Oboje kochamy risotto, kwaśne smaki, a to danie spełnia nasze zachcianki idealnie. Kremowe, orzeźwiające i wpływające bardzo pozytywnie na nasze nastroje. Kultywujemy gotowanie risotto głównie w piątki, kiedy wiemy, że nie musimy się nigdzie spieszyć, że zakupy zrobione, a na nas czeka butelka wina. Zawsze nam żal (mimo pełnych brzuchów!), gdy patrzymy już na puste miski. Sezon cukiniowy nie istnieje dla nas bez tego dania.
Jak już pewnie wspominałam, risotto ma być dość luźne i kremowe. W swojej risottowej fiksacji muszę podkreślić to raz jeszcze - nie ufajcie przepisom, która na 200g ryżu zalecają maksymalnie 400ml bulionu. Mam wrażenie, że autorzy woleli mieć piękne zdjęcie kupki ryżu, niż klasyczne danie.
Risotto cytrynowe z cukinią
2-3 porcje
mała szalotka
200g ryżu arborio albo carnaroli
ok. 30g masła
sok + skórka otarta z jednej cytryny
ok. 150ml białego wytrawnego wina
ok. 1l wywaru warzywnego
nieduża cukinia, pokrojona na plasterki
garść świeżej bazylii
2 garści świeżo startego parmezanu
świeżo zmielony czarny pieprz
Na połowie masła przesmażyłam szalotkę, aż zmiękła, ale nie była brązowa. Zwiększyłam ogień i dodałam ryż, ciągle mieszając, aby dokładnie pokrył się tłuszczem.
Po ok. minucie ryż zaczął robić się przezroczysty, więc dorzuciłam skórkę cytrynową i dolałam sok z cytryny (jeśli nie lubicie kwaśnych dań, zredukujcie jego ilość) oraz wino i ciągle mieszałam, czekając aż część wchłonie ryż, a cześć odparuje.
Następnie zmniejszyłam ogień, dolewałam po chochelce bulionu, pilnując aby był on ciągle gorący. Dzięki temu ryż ugotuje się równomiernie, a skrobia wydobędzie się z niego nadając daniu kremową konsystencję. Gdy każda chochelka bulionu została wchłonięta, dolewałam następna i tak przez ok. 15 - 20 minut, ciągle mieszając.
Na ostatnie 5 minut dorzuciłam cukinię i uważałam podczas mieszania, aby jej nie porwać na kawałki.
Gdy ryż był już miękki, ale nadal stawiał nieco oporu zębom, ściągnęłam z gazu, dodałam resztę masła, połowę startego parmezanu, bazylię (zostawiłam liście w całości) i wymieszałam dokładnie. Odstawiłam na 2 minuty.
Nałożyłam do miseczek, posypałam resztą parmezanu, zmieliłam grubo czarny pieprz i udekorowałam bazylią. Serwowałam od razu w myśl zasady, że to smakosze czekają na risotto, a nie risotto na smakoszy. Tego dania się nie odgrzewa.
zupełnie niczym wakacje na obiad! cytryna i cukinia w wersji z ryżem to istna kwintesencja lata! i niesamowity poprawiacz nastroju w taką pogodę, jak dziś ;]
OdpowiedzUsuńU mnie pudełko arborio stoi już z pół roku i czeka chyba właśnie na taki przepis :) To też moje smaki. Już zapisane :)
OdpowiedzUsuńRisotto to rytuał i smak ambrozji ... choć muszę się przyznać do profanacji - ja wolę bardziej zwarte risotto :) De gustibus jak mawiają :)
OdpowiedzUsuńMniam, właśnie takie lubię najbardziej. U nas akurat było z grzybami.
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam risotta... Wstyd. Ale muszę to w końcu nadrobić, bo już czuję, że pokocham to danie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Akurat wczoraj było u nas risotto z własnoręcznie zebranymi świeżymi borowikami. Pyszności, i jaka dawka umami (bo nie tylko borowiki, ale i parmezan).
OdpowiedzUsuńwspaniale sie prezentuje
OdpowiedzUsuńmniam
W kwestii risotta ufam Ci w stu procentach, Serwusowa! I chyba nie tyklo w te kwestii :)
OdpowiedzUsuńPiękna paciaja. To musi być pyszne! Dawno mi się już arborio skończyło, czas uzupełnić zapasy!
Świetne to ujęłaś - "risotto wpływa bardzo pozytywnie na nasze nastroje" - mogę się do Was przyłączyć? Bo na mnie podziałało anielsko w Twojej wersji!
OdpowiedzUsuńW ten weekend będzie risotto!
Pycha!!
OdpowiedzUsuńa na deser zapraszam Cie do zabawy w dziesiatke. Szczegoly na http://eatafterreading.blogspot.com/2010/09/dziesiec.html
Wiem, ze juz to robilam, ale nie moge sobie przypomniec kiedy. To tak jak z tymi zdjeciami co to ich od razu nie wstawiam, a pozniej sie zastanawiam co jest na zdjeciu.
OdpowiedzUsuńAle smak pamietam. Risotto jest pyszne.
Karmelitko, dla mnie to też kwintesencja lata i wczesnej jesieni. :)
OdpowiedzUsuńKasiu, u mnie nie ma szans, że tak długo by się ostało. ;)
Tilianaro, ono się nieco "zwarło" jeszcze w misce. Ale rozumiem Twoje preferencje i zgadzam się, że risotto to rytuał. :)
Miss_Coco, marzy mi się risotto ze świeżymi grzybami, zagadałam już szefa lokalnych delikatesów, zobaczy co się da zrobić. :)
Zaytoon, co ja Ci mam napisać? Cholernie nieobiektywna jestem jeśli chodzi o risotto. ;) Zrób koniecznie! ;)
Aniu, ja się boję własnoręcznie zbierać, bo w okolicy znalazłam tylko niejadalne/trujące. A grzybowe risotto ubóstwiam. Z oliwą truflową to ekstaza. ;)
Doroto, starałam się. :)
Aniu, cieszę się bardzo. Pamiętam jak zrobiłaś swoje pierwsze i się pochwaliłaś. :))
Aniu, choćby nie wiem jak ciężki był dzień, a ja zmęczona, zła to risotto potrafi podnieść poziom endorfin pod niebiosa. :)
Arku, dziękuję za zaproszenie, post ukaże się jutro. :)
Thiesso, cieszę się, że i Tobie smakuje. :) Ja też tak mam ze zdjęciami, które zrobiłam jakiś czas temu, a najgorsze jest to, że nie mam dyscypliny zapisywania improwizowanych przepisów podczas gotowania...
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny! :)
Zapraszam do zabawy
OdpowiedzUsuńhttp://www.sfinjak.wroclaw.pl/eggblog/news.php?id=135
Dzięki, Thiesso. Post już jutro. :)
OdpowiedzUsuńWitaj Karolino! Zapraszam serdecznie do zabawy także i ja :)
OdpowiedzUsuńhttp://kaszaprodzekt.blogspot.com/2010/09/wasciwie-to-kilka-rzeczy-lubie.html
jak ja uwielbiam te Twoje risotta! zawsze na GP ci zazdrosciłam pomysłowości :)
OdpowiedzUsuńQuinomatorko, dziekuje, z zadania sie wywiazalam dzis rano. ;)
OdpowiedzUsuńAga-aa, nie ma co zazdroscic - zakasaj rekawy i zrob. :)
Pozdrawiam!
U nas grzybów niesamowity wysyp, w końcu to niedaleko, może się wybierzesz?
OdpowiedzUsuńZamiast ryżu postanowiłam spróbować z orkiszem – oj, jakie dobre ;)
Miss_coco, jeśli mi ktoś palcem będzie pokazywał - ten jadalny, a ten nie. ;) Kto wie? ;) Ja będę robić jesienne kaszotto za parę dni. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń