Lata spędzone na forum kulinarnym, a potem okres blogowania zaowocowały nowymi znajomościami. Część z nich pozostaje czysto wirtualna, część przełożyła się na realne znajomości. Niektóre z wyczekanych spotkań urzeczywistnią się tego lata.
Czy znamy się "na żywo" czy tylko przez maile, zdarza nam się wymieniać dobrami. I to jest fantastyczne, móc obdarować innych np. angielskimi specjałami, a samemu też dostać coś niebanalnego. Tayton z bloga robótkowego ma niezły fach w ręku, mówię Wam - paczka od niej wypakowana była po brzegi ręcznie wykonanymi upominkami. Podobnie Kot - jak ta dorwie maszynę do szycia, to człowiek już nie musi świecić foliowymi opakowaniami chusteczek higienicznych, a i broszką może poszpanować. Pietnacha, choć mnie nie znała, przyjęła mnie pod swój dach i ugościła pyszną kolacją. Maya to nieocenione źródło ciekawej lektury o Włoszech, ale także najlepszej oliwy, jaką dotąd miałam okazję próbować. Kartka świąteczna od Anny Marii była jedną z ciekawszych, jakie otrzymałam. Forumowa znajomość z Ewą została uwieńczona słodkim spotkaniem przy kremówkach, gdzie towarzystwa dotrzymywała mi też Magda, a przysługa wyświadczona Nobullshit zaowocowała nową książką kucharską. I teraz się ciężko zastanawiam czy kogoś nie pominęłam, ale jeśli tak, to się kajam.
Każdy taki kontakt wspominam bardzo miło, do każdej podarowanej rzeczy wracam. I tak było tym razem, kiedy przygotowałam tę surówkę z cukinii wg przepisu z "Potrawy z cukinii i bakłażanów" Cornelii Schinharl. Zamieniłam jedynie świeże oregano na miętę.
Surówka z cukinii, oliwek i mięty
2 porcje
2 młode, jędrne cukinie, pokrojone w paseczki
garść wypestkowanych czarnych oliwek, pokrojonych na plasterki
4 łyżki oliwy
2 łyżki soku z cytryny
sól
świeżo zmielony czarny pieprz
garść listków świeżej mięty, z grubsza posiekanych
Sok z cytryny wymieszałam z oliwą, odrobiną soli i pieprzem. Zamarynowałam w nim cukinię przez ok. 10 minut. Następnie wymieszałam ją z oliwkami i miętą. Podawałam od razu. Im dłużej cukinia się marynuje, tym mniej jędrna zostaje.
I jak tu nie kochać blogowania? ;-)
OdpowiedzUsuń:-)) W tym roku też na pewno coś wyślę:-)
OdpowiedzUsuńWprawdzie blogowych znajomości jeszcze nie zawarłam, ale jest takie forum na którym udzielam się od kilku lat, tam mam kilka fajnych znajomości, więc wiem o czym piszesz :).
OdpowiedzUsuńSurówka wygląda bardzo ładnie, kupiłam dziś cukinię i zastanawiałam się co z nią zrobić. Miała wygrzewać się na grillu, ale chyba jednak wykorzystam ją do Twojego przepisu :)
Jak dotad ze wszystkich blogowych znajomych tylko jedna spotkalam na zywo, ale mam nadzieje, ze z czasem to sie zmieni - moze juz w tym roku? A na taka niewirtualna surowke chetnie bym sie skusila. Wyglada pysznie, swiezo i wiosennie.
OdpowiedzUsuńNie ma jak nowe, fajne znajomości :).
OdpowiedzUsuńI surówka apetyczna, na deser, można by rzec :).
o to coś dla mojego dietującego Pana ;)
OdpowiedzUsuńbardzo sobie cenie swoje wirtualne znajomosci,bez netu nigdy bym nie poznala tylku fajnych ludzi,wprawdzie ze sfery blogowej jeszcze nie nikogo osobiscie nie znam,ale nie trace nadziei :)
OdpowiedzUsuńSurowka bardzo mi sie podoba :)akurat na letnia dietke :)
Pozdrawiam :)
Kochana Ty masz najcudniejszy fach w rękach - wyczarowujesz smaki i aromaty, które pieszczą wszystkie zmysły, a Twoje zdjęcia to mistrzostwo świata. Ukłon do samej ziemi Ci się należy za uczynienie sztuki z codziennego gotowania :-)
OdpowiedzUsuńWirtualne znajomości jeszcze bardziej motywują do blogowania! Dzięki temu staje się to jeszcze bardziej przyjemne :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAuroro, no właśnie nie wiem jak nie kochać? :)
OdpowiedzUsuńAniu, czekam z ciekawością. :)
Wcinajto, mam nadzieję, że Ci zasmakuje. :) Ja też zawarłam nieco forumowych znajomości, oprócz tych blogowych. :)
Maggie, pewnie to kwestia czasu. Ja mam gorzej, bo mieszkam z dala od tych osób, ale jakoś się udaje czasem 'spiknąć. ;)
Turlaczku, a wiesz, że ostatnio mogłabym jeść surową cukinię non-stop? Także zamiast deseru. :D
Aga-aa, na dietę w sam raz! :)
Gosiu, pewnie to się kiedyś zmieni. Ja w tym roku zupełnie nieoczekiwanie spotkam się z dwoma osobami. Kompletnie tego nie planowałam, wyszło spontanicznie i trochę przez przypadek. :)
Tayton, miło mi bardzo. :) Wygląda na to, że Twoja torba pojedzie ze mną na urlop. :)
Agnieszko, fakt, że to bardzo przyjemna strona blogowania. :)
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za odzew. :)
widze ze ta sałatka dzis króluje na blogach:)
OdpowiedzUsuńWiem, o czym mowisz ;)) Dla mnie najwiecej znajomosci urzeczywistnilo sie na forum wnetrza mieszkan, no i wieki temu na forum polonijnym. Im dalej od kraju, tym bardziej chyba nas ciagnie do zawierania i zaciesniania znajomosci ta droga. Jakos z forum kulinarnego nic nie wyniklo, chociaz sam blog pomogl nawiazac lub odswiezyc kilka ciekawych znajomosci. Pozdrawiam serdecznie ;))
OdpowiedzUsuńMusi być smaczne, a do tego jak wygląda :-) Co do znajomości wirtualnych, które przeradzają sie w przyjaźń wiem coś o tym. U mnie niektóre trwają od lat, chociaż z niektórymi osobami nie miałam okazji spotkać się w realu :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dziękuję. Mniam, mniam. Do rychłęgo (mam nadzieję, zobaczyska).
OdpowiedzUsuńBernadeto, nie wiedzialam, ze gdzies jeszcze sie pojawila ta surowka. Az z checia bym zobaczyla.
OdpowiedzUsuńMiss_Coco, tez mysle, ze emigracje temu sprzyja. :)
Asiu, tez mam wiele takich czytso wirtualnych, ale mam nadzieje, ze przeloza sie na rzeczywista znajomosc. :)
Magda, tez mam taka nadzieje. :) A surowka/salatka to ta, o ktorej Ci mowilam przez telefon. Musze ja w koncu sprobowac z oregano.
Dziekuje dziewczyny za komentarze i pozdrawia serdecznie!
W tym sezonie polubiłam świeżą cukinię, a jeszcze rok temu byłam na nie... tak to się zmienia! :) Surówka fajna!
OdpowiedzUsuńAniu, pewnie, ze sie zmienia! Ja w zeszlym roku bylam sceptycznie nastawiona do surowych szparagow, a w tym wcinalam, az mi sie uszy trzesly. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam surowej cukinii, ale ta surówka wygląda apetycznie przyznaję:-) A jeśli chodzi o wirtualne znajomości to tak męża poznałam:-)
OdpowiedzUsuńZachęcam, bo jest świetna. :) W sezonie często bywa w surowej formie u nas na stole. :) Ja pośrednio też poznałam tak lubego. :)
Usuń