Nie mam oporów przed próbowaniem nowych rzeczy. A im bardziej mnie jakieś danie zadziwi, tym prędzej mam ochotę je przygotować. Jedynymi, niestety dość poważnymi ograniczeniami na tym polu są:
a) budżet
b) gusta i guściki innych domowników.
W tym przypadku po morderczej batalii udało mi się namówić rodzinę do spróbowania tego dziwactwa. No bo – jak można zrobić zupę o smaku kanapki???
Ale Anglicy jak widać wszystko potrafią :D
I muszę przyznać, że zupa była naprawdę smaczna. Serio. I sycąca. I kaloryczna, niestety, ale po czymś takim nie ma mowy o drugim daniu... ;)
|
zupa cheeseburger |
ZUPA CHEESEBURGER
(dla ok. 5 osób)
- 400 g mielonej wołowiny,
- 1 litr bulionu wołowego,
- 1 cebula,
- mała marchewka,
- 2/3 strąka dużej czerwonej papryki,
- 1 pomidor,
- łyżeczka koncentratu pomidorowego,
- 2 ząbki czosnku,
- szklanka mleka,
- opakowanie serka topionego w plasterkach,
- kilka cienkich plasterków boczku,
- 2 łyżki mąki,
- sól,
- pieprz,
- ostra papryka w proszku,
- 2 łyżki oleju
Marchewkę pokroić na ćwierćplasterki, zalać bulionem i gotować przez 15-20 minut do miękkości.
Posiekaną cebulę podsmażyć na oleju, dodać mięso, posiekany czosnek, pokrojoną w paseczki paprykę oraz obrany, pokrojony miąższ pomidora (bez pestek) i smażyć razem. Gdy mięso będzie gotowe, przełożyć całość do zupy, wlać prawie całe mleko i podgrzać. Dodać koncentrat pomidorowy, by uzyskać ładniejszy, różowawy kolor. Zupę zaciągnąć mąką rozrobioną w reszcie mleka i doprowadzić do wrzenia. Zmniejszyć ogień i rozpuścić ser. Doprawić do smaku.
Zupę podawać posypaną papryką w proszku i zrumienionym, chrupiącym boczkiem.
Zainspirowałam się przepisem u sugarspice, ale po przeanalizowaniu innych przepisów, postanowiłam go nieco zmodyfikować. Przy okazji zaskoczył mnie fakt, że w Anglii aromat dymu wędzarniczego można kupić w normalnym spożywczaku...
Może zainteresuje Cię również
To jeden z moich ulubionych przepisów na makaron. Podpatrzony u Trufli już dość dawno temu i od tego czasu regularnie goszczący u mnie na stole.
To była chyba moja pierwsza randka z serem tego typu. I okazało się, że jest to miłość od pierwszego wejrzenia... ;)
|
makaron z kurczakiem i serem pleśniowym |
TAGLIATELLE Z KURCZAKIEM W SOSIE Z NIEBIESKIEGO SERA
(na 4 osoby)
400g makaronu tagliatelle,
2 filety z piersi kurczaka,
1 cebula,
200g gorgonzoli lub lazura,
1/2 szklanki śmietanki 18% do sosów (z kartonika),,
2 łyżki naturalnego jogurtu,
pieprz, opcjonalnie sól,
2 łyżki oliwy
+ dodatkowo 400-500g brokułów do podania
Piersi kurczaka umyć i pokroić w kostkę, oprószyć pieprzem. Na oliwie zeszklić pokrojoną w kosteczkę cebulę, dodać kurczaka, smażyć do miękkości. Następnie dodać śmietanę i jogurt, wymieszać i poddusić chwilkę. Wkruszyć ser i na małym ogniu rozpuścić go w śmietanie, mieszając od czasu do czasu aż sos nieco zgęstnieje. Można dosolić, choć ja tego nie robię, dla mnie sam ser jest wystarczająco słony.
Makaron ugotować al dente, odcedzić i od razu wymieszać z sosem.
Podawać z ugotowanymi brokułami.
Może zainteresuje Cię również
Ot, takie szybkie i proste śniadanie, które często robię - jako alternatywę dla jabłkowej NesVity, która jest smaczna, ale dla mnie zdecydowanie za słodka. ;) Na deser mogłaby być, ale o poranku nie lubię się zamulać końską dawką cukru, którą tam dodają.
OWSIANKA JABŁKOWA
(dla 1 osoby)
1 szklanka mleka
1 łyżka otrąb owsianych,
2 łyżki płatków owsianych,
pół jabłka,
łyżeczka miodu,
szczypta cynamonu
W garnuszku zagotować mleko. Dodać płatki owsiane (ilość zależy od tego, jak gęste chcemy otrzymać) i gotować kilka minut na małym ogniu. Połówkę obranego jabłka zetrzeć na tarce o grubych oczkach do owsianki. Wymieszać i przelać do miseczki. Polać miodem i posypać cynamonem.
Może zainteresuje Cię również
Tak, ten weekend był u mnie baaardzo czekoladowy. Ale cóż poradzić – Bea po raz trzeci zorganizowała Czekoladowy Weekend, więc miałam pretekst do pofolgowania sobie.
To ciasto jest czekoladowe na maksa.
Przepis zaczerpnęłam z książeczki z przepisami "Czekolada" dołączonej kiedyś do GW. W oryginale ciasto nazywało się "placek diabła", jednak określenie "placek" zupełnie mi tu nie pasuje. "Placek" kojarzy mi się bardziej z czymś hmm... przaśnym. Z pajdą ciasta, którą można spałaszować popijając kubkiem ciepłego mleka.
A to ciasto jest zupełnie inne.
Przepis nieco zmodyfikowałam – krem robiony na bazie dużej ilości masła z odrobiną wrzątku mnie odstręczał, więc zamieniłam go na krem budyniowy. Zmniejszyłam również ilość polewy, bo w przepisie było jej po prostu za dużo (btw, ta polewa jest rewelacyjna!). Ciasto w ogóle jest super, chociaż ze zdjęcia nie jestem do końca zadowolona ;)
CIASTO DIABŁA
ciasto:
150g gorzkiej czekolady,
300g mąki,
250ml mleka,
150g brązowego cukru,
50 g białego cukru,
125g masła,
2 duże jajka,
1 łyżka soku z cytryny,
1 łyżeczka proszku do pieczenia,
½ łyżeczki sody,
szczypta soli,
1 łyżeczka esencji waniliowej (dałam aromat rumowy),
1 łyżeczka czerwonego barwnika spożywczego (niestety nie miałam, więc nie dałam),
kilka łyżek dżemu malinowego
krem:
1 opakowanie budyniu waniliowego,
400 ml mleka,
3 łyżki cukru,
75g miękkiego masła
polewa:
200g gorzkiej czekolady,
300g cukru,
200ml śmietanki kremówki,
2 łyżki masła,
1 łyżeczka esencji waniliowej
Ciasto: Połamaną czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej. Odstawić, by nieco przestygła. Wymieszać razem mąkę, proszek, sodę i sól. Mikserem utrzeć oba rodzaje cukru, masło i esencję waniliową na puszystą masę. Dodawać pojedynczo jajka, a potem stopniowo na zmianę suche składniki, mleko, sok z cytryny, barwnik i czekoladę.
Spód tortownicy o średnicy 24cm wyłożyć papierem do pieczenia, boki wysmarować masłem. Wylać ciasto i piec przez około 50-60 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni, aż wbity patyczek będzie suchy. Upieczone ciasto zostawić na 5 minut w formie, potem wyjąć i przestudzić.
Krem: Z 400ml mleka odlać pół szklanki, rozmieszać w niej proszek budyniowy i cukier. Pozostałą część mleka zagotować, następnie wlać rozrobiony budyń i mieszając, gotować przez chwilę, aż zgęstnieje. Przestudzić.
Masło utrzeć na puch, a potem stopniowo dodać 2/3 zimnego budyniu. Resztę budyniu można sobie zjeść – gdybyśmy dodali cały, kremu byłoby po prostu za dużo ;)
Polewa: Śmietankę wlać do rondla, dodać cukier, doprowadzić do wrzenia na małym ogniu i gotować, mieszając, przez minutę. Odstawić z ognia, dodać posiekaną czekoladę i wymieszać. Postawić znów na małym ogniu i gotować, aż kropla opuszczona na talerzyk rozpłynie się lekko, ale zachowa kształt. Zdjąć z ognia, włożyć do naczynia wypełnionego zimną wodą i odczekać 5-10 minut. Potem dodać masło i esencję i miksować przez kolejne 10-15 minut, aż czekoladowy lukier zacznie tracić połysk. Gdyby masa była zbyt gęsta, można dodać odrobinę śmietanki.
Ciasto przełożyć na deserowy talerz i ostrożnie przekroić na dwa placki (szerokim nożem lub nitką). Dolny placek posmarować dżemem, na to wyłożyć krem, przykryć drugim plackiem. Wierzch i boki ciasta posmarować grubą warstwą polewy.
Może zainteresuje Cię również
Pyszne, słodkie delicje znalezione u wedelki... Były pyszne, dałam tylko mniej malibu, bo bałam się, że wyjdzie za rzadkie. Następnym razem muszę zrobić trufelki piernikowe, o których wspominała.
TRUFLE KOKOSOWE Z BIAŁĄ CZEKOLADĄ
100g białej czekolady,
2 łyżki śmietanki kremówki,
2 łyżki masła,
1/5 szklanki wiórków kokosowych + 3 łyżki do dekoracji,
1/4 szklanki malibu
Wiórki kokosowe zalać malibu i odstawić. Czekoladę zetrzeć na tarce o grubych oczkach.
Śmietankę zagotować małym rondelku, dodać masło i startą czekoladę. Wymieszać, żeby cała czekolada się rozpuściła i powstała gładka masa. Wlać wiórki z malibu i dokładnie wymieszać. Ostawić do lodówki na kilka godzin do stężenia. Łyżeczką nabierać małe porcje, formować z nich kuleczki wielkości orzecha włoskiego i obtaczać w pozostałych wiórkach. Schłodzić w lodówce.
Z tej ilości wychodzi około 12 sztuk.
Może zainteresuje Cię również
Na przydługawą, tegoroczną zimę...
GORĄCA CZEKOLADA Z CHILI
1 kubek mleka,
5 kostek gorzkiej czekolady,
łyżeczka gorzkiego kakao,
łyżeczka cukru,
szczypta mielonego chili
Mleko zagotować w garnuszku, dodać posiekaną czekoladę oraz pozostałe składniki. Mieszać przez chwilę, aż wszystkie składniki się połączą. Można ubić ręcznym spieniaczem do mleka, wtedy zrobi się pianka. Gotową czekoladę przelać do filiżanki, ja dodatkowo posypałam pikantnym grysem chili :)
Może zainteresuje Cię również
Łaziły za mną klopsiki szwedzkie. Takie jak z IKEI. Oczywiście mogłam po prostu jechać tam i sobie kupić. Ale chciałam się przekonać, czy uda mi się zrobić tę potrawę w domu. Zaczęłam szperać w Internecie i... znalazłam ze sto różnych przepisów. Bo jak to bywa z "tradycyjnymi" daniami, istnieje ich wiele wersji – niektórzy do mięsa dodają łyżeczkę musztardy, albo 2 łyżeczki miodu, albo ugotowanego ziemniaka zamiast bułki itp. itd. :)
Mój przepis jest wypadkową kilku znalezionych receptur. Zaufałam intuicji. Klopsiki – rewelacja. Sos wyszedł inny w smaku niż ten z IKEI – tamten bardziej smakuje jak taki pieczeniowy z proszku. Sama nie wiem. Ale ten "mój" też smaczny.
Trochę czasochłonne to danie, nie da się ukryć. Ale jaka SATYSFAKCJA! :)
|
klopsiki szwedzkie przepis |
KLOPSIKI SZWEDZKIE
(przepis na 4 porcje)
- 500 g mielonego mięsa wołowo-wieprzowego,
- 1 średnia cebula
- 1 jajko,
- 3 łyżki bułki tartej
- 2 łyżki kwaśnej śmietany,
- pół szklanki wody,
- sól i pieprz,
- olej do smażenia
sos:
- 400 ml mocnego, wołowego bulionu,
- 2 łyżki masła,
- 2-3 łyżki mąki,
- 2 łyżki śmietanki do sosów 30% lub 18%,
- pieprz, ewentualnie sól
+ borówka brusznica lub żurawina ze słoiczka
Cebulę drobno pokroić i podsmażyć na niewielkiej ilości tłuszczu.
Mięso podzielić na 2 części, do jednej z nich dodać podsmażoną cebulę, bułkę tartą, śmietanę, wodę i jajko. Zmiksować blenderem na gładką masę. Połączyć z drugą połową mięsa, doprawić do smaku i wymieszać.
Wilgotną dłonią formować małe kuleczki i kłaść je na zmoczoną deseczkę. Zagotować wodę w garnku, ostrożnie wrzucać kuleczki, zamieszać delikatnie, żeby nie były sklejone ze sobą i gotować przez 10 minut. Wyjąć łyżką cedzakową i odstawić na 15 minut.
Na patelni rozgrzać tłuszcz. Klopsiki smażyć partiami, aż będą złociste.
Taka obróbka (gotowanie + smażenie) sprawia, że klopsiki są wilgotne i jędrne w środku, a jednocześnie chrupiące na zewnątrz.
Sos: masło roztopić w rondelku, dodać mąkę i mieszając, smażyć przez 2 minuty. Stopniowo wlać bulion, cały czas mieszając, aż powstanie gładki sos bez grudek. Gotować przez chwilę, aż zgęstnieje. Dodać śmietankę, doprawić do smaku i gotować jeszcze trochę. Doprawić pieprzem, ewentualnie solą do smaku.
Podawać z ziemniakami, puree lub frytkami; z gotowanymi brokułami, surówką z kapusty lub piklami oraz obowiązkową borówką/żurawiną.
|
klopsiki szwedzkie |
Może zainteresuje Cię również
Sesja zmierza ku końcowi, lecz póki co na moim biurku wciąż walają się stosy książek, skryptów i podręczników, niektórych przeszło sprzed ćwierćwiecza. Popijam korzenną herbatę z mlekiem i myślę o ciepłych Indiach – zupełnie tak, jak myślała o nich mała Mary Lennox gdy znalazła się w szarej i deszczowej Anglii. Spod stosu mądrej, naukowej literatury o inżynierii procesowej wychyla się róg "Tajemniczego Ogrodu"...
Ten przepis podpatrzyłam na Smakerze u granity. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie jest to oryginalny przepis na Masala Chai – w Indiach parzenie tego napoju to wręcz obrządek. Ta wersja jest bardziej uproszczona i szybsza – jakby w stylu Nigelli, dlatego dodałam do niej nazwę "Express". Po słoiczek z korzennym mlekiem można sięgnąć w każdej chwili.
MASALA CHAI EXPRESS1 tubka słodzonego mleka skondensowanego,
½ łyżeczki mielonego cynamonu,
½ łyżeczki mielonego zielonego kardamonu,
2-3 zmielone goździki,
¼ łyżeczki imbiru w proszku,
¼ łyżeczki sproszkowanej gałki,
1 starte ziarenko ziela angielskiego,
szczypta mielonego pieprzu
+ czarna herbata
Mleko wycisnąć do słoiczka, dodać wszystkie przyprawy (ja starłam je w moździerzu) i wymieszać. Schłodzić minimum 12 godzin.
Zaparzyć mocną herbatę i dodać do niej 1 lub 2 łyżeczki mleczno-korzennej mieszanki (im więcej, tym słodszy i intensywniejszy jest smak napoju). Dobrze wymieszać.
Mieszankę można przechowywać w lodówce do około 3 tygodni.
Może zainteresuje Cię również
Czytam po raz kolejny "Zimę Muminków", korzystając z tego, że krajobraz za oknem znakomicie oddaje atmosferę tej książki.
Słońca na niebie nie widziałam już od tygodnia.
Widziałam je za to w... piekarniku ;)
|
ciasteczka marchewkowe z dżemem |
CIASTECZKA MARCHEWKOWE "SŁONECZKA"
- 3 szklanki mąki,
- 2 szklanki bardzo drobno startej, dobrze odciśniętej marchwi,
- 250 g masła lub margaryny,
- pół łyżeczki proszku do pieczenia,
- płaska łyżeczka cynamonu,
dodatkowo:
- dżem morelowy lub brzoskwiniowy
Mąkę posiekać na stolnicy z masłem lub margaryną, dodać marchew, proszek i cynamon i zagnieść ciasto. Uformować kulę, owinąć folią i włożyć do lodówki na godzinę.
Schłodzone ciasto rozwałkować, podsypując blat mąką. Szklanką wycinać okrągłe ciasteczka. W połowie z nich wycinać kółka kieliszkiem do wódki albo metalową zakrętką. Ciasteczka piec partiami na blasze wyłożonej pergaminem, przez około 15 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni.
Lekko przestudzone krążki smarować dżemem, nakrywać krążkiem z dziurką. Można posypać cukrem pudrem, choć nie jest to konieczne.
Uwagi: Ciasteczka najlepsze są tego samego dnia. Potem tracą na kruchości, ale również są smaczne. Do ciasta nie trzeba dodawać cukru – słodycz z marchewki i dżemu w zupełności wystarcza. :)
Może zainteresuje Cię również
Walentynkowo, lecz bez kiczowatej otoczki. Zmysłowy wstęp do wieczoru we dwoje. Po takiej przystawce można od razu przejść do deseru... ;-)
|
fondue z sera camembert |
CAMEMBERT DLA DWOJGA
- 1 duży lub 2 mniejsze serki camembert,
- dowolne pieczywo (np. bagietka, ciabatta albo chleb razowy),
- dobrej jakości kabanosy lub cienkie francuskie salami
Serki wyjąć z opakowania, każdy osobno owinąć papierem do pieczenia oraz pojedynczą warstwą folii aluminiowej. Piec w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez ok. 20-25 minut (czas zależy od dojrzałości serka), aż skórka będzie miękka.
W tym czasie salami pokroić na ukośne kawałki. Pieczywo można podać świeże lub opiec w tosterze i pokroić na paski.
Upieczone serki wyjąć, ostrożnie odpakować. Ostrym nożykiem naciąć wierzchnią skórkę na krzyż.
Podawać z pieczywem i wędliną do zanurzania.
Danie jest wykwintne i eleganckie, a jednocześnie tak proste do przygotowania, że poradzi sobie z nim nawet osoba, która w kuchni ma przysłowiowe dwie lewe ręce ;) Serki można owinąć w papier i folię wcześniej i włożyć do lodówki, dodatki przygotować wcześniej, a gdy przyjdzie ukochana/ukochany, można włożyć do piekarnika i zająć się sobą, zamiast "stać przy garach"... ;-)
|
fondue z serka camembert |
|
fondue z serka camembert |
Może zainteresuje Cię również
Tłusty Czwartek uczciłam nie tylko tradycyjnymi polskimi pączkami (kupnymi co prawda, ale bardzo smacznymi). Postanowiłam zrobić też greckie pączki, które kusiły mnie od dłuższego czasu.
Poszperałam trochę w książkach i w przepisach internetowych na anglojęzycznych portalach i ostatecznie opracowałam mniej więcej wypośrodkowaną recepturę :)
Pączki nie są bardzo trudne do zrobienia, choć nie wyszły mi takie kształtne jak robią stare, greckie gospodyni ;) Cóż, to na pewno kwestia wprawy. Idealne loukoumades są nieduże i mają kształt okrągły lub owalny. Moje wyszły trochę kulfoniaste, ale smaku im to nie odjęło. Polane miodowo-cynamonowym syropem są po prostu pyszne! :)
Charakterystyczne dla loukoumades jest to, że surowe ciasto jest bardzo rzadkie i nabiera się je łyżką. Osoby przyzwyczajone do naszego ciasta drożdżowego może kusić, by dodać więcej mąki, jednak nie radzę tego robić - pączki wyjadą wtedy bardziej gumowate.
Polecam dla odmiany :)
LOUKOUMADES (GRECKIE PĄCZKI)
ciasto:
- 325g mąki,
1 paczka (7g) suszonych drożdży,
1 łyżka cukru,
- 1 łyżka oliwy,
- szczypta soli,
- 300ml ciepłej wody,
- skórka starta z 1/2 cytryny
polewa:
- 4 łyżki miodu,
- 2 łyżki cukru,
- 2 łyżki wody,
- mielony cynamon,
- 2 goździki,
- 2-3 łyżki drobno posiekanych orzechów włoskich (opcjonalnie)
Mąkę przesiać do dużej miski, dodać drożdże, cukier, sól i skórkę z cytryny, wymieszać. Wlać oliwę i ciepłą (ale nie gorącą) wodę. Mikserem zmiksować ciasto, aż wszystkie składniki dobrze się połączą i nie będzie grudek. Ciasto powinno mieć konsystencję trochę rzadszą niż śmietana. Miskę przykryć je ściereczką i zostawić na 45-60 minut w ciepłym miejscu do wyrośnięcia.
W rondlu rozgrzać olej. Wilgotną łyżką nabierać porcje ciasta, kłaść je na olej i smażyć pączki partiami na złoty kolor, obracając. Po każdym włożeniu pączka na olej, maczać łyżkę w zimnej wodzie - dzięki temu ciasto nie będzie się do niej kleiło. Usmażone loukoumades wyjmować łyżką cedzakową na ręczniki papierowe, które wchłoną nadmiar tłuszczu.
Przygotować syrop: miód, cukier i wodę wymieszać razem i zagotować. Dodać szczyptę mielonego cynamonu i goździki. Gotować na niedużym ogniu przez ok. 4-5 minut, usuwając pianę, która się pojawia. Lekko przestudzić.
Gotowe pączki polać syropem i posypać posiekanymi orzeszkami.
Może zainteresuje Cię również
Z okazji Światowego Dnia Pizzy Nette7 zorganizowała stosowną pizzową akcję ;) Postanowiłam potraktować to jako pretekst do zrobienia swojej pierwszej w życiu pizzy. W moim domu jemy ją rzadko, a jeśli już, to robi ją moja Mama – na grubym, puszystym cieście. Przyznam, że osobiście preferuję cieniutkie spody, które nie zapychają i nie wysuwają się na pierwszy plan ponad dodatki. Pizze cieniutkie, takie jakie można spotkać we włoskich trattoriach.
Nie miałam jednak ochoty na subtelne dodatki. Musiało być mięcho – i już! :)
PIZZA Z MIĘSEM
(dla 2 osób)
ciasto:
- 1 czubata szklanka mąki pszennej,
- 1 płaska łyżeczka drożdży instant,
- ok. 2/3 szklanki ciepłej wody,
- szczypta soli,
- 1 łyżka oliwy z oliwek
dodatki:
- passata pomidorowa (czyli przetarte pomidory),
- ok. 150g sera żółtego,
- ok. 250g mielonej wołowiny lub mięsa wieprzowo-wołowego,
- 1 mała czerwona cebula,
- kilka plasterków boczku,
- kilka pieczarek,
- 1/2 czerwonej papryki,
- oregano
Drożdże rozmieszać w 2 łyżkach ciepłej wody i odstawić na chwilę. Do miski przesiać mąkę, dodać sól, oliwę, rozczyn i wodę. wymieszać wszystko razem i zagniatać ciasto przez kilkanaście minut, aż będzie gładkie i lśniące (w razie potrzeby można dodać więcej wody). Uformować kulę, miskę przykryć ściereczką i odstawić na 1,5-2 godziny.
W tym czasie na rozgrzanej patelni podsmażyć mięso (najlepiej nie dodawać już oleju), dodając sól i pieprz do smaku. Cebulę pokroić w krążki, paprykę w paseczki, a pieczarki na kawałki lub plasterki.
Po tym czasie uformować z ciasta pizzę na blasze.
Na takim placku rozłożyć sos pomidorowy (passatę), posypać startym serem, wyłożyć mięso, boczek, paprykę i pieczarki, posypać oregano.
Piec przez ok. 15 minut w piekarniku nagrzanym na maksa (u mnie 250 stopni, jak ktoś ma kamień do pieczenia pizzy albo inne wymyślne urządzenie to jest szczęściarzem).
Może zainteresuje Cię również
Lubię czekoladę, to fakt. Ale i tak nie przebijam mojej siostry, która jest najprawdziwszą czekoladoholiczką i gdy jest "na głodzie" potrafi wyjść z domu do sklepu po tabliczkę nawet w największą ulewę albo zamieć śnieżną ;) Mnie wystarczy mała porcja czekolady. Nie jadam batoników, bo szybko się zasładzam i nie mogę ich dokończyć. Dlatego pomyślałam, że trufelki to świetny pomysł. Kiedyś jadłam czekoladki kupione w Rossmanie z serii EXQUISITE – pyszne, rozpływające się w ustach, obtoczone w gorzkim kakao. Te, które zrobiłam, są praktycznie takie same w smaku:
TRUFLE CZEKOLADOWE
200g gorzkiej czekolady dobrej jakości,
pół szklanki śmietanki kremówki,
2 łyżeczki masła,
2 łyżki cukru pudru,
2 łyżki rumu, koniaku lub innego alkoholu (ja dałam Bailey's),
kakao
W rondelku z grubym dnem zagotować śmietankę. Zdjąć z ognia, dodać kolejno posiekaną czekoladę, cukier, masło, alkohol i dokładnie wymieszać. Masa powinna być gładka i błyszcząca. Ostudzić i schłodzić w lodówce przez kilka godzin, aż masa stężeje. Gdy będzie miała dobrą konsystencję, formować z niej kulki wielkości orzecha włoskiego, obtaczać w suchym kakao (można też np. w zmielonych orzechach).
Płaskie naczynie lub talerz wyłożyć papierem do pieczenia, ułożyć trufle, przykryć drugą warstwą pergaminu i odstawić w chłodne miejsce na kilka dni.
Z takiej ilości wyszły mi dokładnie 22 trufelki.
Przepis znalazłam w książeczce "Kuchnia znad rozlewiska" autorstwa Małgorzaty Kalicińskiej :)
Może zainteresuje Cię również
Tak sobie myślę, że jestem w stanie zjeść każde, nawet najmniej lubiane warzywo, byleby było pod postacią zupy-kremu. Moja siostra – to samo. Pora nie cierpi, ale zupę z niego wcinała, aż się uszy trzęsły. Z kalafiorem, którego nie znosi, było to samo...
Ja tam Pana Kalafiora darzę sympatią, więc ani przez moment nie wątpiłam, że przepis aguli będzie mi smakował :)
ZUPA-KREM Z KALAFIORA
- 450-500 g kalafiora (świeżego lub mrożonego),
- 2 średnie ziemniaki,
- 1 marchewka,
- litr bulionu warzywnego,
- kawałek selera,
- kawałek pora,
- kilka łodyżek natki pietruszki,
- 1 kostka serka topionego śmietankowego,
- szczypta gałki muszkatołowej,
- pół łyżeczki mielonej kolendry,
- sól, pieprz
Bulion zagotować, dodać obrane i pokrojone w kostkę ziemniaki i marchewkę, różyczki kalafiora, seler, por oraz natkę. Gotować, aż warzywa zmiękną – około 15-20 minut. Wyłowić seler, por i natkę – nie jemy ich z zupą, one miały tylko poprawić jej smak. Zdjąć garnek z ognia, dodać gałkę, nasiona kolendry oraz serek topiony i wszystko razem zmiksować blenderem, aż powstanie gładki krem. Doprawić go do smaku solą i pieprzem.
Zupę podawać posypaną uprażonymi na suchej patelni ziarnami słonecznika oraz z grzankami.
PRZEPIS NA THERMOMIX
Do naczynia miksująceo włożyć pokrojoną na kawałki marchewkę i ziemniaki, rozdrobnić 3 s/obr. 5.
Dodać różyczki kalafiora, seler i por w całości oraz całe łodygi natki. Wlać bulion (lub wodę + 1 czubatą łyżeczkę koncentratu bulionu warzywnego wykonanego w TM), gotować 18 min/100ºC/obr. 1. Wyłowić seler, por i natkę – nie jemy ich z zupą, one miały tylko poprawić jej smak. Zdjąć garnek z ognia, dodać gałkę, nasiona kolendry i serek topiony, zmiksować 30 s/obr. 10. Zupę doprawić do smaku solą i pieprzem.
Zupę podawać posypaną uprażonymi na suchej patelni ziarnami słonecznika oraz z grzankami.
Może zainteresuje Cię również
To jeden z najlepszych deserów, jakie zdarzyło mi się jeść. Przepis zaczerpnęłam od atiny_bc i leciutko go zmodyfikowałam (ale myślę, że wciąż jest norweski) ;) Jest boski. Smakuje jak szarlotka, choć wg mnie nawet lepiej, bo ma dużo bitej śmietany, którą uwielbiam :) Na pewno jeszcze nieraz go zrobię.
|
norweski deser jabłkowy |
TILSLØRTE BONDEPIKER
(przepis na 5 porcji)
- 140 g herbatników,
- 1,2 kg jabłek,
- 1 kartonik (375ml) śmietanki kremówki (mocno schłodzonej),
- 2/3 szklanki cukru,
- 1 łyżka cukru pudru,
- 2 łyżeczki cukru wanilinowego,
- cynamon
Jabłka obrać, zetrzeć na tarce i rozparzyć w garnku razem z cukrem i cynamonem. Przestudzić.
Herbatniki zmielić i uprażyć na suchej patelni, aż się zrumienią i zaczną wydawać aromat. Trzeba pilnować i mieszać, żeby się nie przypaliły. Przestudzić.
Schłodzoną śmietankę ubić na sztywno, pod koniec oddając cukier puder i cukier wanilinowy.
Do pucharków nakładać warstwami:
herbatniki,
jabłka,
śmietana,
herbatniki
jabłka,
śmietana
(jeśli podajemy deser w wysokich pucharkach, robimy więcej warstw).
Na wierzchu posypać cynamonem.
Schłodzić w lodówce przez 1-2 godziny.
Może zainteresuje Cię również
Przepis na te ciastka znalazłam w przewodniku po Krecie. Jest to podobno tradycyjny przepis, a mieszkańcy Krety obdarowują się nimi przy okazji gościnnych odwiedzin. Pierwszy raz zrobiłam je kilka lat temu, w ten weekend postanowiłam usmażyć je po raz kolejny, przy okazji robienia faworków. Xaratigana, czy też ksaratigana, są twardsze niż nasze rodzime faworki, lecz w połączeniu z bardzo słodkim, korzennym syropem i orzechami, po prostu pyszne :)
|
faworki z Krety |
XARATIGANA
- 2 szklanki mąki,
- pół szklanki świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy,
- 2 łyżki oliwy,
- 3 łyżki wody,
- szczypta soli,
- 2/3 filiżanki cukru,
- 1/3 filiżanki miodu,
- 1/3 filiżanki wody,
- 2-3 goździki,
- kawałek cynamonu,
- cynamon mielony,
- posiekane orzechy włoskie,
- ziarna sezamu (ja nie dałam)
- oliwa (ale nie z pierwszego tłoczenia) lub olej do smażenia
W misce wymieszać mąkę, sól, sok pomarańczowy, 2 łyżki oliwy i 3 łyżki wody i zagniatać, aż powstanie gładkie, elastyczne ciasto. Przykryć ściereczką i odstawić na godzinę.
Przygotować syrop: wymieszać cukier, miód i wodę w rondelku i postawić nad małym ogniem. Dodać kawałek cynamonu i goździki. Pianę, która utworzy się w czasie gotowania należy zebrać. Gotowy syrop przestudzić.
Na stolnicy posypanej mąką bardzo cienko rozwałkować ciasto i pokroić je na kawałki wielkości ok. 10 x 15 cm (lub mniejsze). W rondlu rozgrzać oliwę lub olej, a gdy będzie gorąca, wrzucać po kolei kawałki ciasta, które przybiorą wtedy różne kształty. Wyciągać je, gdy będą lekko przyrumienione. Ciastka wyjmować na papierowe ręczniki, które wchłoną nadmiar tłuszczu.
Gdy przestygną, polać je syropem, posypać cynamonem, orzechami i sezamem.
|
faworki z Krety |
Może zainteresuje Cię również