Nawet nie wiem kiedy te wszystkie dni, a nawet tygodnie upłynęły.
Na początku byłam zajeta nowym rokiem szkolnym, bo w każdej z trzech szkół co chwila wymyślali coś nowego. Trzeba było ogarniać jakieś aplikacje do komunikacji ze szkołą, to z kolei inne do opłat, a to jakaś umowa do podpisania, a to oświadczenie, a to zobowiązanie...
W tym wszystkim dobre jest to, że każda z dziewczyn weszła w nowy rok zadowolona.
Najstarsza ,w Polsce zalicza kolejne sprawdziany. Skupiła się na biologii i chemii i to studiuje intensywnie. Poza tym prowadzi jakieś życie towarzyskie - może trochę ograniczone, ale zawsze jakieś.
Średnia w szkole ponadpodstawowej dobrze wystartowała i idzie do przodu. Zadowolona nie tyle ze szkoły - bo to należy nienawidzieć, tak jest cool - co ze znajomych i życia towarzyskiego, jakie tam się rozgrywa. Coronawirus czy nie, młodzież w szkole bawi się dobrze. Niby mają maseczki, niby są ograniczenia, ale wszystko to, w mojej opinii, to pic na wodę.
Dzieci pożyczają sobie przybory, na przerwach dzielą się jedzeniem, w autobusie siedzą jedno koło drugiego, ale oficjalnie wszystko jest rygorystycznie traktowane i tak, jak należy. Mniejsza o większość. Już dalej nawet nie będę pisać, bo ze względu na pracę mojego męża w szpitalu, za przeproszeniem, rzygać mi się chce tematem wirusa.
Niedługo w średniej szkole będą pierwsze testy, tuż przed przerwą na halloween. Zobaczymy, jak Młodej to pójdzie. Wtedy się okaże czy więcej się bawi, czy uczy.
Póki co musimy zrobić - w zasadzie ona musi, ale wszyscy wiemy, jak to wygląda - projekt na geografię. Projekt z zakresu budowy kuli ziemskiej i zjawisk na niej zachodzących, powiązanych z ruchem płyt tektonicznych. Projekt 3D, żeby było jasne.
Nasz zaczątek wygląda tak:
Robi się kula ziemska z wycinkiem, gdzie będzie możliwość zajrzenia do jej wnętrza.
Wrzesień upłynał nam na odnawianiu domu, jeszcze pokój Izabeli został do przemalowania i kilka mebli.
W tej chwili zrobiony pokój dzienny, kuchnia z jadalnią, korytarz i łazienka. Do tego dwie szafki Izy zostały pomalowane od nowa.
Tak wygladało malowanie szafek ...i efekt końcowy
Iza wybierała sobie uchwyty i tapetę do wnętrza szuflad
Przy okazji zakupu farb kredowych do szafek Izy, wykorzystałam ten moment i pomalowałam pudełka.
Każde wychodzi inne, ale w tym jest ich urok
Farba jest zabezpieczona lakierem matowym.
Koleżanka obdarowała mnie donicami glinianymi, które już jej się znudziły. Były pomalowane na straszny czerwony kolor... Wyczyściłam je i zmieniłam na szary.
Teraz będą idealne na fuksje, które na zimę muszą znaleźć się w domu.
O kwiatach napiszę w kolejnym poście. Teraz tylko zaznaczę, że zrobiłam ostatnie cięcie bukszpanów i z tych odpadów będą nowe sadzonki.
Wrzesień i październik upłynął też pod znakiem książek...
Jeden z moich ulubionych brytyjskich ogrodników i autorów. Czekam na jeszcze jedną jego książkę, która już do mnie leci.
Książki, które wypożyczone z biblioteki i przeczytane, zapadły mi w pamięć i teraz w końcu znalazłam je na stronie
Bookdepository, którą polecam, ale i ostrzegam! wydać można fortunę. Moja Izabela za jednym podejściem wydała ponad 100 euro ze swoich zaoszczędzonych pieniędzy.
Pierwsza - wiadomo,
druga - opowiadania Irlandczyków z czasów ich dzieciństwa.
"Kobieta..." dostałam ją chyba z 5 lat temu. Dopiero teraz przeczytałam, ale łyknęłam ją w jedna chwilę.
"Pod słońcem" jest książką, którą przeczytam jeszcze raz, na pewno.
"The Poe shadow" (link do polskiego opisu
)opowiada o tajemniczej śmierci Poe, autora książek grozy. Co się wydarzyło na kilka dni przed jego odejściem... tego do tej pory nie wiadomo na pewno.
I tak dobrnęłam do końca tego wpisu:)
Następny pewnie bedzie o kwiatach.