Kochani! Wpadam na chwilę, jakoś ruszyło mnie aby podzielić się z Wami przemyśleniami w powyższym temacie. W TV, sklepach, na blogach już Święta! Sesje bożonarodzeniowe, gwiazdy, dekoracje, szał ciał. Każdy ma co lubi, każdy przeżywa po swojemu i może nic mi do tego... Może... Jednak pokuszę się dziś o przypomnienie mojego zeszłorocznego posta. Wówczas pisałam po Świętach, ku refleksji i przestrodze. Dziś pragnę się do tego odnieś ku przestrodze dla siebie samej, ale i dla tych którzy chcą skorzystać :)
Ja zaczynam nastrajać się świątecznie od 6 grudnia. Mikołaj przynosi nam nie tylko prezenty ale i początek okresu bożonarodzeniowego. Tymczasem cieszę się jeszcze z panującej jesieni :)
Poniżej wspomniany post :)
Za nami Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok. Było pięknie, magicznie, rodzinnie. To pierwsze Święta u nas w Jot. i pierwsze Święta z naszą Majeczką. Wbrew obawom udało się przygotować wszystko i dopiąć na ostatni guzik. Okna jakoś się umyło, porządki w każdym kącie porobiło, nawet dekoracje powstały. Swój udział miałam również w przygotowywaniu Wigilijnej wieczerzy. Kutia smakowała jak nigdy, a wieczorne krojenie sałatek i ucieranie ciast z pomocą męża (mikser odmówił posłuszeństwa ;) szło nie tylko szybko ale i bardzo przyjemnie.
Uwielbiam okres przedświąteczny, dom pachnie aromatyczną herbatą, cytrusami i świeżością suszonej na dworze pościeli. Wkrada się zapach piernika i choinki. Stopy grzeją ciepłe, wełniane skarpety a kominek i blask świec dodają szczególnego uroku.
Mimo, że nasza córka ma zaledwie sześc miesięcy, mówiąc jej o Świętach, zapoznajemy ją z tajemnicą Bożego Narodzenia i mówimy o Jezusie, nie tylko o Mikołaju czy pierniczkach. Bez tego Święta były by dla mnie wydmuszką... bańką mydlaną.
U nas dziś sypnęło śniegiem, świat biały, czysty, świeży i taki piękny... Jak tylko pług utoruje nam drogę, zakładam zimowe opony do wózka i ruszamy na spacer :)
Ja zaczynam nastrajać się świątecznie od 6 grudnia. Mikołaj przynosi nam nie tylko prezenty ale i początek okresu bożonarodzeniowego. Tymczasem cieszę się jeszcze z panującej jesieni :)
Poniżej wspomniany post :)


Jednak nie zapominam również o tym co najważniejsze - o istocie tych Świąt - Bogu. Bo czy ma sens stawianie drzewek a pod nimi prezentów, pichcenie smakołyków i dekorowanie wnętrz, kiedy nasze Wnętrze - nasze serce i dusza zostają na planie dalszym? Kiedy nie mamy czasu na rekolekcje, spowiedź czy niedzielną Mszę? Kiedy wolimy myśleć o Świętach jako o White Christmas i słuchać Franka Sinatry zamiast "Lulaj że Jezuniu..."
Wiadomo, że wszystko dla ludzi! I u nas Franio też leci, ale kiedy zbliża się 24 okienko kalendarza adwentowego, zmienia się też klimat w naszym domu. Panuje więcej zadumy, rozmyślania i rozmów o Dzieciątku które narodziło się 2014 lat temu i na nowo ma narodzić się w naszych sercach i domach w Wigilię. I powiem Wam, że nawet te kolejki do konfesjonałów mają jakąś magię w sobie... a stanie w nich sprzyja refleksji... to taka nasza podróż za gwiazdą.

W okresie przedświątecznym przeczytałam tak wiele relacji z przygotowań do Świąt, niestety nie znalazłam w nich słowa o Bogu, o Dziecięciu i tym, że to Jego narodzenie Świętujemy. Mam nadzieję, że albo czytam po prostu takie blogi, albo ich autorzy nie lubią dzielić się tym co głęboko w sercach i dlatego skupiają się na "zewnętrznej" warstwie Świąt.
I jeszcze na koniec spóźnione, ale szczere i w duchu powyższych rozważań życzenia na Nowy 2015 Rok...
Kochani... aby wszystko co robimy, stało na solidnych fundamentach i jak najmniej wydmuszek w naszych życiach!
Dosiego Roku!