Poza małymi wyjątkami, które stanowią niektóre wegańskie desery, gdy słyszę "wegańskie" jestem dość podekscytowana. Okazuje się, że duża część zup, które regularnie gotuję są wegańskie, wszak warzywne zupy lubię najbardziej, a nie lubię ich raczej zabielać, więc w części przepisów pomijam śmietanę. Ukochana przeze mnie kuchnia indyjska też ma wachlarz pysznych, wegańskich dań, którymi wielokrotnie częstowałam gości, ku ich uciesze.
Wiem z doświadczenia, że część ludzi ma śmieszne podejście do kuchni wegańskiej i gdy słyszą to określenie są gotowi uciekać na drzewo. Zabawne, że poczęstowani wegańskimi daniami potrafią się oni zachwycić gamą smaków i intensywnością aromatów, często nie zdając sobie sprawy, że te potrawy zostały wykonane w 100% z produktów pochodzenia roślinnego.
Jak wyczarować pyszne, sycące danie nie opierając się na niczym, co pochodzi od zwierząt? Na to pytanie pomaga mi odpowiedzieć świetna książka "Veganomicon. The Ultimate Vegan Cookbook" autorstwa dwóch bardzo popularnych wegańskich szefów kuchni - Isy Chandry Moskowitz i Terrego Hope Romero. I znowu podziękowania dla Thiessy, dzięki której poznałam tę książkę.
Pikantna zupa z bakłażanów i orzeszków ziemnych
6-8 porcji
450g bakłażanów, pokrojonych w 1 cm kostkę
1 łyżeczka soli + nieco do doprawienia zupy
5 szalotek, obranych i cienko pokrojonych
6 łyżek oleju z orzeszków ziemnych
1 średnia cebula, obrana i pokrojona w kostkę
1 czerwona chili wypestkowana i drobno posiekana
2.5cm kawałek świeżego imbiru, obranego i drobno posiekanego
1.5 łyżeczki mielonego kuminu
1/4 łyżeczki mielonego pieprzu cayenne
2 łyżeczki mielonej kolendry
1/2 łyżeczki mielonej kurkumy
ok. 100ml koncentratu pomidorowego
400ml puszka pomidorów, siekanych
ok. 1.2l warzywnego bulionu
ok. 120ml naturalnego masła orzechowego, gładkiego lub z kawałkami orzechów
ok. 200g zielonej fasolki szparagowej, świeżej lub mrożonej, pokrojonej na kęsy
2 łyżki soku z cytryny
garść świeżej kolendry do serwowania (opcjonalnie)
garść prażonych orzeszków ziemnych do serwowania (opcjonalnie)
Bakłażan umieściłam na sicie, posypałam solą i zostawiłam na pół godziny, aby puścił nadmiar soków. Po tym czasie opłukałam go zimną wodą i zostawiłam, aby wyschnął.
W dużym garnku rozgrzałam 2 łyżki oleju i na średnim ogniu smażyłam szalotki, aż były miękkie, ale tylko lekko brązowe. Przełożyłam je do miseczki i zostawiłam na boku.
Dodałam do garnka 2 łyżki oleju i smażyłam bakłażan przez ok. 15 minut, aż był lekko miękki. Przełożyłam go do miski z szalotkami.
Na reszcie oleju usmażyłam imbir, chili przez ok. pół minuty, następnie dodałam kumin, kolendrę, kurkumę, smażyłam kolejne pół minuty i dodałam cebulę. Smażyłam całość, aż cebula była lekko przezroczysta i dodałam koncentrat pomidorowy. Smażyłam mieszając przez kolejna minutę.
Następnie dodałam pomidory z puszki wraz z całym sokiem, bulion, bakłażan, szalotki i fasolkę. Wymieszałam dokładnie i na średnim ogniu gotowałam przez 5 minut.
W osobny pojemniku wymieszałam masło orzechowe z chochelką zupy, po to, aby ułatwić dokładne rozprowadzenie go w zupie. Dodałam do zupy, wymieszałam, zmniejszyłam ogień i gotowałam pod przykryciem jeszcze 20 minut. Wyłączyłam gaz, dodałam sok z cytryny i gdy lekko ostygła doprawiłam solą.
Serwowałam z posiekaną kolendrą i niesolonymi, prażonymi orzeszkami ziemnymi.
Ciężko mi wyobrazić sobie jej smak - niezły miks składników - Muszę kiedyś wypróbować :)
OdpowiedzUsuńRewelacja... Dzieki za przepis.
OdpowiedzUsuńm
nie przywiązuję wielkiej wagi do słowa "wegańskie", po prostu lubię :-)
OdpowiedzUsuńO kurczę, ale fajny przepis! Mnóstwo skłądników (zawsze mnie to trochę odstrasza), ale mam większość z nich. Szkoda, że nie ma na blogach opcji 'dodaj do ulubionych", bo nie traciłabym wowczas czasu na wklejanie przepisów do notatnika. Ale poradzę sobie ;)
OdpowiedzUsuńWarzywa też czują! Uwolnić owoce! Ruch Oddycharian zwycięży!
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie: będąc zdeprawowanym omniworem i bezdusznym holistą uważam, że nie ma takiej żywności, która nie pochodziłaby od zwierząt. Ba, same zwierzęta stanowią swoisty eksternalny enzym umożliwiający człowiekowi pełniejsze korzystanie z życiodajnej flory. Taka trawa na przykład byłaby zupełnie nieprzyswajalna, gdybyśmy nie nauczyli się jej spożywać pod postacią wołowiny lub jagnięciny.
Tym razem na naprawdę poważnie: wierzę, że istnieją pyszne potrawy wykonane z "samych" roślin. I nie pogardzę - ani zupą, ani sałatką, ani deserkiem, ani surowym soczystym owocem, czy warzywem. Jednakowoż nigdy nie pojmę koncepcji celowego nie spożywania mięsa, a już tym bardziej wszelkich produktów pochodzenia zwierzęcego. Tak jakby istniało łatwe rozgraniczenie pomiędzy światem roślin a zwierząt. Chodzi o samożywność, świadomość, ruchomość? A taki miód? Jest wegański czy nie?
No ale w składnikach Twojej zupy miodu nie ma, więc nie dywaguję na próżno. Ważne, żeby smakowało. Po składnikach widzę, bardzo amerykański przepis.
Karolino,
OdpowiedzUsuńtakie zupy sa bardzo smaczne; od czasu do czasu przyrzadzam podobne. Z checia kiedys wyprobuje, ale raczej juz w sezonie jesiennym, choc byc moze powinnam w letnim (kiedy ruszam sie i plywam), skoro jest tam 120 ml masla orzechowego, ktore jest smaczne, ale jednak kaloryczne....
Milych wakacji w Polsce. Ja tez niedlugo jade :)
Dziekuje za odwiedziny i komentarze!
OdpowiedzUsuńBee, wlasnie ten mix mnie przekonal - robie zupe baklazanowa z tahini, wiec podejrzewalam, ze dodatek masla orzechowego musi pasowac idealnie. :)
Margotko, nie ma za co. :) Bede testowac wiecej przepisow z tej ksiazki i ciekawsze zaprezentuje.
Asiejo, ja tez nie. Jedzenie ma byc smaczne! :)
Aniu, ja sie uodpornilam na dlugie listy gotujac namietnie indyjskie dania. ;)
Szalony, ja tej ideologii tez nie kumam. Wegetarianizm jeszcze rozumiem - nie chca zabijania zwierzat, ale weganizm? Nie kumam i juz. Miod to wyzysk towarzyszek pszczol? Dojenie krowy, to napastowanie seksualne? ;) Choc teraz na wiekszosci farm doja elektryczne dojarki, wiec o zbytnim macaniu nie ma mowy. ;)
Danie jednak bardzo smaczne i mam nadzieje, ze inne z tej ksiazki tez, bo gruuuba jest. ;)
Weganskich ciast jakos nie chwale sobie, bo co smak masla, to smak masla. No i moje ulubione ciasta jednak zawieraja jajka...
Magdo, nie przejmuj sie maslem - to ilosc na caly gar, czyli jednorazowo zjadasz moze lyzeczke masla. Zupa naprawde ciekawa.
Dziekuje i tez zycze Ci udanego wyjazdu!
ok; zapamietam to sobie i wyprobuje, gdy tylko nadarzy sie okazja.
OdpowiedzUsuńja prawdę mówiąc też wszystko co wegańskie omijam [kojarzy mi się to z ograniczeniami, których nie lubię], ale ten przepis jest wart zapisania, tym bardziej że mam wiele z tych składników - poczekam tylko może na sezon z bakłażanem
OdpowiedzUsuńco to jest naturalne masło orzechowe? może być zwykłe? [ja się w ogóle na masłach orzechowych nie znam, bo nie jadam takich rzeczy, mogę kupić w ramach wyjątku ;)]
Nino, ja też nie lubie ograniczeń w kuchni z zasady. Ale uważam, że taka pozycja na półce z książkami kucharskimi jest bardzo ciekawa - często mam ochotę na czysto roślinne posiłki, a ta książka ma wiele smacznych pomysłów. Nie wyobrażam sobie jednak takiego sposobu na życie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że naturalne oznacza nieslodzone w tym przypadku.
Pozdrawiam!
Nino, ja też nie lubie ograniczeń w kuchni z zasady. Ale uważam, że taka pozycja na półce z książkami kucharskimi jest bardzo ciekawa - często mam ochotę na czysto roślinne posiłki, a ta książka ma wiele smacznych pomysłów. Nie wyobrażam sobie jednak takiego sposobu na życie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że naturalne oznacza nieslodzone w tym przypadku.
Pozdrawiam!
dziękuję
OdpowiedzUsuńo matko! ale mieszanka wybuchowa w tej zupie, aż prosi się, żeby wypróbowac i ocenic jak smakuje. bardzo mnie zaintrygowalas tym przepisem. a dzis po raz kolejny robiłam farinatę. do ciasta dodałam wszelkie mozliwe przyprawy typu kurkuma, wędzona papryka, kumin, czosnek granulowany, zioła prowansalskie... iiiiiiiiii ... wyszła o niebo lepsza od pierwotnej, nieco ubogiej w smaku wersji... i z czerowną cebulą jest 100 razy jednak lepsza niz z porem. dzięki za ten cudowny przepis, nigdy bym na to sama nie wpadła :) a szkoda :(
OdpowiedzUsuńFakt, skladniki wygladaja nieco zaskakujaco, ale efekt koncowy jest swietny. :)
OdpowiedzUsuńCiesze sie, za farinata Ci smakowala. :) Ja lubie ten smak ciasta bez przypraw, w kuchni wloskiej czesto jest wlasnie tak "ubogo", ale to mi sie w niej podoba. Jesli poszlabym w przyprawy czy ziola, to raczej tematycznie - albo czosnek i ziola prowansalskie, albo czosnek, kurkuma i kumin.