Jest szansa, że uda mi się w terminie wkleić posta TUSAL-owego :-)
Ponieważ wciąż malutko haftuję, to słoiczek dokarmiam niteczkami z prac szyciowych.
Dziś wykończyłam komplet serwetek, które leżały już chyba dwa lata w pudełku.
Powód prozaiczny, wciąż zapominałam o kupnie odpowiednich w kolorze nici.
Dziś komplet wreszcie gotowy. Czas odpowiedni, bo święta tuż, tuż....
Prezentacja słoiczka.
Teraz w kilku zdjęciach historia czterech serwetek. Już raz podobne szyłam.
Tym razem zestawiłam zieleń z różem.
Oczywiście moim zdjęciom brakuje intensywności w kolorach. Róż w oryginale jest dosyć mocny, ale całkiem nieźle wpasował się w tą zieleń.
I gotowe.
I jak Wam się podobają moje wiatraczki?
...lubię szycie, zwłaszcza twórcze, lubię kolorowe tkaniny, patchwork, lubię haft krzyżykowy i obrazy igłą malowane ... lubię też czytać, kucharzyć, jeździć na rowerze... Czego będzie tu więcej?- czas pokaże:)
Obserwatorzy
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą patchwork. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą patchwork. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 28 marca 2017
poniedziałek, 27 marca 2017
Confetti quilt
Cieszę się ,że mogę pod okiem Anny Sławińskiej uczyć się nowych technik szycia patchworków.
Tym razem obraz stworzony w technice confetti quilt.
Wybrałam obraz w kolorach, które lubię w przyrodzie -jesienne.
Tworząc, nie widziałam jak daleko odbiegam od oryginału, ale uwierzcie mi, to nie takie łatwe.
Poza umiejętnościami szyciowymi, potrzebny jest też zmysł artystyczny, z którym u mnie gorzej;-)
Już wiem, że w moim przypadku potrzebuję czasu na oswajanie się z kolorami i rozmieszczeniem tematu na tle. Pewnie gdybym szyła drugi raz to samo, wyszłoby zupełnie co innego.
Kto wie, może się skuszę ;-)
Moja gotowa praca i wzór.
Widać ,że moja ścieżka zupełnie inaczej się rysuje i moje drzewa mają więcej liści....
:-)))
A tak się wszystko zaczęło...
Ania zachęcała: syp, syp...nie bój się...syp Iwona.....;-)
Kiedy uznałam ,że dość sypania, trzeba było zacząć mozolne upinanie;-)
Potem szycie....trzeba było uważać, żeby się nie zakłóć i żeby wszystkie szpilki wyjąć.
Ja jakimś cudem dwie zaszyłam, trzeba było dokonać zabiegu;-)
Tym razem obraz stworzony w technice confetti quilt.
Wybrałam obraz w kolorach, które lubię w przyrodzie -jesienne.
Tworząc, nie widziałam jak daleko odbiegam od oryginału, ale uwierzcie mi, to nie takie łatwe.
Poza umiejętnościami szyciowymi, potrzebny jest też zmysł artystyczny, z którym u mnie gorzej;-)
Już wiem, że w moim przypadku potrzebuję czasu na oswajanie się z kolorami i rozmieszczeniem tematu na tle. Pewnie gdybym szyła drugi raz to samo, wyszłoby zupełnie co innego.
Kto wie, może się skuszę ;-)
Moja gotowa praca i wzór.
Widać ,że moja ścieżka zupełnie inaczej się rysuje i moje drzewa mają więcej liści....
:-)))
A tak się wszystko zaczęło...
Ania zachęcała: syp, syp...nie bój się...syp Iwona.....;-)
Potem szycie....trzeba było uważać, żeby się nie zakłóć i żeby wszystkie szpilki wyjąć.
Ja jakimś cudem dwie zaszyłam, trzeba było dokonać zabiegu;-)
Oczywiście podglądałam poczynania w pracy koleżanek. Prawda, że piękne prace powstawały?Oczywiście nie ma tu wszystkich prace, ale u mnie różnie bywa z jakością zdjęć.
Nie wszystkie zdjęcia były wyraźne
Podczas zajęć można było jak zawsze nacieszać oczy pracami Ani. Można je oglądać i oglądać i wciąż odkrywa się ciekawe fragmenty na poszczególnych pracach.
Co też ważne, można ich dotykać, a wiecie jak to jest, kiedy coś nam się podoba i chcemy oglądać i zaglądać pod spód?
Oczywiście to zupełnie nie do pomyślenia na wystawach tego typu prac ;-)
W domu zajęłam się już ostatnimi pikowaniami i lamowaniem obrazka.
sobota, 11 marca 2017
Kurs piktorial quilt
Dwa dni temu miałam w pracy bardzo przykre zdarzenie, po którym ciężko wrócić do siebie.
Zwłaszcza, że wszyscy myślą, że jestem twarda, że "szybko" się pozbierałam, że "daję radę", że.....itd...itd
Nieprawda, nie jestem ani dzielna ,ani silna.....z każdą godziną rozsypuję się na kawałki....po to ,żeby te kawałki posklejać w sensowną całość.....
Na szczęście nie jestem sama i wiem ,że sobie poradzę, bo jak inaczej?
Czuję ogromne wsparcie, życzliwość, i sympatię. To daje siłę.
Dziękuję wszystkim za okazaną troskę.
Przeprasza, za ten chaotyczny zapis moich emocji, po prostu chyba tego teraz potrzebowałam.
Dzisiejszy post jest pewnego rodzaju terapią- zająć czymś myśli....
.......
Nie będzie w tym poście za wiele opisów, ale budowanie zdań przychodzi mi z trudem.
Cieszy natomiast przeglądanie zdjęć i powrót myślami do pięknie przepędzonego dnia w stolicy.
Tydzień temu uczestniczyłam w zajęciach warsztatowych w Szkole Patchworku Anny Sławińskiej.
Tematem zajęć był piktorial quilt .
Fantastyczny dzień. Adrenalina twórcza na wysokim poziomie;-)
Zajęcia prowadziła Marzenna Lew. Jej prace zapierają dech w piersiach .
Zadanie uczestniczek warsztatów było "proste" ;-)
Wybrać fotografię spośród wielu pięknych zdjęć kwiatów i stworzyć z tkaniny kopię tegoż motywu.
No i się zaczęło. Strach przeleciał po plecach, bo wcale nie było łatwo podjąć decyzję.
Kwiaty śliczne, bogate kolorystycznie. Trzeba było się nieźle nagłówkować, żeby wśród tkanin odszukać kolorystykę swojej pracy.
To mój wybór:
Godziny leciały, nasze prace nabierały wyglądu.
Pozostało jeszcze nanieść wzór na tkaninę. Wypikować i nadać jakiś sensowny kształt całej pracy.
Jak siebie znam pewnie trwałoby to dużo dłużej, a praca czekałaby na swoją kolej gdzieś w pudełku.
Zastanawiałabym się jak pikować, jak kolorystycznie wyjść z zadania, jaka lamówka???
Ostatnie nie przespane dwie noce zadecydowały.
Spać nie mogłam, w głowie huczało....w takich chwilach najlepiej czymś innym zająć myśli. Zmęczyć głowę, żeby szybko zasnąć i rano być w jako takiej formie...
Do końca nie wiem ,czy ten kwiat zyskał ,czy stracił na tym pośpiechu twórczym, ale po części spełnił swoje zadanie terapeutyczne. Kiedy kładłam się nad ranem spać, czułam ,że złe emocje ze mnie schodzą. Cieszę się ,że mam w sobie to zamiłowanie do szycia twórczego, bo jak się okazuje, zamiłowanie to bywa często terapeutyczne, ulecza i wycisza.
Ta praca na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
Jak Wam się podoba ?
To moja pierwsza praca w tej technice, wiem ,że nie jest idealna, że są niedociągnięcia, mam jednak nadzieję ,że kolejne będą lepsze ;-)
Za oknem w miarę ładnie. Chyba czas wystawić rower i dotlenić głowę.
Zwłaszcza, że wszyscy myślą, że jestem twarda, że "szybko" się pozbierałam, że "daję radę", że.....itd...itd
Nieprawda, nie jestem ani dzielna ,ani silna.....z każdą godziną rozsypuję się na kawałki....po to ,żeby te kawałki posklejać w sensowną całość.....
Na szczęście nie jestem sama i wiem ,że sobie poradzę, bo jak inaczej?
Czuję ogromne wsparcie, życzliwość, i sympatię. To daje siłę.
Dziękuję wszystkim za okazaną troskę.
Przeprasza, za ten chaotyczny zapis moich emocji, po prostu chyba tego teraz potrzebowałam.
Dzisiejszy post jest pewnego rodzaju terapią- zająć czymś myśli....
.......
Nie będzie w tym poście za wiele opisów, ale budowanie zdań przychodzi mi z trudem.
Cieszy natomiast przeglądanie zdjęć i powrót myślami do pięknie przepędzonego dnia w stolicy.
Tydzień temu uczestniczyłam w zajęciach warsztatowych w Szkole Patchworku Anny Sławińskiej.
Tematem zajęć był piktorial quilt .
Fantastyczny dzień. Adrenalina twórcza na wysokim poziomie;-)
Zadanie uczestniczek warsztatów było "proste" ;-)
Wybrać fotografię spośród wielu pięknych zdjęć kwiatów i stworzyć z tkaniny kopię tegoż motywu.
No i się zaczęło. Strach przeleciał po plecach, bo wcale nie było łatwo podjąć decyzję.
Kwiaty śliczne, bogate kolorystycznie. Trzeba było się nieźle nagłówkować, żeby wśród tkanin odszukać kolorystykę swojej pracy.
To mój wybór:
Godziny leciały, nasze prace nabierały wyglądu.
Pozostało jeszcze nanieść wzór na tkaninę. Wypikować i nadać jakiś sensowny kształt całej pracy.
Jak siebie znam pewnie trwałoby to dużo dłużej, a praca czekałaby na swoją kolej gdzieś w pudełku.
Zastanawiałabym się jak pikować, jak kolorystycznie wyjść z zadania, jaka lamówka???
Ostatnie nie przespane dwie noce zadecydowały.
Spać nie mogłam, w głowie huczało....w takich chwilach najlepiej czymś innym zająć myśli. Zmęczyć głowę, żeby szybko zasnąć i rano być w jako takiej formie...
Do końca nie wiem ,czy ten kwiat zyskał ,czy stracił na tym pośpiechu twórczym, ale po części spełnił swoje zadanie terapeutyczne. Kiedy kładłam się nad ranem spać, czułam ,że złe emocje ze mnie schodzą. Cieszę się ,że mam w sobie to zamiłowanie do szycia twórczego, bo jak się okazuje, zamiłowanie to bywa często terapeutyczne, ulecza i wycisza.
Ta praca na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
Jak Wam się podoba ?
To moja pierwsza praca w tej technice, wiem ,że nie jest idealna, że są niedociągnięcia, mam jednak nadzieję ,że kolejne będą lepsze ;-)
Za oknem w miarę ładnie. Chyba czas wystawić rower i dotlenić głowę.
wtorek, 20 grudnia 2016
Bieżnik w prezenty
No mogę wreszcie pochwalić się moją uszytką świąteczną.
Bieżnik szyty był na prezent, więc cierpliwie czekałam aż dotrze do adresatki;-)
Długo się zastanawiałam ,które tkaniny ze sobą połączyć.
Na początku uszyłam wiatraczki ( lubię ten motyw).
Teraz dopiero się zaczęło kombinowanie. Jakie wybrać tło?
Może takie:
Może takie...
Decyzja. Nie rozsuwać wiatraczków i dodać im ciemny kontur.
Jeszcze nie byłam całkiem zadowolona i w końcu decyzja ostateczna:
Czas na pikowanie, lamowanie.
Lewa strona też dekoracyjna.
Agnieszce się podoba, a Wam?
Bieżnik szyty był na prezent, więc cierpliwie czekałam aż dotrze do adresatki;-)
Długo się zastanawiałam ,które tkaniny ze sobą połączyć.
Na początku uszyłam wiatraczki ( lubię ten motyw).
Teraz dopiero się zaczęło kombinowanie. Jakie wybrać tło?
Może takie:
Może takie...
Decyzja. Nie rozsuwać wiatraczków i dodać im ciemny kontur.
Jeszcze nie byłam całkiem zadowolona i w końcu decyzja ostateczna:
Czas na pikowanie, lamowanie.
Lewa strona też dekoracyjna.
Agnieszce się podoba, a Wam?
niedziela, 11 grudnia 2016
Coraz bliżej święta
Święta tuż, tuż...
Wydawać by się mogło, że to już ostatnia praca w tym roku, ale nic bardziej mylnego,
jeszcze sporo mam do zrobienia, bo jak to u mnie bywa sporo rzeczy rodzi się na ostatnią chwilkę.
Ten bieżnik zaczynałam szyć z myślą o Kimś wyjątkowym i szczególnym, no ale w trakcie pracy pochwaliłam się pierwszymi efektami projektu pewnej równie wyjątkowej osóbce i podziało się ;-)
Okazało się bowiem, że nic tylko tego Jej brakuje jeszcze do świąt i nie popuści, na jotę;-)
Ubłagała. To naprawdę piękne uczucie, kiedy komuś podobają się nasze prace, to bardzo buduje i motywuje. Zresztą pewnie to znacie. Oczywiście szyłam w tym czasie kilka innych projektów,
więc osoba o której docelowo myślałam zaczynając szycie, też będzie miała swoją pamiątkę, ale o tym napiszę dopiero wtedy, kiedy będę wiedziałam, że prezent dotarł, bo to poniekąd niespodzianka- Agnieszko, mam nadzieję, że będziesz zadowolona;-)
Moja praca wygląda tak:
Ten kwiatek w doniczce wygląda jak mega pająk ;-)
Kolejna fotka, przepikowana praca, chwilkę przed lamowaniem.
Tu zbliżenie na panel.
Część pracy pikowałam nitką pod kolor, a fragmenty z kwiatami żyłką, ponieważ ta tkanina mieni się srebrzyście, wiec nie było sensu psuć tego.
No i jeszcze tradycyjnie spód.
Nie wygląda może rewelacyjnie ,ale tak musi być i już ;-)
Wydawać by się mogło, że to już ostatnia praca w tym roku, ale nic bardziej mylnego,
jeszcze sporo mam do zrobienia, bo jak to u mnie bywa sporo rzeczy rodzi się na ostatnią chwilkę.
Ten bieżnik zaczynałam szyć z myślą o Kimś wyjątkowym i szczególnym, no ale w trakcie pracy pochwaliłam się pierwszymi efektami projektu pewnej równie wyjątkowej osóbce i podziało się ;-)
Okazało się bowiem, że nic tylko tego Jej brakuje jeszcze do świąt i nie popuści, na jotę;-)
Ubłagała. To naprawdę piękne uczucie, kiedy komuś podobają się nasze prace, to bardzo buduje i motywuje. Zresztą pewnie to znacie. Oczywiście szyłam w tym czasie kilka innych projektów,
więc osoba o której docelowo myślałam zaczynając szycie, też będzie miała swoją pamiątkę, ale o tym napiszę dopiero wtedy, kiedy będę wiedziałam, że prezent dotarł, bo to poniekąd niespodzianka- Agnieszko, mam nadzieję, że będziesz zadowolona;-)
Moja praca wygląda tak:
Ten kwiatek w doniczce wygląda jak mega pająk ;-)
Kolejna fotka, przepikowana praca, chwilkę przed lamowaniem.
Tu zbliżenie na panel.
Część pracy pikowałam nitką pod kolor, a fragmenty z kwiatami żyłką, ponieważ ta tkanina mieni się srebrzyście, wiec nie było sensu psuć tego.
No i jeszcze tradycyjnie spód.
Nie wygląda może rewelacyjnie ,ale tak musi być i już ;-)
niedziela, 20 listopada 2016
Jesienne liście
Tym razem trafiło mi się dość ciekawe zadanie "na już".
Potrzebny strój liścia dla pewnego przedszkolaka. Myślałam, dumałam i wymyśliłam;-)
Ponieważ moją pasją jest patchwork, zadecydowałam tak:
Dwa liście połączone ze sobą sznureczkami. Coś na wzór kamizelki: sznureczki na ramionach i w boczkach. Dlaczego tak?
To proste, razem z babcią w/w przedszkolaka, stwierdziłyśmy, że tak przygotowany kostium, będzie potem można jeszcze wykorzystać;-)
Drugim życiem docelowym przebrania będzie służba salonowa, na stole;-)
Nie zamieszczę fotki liści ze sznureczkami, na dziecku ( chyba, że kiedyś takie zdjęcie dostanę ), tu musicie uruchomić swoją wyobraźnię.
Dwa liście połączone sznureczkami......jeden liść, to plecki, drugi -brzuszek, tu gdzie ogonek liścia- góra: -)
Liście są spore długie 45cm, szerokie 35cm .
Jako serwety, liście prezentują się tak:
I co o tym myślicie?
Potrzebny strój liścia dla pewnego przedszkolaka. Myślałam, dumałam i wymyśliłam;-)
Ponieważ moją pasją jest patchwork, zadecydowałam tak:
Dwa liście połączone ze sobą sznureczkami. Coś na wzór kamizelki: sznureczki na ramionach i w boczkach. Dlaczego tak?
To proste, razem z babcią w/w przedszkolaka, stwierdziłyśmy, że tak przygotowany kostium, będzie potem można jeszcze wykorzystać;-)
Drugim życiem docelowym przebrania będzie służba salonowa, na stole;-)
Nie zamieszczę fotki liści ze sznureczkami, na dziecku ( chyba, że kiedyś takie zdjęcie dostanę ), tu musicie uruchomić swoją wyobraźnię.
Dwa liście połączone sznureczkami......jeden liść, to plecki, drugi -brzuszek, tu gdzie ogonek liścia- góra: -)
Liście są spore długie 45cm, szerokie 35cm .
Jako serwety, liście prezentują się tak:
I co o tym myślicie?
czwartek, 3 grudnia 2015
Powroty
Jakoś tak mam, że nie bardzo lubię wracać do wzorów, nad którymi wcześniej pracowałam.
Dotyczy to tak wzorów hafciarskich, jak i szyciowych. Może dlatego nie lubię haftować bieżników, w końcu
zawsze to powtarzalność jakiegoś elementu. Nawet nie lubię dwa razy układać tych samych układanek typu puzzle;-)
Życie jednak uczy pokory i weryfikuje moje lubię/nie lubię.
Czasami zwyczajnie trzeba do czegoś wrócić i już. Nie ma dyskusji;-)
Jakiś czas temu szyłam dla koleżanki zestaw dwóch serwetek i wpadłam. Serwety spodobały się i doszywałam teraz kolejną taką samą.
Oczywiście wciąż namiętnie koloruję ;-)
Już nawet zaczynam rozróżniać rodzaje kredek i mam swoje ulubione. Kupiłam mały zestaw kredeczek polskiego producenta i niestety bladziutko wypadają.
Te kredki kupiłam u siebie w pracy ( Poczta Polska) i okazuje się ,że są bardzo mięciutkie, nie drapią, tylko ślicznie kolorują. Polecam. Moje ulubione koszt 15zł.
Efekt ....
Jeśli jeszcze nie kolorujecie zachęcam.
Kolorowanie naprawdę bardzo relaksuje i resetuje, doładowuje wewnętrzny akumulator twórczy, uwalnia umysł od niepotrzebnego zamyślania nad problemami, które i tak potrzebują czasu na rozwiązania. Powiedziałabym nawet, że kolorowanie, to zajęcie mocno terapeutyczne ;-)
Dotyczy to tak wzorów hafciarskich, jak i szyciowych. Może dlatego nie lubię haftować bieżników, w końcu
zawsze to powtarzalność jakiegoś elementu. Nawet nie lubię dwa razy układać tych samych układanek typu puzzle;-)
Życie jednak uczy pokory i weryfikuje moje lubię/nie lubię.
Czasami zwyczajnie trzeba do czegoś wrócić i już. Nie ma dyskusji;-)
Jakiś czas temu szyłam dla koleżanki zestaw dwóch serwetek i wpadłam. Serwety spodobały się i doszywałam teraz kolejną taką samą.
Oczywiście wciąż namiętnie koloruję ;-)
Już nawet zaczynam rozróżniać rodzaje kredek i mam swoje ulubione. Kupiłam mały zestaw kredeczek polskiego producenta i niestety bladziutko wypadają.
Te kredki kupiłam u siebie w pracy ( Poczta Polska) i okazuje się ,że są bardzo mięciutkie, nie drapią, tylko ślicznie kolorują. Polecam. Moje ulubione koszt 15zł.
Efekt ....
Jeśli jeszcze nie kolorujecie zachęcam.
Kolorowanie naprawdę bardzo relaksuje i resetuje, doładowuje wewnętrzny akumulator twórczy, uwalnia umysł od niepotrzebnego zamyślania nad problemami, które i tak potrzebują czasu na rozwiązania. Powiedziałabym nawet, że kolorowanie, to zajęcie mocno terapeutyczne ;-)
niedziela, 8 listopada 2015
A z resztek.....
...z resztek ostatnio szytych bieżników zostały mi dwa kawałeczki tkanin.
Patchwork, to na tyle praktyczna technika, że tu nie może się nic zmarnować.
Idąc tym tokiem myślenia, od razu postanowiłam wykorzystać, to co zostało,
bo inaczej, trzeba by było zachomikować resztki, a tego też wciąż przybywa i przybywa;-)
Bieżniczek dość jasny, co dodaje mu wizualnie rozmiaru ;-)
Rozm 52/31cm
Myślę, że ten bieżnik/serweta może stanowić podstawę jakiejś dekoracji świątecznej.
Czas na prezentację.
Przed lamowaniem.
Lewa strona
Jeszcze raz gotowa serweta ;-)
Patchwork, to na tyle praktyczna technika, że tu nie może się nic zmarnować.
Idąc tym tokiem myślenia, od razu postanowiłam wykorzystać, to co zostało,
bo inaczej, trzeba by było zachomikować resztki, a tego też wciąż przybywa i przybywa;-)
Bieżniczek dość jasny, co dodaje mu wizualnie rozmiaru ;-)
Rozm 52/31cm
Myślę, że ten bieżnik/serweta może stanowić podstawę jakiejś dekoracji świątecznej.
Czas na prezentację.
Przed lamowaniem.
Lewa strona
Jeszcze raz gotowa serweta ;-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)