Follow my blog with Bloglovin


Witajcie Kochani! Mam nadzieję, że nadal świętujecie i pamiętacie o tym, że mamy oktawę Bożego Narodzenia, czyli całe osiem świątecznych dni. Niestety nie zdążyłam z tym postem przed Wigilią. Nasza rodzinka wróciła z Drezna z jakimś wirusem. Katar, kaszel i ogólne złe samopoczucie towarzyszyły nam przez prawie tydzień. Jednak nie żałujemy wyjazdu, nastroił nas bardzooo świątecznie! Uwielbiam bożonarodzeniowe jarmarki, ich klimat, zapachy i smaki. Szczególnie pierwszy dzień pobytu w tym wyjątkowym w owych dniach miejscu przypadł mi do gustu, ciemności nocy, światła choinek i jarmarkowych domków, grzane winko, prażone kasztany, ach :) Z tego miejsca podziękowania dla naszych przyjaciół, którzy byli naszymi pierwszorzędnymi przewodnikami :)







Tegoroczne Święta spędziliśmy w rozjazdach. Wigilię i pierwszy dzień Świąt w Wielkopolsce, drugi dzień Świąt na Dolnym Śląsku. Taki "rozjechany" czas sprzyja relacją międzyludzkim, jednak nie daje wiele okazji do odpoczynku i zachłyśnięcia się atmosferą choinki pierników, oraz posłuchania około świątecznych utworów. Dlatego już tydzień przed Wigilią przygotowaliśmy sobie świąteczny, domowy nastrój, którym cieszyć możemy się przez nadchodz dni.

Tradycyjnie wysprzątałam dom, zajrzałam w każdy kąt, wyniosłam do śmieci wiele, wiele niepotrzebnych i zalegających "na zaś" przedmiotów. Lubię te świąteczne porządki i mimo, że każdą nową porę roku witam takimi ( o czym pisałam już tutaj), te są wyjątkowe bo dają pole do popisu w bożonarodzeniowych dekoracjach. W swoich poczynaniach miałam cudownego, małego pomocnika. Pierwsze w pełni świadome Boże Narodzenie naszej Córki, dostarczyło nam wyjątkowych wrażeń. Bo oto żadna z czynności nie była zwykła, towarzyszyły jej radosne wołania Mai "Mamo, mamo, mamo" czyli no Mamo co ty robisz jakie to fajne. Wspólnie sprzątałyśmy, ubierałyśmy choinkę, a ochom i achom, oraz wybuchom spontanicznego tańca nie było końca. Przypomniały mi się moje Święta kiedy byłam bardzo mała, te wszystkie niemal magiczne rzeczy, czar oczekiwania na tatę z choinką, wyjmowanie świątecznych ozdób z kartonów, zapach piernika unoszący się w całym domu.




Kiedy już przygotowaliśmy naszą życiową przestrzeń na ten wyjątkowy czas, rozpoczęliśmy wspólne, rodzinne świętowanie. Co ranek schodząc na dół, kiedy tylko oczom córki ukazywały się światełka na schodach, a później na choince ogarniał nas błogi nastrój, och, ach, bieg pod choinkę, przesiadywanie na podłodze i przeglądanie się w bombkach. Później tradycyjna czekoladka z kalendarza adwentowego i czytanie opowieści z naszej świątecznej książki. Dzięki naszej córce, Święta zyskały nowy wymiar, głębszy sens i jeszcze wspanialszy nastrój. 


My świętować będziemy razem do 4 stycznia. Tak nam dobrze :)  Wam również życzę na te nadchodzące dni ciepłej, rodzinnej atmosfery z nowonarodzonym Jezusem w sercu. A na nadchodzący Nowy Rok, wiary, nadziei i miłości. Dosiego Roku!