troszkę mi lepiej, wracam do żywych no i przede wszystkim zaczynam znowu blogowanko ;)
Zaczynamy imprezę od kremu, który ostatnio u mnie gościł codziennie, ciekawa byłam go strasznie, zużycie jego sięga dna, więc zapraszam na recenzje.


 Krem I LOVE ME ma za zadanie odżywić, nawilżyć, rozświetlić, wygładzić oraz zmniejszyć zaczerwienienia na skórze.  Olejek z róży tonizuje i rozświetla skórę, zmniejsza zaczerwienienia, poprawia kondycję skóry,wyrównując jej koloryt. Olejki makadamia, sezamowy i słonecznikowy odżywiają i wygładzają skórę, odbudowując jej warstwę ochronną. Ekstrakt z alg i witamina E nadają jej elastyczność i miękkość.
Lekka, kremowa formuła QuickAbsorb szybko się wchłania i doskonale nadaje się pod makijaż. Odpowiedni do pielęgnacji skóry twarzy, szyi, dekoltu, dłoni i całego ciała. Do każdego typu skóry, zarówno na dzień jak i na noc.


 SkładAqua (Water), Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Decyl Oleate, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Stearic Acid, Glycine Soja (Soybean) Oil, Glycine Soja (Soybean) Oil Unsaponifiables, Rosa Canina (Rosehip) Fruit Oil, Sodium Polyacrylate, Phenoxyethanol, Helianthus Annuus Seed Oil, Algae Extract, Plankton Extract, Ascophyllum Nodosum Extract, Fucus Vesiculosus Extract, Crithmum Maritimum Extract, Tocopheryl Acetate, Xanthan Gum, Ethylhexylglycerin, Triethanolamine, Sodium Phytate, Alkohol, Parfum (Fragrance), Citronellol, Geraniol.


Jak spisał się u mnie ten iście róży kremik?? A no powiem, że jak mu z oczu patrzy tak i działa. Poprzez wygląd wizualny samego kremu, co jest dla oka przyjemnym zjawiskiem, po samo działanie zaliczam na mocną piątkę z plusem. Nie wiem czemu ale jakoś miałam nosa, że ten krem właśnie bardzo podpasuje mojej skórze, no i właśnie tak się stało, z czego jestem bardzo zadowolona.


 Kosmetyk mamy w formie tubki, którą wcześniej ochrania kartonik. Zarówno jedno jak i drugie  w kolorze różowym, na szczęście konsystencja jest już biała, uf, dość gęsta, to co lubię i kremowa. Zapach wiadomo, że różany. Ale nie jest to aromat sztuczny, gdzie dość często pojawia się właśnie w różanych kosmetykach. Ten jest delikatny, ładnie wyważony i przyjemny dla nosa. Produkt łatwo rozprowadza się na skórzę i nie pozostawia tłustej warstwy.


 Dodam jeszcze tylko, że I LOVE ME nie posiada silikonów, parafiny, olejów mineralnych, PEG-ów oraz żadnych barwników. Za to mamy liczne naturalne olejki, ekstrakty oraz witaminki. Czyż nie brzmi pięknie?



Kremu I LOVE ME używałam tylko i wyłącznie do pielęgnacji cery. Szkoda mi było, trzaskać nim skórę dłoni czy ciała. Tak jak już wcześniej wspomniałam. Krem od samego wyglądu ujął mnie i tak pozostało aż do wykończenia prawie że całej tubki. Już pierwsza aplikacja daje dużo satysfakcji nie tyle co mi jak mojej cerze. Zimą staje się ona bardziej sucha i podatna na wszelkie niedoskonałości typu zaczerwienienia czy brak kolorytu. Przy codziennym stosowaniu staje się ona bardzo dobrze nawilżona, odżywiona,no i wraca pożądany koloryt skóry, który nie straszy w dzień. Krem stosowałam rano,zarówno solo jak i pod makijaż i tu też zastrzeżeń nie mam. Będąc w szpitalu nie chciało mi się brać stosu kosmetyków, więc miałam możliwość przez kilka dni użyć go wieczorową porą. Rano skóra jest mięciutka, delikatna i aksamitna w dotyku. Kosmetyk nie zapycha, nie powoduje ściągnięcia, dyskomfortu i nie roluje się pod makijażem. Dla mojej 30+ cery jest to krem, który na pewno zagości u mnie na dłużej.Ja mam jeszcze chęć sięgnąć po wersję żółtą HELLO YELLOW, oraz CALL ME LATER. Cena naprawdę godna zakupu tych kolorowych kremów, świetnie wpływających na poprawę i kondycję skóry.


Cena: 29.99zł/ 75ml
Do kupienia: https://www.miyacosmetics.com/



Znacie kosmetyki MIYA COSMETICS?? Jeśli nie to szybciutko zerkajcie na ich stronę ;)



Pozdrawiam,



poniedziałek, 16 stycznia 2017

Masełko do brzucha dla kobiet w ciąży od Palmers

Masełko do brzucha dla kobiet w ciąży od Palmers
Dziś wkraczam w swój pierwszy 38 tydzień ciąży. Coraz bliżej końca, więcej obaw strachu no i przede wszystkim brzusio rośnie w ekspresowy tempie. Do 4 miesiąca ciąży smarowałam skórę zwykłą oliwką Bambino, wiadomo, żeby ustrzec się przed rozstępami. Potem jak już zaczęła pojawiać się piłeczka sięgnęłam bo bardziej specjalistyczne preparaty stworzone właśnie z myślą o przyszłych mamusiach. Jednym z nich, który towarzyszył mi ostatnio było masełko do pielęgnacji brzucha dla kobiet w ciąży od Palmers.


Stworzone do walki z rozstępami maesłko zawiera Bio C-Elaste, czyli specjalną formułę składników o działaniu przeciwrozstępowym, takich jak; kolagen, elastyna, olejek arganowy, olejek ze słodkich migdałów i wąkrotka azjatycka. Dodatek z ekstraktu z lawendy zapewnia relaksującą aromaterapię przed snem. To skoncentrowany produkt, który przed użyciem należy lekko rozetrzeć w ciepłych dłoniach by stał się miękki i łatwiej się rozprowadzał.


 Co mi się podoba to forma opakowania masełka. Cieszę się, że nie jest on w formie żadnej butelki tylko mamy  standardowe opakowanie z odkręcanym wieczkiem. Spokojnie i łatwo można nabrać na dłonie produkt i widzieć ile jeszcze nam go zostało i dokładnie wybrać "resztki" produktu.


  Konsystencja jest zbita, twarda, jednak pod wpływem temperatury podczas rozcierania w dłoniach się roztapia i wtedy mamy ułatwioną aplikację. Zapach masełka jest przyjemny, delikatnie pachnie lawendą, przez co producenta radzi smarować brzusio na wieczór, wtedy podobno mamy zapaść w  lepszy sen. Niestety ja w końcówce ciąży na pewno go nie miałam i chyb żadna lawenda tego nie zdziała  .


Skład dla ciekawskich :)


 Sam kosmetyk jest bardzo dobrym natłuszczaczem. Kosmetyk jest do brzucha ale nie omieszkałam posmarować też nim innych partii ciała, które miałam przesuszone.  Duża zawartość olejków sprawia, że skóra jest porządnie nawilżona i odżywiona przez długi czas.


Masełko od Palmers stosowałam w okresie 7 i 8 miesiąca ciąży. Do tego czasu było wszystko pięknie, brzusio rosło a rozstępów nie widać i nie słychać. Jednak czar prysł w momencie kiedy brzuch mi opadł. Na dole brzucha tuż poniżej pępka zaczęły pojawiać się małe kreseczki, które niestety masełko nie uchroniło ich przed pojawieniem się. Niby są jeszcze delikatne, bo dopiero się pojawiają, więc jest szansa, że się ich pozbędę, ale mam jedną na bliznie, która jest mega mocno czerwona i dość widoczna. Na szczęście w poczekalni mam serum na blizny, które mam nadzieję, mi pomoże je delikatnie wybielić.
Nie jest to dla mnie uporczywe zjawisko, jednak spodziewałam się, że po masełku od Palmers'a uniknę tego zjawiska. Widocznie moja skóra lubi "paseczkowe tatuaże".
Mam lekki niesmak, bo spodziewałam się naprawdę czystego brzusia, widocznie moje geny są silniejsze i żaden kosmetyk im nie straszny ;) Plusem takich rozstępów jest fakt, że kiedy się na nie spojrzę, to przypomni się dzięki komu je mam, dzięki malutkiej istotce, która niedługo przewróci mi świat do góry nogami!! I to jest najpiękniejsze!

Cena: 35zł/ 125g
Do kupienia: http://palmers.com.pl/gdzie-kupic




Pozdrawiam,



piątek, 13 stycznia 2017

Mollon Pro Hybrid Care nr 68

Mollon Pro Hybrid Care nr 68
Czy u Was też tak zawiało śniegiem??? Mrozy się skończyły to teraz czas na lepienie bałwana ;( Oj mam już czasem dość tej zimy, na szczęście już połowa stycznia za nami, więc niedługo będzie z górki.
Tym czasem dzisiaj przedstawiam lakier hybrydowy od Mollon Pro z serii Hybrid Care.



Jest to lakier hybrydowy stworzony specjalnie do stosowania systemie w Hybrid Care UV/LED.  Utwardza się w lampie UV/LED pozostawiając długotrwały efekt. Bardzo dobrze i równomiernie rozprowadza się na paznokciach nie pozostawiając smug. Dwie cienkie warstwy lakieru zapewniają idealne krycie oraz głębię koloru. Wysoka jakość zastosowanych pigmentów kolorystycznych zapewnia nasycony, lśniący kolor z połyskiem.



Mój kolor to nr.68 o nazwie SAUMON. To taka skromna pastelowa brzoskwinka. Delikatny, naturalny odcień, który zawsze znajdzie swoje miejsce. Konsystencja lakieru jest dość rzadka, trzeba umieć operować pędzelkiem bo inaczej skórki pozalewane.





Jest to typowy pielęgnacyjny lakier hybrydowy o standardowym nakładaniu. Czyli używamy tu normalnie wszystkie produkty, typu baza, lakier i top.  Jego trwałość równie zaliczam do standardowych. Kolor piękny jedyne co bym się pokusiła to nie 2 warstwy a 3 cienkie, wtedy efekt jest o niebo lepszy. Jednak mając porównanie do ostatnich lakierów od Mollon Pro, to wolę właśnie chyba wersję monofazową. Co jak co ale ta łatwa i szybka aplikacja i równie dobra trwałość po prostu bardziej do mnie przemawia!


Cena: 55zł/ 12 ml
Do kupienia: https://mollonsklep.pl/




Pozdrawiam,




wtorek, 10 stycznia 2017

Organiczny certyfikowany krem pod oczy o potrójnym działaniu id Iva Natura

Organiczny certyfikowany krem pod oczy o potrójnym działaniu id Iva Natura
Krem pod oczy to u mnie kosmetyk nr.1.  Człowiek kiedyś stosował jeden krem na wszystko i było cacy. Niestety wiek robi swoje i teraz zamiast jednego toaletkę zastępuje minimum 3 kosmetyki. Czasami żałuję, że nie stosuję kosmetyków jednej marki ale na rynku jest tyle nowości, które kuszą, że ciężko się im oprzeć. Tak właśnie było z kremem, który stosuję pod oczy od Iva Natura.


Certyfikowane, organiczne kosmetyki Iva Natura powstają na bazie esencji ziołowych i olejków roślin uprawianych w naturalnych ekosystemach Anatolii. Większość z nich jest uprawiana na dużych wysokościach i nawadniana najczystszą źródlaną wodą, płynącą z odludnych górskich źródeł. To właśnie tam, w górskim ekosystemie, rozwijają się w bogatej w tlen atmosferze. Dzięki wyjątkowym cechom regionu Anatolii, wykorzystywane w kosmetykach Iva Natura rośliny dostarczają naszym produktom unikalnych i wyjątkowych cech.


 Organiczny certyfikowany krem pod oczy o potrójnym działaniu. Wytwarzany z wykorzystaniem ekstraktów z papryki z okolic Samandagu.. Papryczki zbietane z Samandagu w prowincji Hatay są bogate w kapsaicynę, witaminę  A, B, B1, B2,B3,B5, B6, B9, oraz C. Dzięki temu okolice oczu wydają się promienne i wypoczęte. Krem zalecany dla osób pragnących pozbyć się cieni pod oczami, worków oraz zmarszczek.


Tutaj wklejam Wam skład i działanie składników zawartych w kremie, myślę, że warto wiedzieć,jak wpływa na skórę np. ekstrakt z papryczki rocznej bądz wciokrzew.  Oczywiście informacje zaczerpnięte ze strony producenta.
Capsicum annuum (Pepper) Extract (AP) – ekstrakt z papryki rocznej – zawarta w papryce chilli kapsaicyna poprawia cyrkulację krwi i wpływa na odżywienie i dotlenienie skóry. Sprzyja wytwarzaniu endorfin, które stymulują układ odpornościowy, poprawiają krwiobieg, zmniejszają ból i redukują stres. Ekstrakt z papryki chili sprzyja  wyprowadzeniu toksyn i nadmiaru płynu, skutecznie rozbija zalegające pokłady tłuszczowe. Posiada silne działanie bakteriobójcze i przeciwbólowe; działa jako antyoksydant
Pinus pinea Kernel Oil – olejek z pinii – bogaty w witaminę K, magnez i cynk, który doskonale wpływa na kondycję skóry. Bogate źródło antyoksydantów. Zawiera również b-karoten i luteinę
Lonicera caprifolium (Honeysuckle) Flower Extract  - wiciokrzew – stosowany w kremach chroni skórę przed agresywnym działaniem promieniowania UV, neutralizuje wolne rodniki, łagodzi podrażnienia posłoneczne, posiada działanie przeciwbakteryjne, przeciwgrzybiczne i przeciwwirusowe
Triticum vulgare (Wheat) Germ Extract - pszenica zwyczajna - pochodzący z jądra zarodków pszenicy środek przeciwzapalny i odżywczy, który działa również jako naturalny środek konserwujący ze względu na wysoką zawartość witaminy E
Ole europaea Fruit Oil - oliwa z oliwek - odżywia skórę i pozostawia na niej filtr ochronny, poprawia ukrwienie i wzmacnia barierę naskórka
Shea Butter – olej z afrykańskiego drzewa masłowego - szybko się wchłania, odżywiając i regenerując skórę pozostawiając na niej ochronny płaszcz lipidowy. Poprawia elastyczność warstwy rogowej skóry, dzięki zawartym w nim substancjom chroniąc i wzmacniając cement międzykomórkowy. Zawarta w nim witamina A i E pomaga redukować zmarszczki wywołane m. in. przesuszeniem naskórka. Jest naturalnym filtrem UV . Nie uczula i dodatkowo łagodzi zmiany alergiczne (wysypki, świąd, pieczenie)
Argania spinosa Kernel Oil – olej arganowy - jest szczególnie zalecany dla skóry dojrzałej i odwodnionej. Jest bardzo bogaty w witaminę E i prowitaminę A, dzięki którym ma on niezwykłą moc przeciwutleniacza. Olej arganowy głęboko i skutecznie nawilża skórę, posiada silne działanie regenerujące, chroni przed silnym działaniem słońca oraz wiatru, chroni przed procesem starzenia się skóry
Rosa damascena Flower Distillate - wodny roztwór z destylacji kwiatów róży damasceńskiej, wykazuje działanie przeciwzapalne, wygładza, matuje
Thymus vulgaris  - tymianek - działa odkażająco, przeciwzapalnie i oczyszczająco
Myrtus communis - mirt zwyczajny - zalecany jest dla skóry zanieczyszczonej, działa odświeżająco i odkażająco

Większość moich kremów pod oczy były w postaci tubki, tutaj akurat mamy wersję w szklanym słoiczku. Miła, wygodna zamiana, można spokojnie paluszkiem wydobyć produkt i przede wszystkim widzimy ile jeszcze nam go zostało. Konsystencja jest taka jaką lubię w kosmetykach do pielęgnacji oczu. Gęsta, nie lejąca, biała i bezzapachowa.


 Aplikacja jest równie przyjemna, nakładam krem punktowo w okolicach oczu unikając kontaktu z oczami i rzęsami. Delikatnie go wklepuję do momentu aż sam całkowicie wchłonie. Krem szybciutko niknie w głąb skóry i na szczęście się nie roluje, czego się bałam, bo ostatnio miałam taką przygodę z innym kremem, który wylądował w koszu.


Organiczny krem pod oczy od Iva Natura idealnie nadaje się do wszystkich rodzajów skóry. Wyjątkowa formuła oraz bardzo bogaty skład sprawia, że kosmetyk świetnie spełnia swoją rolę. Skóra staje się wyraznie bardziej odżywiona, elastyczna i jędrna. Worków i cienie nie posiadam, więc się nie wypowiem na ten temat. Jednak zmarszczki, które niestety pojawiły się w wewnętrznych kącikach oczu stały się mniej widoczne
Krem doskonale regeneruje skórę koi ją i chroni. Dodatkowo mamy fantastyczne i głębokie nawilżanie oraz poprawia ogólny stan skóry wokół oczu.


Jak dla mnie jest to jeden z lepszych kremów pod oczy jaki miałam do tej pory. Moja sucha skóra właśnie w tych partiach dosłownie go pije. Codziennie z chęcią po niego sięgam, bo jest naprawdę przyjemny i skuteczny i do tego tak naturalny i bogaty w skład ! Aktualnie na stronie producenta jest na niego promocja, więc  jeśli chcecie wypróbować, to warto skorzystać. Myślę, że będziecie równie zachwycone jak ja!

Cena: 65zł/ 30 ml.
Do kupienia: https://sklep.ivanatura.pl/

A Wy jakich kremów pod oczy używacie?? Może też macie jakieś swoje perełki??



Pozdrawiam



sobota, 7 stycznia 2017

Lakiery jednofazowe od Mollon Pro

Lakiery jednofazowe od Mollon Pro
Hybrydy ogarnęły już chyba większość z Nas. Coraz więcej jest nowych marek, które wprowadzają swoje lakiery i swój asortyment. Dzisiaj mam dla Was recenzję lakierów jednofazowych od Mollon Pro. Są to lakiery, które dadzą Ci trwały manicure dosłownie w niecałe 30 minut!


 Czym różni się zwykły lakier hybrydowy od lakieru jednofazowego??? Otóż lakier jednofazowy/ monofazowy posiada formułę lakieru do paznokci, który utwardzany jest w lampie UV/ LED. Nie potrzebujemy tu żadnej bazy, topu wystarczy sam kolor oraz nie ma potrzeby przemywania  płytki po utwardzaniu w lampie. Natychmiastowy efekt suchych paznokci, intensywny, trwały kolor po dwóch warstwach, nie barwi naturalnej płytki, ekspresowe, bezinwazyjne usuwanie w 3 minuty.


Moje kolorki troszkę odbiegają się od siebie kolorystycznie. Jednak zarówno solo jak i w duecie wyglądają świetnie. Pierwszym z nich jest 40 MONICA. To ciemny granat, prosty, klasyczny bez żadnych drobinek. Kolejny odcień to 01 GISELE - piękny, mleczny róż. Zawsze chciałam mieć w swojej kolekcji lakierów taki kolor,subtelny, delikatny, pastelowy i tak bardzo kobiecy i pasujący wręcz do wszystkiego.





Sama konsystencja jak dla mnie jest standardowa. Nie za rzadka nie za gęsta, wręcz idealna. Przy aplikacji nie spływa po skórkach no i posiada wygodny pędzelek.


 Jak przygotować manicure za pomocą lakierów Monophase od Mollon Pro???  Początek mamy taki sam jak przy każdym manicure hybrydowym. Opiłowanie płytki paznokcia  by nadać im pożądany kształt, następnie odsuwamy skórki kopytkiem, matujemy płytkę paznokcia za pomocą bloczka polerskiego i na koniec ją odtłuszczamy.


Na tak przygotowane pazurki możemy przejść do nakładania lakieru mmonofazowego. Czyli nakładamy pierwszą cienką warstwę lakieru i utwardzamy w lampie UV - 2 min /LED- 1,5 min. Po wyjęciu pazurek ponownie malujemy drugą warstwę i ponownie wkładamy do lampy UV- 4 min/ LED -3 min. Po wyjęciu dłoni nanieś oliwkę i manicure gotowy!!! Nie musimy przemywać cleanerem ponieważ nie posiadają one warstwy dyspersyjnej - co znaczy, że nie kleją się po utwardzeniu.


Dodam jeszcze od siebie abyście uważały przy nakładaniu pierwszej warstwy. Musi być ona bardzo cienka bo inaczej lakier się marszczy.  Robiłam osobiście ze 3 podejścia i zastanawiałam się co zle robię. Dopiero kiedy naprawdę mega cieniutko warstewkę nałożyłam, lakiery wyglądał tak jak trzeba.



Usuwanie tego rodzaju lakierów jest również banalnie proste. Można zrobić to na dwa sposoby. Pierwszy klasyczny, czyli nasączamy wacik acetonem i przykładamy do płytki, obwijamy folią aluminiowa i czekamy do 3-4 minut.  Sposób drugi, troszkę dłuższy bo pocieramy płytkę wacikiem namoczonym zmywaczem z acetonem aż całkowicie zejdzie lakier.



Co mogę napisać o samym działaniu lakierów Mollon Pro Monophase. Świetna opcja dla kobiet zabieganych i nie mających zbytnio czasu na poświęcanie się manicure. Tutaj naprawdę wystarczy spokojnie 30 minut by nasze pazurki wyglądały jak z salonu. Zaoszczędzamy na czasie ale również nie musimy posiadać ani bazy ani topu, dziwnie brzmi a jednak to są fakty. Wystarczy sam lakier!
Efekt końcowy nie różni się niczym od standardowych lakierów hybrydowych. Świetnie napigmentowane kolory, długotrwały połysk, efekt utrzymuje się dość długo ( w moim przypadku było to 11 dni) jak dla mnie i tak długo, bo lubię zmieniać kolorki. Po tym czasie zauważyłam, że lakier zaczyna ścierać się na końcówkach i delikatnie odpryskiwać. Nie jest to dla mnie minusem bo nawet przy hybrydach nie noszę koloru dłużej niż max 3 tygodnie, bo najzwyczajniej mi się nudzi i chcę czegoś nowego. Do tego naprawdę bardzo szybkie usuwanie. Nie ma nic lepszego jak natychmiastowe pozbycie się starego lakieru i możliwość nałożenia kolejnego ;)
Jedyne do czego mogę się przyczepić to cena. Koszt buteleczki to 44 zł / 10ml do kupienia tu https://mollonsklep.pl/  

Znacie lakiery jednofazowe??  Czy wolicie sławne już Nam hybrydy??




Pozdrawiam  





Copyright © 2016 My women's world , Blogger