Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historia domu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historia domu. Pokaż wszystkie posty

środa, 11 listopada 2015

Zdjęcie od wnuka naszego Oswalda






ps. Niedługo będą  informacje o rodzinie zamieszkującej nasz dom do kilku pokoleń wstecz - byli to dawni mieszkańcy Przecznicy i Gierczyna.

niedziela, 18 listopada 2012

Alfred Eckart

Jak wiecie, jesteśmy w kontakcie z rodziną, która kiedyś mieszkała w naszym domu. Właśnie otrzymaliśmy informację, że syn Oswalda - Alfred  zmarł 8 listopada. Była to ostatnia żyjąca osoba, która urodziła się w naszym domu. Urodził się w Querbach nr 54 14 czerwca 1927 roku.

czwartek, 25 października 2012

Skrawki plewom wydarte, epilog

Podczas ostatniego samotnego pobytu w Przecznicy Uczestnik wybrał do końca glinę zalegającą jako ocieplenie, na suficie głównej izby. I tym samym zakończył odkrycia plewowe :). Poniżej zamieszczam scany ostatnich już znalezisk:
list napisany przez Oswalda w 1917 r., niestety więcej nie jestem w stanie odczytać
Kolejne znalezisko to kartka okolicznościowa, w fatalnym stanie:

Uczestnik znalazł również fragment pocztówki, niestety nie umiemy zrekonstruować nazwy miejscowości...

A na koniec coś powojennego - pamiętacie takie bilety?


Wszystkie  fragmenty znalezionych w domu skrawków listów, zdjęć itp. zachowamy. Jakkolwiek na nie nie spojrzeć, stanowią część naszego domu i jego historii. Zbieramy pieczołowicie również fragmenty talerzy, itp., znajdywane w tzw. ogrodzie - knuję, że pewnego dnia wszystkie te drobiazgi zamontuję w małej wiszącej witrynce - taka mini ekspozycja stała. 

W sumie znaleźliśmy w plewach  dwa listy Oswalda, fragment nekrologu Pauline (żony Oswalda), następnie kilka zdjęć w lepszym lub gorszym stanie, na których znajdują się przedwojenni mieszkańcy domu, zdjęcie chłopca z tytką wypełnioną słodyczami, pocztówki w różnym stanie zachowania, fragmenty kartek z modlitewnika (?), itp. Pierwszy post z publikacją tych fragmentów napisałam 1 marca 2011 r. (o, tu) i nie sądziłam, że w plewach jest ich więcej! Dobrze, że się myliłam, gdyż  m.in. dzięki publikacji pierwszego listu dowiedzieliśmy się jak nazywał się ostatni przedwojenny właściciel domu, potem jego wnuk nawiązał z nami kontakt (trafiając na bloga po wpisie imienia, nazwiska dziadka i niemieckiej nazwie Przecznicy) i dzięki temu poszerzyliśmy swoją wiedzę o szczegóły dotyczące naszego domu. A jest nasz od czterech lat.

niedziela, 10 czerwca 2012

Buszując w zbożu, czyli kolejne fragmenty historii mieszkańców domu

Znalezione w plewach strychowych:

jesteśmy niemal pewni - na podstawie znanego nam powojennego zdjęcia - że Oswald to trzeci od prawej, dobrze widoczny na zdjęciu
kartka wysłana 14.04.1916 r. pocztą polową, nadawcą jest Oswald, adresatem prawdopodobnie jego matka
to musiało być interesujące zdjęcie! niestety, widać jedynie ramię, drzewa w tle i coś, o co wsparta była postać
prawdopodobnie kartka wysłana również z frontu przez Oswalda
ta kartka została wysłana z Bochum 31.01.1944 r., adresatem był Herbert, jeden z synów Oswalda
podpisy kolegów


A na koniec zbożowych opowieści - nasza mała Jagoda, która coraz lepiej znajduje się w domu. Ach, i niedługo sklep w Przecznicy będzie czynny! Można bez obaw o przeżycie przyjeżdżać na wakacje...:)


sobota, 3 marca 2012

Krótka historyja domostwa naszego

Początki są nam nieznane. Nie wiemy, kiedy dom został wybudowany, ani jak wyglądał. Wiemy, że w 1878 roku w  w  Querbach w domu o numerze 54  zmarła osoba  tam zameldowana o nazwisku Weichelt * (syn pana Oswalda nie zna tego nazwiska). Kolejna wzmianka to list polowy, znaleziony w czeluściach strychowych, datowany na 19.03.1916 r. Z niego dowiadujemy się, że w domu mieszkała matka (adresatka listu, imienia nie znamy) wraz (?) z nadawcą listu czyli synem  - Oswaldem, który był na wojnie. Następny ślad domu to pocztówka z roku 1917 r. - najstarszy znany nam wizerunek domu. Na zdjęciu (znajduje się poniżej) widać bryłę budynku -wygląda właściwie tak, jak teraz obecnie. Budynek jest podzielony, co jest powszechne w dawnym budownictwie w regionie, na część mieszkalną i część gospodarczą, oddzielone od siebie sienią. Część mieszkalna zbudowana jest z głównie z cegieł (kamień pojawia się w części przyziemnej ścian, drewniany sufit - strop), natomiast część gospodarcza ma masywne kamienne ściany, porządne sklepienia ze stropami Kleina. Całość pokryta dwuspadowym dachem, posiada drewniane ściany szczytowe  i ryzalit.
Kolejny trop: deseczka wsunięta pod drewnianą podłogę  w małym pokoiku na parterze z datą i danymi stolarza, który ją wykonał: 03.03.1921 r.Od wnuka pana Oswalda wiemy, że stodoła została zbudowana w latach dwudziestych XX w. (co potwierdzało nasze spostrzeżenia), a na jednej z belek w stodole znajduje się data: 22.09.1935 r. . Wiemy, że w okresie  od międzywojnia do 24.06.1946 r. mieszkała w nim rodzina Eckartów: Oswald wraz z żoną Pauline (której strzępy nekrologu znaleźliśmy, zmarła przed II wojną) i z  dwoma  synami. Jeden z nich miał uczyć się na kowala w kuźni za płotem (po której  śladu nie ma...). Od syna pana Oswalda (urodzonego w naszym domu w 1927 r.) wiemy, że zimą chłopcy spali na piecu w kuchni (po którym zastaliśmy  na strychu zaledwie kilka kafli z korony - zdjęcie jednego z nich poniżej).


 Po wojnie przez krótki czas mieszkał tu mężczyzna - Polak, a potem przez wiele lat kobieta, dwukrotna wdowa, przybyła gdzieś z północno - wschodnich rubieży dzisiejszej Polski (spoczywa w Rębiszowie, bo Przecznica to wieś bez cmentarza). W październiku 2008 r. dom stał się nasz. 
Nie skończyliśmy remontu i pewnie jeszcze odkryjemy kolejne szczegóły, tworzące historię naszej ruderii :) , na co bardzo liczymy!

 Poniżej: dawne wizerunki naszego domu. 

zdjęcie z pocztówki: 1917 r., nasz dom pośrodku.
lata 30.-40. XX w.: podwórko, zdjęcie zrobione z podwórka domu naprzeciwko
zdjęcie nieco późniejsze - być może zrobione u schyłku wojny


* pewna informacja od sąsiada z rozległą wiedzą o Przecznicy

czwartek, 2 lutego 2012

Pocztówkowe odkrycie

Podczas szczegółowego przeglądania  niesamowitych pocztówkowych zasobów na tej stronie Uczestnik zauważył, że nasz dom został uwieczniony  na jednej ze starszych przecznickich pocztówek. Dzięki uprzejmości właściciela kolekcji zamieszczam poniżej wspomnianą pocztówkę:

Lewy, dolny róg: zdjęcie zrobione na wysokości dawnej piekarni i sklepu kolonialnego (idąc z góry wsi), domy po lewej i prawej stronie nadal istnieją, dom na wprost  - w głębi -  to nasz. Pocztówka została wysłana w 1917 roku i tym samym jest to najstarszy znany nam wizerunek naszego domu! Poniżej zamieszczam zbliżenie interesującego nas fragmentu kartki:


Pocztówka znajduje się w zbiorach opublikowanych na stronie poświęconej Przecznicy (http://www.przecznica.pl/ ),w dziale Stare pocztówki/Wieloobrazkowe, pierwsza od lewej, tam też znajduje się więcej informacji o kartce - zachęcam gorąco do zapoznania się z imponującym zbiorem!





środa, 26 października 2011

Kolejne stare zdjęcie!

Tym razem zdjęcie zrobione z okolic mostku - gdy z góry schodzi się w dół wsi.






...a kasztanowiec piękny i młody :)

poniedziałek, 17 października 2011

A tak kiedyś wyglądał nasz dom!

Rodzina pana Oswalda nawiązała z nami kontakt :)! Bardzo się z tego cieszymy! Dzięki uprzejmości wnuka (dziękujemy raz jeszcze!) pana Oswalda wiemy jak nasz dom wyglądał wcześniej!

zdjęcie zostało zrobione w latach 30./40. XX w.
Dach, widoczny na zdjęciu pamiętamy - został zniszczony podczas pamiętnej lipcowej burzy w 2009 r., Drzwi oraz stolarka okien od frontu też ta sama (tylko pokryta warstwami farby olejnej), drzwi do części gospodarczej oraz wrota stodoły też się zachowały - przynajmniej wszystko na to wskazuje. Wóz, taki jak ten na zdjęciu,  po śmierci naszej poprzedniczki, stał z tyłu domu i się "ulotnił" niestety...Drzew przed domem nie zastaliśmy, obecny tynk  jest szary i smutny... Teraz wiemy do czego dążyć przy odnawianiu domu!

p.s. okazuje się, że tytuł bloga jest chyba trafny - powoli staje się kroniką pewnego domu :)

poniedziałek, 10 października 2011

Między podłogą a sufitem, czyli kim była Pauline (?) dla Oswalda ?

Między podłogą a sufitem było to:
 A tu zbliżenie na szczegóły:


A cóż to jest? nekrolog kobiety Pauline (??) Eckart, krewnej pana Oswalda. Może to była jego żona? Albo matka? Gdy poskładamy, w miarę możliwości, ten dokument w jedną całość, przetłumaczymy go. Może wtedy uda się ustalić więcej szczegółów...
Ciekawe, co jeszcze znajdziemy w plewach zalegających w przestrzeni między podłogą strychową a kuchennym sufitem...

środa, 5 października 2011

List znaleziony w Querbachu nr 54 (wg przedwojennej numeracji) - ciąg dalszy

Jakiś czas temu opublikowałam list znaleziony na naszym strychu, o tu . List ma cztery strony i jest w niezbyt dobrym stanie. Dzięki uprzejmości Przemka dysponujemy przepisanym z ręcznego pisma tekstem listu (jeszcze raz dzięki!). Prawdę mówiąc, zapomniałam o tym liście... Ale zmobilizowałam się i przetłumaczyłam tekst przedwczoraj w nocy, myśląc jednocześnie o Flinsie. Z pokorą przyjmę uwagi krytyczne, gdyż tłumaczem zawodowym nie jestem, za wszelkie niedociągnięcia niniejszym czytających przepraszam. W jednym przypadku nie mogłam znaleźć sensu w tłumaczeniu. Może ktoś dobry pomoże? Ten nieprzetłumaczalny dla mnie fragment podkreśliłam w tekście.
Co udało się odczytać z pierwszej strony? Niestety, bardzo mało, treści można domyślać się jedynie z fragmentów zdań. Pewne rzeczy to:
  • jest to list polowy napisany przez syna do matki (zaczyna się od słów „Liebe Mütter”) w dniu 19.03.1916 r. z nieznanej (nam) miejscowości. Miejsce odbioru Kowary*/Mirsk, Dolny Śląsk;
  • na samym początku listu syn – żołnierz- donosi, że znajduje się właśnie w okopach i pisze ten list;
  • jest piękny wiosenny dzień i latają jaskółki;
W dalszej części listu informuje, że (strona druga i dalsze):

...roztrzaskane na podłodze. Cała ziemia jest poryta przez granaty, od wielu... granatów przeorana i przeryta.Wczoraj otrzymałem od Ciebie paczkę z masłem i serem wraz z listem. Sprawiło mi to ogromną radość...z domu...znowu nowe...Es ist wohl...teuer zu Hause und nicht viel zu kriegen, każdy jest ciekawy jak to się skończy. Napisałaś, że Bruno nie napisał od 15 tygodni. Gdzie on jest właściwie, to,że on nie pisze, nie świadczy najlepiej o jego uczuciu do żony, która tak długo się martwi, może chciałby do nas przybyć – mamy dużo prochu. Jestem przekonany,że cieszyłby się, gdyby otrzymał wiadomości od krewnych. Jak długo jest...ra**  chora, należy mieć nadzieję, że jest już zdrowa. Czy jest jeszcze w dotychczasowym mieszkaniu czy jest już w Przecznicy?Piszesz, że nie będzie już więcej sera,  nie jest to pierwsza  zmiana. Czy adres do Richarda jest wciąż ten sam, muszę do niego znowu napisać. Miejmy nadzieję, że jest zdrowy. Dzisiaj otrzymałem pocztówkę z Rosji od Josepha Bre..., spotkał Sa... Herrmann i Paula Joppe***. W zeszłą sobotę ja i Alfred mieliśmy dużo szczęścia. Granat rozerwał nam ładownice, trafił tuż koło nas. Takie niebezpieczeństwo jest nawet tu, gdzie mieszkamy. Dzisiaj się żyje, jutro gnije, jak wielu przyjaciół i towarzyszy. Muszę teraz pozostać w nadziei, że list mój zastanie Cię w lepszym zdrowiu
pozdrawiam serdecznie 
Twój Oswald

Miejmy nadzieję, że młode kozy są tam szczęśliwe**** 

Zatem to "nasz" pan Oswald był nadawcą :) Przeżył wojnę, gdyż potem był strzałowym w kopalni, zmarł w Niemczech w 1966 roku (tyle udało się nam "wydłubać" z sieci).

p.s. trzykropki w tłumaczeniu to brakujące słowa, frazy czy zdania. Czas zrobił swoje...
 

* o ile poprawnie zinterpretowałam niemiecką nazwę "Schmiedeberg"
** jest to końcówka imienia żeńskiego
*** być może mieszkańcy Przecznicy?
****  zapewne jest to odniesienie  do nieznanej nam informacji z listu matki, o losie kóz, pewnie wzmianka o tym, że sera już nie będzie, może też się z tym wiązać

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Zielono!

Całkiem niedługo miną  3 lata, odkąd jesteśmy posiadaczami starej chałupy, a dom cały czas odkrywa przed nami swoją przeszłość. Okazuje się, że drewniane detale domu pierwotnie miały zielony kolor. Dotyczy to, z tego co na razie udało się nam ustalić, drzwi wejściowych, framug okiennych, parapetów oraz drzwi do głównej izby. Planujemy dotrzeć do pierwotnej warstwy tych detali i zachować ich oryginalny kolor i wygląd.

Wygląda na to, że pan Oswald lubił zielony kolor :) Poniżej parę zielonych przykładów:
jedno z  okien  z zielonym parapetem
framuga i drzwi kuchni z widokiem na sień
 Okazuje się, że drzwi kuchenne wraz z framugą mają na sobie z sześć warstw białej farby olejnej oraz w dolnej części jest jedna warstwa zielonej olejnej.
w końcu pierwsza zielona warstwa!
na framudze zachowały się zapiski stolarza
Jak już jesteśmy w zielonym klimacie, pokażę  winobluszcz, który posadziliśmy przy jednej ze ścian chałupy (prawdopodobnie w tym miejscu stał kiedyś wychodek):

wtorek, 19 lipca 2011

Uwielbiamy naszą chałupę!

Uwielbiamy nasz stary domek! gdy jesteśmy w mieście, ciągle o nim myślimy, gdy jesteśmy w domku, ciągle znajdujemy coś do roboty. I tak cały czas :) Ostatnio postanowiliśmy, że będziemy bardziej się cieszyć pobytem w chałupie i w Przecznicy. Zaczęliśmy od wzniesienia toastu z kieliszków...pana Oswalda! Tak, tak, jakimś cudem dwa przedwojenne kieliszki do wina uchowały się w naszym obejściu. Ale znalezienie ich nie było oczywiste, tzw. nie znajdowały się we wnętrzu domu, np. w jakiejś szafce czy na strychu. Rzecz działa się ze dwa lata temu, gdy porządkowaliśmy teren na tyłach domu. Pod jednym z drzewek na naszej działce odkryłam śmietnik - kupa butelek po occie, a wśród nich leżał sobie jeden przedwojenny kieliszek do wina. Pokazałam z triumfem znalezisko Uczestnikowi - a on mi na to żartobliwie: "Tylko jeden?". Znowu pochyliłam się nad  się kupą starych butelek i z niedowierzaniem wyjęłam kolejne naczynie na porcję wina:) Więcej nie znalazłam, poniżej kieliszki w pełnej krasie:
a tu z daleka, na naszym " stoliczku":


Niesamowite uczucie, że przedmioty te znowu pełnią swoją funkcję! I świadomość, że pił z nich pan Oswald! Swoją drogą, zastanawiam się co skłoniło powojennych właścicieli do wyrzucenia kieliszków - może nie podobały się, bo mają grube ścianki i są, w porównaniu do kieliszków powojennych, toporne w wyglądzie? Nieważne. Ważne, że się znalazły i znowu służą :)

Przed samym wyjazdem z chałupy zrobiliśmy sobie krótki spacer pod Tłoczynę:
Uczestnik niesie z przodu Jagodową Panienkę, młody bieży obok:) 


Następnym razem młodą zapakujemy do nosidła na plecach i wdrapiemy się na Jelenie Skały:)

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Spacer z Rębiszowa do Przecznicy (via Mlądz) w słowie i obrazie

 Miniony tydzień spędziliśmy w Rębiszowie i Przecznicy - wiejskimi klimatami oraz kokoszeniem się na łonie rodziny rozkoszowałam się  ja oraz nasze potomstwo. Pewnego dość ciepłego popołudnia stwierdziłam, że zrobię sobie z młodą spacer do Przecznicy, tam wyplewię co nieco warzywniak i wrócę. Miała to być skromna zaprawa na dalsze piesze wędrówki po górach, na jakie mam nadzieję, wybierać będziemy się latem. Młody pozostał w Rębiszowie i zgłębiał tajniki karmienia królików.
No i ruszyłam, zaopatrzyłam nas obie w zapas wody i wio! Wybrałam drogę, trochę opłotkami, przez Mlądz. Poniżej trochę zdjęć z widoczkami (niestety, robiłam je ja i do tego najprostszym i wiekowym aparatem cyfrowym, więc nie będzie to niestety jakość fotek Uczestnika):
widok na Tłoczynę z bocznej rębiszowskiej drogi
a tam gdzieś jest Przecznica - widać, że nasza wieś leży już w górach
a tu jeszcze rzut okiem na Stóg Izerski
Pogoda na wyraz dopisywała, młoda zasnęła w wózku, jednym słowem - było cudnie!
Poniżej kilka fotek już z Mlądza:
Przecznica już blisko!

jedna z dróg  z Mlądza do Przecznicy
tym pojazdem wieziona była młoda
Doszłyśmy do naszej chałupy, zajęło nam to godzinę z haczykiem, byłam bardzo spragniona i dziękowałam Niebiosom  (i Uczestnikowi) za półlitrowe opakowane napoju izotonicznego, które znalazłam w kuchni! Wyplewiłam to, co miałam wyplewić, uwieczniłam na zdjęciach 2 wieszaki na ubrania, które pozostały zapewne po przedwojennych właścicielach i jestem pewna, że przynajmniej jeden z nich należał do pana Oswalda (vide: tutaj ). Oto one:
wieszak pochodzi z domu mody dla panów i młodzieńców z  przedwojennego Wrocławia

Młoda po przebudzeniu była bardzo zadowolona:

tu młoda siedzi w przecznickim wózku:)

Zbliżała się 19 godzina, więc wybrałyśmy się w drogę powrotną - tym razem przez cały Mlądz, bez polnych skrótów. Poniżej kilka zdjęć dokumentujących ciekawostki z drogi powrotnej ( i ta trwała 1,5 h): 
to drzewko rośnie przy ruinach dużego budynku w Przecznicy (przy głównej drodze)
mlądzki słup pod napięciem



A na koniec - potrzeba matką wynalazków!



sobota, 30 kwietnia 2011

Sprengmeister w Querbachu, czyli skrzyneczka pana Oswalda?

Niedawno, dzięki uprzejmości twórcy tej strony  (dziękujemy!) dowiedzieliśmy się, że prawdopodobnie ostatnim przedwojennym właścicielem naszej chałupy był strzałowy w kopalni bazaltu* Oswald Eckart. Piszę "prawdopodobnie" bo pewności nie mamy, ale znaleźliśmy w naszej chałupie coś, co wskazuje na to, że być może jednak pan Oswald mieszkał w naszym domu. To "coś" to skrzynka po materiale wybuchowym (??). 
Oto ona:




* sprawdziłam na stronie kopalni bazaltu w pobliskim Rębiszowie, że przedsiębiorstwo istnieje od 1925 roku
-->