Przeżywałam ostatnio zupowy kryzys. Nie miałam ochoty jeść zup, gotowałam je w zasadzie tylko dla lubego. Żadne nowe przepisy mnie nie inspirowały, wszystkie wypróbowane odrzucałam w myślach, mając nadzieję na jakieś nowe kulinarne olśnienie.
Olśnienie wkrótce nastąpiło - w niedługim odstępie czasu natrafiłam na dwa przepisy. Oba na zupę kalafiorową. Jeden z magazynu, który to przepis nadal czeka na realizację i mam nadzieję będzie tak samo pozytywnie zaskakujący, jak ten, który pokażę Wam dziś.
Dzisiejszy przepis znalazłam u Thiessy (dzięki!) i był on dla mnie wielkim zaskoczeniem. Kalafiory można kisić? A potem ugotować z nich zupę? Tak, tak, po stokroć tak! Zupa smakuje podobnie do ogórkowej, a wobec moich braków w zaopatrzeniu w polskie produkty, będę sobie kisić kalafior. I gotować pyszną, kwaśno - słoną zupę. Tego właśnie potrzebowałam.
Zupa z kiszonych kalafiorów
2 małe kalafiory
łyżka ziaren kopru (lub baldachy świeżego kopru, ja mam dostęp tylko do ziaren)
kawałek świeżego chrzanu
2 ząbki czosnku
sól
Kalafiory podzieliłam na różyczki, włożyłam do dużego słoja, dorzuciłam koper, obrany czosnek, chrzan i zalałam posoloną, ciepłą wodą, tak aby zakryła kalafior. Przykryłam słój, ale nie zamykałam go szczelnie i odstawiłam na 3 dni.
4 ziemniaki
2 marchewki
pasternak
ząbek czosnku
pęczek koperku
bulion warzywny
liść laurowy
ziele angielskie, 2 kulki
kilka kulek czarnego pieprzu
kwaśna śmietana (opcjonalnie)
świeżo zmielony czarny pieprz
W bulionie ugotowałam ziemniaki, marchew i pasternak pokrojone w kostkę, wraz z posiekanym czosnkiem, zielem angielskim, pieprzem i liściem laurowym. Gdy warzywa były miękkie, dodałam kalafior wraz z większością wody z kiszenia. Gotowałam ok. 5 minut, dorzuciłam posiekany koperek. Można zupę zabielić śmietaną.
Nie podaję dokładnych ilości bulionu, ma go być tyle, aby przykrył warzywa, a wodę spod kiszenia należy dolać wg gustu - my lubimy ten smak więc wlałam jej dużo.
Kalafiory ukiszone to dla mnie nowość, świetnie smakują jako samodzielna przekąska, ale planuję też zrobić z nich jakaś sałatkę.
Kiszone kalafiory??? Nie spotkałem się... Jak spróbuje to dam znać i napiszę czy smakowały. Zrobię sobie słoik. Długo musi się kisić? 3 dni wystarczy? Kalafiorki małosolne? :)
OdpowiedzUsuńA to ciekawostka! I choć słyszałam o kiszonych kalafiorach to jakoś nie przyszło mi do głowy z nich zupę robić, ale będzie trzeba spróbować :)
OdpowiedzUsuńJa jadłam kiszone kalafiory.Ale nigdy zupy na nich.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł.
niesamowite!!!kiszone kalafiory???? no,prosze-jak dla mnie -zupelna ciekawostka.....ciekawe,jak smakuja...
OdpowiedzUsuńZupka wyglada apetycznie i ciekawam jej smaku...
Pozdrawiam :)
Hm... Pewnie gdybym miała okazję, to bym zjadła, ale nie wiem, czy bym się zmobilizowała do zrobienia. Chyba wciąż mam traumę po kalafiorowej mojej Babci.
OdpowiedzUsuńKiszone kalafiory?! O rany, kobieto, czuję, że przeżywam moment wielce metafizyczny! Olśnienie i zachwyt! Wchodzę w te kalafiory!!!
OdpowiedzUsuńDla mnie dzień bez zupy można nazwać straconym. Sama mogłabym zjeść cały garnek sama ;) a te kalafiory... bardzo intrygujące.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
ja ostatnio też rzadko jadam zupy, a to takie pyszne :) z tymi kalafiorami to mnie zaskoczyłaś!
OdpowiedzUsuńWidziałam na GP, ale widocznie raz nie wystarczył -a teraz już na pewno sobie zakiszę kalafiora. Dzięki za przypomnienie
OdpowiedzUsuńja ostatnio w kolko jadam zupy, ale jeszcze nie kisilam kalafiora, chociaz mam wielka ochote - na te zupe tez :)
OdpowiedzUsuńdzieki za przypomnienie :)
Super, ze kalafiory wyszly i zupa tez.
OdpowiedzUsuńPtasiu ta zupe nalezaloby potraktowac bardziej jak ogorkowa niz kalafiorowa.
O jaki super pomysł: i kiszenie kalafiorów i zupa z nich, a smaku jestem ogromnie ciekawa.
OdpowiedzUsuńA to ciekawe, pierwszy raz słyszę o kiszonych kalafiorach. Jak znam siebie, nie będzie mi się chciało samej ich robić. Może teściowej pomysł podsunę. Ona pakuje do słoików co się da, a potem mnie obdarowuje :).
OdpowiedzUsuńBo zwykła zupa kalafiorowa to tak średnio mi podchodzi. Wolę ugotowanego kalafiora samego spałaszować.
No i po nich to się dopiero bąki puszcza :D Cebula to jest pikuś :)).
Pozdrawiam
Bardzo ciekawe :)) uwielbiam zupę kalafiorową, ale wersja z kiszonym kalafiorem dotąd nie zagościła w mojej kuchni :)
OdpowiedzUsuńKochani, bardzo dziękuję za odwiedziny i komentarze, niekomentującym za odwiedziny. :)
OdpowiedzUsuńCzas kiszenia zależy pewnie od temperatury u mnie nastawiłam w czwartek wieczorekmi w niedzielę ugotowałam zupę. Rzeczywiście to bardziej małosolne, niż kiszone.
Pomysł jest Thiessy, zachwycił mnie od samego początku i nie pomyliłam się. Polecam jej blog pełen innych świetnych pomysłów.
Kalafiorowa ta nie ma nic wspólnego z kalafiorową tradycyjną, bo smakuje jak ogórkowa. :) Tylko kalafior nadaje innej konsystencji, czegoś bardziej na ząb. Myślę, że Ci którzy nie lubią kalafiorowej mogą polubić tę zupę.
Na bąki po kalafiorze z koperkiem spuszczę kurtynę milczenia, he, he! ;)
Dziękuję i pozdrawiam wszystkich!
Dodam jeszcze jeden ciekawy pomysł. Do słoika włożyć buraczka ćwikłowego i mamy fioletowe kiszone kalafiory :D
OdpowiedzUsuńSwietny pomysl! :)
OdpowiedzUsuń