Czekałam na nie cały rok - Targi Książki w Krakowie. I znów wchodzę w przyjazny świat wypełniony książkami i ich autorami. Z każdym rokiem ciekawiej. Teraz głównie z powodu blogowych spotkań. Może chronologicznie...
Pierwsze spotkanie - gdy jeszcze "normalnie" można spacerować i delektować się książkowym światem - z Jolantą Kwiatkowską. Kiedyś czytałam Jesienny koktajl, teraz przewrotnie wybrałam Przewrotność dobra. Przemiła, dłuższa pogawędka! Później już będzie wszystko w biegu.
Czekałam niecierpliwie na to spotkanie! Bardzo lubię widzieć twarz rozmówcy, czego nie dają mi blogi, stąd moja radość wielokrotna, że zobaczyłam Martę. Wspaniale, że udało się jej zaistnieć medialnie z cudownym paryskim blaskiem.
- Marto, uśmiecham się nadal, gdy patrzę na zdjęcie. Mam nadzieję, że zatańczę na twoim kawałku podłogi otulona magią słów:)
Tłum gęstniał z każdą minutą. Dobiegłam do sali seminaryjnej, żeby przysłuchać się rozmowom blogerów. Sala wypełniona, bo i temat intrygujący. Czy można znaleźć punkty wspólne dla recenzji zawodowych, akademickich, uważanych za profesjonalne i dla naszych - blogowych? Czy może blogerzy szkodzą krytyce literackiej? Temat wracał wielokrotnie na portalach, więc i tutaj trwała dyskusja. Nawet dostawiali na podium krzesełka blogerzy z sali. Szkoda, że nie każdy przedstawiał się chociażby nickiem! Wiedziałam, że będzie Anek, bo zwiastowała ten dzień na blogu.
- Aniu, miło było cię zobaczyć! Taką żywą, normalną dziewczynę, a nie papierową. Dla mnie takie spotkania są bezcenne!
Potem Ania wskazała mi Engę, a za chwilę stanęłam oko w oko z Prowincjonalną nauczycielką. I tak przez moment stałyśmy - trzy prowincjonalne nauczycielki. Dziewczyny poszły na herbatę, a ja pobiegłam dalej. Pozdrawiam bratnie dusze:)
Antoni Kroh - jaki człowiek, takie książki. Zamieściłam kiedyś refleksje po przeczytaniu Sklepu Potrzeb Kulturalnych [tu:]. Autor okazał się dokładnie taki, jakim go sobie wyobrażałam: spokojny, kulturalny, ujmujący starszy pan. Mam zapoznać się ze "Sklepem..." po remoncie! A gdy jeszcze raz spotkaliśmy się po jakimś czasie w tłumie, poznał mnie (!) skinął głową z uśmiechem. Gdzie dziś tacy dżentelmeni?
Agata Tuszyńska - kilka zdań na temat Oskarżonej Wiery Gran, bo lektura Tyrmandów przede mną.
Marek Zagańczyk - jakże mi miło! Przywiozłam na targi Cyprysy i topole, a na Krajobrazy i portrety muszę długo jeszcze poczekać. Za to dwie prowincje, które czekają na mój przyjazd, pan opisał/opracował w Notesie toskańskim i Notesie prowansalskim. Wydania ciekawe o tyle, że książki faktycznie przypominają notes. Można czytać, oglądać zdjęcia, a na pustych stronach notować własne refleksje. Czekam na spotkanie na Podkarpaciu:)
Najładniej wyszłam na zdjęciach z Ewą Lipską. Chyba poezja dodaje skrzydeł. Gdy się ma do czynienia z legendą, człowiek frunie lekko jak anioł. To niebywałe - poetka obdarza uwagą rozmówcę, rozmawia - nie bacząc na fotografujący tłum. Jestem wdzięczna losowi, że dane mi było spotkać damę poezji polskiej. A że była też pani Julia Hartwig, zaczytałam się po drodze w ich wierszach i postanowiłam zainaugurować "poetycki zaścianek" na blogu. Poezji trzeba w dzisiejszych czasach, kochani.
Będę się zbliżać do końca relacji. Oto zakupiony zestaw łącznie z sówką. Zdjęcie się powiększa, ale wywołam do odpowiedzi kilku autorów: Sandor Marai, Włodzimierz Odojewski, Anna Anders-Nowakowska, Waldemar Łysiak... I przyznaję się, że noc spędziłam z Łysiakiem w objęciach! Jego Karawana literatury nie dała mi spać i pierwsza zgłasza się do recenzji.
Jeszcze wszystko, co lubię: balsam dla duszy zamknięty w pudełku niczym słodkie landrynki, zakładki dla zakładkowego potwora, przypinka targowa...
I najważniejsze - wspomnienia, którymi będę karmić się przez cały rok w oczekiwaniu na kolejny targowy dzień.