DOM Z PAPIERU



Pokazywanie postów oznaczonych etykietą E.Kurek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą E.Kurek. Pokaż wszystkie posty

sobota, 8 marca 2014

Sprawa ludzi wyrąbanych jak las...

7 marca 1949 roku wieczorem wywleczono z celi Hieronima Dekutowskiego - legendarnego "Zaporę". Trzydziestolatek po okrutnym śledztwie był siwy, miał połamane kości, zerwane paznokcie, wybite zęby. Oprawcom  było jeszcze  mało. Legenda mokotowska głosi, że niezłomnego żołnierza umieszczono w worku pod sufitem i strzelano doń z wściekłością! Po tej egzekucji w pięciominutowych odstępach rozstrzelano sześciu jego podkomendnych.
Dokładnie  65 lat po tym wydarzeniu i o tej samej porze (!) mogłam wsłuchać się w słowa pani dr Ewy Kurek - historyka od lat zajmującego się Zaporczykami. Żołnierze Niezłomni... Jednak autorka obstaje przy Wyklętych, bo niezłomnymi byli żołnierze wszystkich armii, a wyklęto naszych. Nawet martwi stanowili śmiertelne zagrożenie, a przetrwali w pamięci. Nie wolno zapomnieć, że także III RP ocenzurowała wspomnienia żołnierzy piechoty Zapory. Cóż, kolizja z polityką historyczną. Komuna padła, żyjemy niby w wolnym kraju, a temat Wyklętych jest nadal tabu i obowiązują historyków dyrektywy Michnika. Temat nie pasował do okrągłostołowych ustaleń, a krwawa Brystiger wciąż kłonicą miała ochotę wybijać Polakom honor i dumę.
Czego się dowiedziałam? Np. tego, że Armia Krajowa uznawana była za wojsko "pańskie", a 78% Zaporczyków to chłopscy synowie, którzy stawili opór komunizmowi. Jak zatem pogodzić ten fakt z wprowadzaniem "sprawiedliwego" ustroju, który uwolni chłopa spod jarzma i biedy, da mu pańską ziemię? Dziś Wyklętych nazywa się ochoczo wariatami, bo walczyli za sprawę przegraną. Zatem prosili ostatni żyjący świadkowie i żołnierze Zapory: "Nie byliśmy wariatami! Walczyliśmy o prawo do godnego umierania, a śmierć żołnierska to ta z bronią w ręku". Po rozmowach z Mikołajczykiem ujawniło się wielu, a wtedy ich miejscem były ubeckie mordownie lub Sybir. Wiedzieli, co ich czeka. Zostali wyrąbani jak las (ze słów Polskiej litanii Znanieckiego)...
Zaporczyków opisała pani Kurek z potrzeby serca. Drugi życiowy temat - stosunki polsko-żydowskie - z przekory. Gdy szukała materiałów w nowojorskim archiwum, usłyszała od polskiego Żyda, że razem z Hitlerem wymordowała Żydów. Rozsierdzona zajęła się tematem i do dnia dzisiejszego ów Żyd nie wie, ile kłopotów narobił pobratymcom! Główny błąd badających wzajemne relacje polegał na tym, że przez wieki nie uczyliśmy się ich języka. Dlatego autorka sięgnęła do źródeł żydowskich, co chroni ją przed sądowymi dochodzeniami. Oskarżający bowiem musiałby najpierw podważyć rzetelność tych materiałów. Oglądam mapkę klasztorów, w których znalazły ratunek żydowskie dzieci. Jak w tym świetle wyglądają zarzuty o nieudzielanie pomocy przez Polaków?
Zagładę przeżyli niemal wyłącznie Żydzi zasymilowani i na podstawie ich relacji budowany jest obraz zgładzonego żydostwa polskiego. Umarli nie mają głosu. Do zamordowanych polskich chasydów tak naprawdę nie chcą się przyznawać przede wszystkim sami Żydzi. Dlatego w żydowskich wspomnieniach znika obraz przedwojennych gett, nędzy, ciemnoty, zaniedbania. Znikają polscy chasydzi. (s.46)
Nie wiedziałam też o ustawie Knesetu z 1950 roku, zgodnie z którą Żyd ratujący siebie ma prawo wydać na śmierć swoją rodzinę! Żyd nie może także narażać swojego życia w obronie drugiego człowieka. Jakże dalekie to od naszych chrześcijańskich korzeni! I czytam na s. 71.: Żydzi [...] przez 123 lata niewoli - poza symbolicznymi wyjątkami szacowanymi na mniej więcej niż 1-2% - nie okazali Polakom solidarności i nie włączyli się w walkę o odbudowę wspólnego państwa, pierwsi stanęli w szeregu tych, którzy usiłowali sięgnąć po płynące z niepodległości profity, z żądaniem współwłasności Państwa Polskiego włącznie.
Bo oto ledwie  rok po odzyskaniu niepodległości polski sejm musiał zająć się żądaniem Związku Posłów Narodowości Żydowskiej dotyczącym utworzenia autonomicznych prowincji!
Jakże inaczej - po podaniu do publicznej wiadomości tego faktu - wygląda sprawa publikacji w Dwudziestoleciu i oskarżenia o antysemityzm chociażby narodowców; ich pism ze sztandarowym  "Prosto z mostu". Jak inaczej można odebrać lekturę takich książek, jak chociażby  Tuwim-wylękniony bluźnierca Urbanka, o której pisałam niedawno. Źródła żydowskie krzyczą...
Wspominając inne spotkania pani Kurek podkreśla, że zawsze wypływają trzy sprawy: Żyd z jasełek, trefny "księży" język i mord rytualny. A nasze spotkanie odbywa się kilkanaście metrów od sandomierskiej katedry, więc warto pójść, by zobaczyć ów sporny obraz.
 Zasłonięty przez osiem lat. W końcu wrócono go zwiedzającym z tabliczką, że przedstawia rzekomy mord rytualny. Może po renowacji będzie bardziej wyrazisty.
Błyszczy, razi nowością wśród nobliwych obrazów, posągów, fresków. I wyjaśnia...
Co wynoszę ze spotkania? Słowa: Polacy! Wyprostujmy się! Nie dajmy się skundlić!