środa, 5 października 2011

List znaleziony w Querbachu nr 54 (wg przedwojennej numeracji) - ciąg dalszy

Jakiś czas temu opublikowałam list znaleziony na naszym strychu, o tu . List ma cztery strony i jest w niezbyt dobrym stanie. Dzięki uprzejmości Przemka dysponujemy przepisanym z ręcznego pisma tekstem listu (jeszcze raz dzięki!). Prawdę mówiąc, zapomniałam o tym liście... Ale zmobilizowałam się i przetłumaczyłam tekst przedwczoraj w nocy, myśląc jednocześnie o Flinsie. Z pokorą przyjmę uwagi krytyczne, gdyż tłumaczem zawodowym nie jestem, za wszelkie niedociągnięcia niniejszym czytających przepraszam. W jednym przypadku nie mogłam znaleźć sensu w tłumaczeniu. Może ktoś dobry pomoże? Ten nieprzetłumaczalny dla mnie fragment podkreśliłam w tekście.
Co udało się odczytać z pierwszej strony? Niestety, bardzo mało, treści można domyślać się jedynie z fragmentów zdań. Pewne rzeczy to:
  • jest to list polowy napisany przez syna do matki (zaczyna się od słów „Liebe Mütter”) w dniu 19.03.1916 r. z nieznanej (nam) miejscowości. Miejsce odbioru Kowary*/Mirsk, Dolny Śląsk;
  • na samym początku listu syn – żołnierz- donosi, że znajduje się właśnie w okopach i pisze ten list;
  • jest piękny wiosenny dzień i latają jaskółki;
W dalszej części listu informuje, że (strona druga i dalsze):

...roztrzaskane na podłodze. Cała ziemia jest poryta przez granaty, od wielu... granatów przeorana i przeryta.Wczoraj otrzymałem od Ciebie paczkę z masłem i serem wraz z listem. Sprawiło mi to ogromną radość...z domu...znowu nowe...Es ist wohl...teuer zu Hause und nicht viel zu kriegen, każdy jest ciekawy jak to się skończy. Napisałaś, że Bruno nie napisał od 15 tygodni. Gdzie on jest właściwie, to,że on nie pisze, nie świadczy najlepiej o jego uczuciu do żony, która tak długo się martwi, może chciałby do nas przybyć – mamy dużo prochu. Jestem przekonany,że cieszyłby się, gdyby otrzymał wiadomości od krewnych. Jak długo jest...ra**  chora, należy mieć nadzieję, że jest już zdrowa. Czy jest jeszcze w dotychczasowym mieszkaniu czy jest już w Przecznicy?Piszesz, że nie będzie już więcej sera,  nie jest to pierwsza  zmiana. Czy adres do Richarda jest wciąż ten sam, muszę do niego znowu napisać. Miejmy nadzieję, że jest zdrowy. Dzisiaj otrzymałem pocztówkę z Rosji od Josepha Bre..., spotkał Sa... Herrmann i Paula Joppe***. W zeszłą sobotę ja i Alfred mieliśmy dużo szczęścia. Granat rozerwał nam ładownice, trafił tuż koło nas. Takie niebezpieczeństwo jest nawet tu, gdzie mieszkamy. Dzisiaj się żyje, jutro gnije, jak wielu przyjaciół i towarzyszy. Muszę teraz pozostać w nadziei, że list mój zastanie Cię w lepszym zdrowiu
pozdrawiam serdecznie 
Twój Oswald

Miejmy nadzieję, że młode kozy są tam szczęśliwe**** 

Zatem to "nasz" pan Oswald był nadawcą :) Przeżył wojnę, gdyż potem był strzałowym w kopalni, zmarł w Niemczech w 1966 roku (tyle udało się nam "wydłubać" z sieci).

p.s. trzykropki w tłumaczeniu to brakujące słowa, frazy czy zdania. Czas zrobił swoje...
 

* o ile poprawnie zinterpretowałam niemiecką nazwę "Schmiedeberg"
** jest to końcówka imienia żeńskiego
*** być może mieszkańcy Przecznicy?
****  zapewne jest to odniesienie  do nieznanej nam informacji z listu matki, o losie kóz, pewnie wzmianka o tym, że sera już nie będzie, może też się z tym wiązać

8 komentarzy:

  1. Czekałam na ten list :). Fajnie jest tak zaglądać w przeszłość.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż ciarki mi przeszły, bardzo się cieszę, że udało Ci się przetłumaczyć ten list :)
    To niesamowite i fascynując zarazem, co te nasze chatynki w sobie kryją.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Pewnie w domu tez jest drogo i niewiele do zdobycia"
    fascynujaca historia. myslalas zeby dowiedziec sie o losach Oswalda przez Czerwony Krzyz?
    pozdrawiam
    sabba

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale znalezisko! Aż ciarki przechodzą gdy się to czyta.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozpamiętujemy nasze znaleziska...a odwiedzającym nasz dom ludziom opowiadamy o waszych, kopiąc sugestywnie błąkające się po naszym poddaszu niestare skarpety i plastikową teczkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. mnie ciarki obleciały, gdy przeczytałam po raz pierwszy podpis czyli "Twój Oswald" :)
    Anando, u Was też "coś" się objawiło po dawnych mieszkańcach?
    sabba, szukania przez Czerwony Krzyż nie mamy potrzeby - pan Oswald to przedwojenny mieszkaniec naszego domu, wojnę przeżył i wrócił do siebie, po kolejnej zamieszkał już w Niemczech.Dzięki za pomoc!!
    ZiŁ, podejrzewam, że może coś innego znajdziecie, w momencie zrywania desek podłogowych na strychu, kto wie :)?

    OdpowiedzUsuń
  7. aa no tak zrozumialam:)
    myslalam tylko ze chcecie nawiazac kontakt z jego rodzina albo cos w tym stylu

    OdpowiedzUsuń
  8. fajne to i dobrze, że tak się dzieje, że nawiązujemy ciągłość... zawsze mnie ciarki przechodzą na myśl o ludziach, którzy odchodzili, oglądając się na swój dom... na zawsze... i nikogo potem nie interesowało, przez lata całe, co zostawili, i jakie to było. A stawało się to zdobyczą lub śmieciem.

    OdpowiedzUsuń