No i stało się! Ostatnia kartka na ściennym kalendarzu czeka na zerwanie. Przyszła uświęcona tradycją pora podsumowań, refleksji i postanowień noworocznych. Ja w tym roku odpuszczam. Nie chcę roztrząsać tego, co było, czego nie było, co by mogło być inaczej, lepiej, ładniej... Niczego też nie postanawiam. I tak nigdy nic z tego nie wychodzi. Zapisanie na papierze, czy publiczne ogłoszenie światu nie gwarantuje spełnienia, więc po co? Życie przyniesie nowe zadania, nowe propozycje, które przyjmę lub odrzucę, skieruje mnie na nowe tory lub pozostawi tu gdzie jestem, obdarzy lub zabierze... jak to życie. A ja, poddam się temu lub powalczę. Przyjmę lub odrzucę. Jak co roku... Jeśli mogę sobie czegokolwiek życzyć na nadchodzący rok, to zdrowia i spokoju. Jak to będę miała, to wszystkiemu innemu podołam. Z nadzieją, że tak będzie zerwę dziś o północy tę ostatnią, samotną kartkę z kalendarza.
W jedwabnej sukni albo bawełnianym dresie,
na szpilkach albo w kapciach z misiem,
w wielkiej sali balowej, przed telewizorem,
na stoku, w kinie, na Rynku w Krakowie,
w kraju czy za granicą,
w tłumie ludzi, albo w małym gronie najbliższych,
z kieliszkiem szampana albo filiżanką herbaty z sokiem,
przy miseczce kawioru, albo talerzu poświątecznego bigosu
przy miseczce kawioru, albo talerzu poświątecznego bigosu
tańcząc do rana albo śpiąc w ciepłej pościeli
daleko od domu, blisko,
śpiewając, czytając, oglądając filmy
gdziekolwiek, jakkolwiek, z kimkolwiek
po swojemu i bez przymusu
powitajcie nowy rok
z nadzieją
z miłością
z wiarą
z uśmiechem
Niech Wam się spełni!!!
Dziękuję, że byliście!
Dziękuję, że jesteście!
Mam nadzieję, że nadal ze mną będziecie.
Dziękuję, że jesteście!
Mam nadzieję, że nadal ze mną będziecie.