Autor: Marissa Meyer
Tytuł: Saga księżycowa. Scarlet
Tytuł oryginału: Scarlet
Tom: 2
Liczba stron: 494
Wydawnictwo: Egmont
Po wielkim sukcesie opowieści o Kopciuszku, Marissa Meyer postawiła tym razem na historię Czerwonego Kapturka. Jeżeli jednak myślicie, że w tej części spotkacie się z dobrze znaną, grzeczną dziewczynką z koszyczkiem, która zgodnie z poleceniem mknie do domu chorej babci, to czeka Was zaskoczenie. Tak jak w tomie pierwszym, tak też tutaj, autorka wychodzi poza utarte schematy i przedstawia nam zupełnie nową, równie zaskakującą wersję znanej historii.
W drugiej części Sagi księżycowej obok Cinder, pojawia się druga główna bohaterka - Scarlet. Dziewczynie cyborg zgodnie z planem udaje się uciec z więzienia. W drodze dołącza do niej skazany kadet sił powietrznych - Carswell Thorne. Razem wyruszają ku Francji, gdzie planują znaleźć kobietę, która w przeszłości mogła mieć związek z ucieczką Cinder z Luny. Tymczasem nasz Czerwony Kapturek - Scarlet Benoit - wiodący do tej pory spokojne życie na farmie, za wszelką cenę pragnie odnaleźć zagubioną babcię. Na jej drodze staje Wilk, zdający się znać miejsce pobytu poszukiwanej. Tych dwoje połączy wiele, ale też wiele będzie dzielić. Dodając do tego problem królowej Levany powstanie mieszanka, z którą tylko Marissa Meyer mogła sobie poradzić.
Jak mogliście już czytać w mojej recenzji Cinder, Saga księżycowa zawładnęła moim sercem. Zarówno stworzony przez autorkę świat, bohaterowie, jak i sama akcja zapisały się głęboko w mojej pamięci, dlatego więc niecierpliwie czekałam na okazję, by móc w końcu zapoznać się z drugą częścią. Kiedy już rozpoczęłam czytanie, zdałam sobie sprawia, że będzie to zupełnie inna przygoda. Nie tylko z oczywistego powodu skupienia się na losach innej bohaterki. Przesądziło o tym kilka innych czynników. Jednym z nich jest świat przedstawiony. W Scarlet odchodzimy od zdziesiątkowanego przez zarazę Nowego Pekinu, by udać się do Francji. Nie zostajemy tam jednak w jednym miejscu. Całość bowiem to jedna wielka podróż, zarówno Cinder, jak i Scarlet. Autorka z pewnością tak zaplanowała akcję książki, aby nawiązać do wędrówki Czerwonego Kapturka, jednak nie zmienia to faktu, że właśnie chyba przez to podróżowanie uleciał gdzieś klimat pierwszej części.
Muszę przyznać, że brakowało mi Cinder. Autorka poświęciła jej kilka rozdziałów, ale jak dla mnie było to zdecydowanie za mało. To nie tak, że nie polubiłam Scarlet. Zarówno ona, jak i Wilk zostali wykreowani naprawdę w doskonały sposób. Byli dokładnie tacy, jacy być powinni - zachowujący cechy baśniowych pierwowzorów, ale też odznaczający się indywidualizmem. Naprawdę ich polubiłam, ale jednak to nie to samo, co Cinder i Kai. To tamtą dwójkę pokochałam, to im kibicowałam. Dlatego właśnie te kilka rozdziałów z ich udziałem wydawało mi się tak szczątkową ilością.
Muszę docenić autorkę za precyzyjnie zaplanowaną akcję. Lubię to wrażenie przy końcu lektury, kiedy zdaję sobie sprawę, że twórca doskonale wiedział, co pisze i miał całość już z góry zobrazowaną w głowie. Marissa Meyer zalicza się do tych twórców, a fakt przemyślenia całości świetnie widać w drugiej części jej sagi. Autorka bardzo zgrabnie pokierowała akcją, tak aby doprowadzić do spotkania naszych dwóch bohaterek. Jeżeli chodzi o samo nawiązanie do Czerwonego Kapturka, to tak jak i w przypadku Cinder, pani Meyer świetnie sobie poradziła. Zaczerpnęła w wielu momentach ze znanej opowieści, ale też dodała własne szczegóły, a całość umieściła w antyutopijnym klimacie. Takie połączenie naprawdę bardzo przypada mi do gustu. Samą baśń o Czerwonym Kapturku nie darzę taką sympatią, jak tę o Kopciuszku, może więc dlatego nie pokochałam Scarlet, tak jak Cinder. To była naprawdę świetna książka, ale moje serce będzie należeć do jej poprzedniczki.
Przed przeczytaniem Scarlet miałam małe obawy, bo każdy z nas wie, jak to z kontynuacjami bywa. Choć druga część Sagi księżycowej umiliła mi czas i pozwoliła na powrót do znanego świata, to jednak zabrakło mi klimatu, Nowego Pekinu i głównej bohaterki z części pierwszej. Mimo wszystko, nie mogłabym bardziej złorzeczyć na Scarlet. Głęboko wierzę, że w tomie trzecim powróci magia Cinder. Wam gorąco polecam całość! Tę serię naprawdę warto poznać!
Moja ocena: 8/10, 5/6
Książka zaliczana do wyzwania