Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kesselschossbaude. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kesselschossbaude. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 18 czerwca 2015

Kotlina-Skałki Zakochanych

Nie wiedziałam, że tam są. W ogóle o nich nie wiedziałam. Podczas wycieczki rowerowej z Agnieszką - sąsiadką z naprzeciwka - dowiedziałam się o ich istnieniu i Agnieszka pokazała mi je. Ładnie widać z nich Góry Łużyckie, jak z Karkonoszy w pewnym momencie. Teraz muszę pokazać je  Uczestnikowi. Podobno na nowo wydanych mapkach Izerów są już zaznaczone. A gdzie dokładnie się znajdują? Za ruinami Kesselschossbaude należy iść dalej prosto, ścieżynką lekko skręcić w lewo (ścieżynka widoczna jest w terenie) i zanurzyć się w ścieżce dla  hobbitów w las, po chwili jest się już na miejscu.
Poniżej kilka fotek zrobionych przez Agnieszkę, właśnie stamtąd - ze Skałek Zakochanych:

patrzę w stronę Gór Łużyckich-chcę tam kiedyś być!








poniedziałek, 23 lipca 2012

Popołudnia i wieczory w Przecznicy

Za nami kolejny tydzień pobytu w Przecznicy (teraz trwa kolejny antrakt), w trakcie którego poznałam lepiej okolicę. Poniżej wybór zdjęć niekoniecznie w porządku chronologicznym. Najpierw błogie popołudnie w Ruderii:
to zdjęcie niesamowicie mi się podoba, brakuje tylko kota ocierającego się o nogi lub zwiniętego w kłębek obok...
W niedzielę, w idy lipcowe przyjechała do nas moja przyjaciółka Magda wraz z synem Frankiem. W poniedziałek męska połowa naszego stadła (Uczestnik i młody) wyjechała nad jezioro. Zostałyśmy we dwie wraz z Jagodą i Franiem. A z nami, z racji zmiennej pogody, duża ochota na wycieczki po okolicy...Zaczęłyśmy od spaceru po Radoszkowie przy powoli zapadającym zmierzchu...
odkąd pamiętam lubię patrzeć na zachodnią stronę świata
Na drugi dzień dziarsko ruszyłyśmy drogą równoległą do Ciemnego Wąwozu w górę, potem skręciłyśmy w prawo (droga początkowo leśna, niepostrzeżenie zamieniła się w asfaltówkę) wraz z młodą  i Franczeskiem. Na górze złapał nas  (nie raz i nie dwa) deszcz. Młoda cały spacer spędziła w niezniszczalnym wózku (po raz n-ty wznoszę pochwalne peany na cześć kilkunastoletniego wózka - czołga firmy Deltim, model Krzyś, który wywoził kilkoro dzieci,w tym młodego i młodą). Oto on wraz z Jagodowo - bananowym wsadem:


Posiłkując się jagodami i malinami, których obfite ilości rosły wzdłuż drogi, dotarliśmy do Kotliny. A tam  rzuciłyśmy okiem na ruiny zespołu budynków, które przed wojną stanowiły popularne schronisko Kesselschlossbaude, po wojnie znajdował się w nim duży ośrodek wypoczynkowy ZHP. Potem, jak wieść gminna niesie, trafił w prywatne ręce, po czym spłonął i stanowi obecnie kompleks ruin, robiących nadal dość spore wrażenie (a H.Waniek pisał o nim w finale  "Wyprzedaży duchów", o ile pamięć mnie nie myli). Poniżej szybki rzut okiem:


to wejście do najbardziej okazałego budynku na końcu, nadal robi wrażenie...
Stamtąd poszliśmy zielonym szlakiem w stronę Gierczyna, mając za sobą burzę...

tu widok na pogórze, gdzieś na horyzoncie majaczy szczyt Ostrzycy
po lewej widać ścianę deszczu i burzę, gdzieś w okolicach Gryfowa
Zeszliśmy do Gierczyna, który jest piękną wsią, znajduje się tu dużo zadbanych starych domów (chociaż po pałacu Schaffgotschów chyba śladu nie ma - tylko na hydralu widziałam kiedyś zdjęcia, więc pewności nie mam, czy aby na pewno znajdował się tu taki obiekt - a stary cmentarz straszy gąszczem wybujałych samosiejek...), a także można natknąć się na takie oto perełki architektury niemal przy głównej drodze:

robią na mnie wrażenie piaskowcowe parapety i to kunsztowne przykrycie szachulca, obramowana okien - piękne!
 Szosą wróciliśmy do Przecznicy (Franko już na plecach mamy), cała wycieczka, niespieszna, trwała niemal 6 godzin.
Na koniec dzisiejszego wpisu zdjęcie zrobione z okolic Jelenich Skał z widokiem na zamek nam najbliższy, czyli Gryf (nie licząc  na wpół legendarnego zamku Kesselschloss):

na szczycie wyniesienia znajdują się ruiny zamku (chyba nadal na sprzedaż),a u jego stóp, z  częściowej rozbiórki zamku został onegdaj zbudowany folwark - to te dobrze widoczne i odnowione budynki

 p.s. zdjęcia, oprócz pierwszego i ostatniego (Uczestnik), zrobiłam ja, zepsutym Canonem PowerShot A460.