Przyznam szczerze, że dopóki nie natrafiłam na ten przepis na Kwestii Smaku, nie miałam pojęcia, że liście botwinki w ogóle do czegoś się nadają. Owszem, do zupy zawsze się trochę tych liści wkrajało, ale większość i tak lądowała w koszu, bo najważniejsze były buraczki i łodygi. A tu proszę – okazało się, że liście da się przygotować podobnie jak szpinak i zrobić z nich świetne danie :)
Przepis zmodyfikowałam, zamieniając ser kozi na fetę i używając makaronu pełnoziarnistego. Pychota!
MAKARON Z LIŚĆMI BOTWINKI I FETĄ
(dla 4 osób)
- 350-400g dowolnego makaronu (najlepiej pełnoziarnisty) – u mnie świderki,
- liście z dwóch pęczków botwinki,
- 200g sera feta,
- 4 ząbki czosnku,
- tymianek (suszony lub świeży),
- 4 łyżki oliwy z oliwek,
- sól i pieprz
Makaron ugotować al dente w osolonej wodzie wg przepisu na opakowaniu. Liście botwinki oczyścić i posiekać. Dodać do gotującego się makaronu na 4 minuty przed końcem gotowania.
Na dużej patelni rozgrzać oliwę, podsmażyć pokrojone w plasterki ząbki czosnku i tymianek. Wrzucić odcedzony makaron wraz z botwinką, wymieszać i podgrzewać przez 3 minuty. Dodać pokruszony ser feta, doprawić solą i pieprzem. Podawać od razu :)
Może zainteresuje Cię również
Pierogi szwedzkie, na które przepis zamieściłam przedwczoraj, nie tylko Wam skojarzyły się z naszymi, polskimi pasztecikami :) Dlatego początkowo zamierzałam podać je jako dodatek do barszczu, ale jako że mamy wiosnę w najlepsze i świeżych, młodych warzyw jest pod dostatkiem, zrobiłam zupę z botwinki wg przepisu Margotki. Jest to trochę inny przepis, niż mojej mamy, ale mnie smakował nawet bardziej ;) Zupa jest naprawdę pyszna i lekka – polecam :)
BOTWINKA
- 1 spory pęczek botwinki z buraczkami,
- 1 marchewka,
- 1 cebulka dymka,
- 5 szklanek bulionu drobiowego,
- 1 łyżka koncentratu pomidorowego,
- 50 ml koncentratu barszczu,
- 1 ząbek czosnku,
- 1 łyżeczka masła,
- pieprz, ewentualnie sól,
- śmietana 18%,
- ewentualnie koperek
Marchewkę i buraczki obrać i pokroić w drobne słupki. Łodygi i część liści botwinki oczyścić i posiekać.
W garnku roztopić masło. Dodać posiekaną cebulkę i czosnek, po chwili marchewkę, a następnie buraczki. Smażyć, mieszając, przez kilka minut. Zalać bulionem i gotować 10-15 minut. Gdy marchewka i buraczki zaczną mięknąć, dodać łodygi i liście z botwinki i gotować jeszcze chwilę – ale krótko, botwinka się nie rozgotowała. Dodać koncentrat barszczu i koncentrat pomidorowy. Doprawić do smaku.
Do każdej porcji na talerzu wlać po łyżce śmietany i posypać koperkiem (choć u mnie nie wszyscy tak lubią;).
Podawać z jajkiem ugotowanym na twardo lub młodymi ziemniakami (ja, jak wspomniałam, podałam z pierogami szwedzkimi;)
Może zainteresuje Cię również
Gdy byłam mała, tak jak większość dziewczynek, prowadziłam pele-mele, czyli zeszyt z wieloma pytaniami, który dawało się różnym osobom aby na te pytania odpowiedziały. Pytania były w większości banalne, typu „Czy masz rodzeństwo?” albo „Jaka jest twoja ulubiona piosenka?”. Najwięcej kontrowersji wzbudzało zawsze pytanie „Miłość twojego życia?” ;)))
Jednym ze sztampowych pytań było też oczywiście „Twoja ulubiona potrawa?”. Pamiętam, że wśród często i gęsto wymienianych frytek, pizzy i hamburgerów pojawiały się także domowe naleśniki, racuchy i placki.
Placuszki z jabłkami to jedna z moich ulubionych potraw z dzieciństwa. Zawsze robiła je tylko mama. Tak się teraz zastanawiam, dlaczego nigdy takich placków nie podawali w szkole na stołówce? Skoro kucharkom chciało smażyć się setki naleśników z dżemem albo kleić górę pierogów, co im szkodziło zrobić takie placki (zamiast np. znienawidzonego jaja na twardo z sosem koperkowym;))?
Dziś, w Dzień Dziecka, pozwoliłam sobie trochę pofolgować i usmażyć takie placki. Puszyste, na kefirze, z jabłkami, rabarbarem i cynamonową nutą. Połowę białej mąki zamieniłam na pełnoziarnistą.
Bardzo lubię jeść takie placki również na zimno, ze szklanką mleka – chyba nawet bardziej, niż takie świeże i ciepłe ;)
PLACUSZKI Z RABARBAREM I JABŁKAMI
1 czubata szklanka mąki pszennej,
1 czubata szklanka mąki pszennej pełnoziarnistej,
2 szklanki kefiru (400 ml),
2 jajka,
3 łyżki cukru,
2 łyżeczki cukru wanilinowego,
pół łyżeczki cynamonu,
1 łyżeczka sody
4 nieduże łodygi rabarbaru,
2 średnie jabłka
+ olej do smażenia,
+ cukier puder do posypania
Oddzielić żółtka od białek. Żółtka zmiksować z kefirem, mąką, cukrem, cukrem wanilinowym, cynamonem i sodą na gęste ciasto. Z białek ubić sztywną pianę i delikatnie wmieszać ją łyżką do ciasta.
Rabarbar umyć, odciąć końcówki i pokroić na plasterki. Jabłka obrać, miąższ podzielić na nieduże kawałki. Dodać do ciasta i wymieszać. Ciasto powinno mieć konsystencję gęstej śmietany.
Na rozgrzany na patelni olej wylewać łyżką okrągłe placuszki. Smażyć na średnim ogniu, z obu stron na złoty kolor. Gotowe placki układać na ręcznikach papierowych, aby odsączyć je z nadmiaru tłuszczu. Posypać cukrem pudrem.
Może zainteresuje Cię również
Niedawno, przy okazji podawania przepisu na szwedzką zupę jagodową, pisałam o jednej z moich ulubionych książek z dzieciństwa: „Dzieci z Bullerbyn” i o tym, że często pojawiają się w niej mimochodem opisy szwedzkich smakołyków. Dziś kolejna zabawna historyjka z tej książeczki, która zainspirowała mnie do akcji ”Literatura na talerzu”:
Tuż obok Grzmiącej Jamy jest piękna polanka w lesie. Tam nakryliśmy sobie do śniadania. Gdy idzie się na wycieczkę, to jest się zaraz głodnym. Uważaliśmy wszyscy, że najlepiej będzie, jeśli od razu zaczniemy jeść. Mieliśmy ze sobą naleśniki z konfiturami. Chyba ze sto! I mleko, i sok, i kanapki, i ciastka.
Olle miał pierożki. Sześć pierożków. Dla każdego z nas po jednym. Nie mogliśmy jednak jeść pierożków na zimno. Bo mieliśmy całą masę naleśników. Anna i Britta przyniosły ze sobą obwarzanki, jakie zwykle piecze ich mamusia – są bardzo smaczne. Spróbowaliśmy ich wszyscy. W końcu został tylko jedne obwarzanek, a Bosse strasznie, strasznie chciał go dostać. Bo on okropnie lubi ciastka i cukierki.
Olle był trochę zły, że nikt nie chce jeść jego pierożków. Britcie widocznie zrobiło się go żal, bo powiedziała:
- Dostaniesz obwarzanek, Bosse. Musisz jednak naprzód zjeść pierożki Ollego.
Bosse był już dość najedzony, lecz zabrał się do pierożków. Bo tak bardzo chciał dostać obwarzanka. Pierwszy pierożek spałaszował w okamgnieniu. Drugi także. Chociaż nieco wolniej. Westchnął, gdy zabrał się do trzeciego. Lecz Britta trzymała mu obwarzanek przed nosem. Wepchnął więc w siebie jeszcze i trzeci... I zabrał się do czwartego. Nadgryzł go i powiedział:
- Czwarty już zapycham!
- Głuptasie – powiedział Lasse – nie mówi się „czwarty”, tylko „czwartego”.
- Jestem taki najedzony, że nawet już nie wiem, jak się nazywam – odpowiedział Bosse.
Anna skakała dookoła Bossego na jednej nodze i wołała:
„Raz, dwa, trzy na me wezwanie,
a za czwartym niech się stanie,
a za piątym niech tu będzie,
a za szóstym huknie wszędzie!”
- Zdaje się, że huk może nastąpić w każdej chwili – powiedział Bosse i nie chciał już więcej pierożków.
- I tak dostaniesz obwarzanek – powiedziała Britta.
Lecz Bosse powiedział, że nigdy w życiu nie zje obwarzanka i nigdy, nigdy, nigdy w życiu pierożka.
Jest to oczywiście zaledwie początek wydarzeń tamtego letniego dnia, w którym dzieci postanowiły urządzić sobie piknik. Przeglądając książeczkę w poszukiwaniu takich właśnie szwedzkich specjałów, zwróciłam uwagę między innymi na wspomniane pierożki. Zaintrygowały mnie, gdyż na obrazku przedstawiającego objadającego się Bossego, pierożki miały podłużny, wyraźnie rulonowaty kształt. Z pomocą przyszedł wujek Google, który wyświetlając ten i ten przepis, uświadomił mnie, że szwedzkie pierogi mają taki właśnie kształt i wypieka się je z drożdżowego ciasta z pieczarkowym nadzieniem.
Pierożki okazały się bardzo, bardzo smaczne, ale sycące i nie dziwię się ani trochę, że Bosse nie dał rady zjeść wszystkich sześciu;)
|
pierogi szwedzkie z pieczarkami |
PIEROGI SZWEDZKIE
- 500 g mąki,
- 30 g drożdży,
- 1 szklanka ciepłego mleka,
- 1 żółtko,
- 80 g roztopionego masła,
- mała łyżeczka cukru,
- szczypta soli
farsz:
- 1 kg pieczarek,
- 2 cebule,
- 2-3 łyżki oleju,
- sól, pieprz, ostra papryka w proszku
+ białko (do posmarowania pierogów)
+ czarnuszka do posypania
Ciasto: Drożdże rozkruszyć w garnuszku, dodać małą łyżeczkę cukru, kilka łyżek ciepłego mleka i łyżkę mąki. Odstawić w ciepłe miejsce na ok. 15 minut, aż zaczyn zacznie rosnąć.
Do miski przesiać resztę mąki, dodać zaczyn, żółtko, ciepłe mleko i szczyptę soli. Wymieszać i zagnieść, następnie stopniowo wlewać roztopiony tłuszcz i wyrabiać, aż ciasto będzie jednolite i zacznie odchodzić od ręki. Miskę przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na 30-40 minut.
Farsz: Cebulę posiekać, zeszklić na rozgrzanym oleju, dodać posiekane pieczarki i smażyć, aż odparują. Doprawić solą, pieprzem i ostrą papryką – farsz powinien być pikantny. Zostawić do lekkiego przestygnięcia.
Ciasto przełożyć na stolnicę, podzielić na pół. Każdą z porcji cienko rozwałkować i pokroić na prostokąty ok. 8 x 20 cm lub trochę większe. Nakładać farsz i zrolować, dokładnie zaklejając krawędź i boki.
Układać na płaskiej blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Każdego pieroga posmarować białkiem i posypać czarnuszką/sezamem.
Piec w 180 stopniach, aż będą rumiane (ok. 30 minut).
Z tej ilości wyszło mi coś koło 12 pierogów, o ile dobrze pamiętam.
|
pierogi szwedzkie |
A tak swoją drogą, to zainteresowały mnie także te obwarzanki, które tak bardzo lubił Bosse. Na rysunku w książce wyglądały one jak cienkie precelki, dlatego myślę, że chodziło o takie właśnie kruche, słodkie precelki o nazwie „kringlor”. Kto wie, może kiedyś takie upiekę... ;)
Może zainteresuje Cię również
Bardzo smakowały mi quesadille, które niedawno robiłam, a że podczas tygodnia meksykańskiego w Lidlu zaopatrzyłam się w sporą ilość tortilli, postanowiłam powtórzyć to danie, tym razem jednak z kurczakiem i zieloną papryką. Dodatkowo podałam guacamole, które tak mi posmakowało :)
QUESADILLAS Z KURCZAKIEM
- 4 pszenne tortille,
- 1 duża pierś kurczaka,
- 4 łyżki sosu salsa,
- ok. 150g żółtego sera (najlepiej cheddar),
- pół zielonej papryki,
- przyprawa „Grill Meksykański”,
- olej
Pierś kurczaka lekko rozbić, przyprawić i usmażyć na niewielkiej ilości oleju. Wyjąć i pokroić na kawałki.
Na każdą połówkę tortilli nałożyć sos salsa, po trochę kurczaka, pokrojonej w kostkę papryki i żółtego sera. Złożyć na pół. Posmarować olejem z obu stron za pomocą pędzelka. Usmażyć na złocisty kolor, najlepiej na patelni grillowej.
Może zainteresuje Cię również
Ciasto wymarzone na leniwe, ciepłe popołudnia. Choć samo w sobie może wydawać się zbyt suchawe, to w połączeniu z gałką lodów i dobrą kawą, zamienia się w przepyszny deser przenoszący nas na chwilę na gorącą Sycylię :)
Przepis znalazłam w „Księdze Smaków Świata” Buchmanna. W oryginale używano tylko samych pistacji (250g), jednak byłaby to rozpusta, na którą mnie nie stać, więc (sporą) część zastąpiłam migdałami ;) Mimo to smak pistacji nadal jest mocno wyczuwalny.
|
ciasto pistacjowo-migdałowe |
SYCYLIJSKIE CIASTO PISTACJOWO-MIGDAŁOWE
- 100 g niesolonych prażonych pistacji bez łupin,
- 150 g migdałów,
- 6 białek,
- 1 ¼ szklanki cukru,
- 1 szklanka mąki,
- 6 łyżek stopionego masła,
- 1 łyżeczka skórki startej z pomarańczy,
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego lub cukru wanilinowego,
- pół łyżeczki proszku do pieczenia,
+ cukier puder do posypania ciasta
Migdały sparzyć, obrać i lekko podprażyć na suchej patelni, aż zaczną wydobywać aromat. Wymieszać z pistacjami. Połowę z nich grubo posiekać, a połowę drobno zmielić. Zmielone orzechy wymieszać z mąką i proszkiem do pieczenia.
Białka ubić na półsztywną pianę. Nadal ubijając, stopniowo dosypywać cukier. Następnie dodać ekstrakt waniliowy/cukier wanilinowy, skórkę z cytryny, stopione masło i delikatnie wymieszać łyżką. Dodać mąkę ze zmielonymi orzechami, wymieszać, a na koniec odłożone wcześniej, posiekane orzechy i jeszcze raz dokładnie wymieszać.
Dno tortownicy o średnicy 24 cm wyłożyć papierem do pieczenia, a boki natłuścić. Przelać ciasto i wyrównać wierzch. Piec w 180 stopniach około 40 minut, aż wbity patyczek będzie suchy.
Po całkowitym ostudzeniu posypać cukrem pudrem.
Może zainteresuje Cię również
Przygotowanie tych pierożków zajęło mi więcej czasu niż przewidywałam. W połowie roboty okazało się, że pestki dyni, które niedawno kupowałam, magicznym sposobem wyparowały (jak zwykle NIKT nie przyznał się do ich zjedzenia) i w pewnym momencie ogarnęło mną totalne zwątpienie.
W końcu jednak cel został osiągnięty: siostra śmignęła do sklepu po pestki, a mama pomogła lepić pierogi aby nadrobić stracony czas.
Pierożki okazały się smaczniejsze, niż myślałam. Pieczone, a więc chrupiące i nie ociekające tłuszczem. Delikatne, ale aromatyczne. No i wegetariańskie ;)
Przepis znalazłam w książce „Pierogi świata” Hanny Szymanderskiej. Nie są to klasyczne empanadas, ale mam nadzieję, że autorka nie ściemniała, nazywając je „meksykańskimi” ;) Przygotowując je, dodałam od siebie więcej przypraw, których w oryginale prawie nie było (a kto to widział kuchnię meksykańską bez przypraw i ostrości?)
PIECZONE PIEROŻKI MEKSYKAŃSKIE
(na ok. 35 sztuk)
ciasto:
400g mąki,
1 żółtko,
ok. 1 szklanki ciepłej wody,
3-4 łyżki oleju,
pół łyżeczki soli,
pół łyżeczki pieprzu cayenne
farsz:
2 czerwone papryki,
2 zielone papryki,
1 puszka pomidorów
3 nieduże dojrzałe pomidory,
1 mała cebula,
2 małe ząbki czosnku,
ok. 50g pestek dyni,
2 łyżki oleju,
sól, pieprz, oregano, pieprz cayenne, mielony kumin, słodka papryka w proszku
1 białko do posmarowania pierożków
Farsz: Papryki umyć, osuszyć i upiec w piekarniku (ok. 220 stopni), najlepiej z funkcją grilla, aż skórka zacznie miejscami się przypalać (ok. pół godziny). Ostudzić, wyjąć gniazda nasienne, zdjąć skórkę, a upieczony miąższ pokroić w kostkę.
Pomidory sparzyć wrzątkiem, obrać i pokroić.
Na patelni rozgrzać olej, wrzucić posiekaną cebulę a po chwili czosnek i podsmażyć. Dodać pokrojone pomidory + pomidory z puszki + upieczoną paprykę. Gotować bez przykrycia na średnim ogniu, co jakiś czas mieszając, aż farsz odparuje, zgęstnieje i nabierze zwartej konsystencji (ok. 40 minut). Doprawić do smaku solą, pieprzem, pieprzem cayenne, oregano, kuminem i papryką w proszku. Lekko przestudzić.
Pestki dyni uprażyć na suchej patelni, dodać do farszu i wymieszać.
Przygotować ciasto: wsypać na stolnicę mąkę, dodać sól i pieprz cayenne. Rozmieszać z żółtkiem i, stopniowo dodając wodę, zagnieść elastyczne, gładkie ciasto. Przykryć ściereczką i odstawić na pół godziny, aby „odpoczęło”. Po tym czasie cienko rozwałkować, wyciąć szeroką szklanką kółka, nakładać po łyżeczce farszu i dokładnie sklejać (czyli, generalnie, należy postępować tak jak w przypadku tradycyjnych pierogów).
Płaską blachę wyłożyć papierem do pieczenia i układać na niej pierożki. Posmarować białkiem i posypać papryką w proszku.
Piec w 200-210 stopniach, aż będą rumiane (ok. 15 minut).
Pierożki można jeść od razu na ciepło, z sosem i surówką, albo na zimno jako przekąskę ;)
Ja podałam do nich sos zrobiony z połowy szklanki naturalnego jogurtu i połowy szklanki majonezu, doprawiony małym ząbkiem czosnku, solą, pieprzem, odrobiną mielonego kuminu, szczyptą cukru i sokiem z cytryny.
Może zainteresuje Cię również