Jeśli wierzysz, że biskupi
niemieccy błogosławili Wehrmacht idący na wojnę... Jeśli winisz Papiestwo za
kontakty z nazistami... Jeśli wydaje ci się, że zakaz używania nazwy świąt
Bożego Narodzenia to dzisiejszy wynalazek... Jeśli odpowiedziałeś TAK, to jest
to z pewnością książka dla ciebie!
Ireneusz Lisiak nie ugiął się przed
poprawnością polityczną i napisał książkę, o której nie usłyszysz w
mainstreamowych mediach. To „Sutanna w cieniu swastyki. Holocaust
duchowieństwa katolickiego w czasie II wojny światowej”. Autor przerwał
ciszę wokół tematu, dotarł do ogromu źródeł i poddał je drobiazgowej analizie.
O kim? o czym? - jest ta książka? Kilka moich uwag...
Warto
najpierw przyjrzeć się dążeniom Niemców
do supremacji nad światem. Lata trzydzieste, zatem Adolf Hitler. Powszechna jest wiedza o tym, że był ochrzczony i
wyrastał w wierze katolickiej. Zdecydowanie mniej przenika do świadomości fakt,
że już w szkolnych latach sam postawił się poza Kościołem katolickim, a
chrystianizm uznał za religię niewolników, aż w końcu wypowiedział słynne
zdania: „Można być albo Niemcem, albo chrześcijaninem” oraz „Największym
nieszczęściem ludzkości jest chrześcijaństwo”. Tak otwarta została droga do
tego, by usunąć z życia publicznego czynnik religijny, a naród niemiecki
doprowadzić do jedności. By wypełnić powstałą lukę, Niemcy stworzyli czyste
niemieckie chrześcijaństwo pozbawione elementów judaistycznych (Deutsche
Christen). Działo się tak za aprobatą protestantów i wśród krytyki katolików.
Rozpoczęła się na niesłychaną skalę walka propagandowa, mająca na celu ośmieszenie i zohydzenie duchowieństwa. A
więc duchowni byli leniwi i gnuśni, klasztory pełne bogactwa, zakonnicy
prowadzili się niemoralnie (kwitła pedofila), dopuszczali się dewizowych
przestępstw (np. zbiórki misyjne)... Skąd to znamy? A obóz koncentracyjny w
Dachau zapełniał się księżmi...
Gdy
postanowiono zniszczyć Kościół będący strażnikiem moralności, jedynymi
protestującymi byli duchowni katoliccy! To oni jako pierwsi ujawnili zjawisko
eksterminacji nieuleczalnie chorych! To w III Rzeszy rozegrały się walki o
krzyże w salach lekcyjnych (w jednej tylko miejscowości do walki stanęło 4 tys.
mężczyzn i była to bitwa wygrana!).
Bezwzględna walka z Kościołem katolickim to również słynny Konkordat z
Watykanem podpisany po wielu konsultacjach i szantażu Hitlera związanym z
groźbą likwidacji wszystkich katolickich szkół. Zatem zadajmy kłam lewackim
opowieściom o powszechnym poparciu Kościoła katolickiego dla Hitlera czy
błogosławieniu przez niemieckich biskupów wojsk niemieckich (hajlujący biskupi
byli protestantami! - szczegóły w książce).
Można
jeszcze uzupełnić tło janczarami Hitlera. Mowa o
Hitlerjugend. Przynależność od 1936 roku była obowiązkowa.
Cele to dechrystianizacja, wychowanie
fanatyków oddanych sprawie, szkolenie wojskowe i sanitarne. Za kilka lat będą
mordować bez skrupułów... A tak na przykład śpiewali:
Żaden podły ksiądz nie wydrze z nas uczucia
że jesteśmy dziećmi Hitlera.
Czcimy nie Chrystusa, lecz Horsta Wessela.
Precz z kadzidłami i wodą święconą.
Kościół nie rozumie, co jest naprawdę cenne.
Ta swastyka przynosi zbawienie światu.
chcę podążać za nią krok w krok.
Czas
na nasze sprawy. Losy polskiego duchowieństwa na ziemiach wcielonych do Rzeszy
i GG były przesądzone już wcześniej. Kościół będący filarem polskości miał być
planowo wyniszczony poprzez rozstrzeliwanie księży, wyniszczenie w kacetach, utrudnianie praktyk religijnych,
konfiskowanie majątku, dewastacje cmentarzy, usuwanie kapliczek i krzyży
przydrożnych... Niemiecka fobia na punkcie powszechnego oporu doprowadziła do
przygotowania ekspertyz, które poddały analizie wydarzenia z przeszłości
Polski. W ich wyniku okazało się, że należy nas pozbawić elit przywódczych,
stąd wyrok na inteligencję (duchowni, nauczyciele, ziemianie). Przygotowany był
też Memoriał NSDAP o traktowaniu polskiej ludności. Zakazywał on małżeństw
polsko-niemieckich, opieka lekarska miała być skuteczna o tyle, by nie
przenosić chorób zakaźnych i ograniczyć rozrodczość (spędzanie płodu,
homoseksualizm – znowu skąd to znamy? program realizowany do dziś). Zapanował
bezwzględny terror. Czysto niemiecka perfekcja i porządek. O tym, co się działo
z osobami duchownymi w Gdańsku i Prusach Zachodnich, w Kraju Warty i na Śląsku
szczegółowo traktują kolejne rozdziały.
Ogromny
plus dla autora za iście benedyktyńską pracę, za nazywanie sprawców terroru i
nieukrywanie ich pod płaszczykiem nazizmu, za odwagę i bezkompromisowość. Czuję
się winna, że tak mało wiedziałam przed lekturą, a przecież to czasy
nieodległe! Jeszcze jestem ciekawa, jak Niemcy poradzili sobie dziś z
odrodzeniem tak zmiażdżonego Kościoła katolickiego... Książka ważna i oby
dotarła do jak najszerszego kręgu odbiorców.