środa, 3 grudnia 2014

Zaczynamy dekorowanie



Pierwsze co,  to tzw. wieniec adwentowy. W tym roku zorganizowałam się i ustawiłam taki nad kominkiem. Nie jest to wieniec w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo użyłam drewnianego stojaka na kandelki.


Nie ozdabiałam go niczym, ponieważ na kominku i tak pojawią się i zielone gałązki i inne elementy świąteczne. Cyfry wycięłam ze starych kartek świątecznych. W niedzielę paliła się pierwsza świeczuszka, dzieciaki były zadowolone z efektu i to chyba najważniejsze.

Na ścianie pojawił się też kalendarz adwentowy i tutaj znowu wykorzystałam dawne karty, a w zasadzie motywy świąteczne z nich wycięte. Żałowałam trochę, że nie mam kopert brązowych, byłoby ciekawiej, ale i tak robiłam ten projekt w ostatniej chwili.



W kopertach, każdego dnia, dziewczyny znajdują coś... i są to raczej bardzo drobne rzeczy, jak naklejki, malutka czekoladka, cukierek, pasek błyszczących kamyczków do naklejania, itp. Każdy ranek wypełnia teraz oczekiwanie, odliczanie ile dni zostało do Bożego Narodzenia i niezmierna radość - uwierzcie na słowo - z tych maleństw wyciąganych z kopert.

Kolejny projekt podpatrzony w magazynie. Tam, były to zakupione naklejki na okno(koszt to jakieś 30 euro). Natomiast my posłużyliśmy się białymi kartonami, na których wyrysowałam projekt i potem wycinałam nożykiem.



Krajobraz zimowy jest już w oknie, w towarzystwie światełek i śnieżynek. Nie miałam tylko czasu zrobić zdjęcia, bo ostatnie dwa tygodnie były niezwykle zajęte.

Wszystko to za sprawą przemeblowania w pokoju najstarszej. Już od wakacji nosiliśmy się z zamiarem zakupu łóżka piętrowego,a  sprawę przypieczętował fakt, że obecne łóżko złamało się, po jednej z wizyt koleżanki.
Przez kilka dni Gosia spała na materacu, żeby w końcu wylądowac pod sufitem. Pokój na razie zabałaganiony, bo brak jakichkolwiek półek. Sytuację ratuje wielkie biurko. Do kompletu z łóżkiem, dzieciak dostał też porządny fotel. Teraz czekamy na sobotę, kiedy nasz sąsiad - stolarz, zacznie mocowanie półek we wszelkich możliwych zakamarkach; wszak dziewczyna potrzebuje dużo miejsca na składowanie swoich rzeczy.



W międzyczasie pieczenie... z wykorzystaniem termomiksu. I tutaj muszę powiedzie tak: po pierwszych zachwytach, nadszed czas na małe podsumowanie. Termomiks jest świetnym sprzętem, ale ma też wady, czy może inaczej to ujmę: nie potrafi obsługiwać niektórych rzeczy.

Pierwsze zastrzeżenie: większość przepisów z książek firmy jest do poprawy. Wiem, że moja koleżanka korzysta z nich i nie mam pojęcia, jak jej wychodzą, bo ja zaliczyłam już wiele nieudanych prób. Teraz korzystam ze swoich, sprawdzonych i dostosowuję je pod termomiks. Największe problemy sprawiają przepisy na wszelkie ciasta, czas miesznia masy jest absolutnie zaniżony!!!!
W przypadku ciast, szczególnie tych gęstych, wyjęcie masy z pomiędzy noży jest koszmarem. Nie pomaga nawet specjalna łopatka, spora ilość masy pozostaje w środku. Albo to myjesz i wylewasz - jak pokazywała babka na prezentacji, albo rozkręcasz maszynę i wyjmujesz paluchami, starając się nie pociąć.



Surówki, musy, nawet soki robi świetnie i tutaj ogromny plus dla firmy! Dania gotuje fantastycznie, ale... nie jest przewidziany dla większej rodziny. Zaprosiliśmy dwójkę naszych znajomych na obiad. Jadliśmy tylko we trójkę, bo Artur się wykręcił od zupy i skubnął drugie danie, a dzieci jadły co innego. Jedzenia ledwo wystarczyło. Żeby zaspokoić głód 5 dorosłych osób, musiałabym gotować na dwie tury, ale wtedy część ludzi by jadła, a część czekała ponad godzinę na swoją porcję... Dla rodzin małych, 2 maksymalnie 3-osobowych jest to sprzęt świetny, jeśli ktoś nastawia się na przyrządzanie zdrowych obiadów. Dla mam z maluchami - genialny. Zupy kremy są naprawdę kremami, nie ma tam żadnych pływających kawałeczków. W przypadku naszej rodziny... gotowanie pozostaje nadal w sferze płyty kuchennej.
Czy kupiłabym go ponownie, z tą wiedzą, jaka teraz mam? Tak. Nie planowałam przyrządzać na nim obiadów. Skupiłam się na sokach, musach, surówkach, sałatkach, ciastach i kremach. Zachwycający jest czas przyrządzania i łatwość, ale trzeba nastawić się na pewne trudności. I o ile miałam zamiar zakupić sobie kilka pozycji z książek z przepisami pod termomiks, teraz uważam to za stratę pieniędzy i na pewno tego nie zrobię.
Cenię go natomiast za to, że w jednym urządzeniu mam wszystkie potrzebne sprzęty elektryczne i zajmują one tylko to jedno miejsce, co w przypadku naszej maleńkiej kuchni jest świetną sprawą.

4 komentarze:

  1. Na wyjęcie ciasta są pewne triki ale z tym pytaniem to do P.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ozdoby bardzo pomysłowe, koperty z drobiazgami to rewelacja, dekoracja biała cudowna( mam też do okna taką dekorację ,należy ją naturalnie wyciąć, jest tam zaprzęg, choinka, kotek,jakiś domek z ogrodem, dla dzieciaków.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo pomysłowe ozdoby - mam dużą rodzinę to takich malizn nie kupię dziękuję za radę !

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń