Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Filia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Filia. Pokaż wszystkie posty

A teraz "Idź, postaw wartownika", niech Cię strzeże! [Harper Lee]

6.1.16




Czas szybko leci. Wszystko się zmienia i choćbyśmy nie wiem jak chcieli, ciężko jest zatrzymać bieg wydarzeń. Doskonale zdała sobie z tego sprawę bohaterka Idź, postaw wartownika - Jean Louise, którą znamy z powieści Zabić drozda. W podobnej sytuacji jesteśmy też my - fani poprzedniej książki Harper Lee. Choć geniusz tej powieści zachwycił nas wszystkich, to nie da się przywrócić czasu i odtworzyć momentu, kiedy pierwszy raz przeczytaliśmy to arcydzieło.

Myślę, że chyba dla wszystkich, którzy pokochali Zabić drozda, wiadomość o wydaniu kontynuacji była powodem do przeogromnej radości. Możliwość ponownego spotkania z bohaterami, obcowania z doskonałością pióra Harper Lee i urokiem tej historii to rzeczy, z których nie można się było nie cieszyć. Pozostawała jednak niepewność, czy i Idź, postaw wartownika będzie tak doskonałą pozycją, jak poprzedniczka.

Sam opis fabuły sugeruje, że powieść przybierze dość luźną formę. Że będzie bardziej gdybaniem o dalszych losach bohaterów, niż kolejnym zaskakującym odkryciem literackim. Główna bohaterka, to już dwudziestosześcioletnia kobieta, która wraca w rodzinne strony z Nowego Jorku. Południe jednak jest ogarnięte zamętem politycznym, z powodu sporów odnośnie nadania Murzynom pełni praw obywatelskich. Będą one katalizatorem, który zmusi Jean Louise do rozliczenia się z przeszłością, do poznania nowego oblicza ludzi, których znała, aż w końcu do nauczenia się życia zgodnego z własnym sumieniem.

Naprawdę ciężko mi pisać o tej powieści. Uwierzcie mi, z całego serca chciałam, aby okazała się pozycją na miarę poprzedniczki. Aby można było mówić: ,,Warto było czekać!". Chciałam, żeby lektura była dla mnie niesamowitym literackim przeżyciem. Nie zawsze niestety jest tak, jakby się chciało. Czasem trzeba pogodzić się z goryczą rozczarowania. W tym przypadku sprawę należy postawić jasno: Idź, postaw wartownika nie umywa się do Zabić drozda! Pod każdym względem ta powieść traci. Brak jej głębi, którą poznaliśmy przy okazji poprzedniej książki Harper Lee. Nie ma już tego uroku, który przebijał w każdej, najdrobniejszej sytuacji. Brak lekcji życiowych, które z tych najdrobniejszych sytuacji mogliśmy wyciągnąć. Co chyba najgorsze, brak wzruszeń i emocji.

I to nawet nie jest tak, że Idź postaw wartownika jest powieścią złą samą w sobie. Jest naprawdę dobrze napisana. Za sprawą talentu autorki czyta się ją świetnie. Nie brak w niej sytuacji, które budzą nasze przemyślenia. Jest też świetnie ukazany zarys społeczeństwa i sytuacji politycznej. I gdybym nie znała Zabić drozda i przeczytała tylko kontynuację, to pewnie przypadłaby mi do gustu o wiele bardziej. Niestety, znam wcześniejsze zdarzenia i to właśnie one, ich budowa i niezwykłość, nie pozwalają mi w pełni pokochać tej pozycji.

Idź, postaw wartownika można czytać nawet nie znając Zabić drozda. Książka na pewno dostarczy momentów przemyśleń i zauroczy swoją mądrością i dokładnością kompozycyjną. Ta pozycja sama w sobie jest naprawdę dobra. Jednak jako kontynuacja przecudownego Zabić drozda traci! Brak w niej tego powiewu geniuszu, który mnie tak zachwycił!

Moja ocena: 6/10

Harper Lee, Idź, postaw wartownika/Go Set a Watchman,str. 361, Wydawnictwo Filia, Poznań, 2015


Read more ...

Angelfall - Susan Ee

25.7.13



Autor: Susan Ee
Tytuł: Angelfall
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 308
Moja ocena: 6/10, 3+/6






Pomyśl sobie Drogi Czytelniku o kimś, komu bezgranicznie ufałeś. Mówiłeś mu o swych niepowodzeniach, zawodach i radościach. Czułeś się z nim bezpiecznie. Ba, byłeś pewien, że Cię strzeże i zawsze, gdy tylko będzie trzeba, obroni. Wybawi Cię z niebezpieczeństwa i zawsze będzie stał za Tobą murem. Gdyby jednak ta osoba odwróciła się od Ciebie? Żeby tylko się odwróciła, wtedy byłbyś pewnie w stanie to znieść, ale ona jest tak okropna, że z Twojego wybawiciela zamienia się w prześladowcę. Bawi się  uczuciami i robi wszystko przeciwko Tobie. Byłoby ciężko się pozbierać po czymś takim, czyż nie?

Tak właśnie postąpiły Anioły. Zawsze utożsamialiśmy ich z naszymi stróżami, a teraz bezprawnie zaatakowały Ziemię. Wszystko przypomina jeden wielki chaos. Żadne instytucje nie działają, na ulicach panoszą się gangi, a ludzie już nie mogą czuć się bezpiecznie w swoich domach.  Penryn żyje w tych tragicznych czasach. Co więcej, Anioły porwały jej młodszą siostrę, a matka jest pogrążona w szaleństwie. Teraz dziewczyna musi sprzymierzyć się z wrogiem, aby jej siostra znów mogła być bezpieczna. Podczas tej misji dowie się wielu rzeczy i zobaczy, że sprawy mają się inaczej niż można się tego spodziewać.

O ,,Angelfall" słyszał chyba każdy. Promocja zdecydowanie zrobiła swoje. Wpadająca w oko okładka sprawia wrażenie wielce tajemniczej, a przez to zachęca do otworzenie i poznania historii. Mroczny trailer i cała otoczka spowodowali, że każdy tej książki był/jest ciekawy. Gdy dostałam ją w prezencie urodzinowym cieszyłam się, co nie miara. Może książka nie leżała na szczycie mojej ,,chciej listy", ale przeczytać ją chciałam, więc prezent mi się spodobał. Jednak potem w trakcie czytania z moim entuzjazmem było różnie.

Zacznijmy od pomysłu. Anioły możemy uznać za stworzenia dość powszechne w literaturze. Nawet więcej, zdominowały fantastykę i paranormal romance. Teraz jednak widzimy je w trochę innej postaci. Nie będę poskramiać damskich serc (będą je wykorzystywać) ani zadowalać się okruchami wolności na naszej planecie. O nie, one ją zaatakowały i zdobyły w całości. Teraz rządzą, a ze stróżów zmienili się w oprawców. Pomysł nie najgorszy. Zawsze to coś nowego, odkrywczego i tak dalej. Mnie jednak średnio przypadło to do gustu. Chyba jednak będę tu konserwatywna i zostanę przy dobrych aniołach, które pomagają i tych złych - upadłych, które mają prawo być wredne. Może byłoby inaczej, gdyby zostało to wykonane nieco lepiej. Tu bowiem mamy swego rodzaju pomieszanie z poplątaniem. Nikt nie wie, co się dzieję, pewne jest tylko to, że Anioły zaatakowały. Jeżeli do tego dodamy jeszcze inne Zło, to naprawdę nie będziemy wiedzieli co się dzieje. Pod koniec tylko coś się zaczyna wyjaśniać, jednak jak dla mnie, nieco za późno.

Sama historia, według mnie była jakaś taka naciągana. Szukanie siostry to może dobry wątek, ale występujący jako poboczny albo służący do przedstawienia czegoś innego. Tutaj jednak to szukanie nie prowadziło do niczego konkretnego. Bo ani wielkiej historii miłosnej nie można było znaleźć, ani wielkiej walki ruchu opory, która bardziej przybliżałaby nam ten postapokaliptyczny świat. Starcie było co prawda, ale można je uważać za przygotowanie do chwili, kiedy walka będzie mogła rozpocząć się na dobre. Akcja trzyma w napięciu i to można uznać za plus. Nieraz może się to przeradzać w minus, bo przez zawrotną akcje nie zostajemy dostatecznie wprowadzeni w historię. Od początku tylko jedno jest pewne - trzeba uciekać. Jak dla mnie byłoby lepiej, gdyby autorka najpierw w spokojnym klimaciku wprowadziła mnie nieco w historię, a dopiero potem (za chociażby 10 stron) serwowała wzrost adrenaliny. Kolejnym minusem, było to, że za nic nie mogłam się wciągnąć w opowieść. Nie pomagały żadne próby. Mimo, że autorka pisze dobrze, to jej opisy mnie przytłaczały i nic na dobrą sprawę nie potrafiło mnie zaciekawić. Może to moja wina, bo źle się do książki nastawiłam albo trafiło na zły czas do czytania tego typu historii, w wakacje przecież nie zawsze mamy ochotę na ostateczne starcia dobra ze złem.

Co do bohaterów, to było różnie. Penryn - odważna dziewczyna szukająca siostry. Muszę przyznać, że podziwiam ją za to, że tak dzielnie potrafiła zając się rodziną. Niepełnosprawna siostra, chora psychicznie matka i ojciec, albo jego brak, bo ten je opuścił. Nie wiem, czy ja bym temu podołała i za to trzeba Penryn podziwiać. Raffe - archanioł - nie mam pojęcia w jakiej roli miał występować. Czy to amanta, towarzysza, czy wroga udającego przyjaciela. Skłaniam się ku pierwszej opcji. Mimo tego w ogóle mnie nie zachwycił. Może i ciekawy, ale jakoś mało porywający. Z innymi było różnie. Jedni ciekawsi, inni nieco mniej, co daje nam wynik średni.

,,Angelfall" mnie nie zachwycił. Pomysł może przypaść do gustu, ale autorka średnio wykorzystała jego potencjał. Mam wrażenie, że za dużo było tu pytań bez odpowiedzi i wątków, które mogłyby być poprowadzone głębiej, dalej i ciekawiej. Zakończenie podciągnęło poziom książki i sprawiło, że zaczęłam postrzegać ją trochę lepiej. Wywołało dreszczyk emocji i właśnie dzięki niemu z chęcią sięgnęłabym po kolejny tom. Myślę, że tam wyjaśnią się niewyjaśnione sprawy, a poziomem przewyższy poprzednika. Uważam, że dobrą oceną będzie ta, którą widzicie na górze. Czy sięgniecie, zależy tylko od Was. Myślę, że mimo wszystko warto, a książka może przypaść Wam do gustu zdecydowanie bardziej niż mnie.

Read more ...