15 kwietnia 2010

Prawy prosty!


Dziesięć sierpowych! Dziesięć podbródkowych! Dwadzieścia brzuszków!

Czwartkowe wieczory nie są łatwe, satysfakcja jednak gwarantowana. Po zajęciach łapię torbę, pędem do samochodu, noga na gaz (byle nie za bardzo - uspokoiłam się po lutowym wypadku) i już myślami jestem w domu. Przy lodówce, rzecz jasna, bo apetyt bardzo dopisuje po godzinnym boksowaniu kilku znielubionych facjat (przecież zawsze sobie można wyobrazić czyjeś oblicze na padach bokserskich, prawda?).

Co przygotować, aby było:

a) szybko (jestem w domu później niż zwykle i umieram z głodu)
b) w miarę niskokalorycznie (nie po to spalałam w pocie czoła kalorie, aby teraz nadrobić to z nawiązką)
c) ze słodkim akcentem (aby po kolacji nie kusiły słodycze, z tego samego powodu, o którym w punkcie b)

Stir fry! Czyli mieszaj, smaż i za kilka chwil delektuj się lekkim daniem.


Indyk z mango w azjatyckim stylu


2 porcje

ok. 300g filetu z indyka (możecie użyć kurczaka)
2 łyżki oleju z orzechów arachidowych
2 ząbki czosnku
kawałek świeżego imbiru, ok. 2.5 cm
czerwona chili
mały brokuł
6 mini kolb kukurydzy
mango
limonka
łyżka sosu sojowego
łyżeczka skrobi kukurydzianej
filiżanka bulionu warzywnego, drobiowego lub wody
garść świeżej kolendry
jajeczne nudle chińskie (jak z zupek ekspresowych)

Przygotowałam wszystkie składniki, aby były gotowe do wrzucania do woka: mięso pokroiłam w cienkie plastry, czosnek i imbir drobno posiekałam, chili wypestkowałam (prawdziwi twardziele mogą zostawić pestki) i pokroiłam w paseczki. Brokuł podzieliłam na różyczki, a jego trzonek pozbawiłam wypustek i grubszej skóry i pokroiłam w plasterki. Kolby kukurydzy przekroiłam wzdłuż na pól, mango obrałam i pokroiłam na spore plasterki.

W woku rozgrzałam mocno połowę oleju i na dużym ogniu obsmażyłam mięso. Następnie odłożyłam je za pomocą łyżki cedzakowej do miseczki.

Do woka dodałam resztę oleju, czosnek, imbir i chili i smażyłam, ciągle mieszając, przez około minutę, aby kolejno dodać brokuły i po minucie połówki kukurydzy. Smażyłam, mieszając przez 5 minut.

Następnie dodałam mango, smażyłam minutę, wrzuciłam z powrotem indyka i zalałam filiżanką bulionu, w którym rozrobiłam skrobię kukurydzianą. Doprawiłam sosem sojowym i sokiem z limonki. Gotowałam pół minuty, sos bardzo szybko zgęstniał.

Serwowałam z nudlami jajecznymi posypane świeżą kolendrą.




P.S. Just let me die with dignity/It's not suicide, simply mercy/Life is killing me...

Dziś boksowałam ze szczególną siłą, aby pozbyć sie złych emocji. Pożegnaliśmy frontmana grupy Type O Negative, Petera Steele (wł. Petrus T. Ratajczyk). Kawał chłopa, kawał głosu i polskie korzenie. Wielka szkoda.

6 komentarzy:

  1. bardzo mnie zaciekawiłaś tymi czwartkowymi bokserskimi wieczorami

    a jeszcze bardziej tą kolorową miseczką pełną pyszności

    OdpowiedzUsuń
  2. Bokserskie wieczory nie dość, że pomagają spalić kalorie, to niezwykle odprężają psychicznie. Polecam. :) Takoż danie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Bardzo lubie stir fraje.
    Niestety nie przepadam za indyczym miesem, ale ciekawi mnie polaczenie brokula i mango.
    Stir fraje stanowia swietna alternatywe na szybkie i smaczne danie z roznych warzywnych resztek posiadanych w domu; ostatnio dosc czesto przyrzadzam jakies prostsze, wegetarianskie wersje na lunch, lacznie z uzyciem pora i ziemniakow (niedawno znalazlam ciekawy i bardzo prosty przepis Kylie Kwong na wykorzystanie ziemniakow w stir fraju). Milego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Danko smakowite, a bokserski wieczór rzeczywiście odprężający - długo miałam w domu worek zawieszony na suficie, ale kolejnej z rzędu przeprowadzki już nie przeżył - czas by rozejrzeć się za nowym :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Magdo, wiem, że często jecie tajskie specjały, więc stir fry Ci nie obcy. :) Ja najbardziej chyba lubię dania z wołowiną, ale jeszcze mi dobry stir fry z tym mięsem nie wyszedł. Awaryjnie mam chińczyka pod nosem w miasteczku, w którym pracuję i jak mi się bardzo zechce to kupuję wołowinę w sosie z czarnej fasoli. Marzy mi się taka w domu, ale jeszcze nie zgłębiłam tajników. ;)

    Tilianaro, marzy mi się worek, ale w naszym mikro domku nie ma już miejsca na niego.

    Dziękuję za wizytę i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Trafiłam po przepis, znalazłam Petera Steela. Dziękuję za ładne zdjęcia i ciekawe podejście do kuchni (właśnie mam kryzys pt. nie chce mi się gotować, więc mi się ładnie wpisałaś w motywację).

    Pozdrawiam,
    Zuzanka
    http://zuzanka.blogitko.pl
    http://zuth.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)