Dziś kolejny przepis Hugh Fearnley-Whittingstalla. Przyznaję, że mam słabość do tego wychowanka Eton College, jego perfekcyjnej angielszczyzny, ale przede wszystkim do jego prostych przepisów. Jeszcze nie skorzystałam z przepisu jego autorstwa, który nie trafiłby w mój gust. Gdy w jego programie "River Cottage" próbował przekonać kogoś, kto nienawidzi selera naciowego, że to warzywo jest smaczne, wykonał właśnie tę sałatkę. Mnie akurat nie trzeba przekonywać do selera naciowego, ale przepis mnie bardzo zaintrygował. Zaskakujące połączenie i nieziemsko smaczne. Proste w wykonaniu, a zarazem bardzo efektowne. Polecam gorąco i żegnam się z Wami na kilka tygodni. Wybieramy się na urlop w miejsce, o którym marzyłam od lat. Tym razem Lacjum otworzy przed nami swój świat. Świat zabytków, ogromu historii, przepięknej przyrody, ale także pysznej kuchni.
Na blogu pod moją nieobecność nic nie będzie się ukazywać, ale zapraszam Was serdecznie do lektury sierpniowego numeru Miesięcznika Ludzi Wolnych "LIBERTAS", w którym oprócz masy innych tekstów, tym razem znajdziecie aż trzy mojego autorstwa. Jak zwykle jeden kulinarny, z cukinią w roli głównej, kolejny podróżniczy z relacją z Orkadów, a także recenzję z najlepszego koncertu w moim życiu. Zapraszam serdecznie, może to Wam nieco osłodzi tę kilkutygodniową przerwę.
Wszystkiego dobrego i do usłyszenia!
Sałatka z selera naciowego, makreli i pomarańczy
2 porcje
2 filety makreli wędzonej, oskórowane i porwane na kęsy
2 pomarańcze, obrane i wyfiletowane, sok zachowany
4-6 kawałków selera naciowego, pokrojonego na kęsy
2 łyżki oliwy
świeżo zmielony czarny pieprz
szczypta soli selerowej
Sok spod filetowania pomarańczy wymieszałam z oliwą, pieprzem i solą. Połączyłam makrelę, seler i pomarańcze i polałam dressingiem. Podawałam od razu. Sałatkę można też podawać na ciepło ze świeżo usmażonymi filetami makreli.