Trochę głupio to zabrzmi, tworzę post o suszy a za oknem pada deszcz... Nie bardzo mamy się z czego cieszyć skoro w sierpniu padało może z pięć razy! Coś mi się wydaje, że z moich ukochanych grzybów nic w tym roku nie wyjdzie. Nie ma jagód, borówek, śliwki są wielkości mirabelek, mirabelki wielkości agrestu.
Zdjęcie tego co mam za oknem oraz kuflik szykujący się do drugiego kwitnienia w sezonie, za długo stał na słoneczku a temperatury mamy iście australijskie.
Pierwszy raz od wielu lat doceniam
posiadanie własnego warzywnika, podlewane roślinki rosną jak durne i
będzie zapas na cały rok. Rosną, ale za jaką cenę. Wieczorkiem mordujemy
się z podłączeniem pompy i wyciągamy hektolitry wody. Tylko dzięki temu widać jakiekolwiek kolory i zieleń, na podlewanie trawnika zwyczajnie brakło mi sił i trawa zdechła całkiem. Trudno, nie muszę kosić.
W sumie to ogród nie jest mój tylko teściowej, ale w tym sezonie ja tam rządzę. Jeszcze mam zdrowie przebywać w takim upale. Droga do działki, liści jak w październiku.
Więdnące krzaki bzu.
Pierwszy raz w swoim życiu kwitnące astry zbieram od lipca.
Durne floksy, nie lubię tych kwiatów, ale jakoś rosną bez mojej pomocy.
Tym roślinkom susza nie wyrządzi krzywdy.
Wyjątkowo słodki czarny bez już przerobiony na sok.
To zostawiłam dla ptaków.
A to zeżarłam.
To nadal rośnie i ciemnieje, będzie na dżem :)
I jeszcze radosne kolorki. Już zdychające nasturcje pozostawią po sobie nasiona, z których można zrobić tzw. fałszywe kapary. Kto nie jadł nasion niech spróbuje, są lekko kwaskowe z nutą chrzanu.
To chyba szarłat (?)
A to moja ukochana budleja, roślina dla leniwych kwitnie jak szalona i nie wymaga od nas niczego. Przy okazji zwabia do siebie motyle z całego powiatu.
I coś żółtego, taki mały kwiatek a ma łodygę na ponad 2 metry wysokości. Wystarczy miesiąc nieuwagi a zielsko zarośnie pół działki, mocno inwazyjna roślina.
Fioletowa fasolka, która ładnie wygląda tylko jak rośnie, wrzucona do wody od razu robi się zielona :) Pomidory rozwaliły się na całą grządkę, jak byliśmy na urlopie pękł sznurek podtrzymujący i krzaki rosną w poziomie. Tak przy okazji, nie wiem czy wiecie, ale oficjalnie pomidor to warzywo o jadalnych owocach, upada więc problem warzywo to czy owoc. Marchew to tez owoc a ślimak to ryba.
Pomidory to samosiejki, urosły nam na kompoście z nasion wyrzuconych zimą.
Pomidory to samosiejki, urosły nam na kompoście z nasion wyrzuconych zimą.
Oo, mój słonecznik zeżarły ptaki :( niech im będzie na zdrowie.
A w kącie panoszy się pan burak. Gdzieś w liściach mieszka żaba, przy każdym podlewaniu wyskakuje i mnie straszy.
I pani dynia, jeszcze niewielka, ale ma czas aby podrosnąć. Pójdzie na przecier albo na obiad... Tak mi się wydaje, że ma czas. Na dniach wyciągamy wyrośniętą marchew i zbieramy dojrzałe winogrona. Sezon był bardzo krótki i intensywny. Wygląda na to, że wrzesień mamy wolny od prac ogrodowych.
Wystarczy odejść od działki i już widać oznaki suszy :(
I niewielki strumyk. Znaczy się, strumyk to był kiedyś, obecnie to strużka z częścią błotną i suchą plażą.
I zapomniane kłosy gdzieś na skraju pola.
A tu kolejne inwazyjne straszydło, nawłoć kanadyjska, zasiedli każdą przestrzeń i wybija rodzimą roślinność. Przy tym jest piękna i kochana przez pszczoły. Zazwyczaj kwitnie od końca sierpnia do początku mrozów, w tym sezonie już zbliża się do końca kwitnienia.
A tu co rośnie fajnego? Dziki chmiel (chmiel zwyczajny humulus lupus), zabieram trochę do torby. Zużyję do produkcji miodu pitnego.
Tego jeszcze nie zbieram, poczekam aż dojrzeje mocniej. To dzika róża, cudowny lek na przeziębienie, jesienną depresję. Dzika róża wspiera przemysł rozrywkowy, powstaje z niej dobre wino... No i zapobiega jesiennej nudzie bowiem skubanie owoców dostarcza niesamowitych przeżyć a mnie wyprowadza z równowagi.
I jeden z moich ukochanych cytatów z Wiedźmina:
"- Znasz się na rolnictwie?
- My, poeci, musimy znać się na wszystkim - rzekł wyniośle Jaskier. - W przeciwnym razie kompromitowalibyśmy się, pisząc. Uczyć się trzeba, mój drogi, uczyć. Od rolnictwa zależy los świata, dobrze więc znać się na rolnictwie. Rolnictwo karmi, ubiera, chroni od chłodu, dostarcza rozrywki i wspomaga sztukę.
- Z tą rozrywką i sztuką trochę przesadziłeś.
- A gorzałkę z czego się pędzi?"
- Rozumiem. - Mało rozumiesz. Ucz się.I na sam koniec, mocno kolorowy krzew z rodziny dereniowatych.
Andrzej Sapkowski Ostatnie życzenie, opowiadanie "kraniec świata"
Ahahaha Tak ślimak to ryba, uśmiałam się. :))) Zdjęcia są tak piękne, całkowicie mnie oczarowały. Niby proste, a jest w nich coś specjalnego, wspaniałe. <3 Susza straszna, u mnie w mieście już tak mało trawy. Park wygląda jakby wyłysiał, smutny widok. Życzę, by pogoda się unormowała i jednak więcej padało. Ja osobiście kocham deszcz i zwyczajnie mi go brakuje, a to, co się dzieję z naturą bez jego udziału mnie zasmuca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę miłych dni. :)
Pięknie Pokazałaś działeczkę otaczające okolice i naszą kochaną przyrodę. Wszystko piękne i potrzebne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZaczynam uczyć się rolnictwa. Na początek przesadzę kwiaty do większych doniczek.. ciekawe, czy to przeżyją. Śliczne zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńSzarłat jak nic. Nasion nasturcji nie jadłem, ale to wielkie żółte to topinambur, ma jadalne, bardzo smaczne j pożywne bulwy. Można je gotować, smażyć jak frytki, lub jeść na surowo.
OdpowiedzUsuńPelne uznanie! Ja mam lewe rece do prac tego typu, nie lubie robic przetworow, ogrod to dla mnie ewentualnie obiekt fotograficzny:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńSzacun za wykonywaną pracę, a i ile to radości.
POzdrowionka!
Piękne zdjęcia! Chciałabym mieć mini ogródek z różnymi roślinkami, jestem w trakcie kupowania mieszkania na sołtysowicka 29. Mam nadzieję, że uda mi się kupić mieszkanie z ogrodem - jest to moje marzenie!
OdpowiedzUsuńNa dom jeszcze sobie nie możemy pozwolić, ale mieszkanie z ogrodem to już coś!
Bardzo fajny artykuł. W taką pogodę dobra pompa i nawadnianie ogródka to podstawa!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, bardzo mi się podobają. Cały wpis również 10/10 :)
OdpowiedzUsuń