Mia miała świetne życie. Wiolonczelę, która była jej największą pasją. Rodzinę, z którą doskonale się dogadywała. Oddanego, kochającego chłopaka. Plany na przyszłość. W jednej chwili jednak wszystko znika. W tragicznym wypadku giną rodzice Mii. Brat i ona trafiają do szpitala. Mia zapada w śpiączkę, lecz nie traci kontaktu z rzeczywistością. Jest czymś na kształt ducha i w takiej też postaci śledzi bliskich towarzyszących jej w szpitalu i wspomina swoje życie. Dziewczyna będzie musiała podjąć decyzję: zostać i zmierzyć się z bólem czy odejść i uzyskać spokój? Co wybierze?
Zauważyliście pewnie, że książka wydana była w Polsce już wcześniej pod innym tytułem. W związku z ekranizacją filmu pojawiło się ponowne - filmowe - wydanie. Do historii ciągnęło mnie już od dawna, ale nie ukrywam, że cały ten szum wokół niej, który się ostatnio zrobił, popchnął mnie, abym to w końcu uczyniła. Słyszałam różne opinie, raz lepsze, raz gorsze. Każdy zna powiedzenie, że nie ważne, co piszą, ważne, żeby to robili. Tak też, według tej nakręconej machiny sięgnęłam po książkę, aby jak to się mówi, wyrobić sobie własne zdanie, choć tak naprawdę zjadała mnie ciekawość, co jest w środku. Miałam wielkie oczekiwania. Chciałam historii rozdzierającej serce, zmuszającej do przemyśleń, przyjemnie się czytającej i umożliwiającej utożsamianie z bohaterami. Co dostałam, to już inna sprawa.
Po pierwsze główna bohaterka była okropnie dziecinna. Może to powód do uznania dla autorki, że nie stworzyła kolejnej wyrośniętej psychicznie nad swój wiek postaci, ale niestety trochę przez to nie mogłam się utożsamiać z Mią. Inni bohaterowie też niestety nie wzbudzali u mnie jakichś wielkich emocji. Byli poprawni, ale niestety nic ponad to. Sama historia na szczęście przedstawia się znacznie lepiej. Pomysł na fabułę bardzo mnie zainteresował. Wypadek, śpiączka, obserwowanie wszystkiego z boku. Jak dla mnie, świetnie! Może moje serce nie zostało rozdarte na kawałeczki, ale z pewnością dostało okazję do jakichś przemyśleń i zastanowienia, co ja bym zrobiła na miejscu Mii. Również wykonanie tego pomysłu było bardzo dobre. Akcja właściwa pomieszana jest ze wspomnieniami. Wszystko to idealnie ze sobą współgra i tworzy dobrą w odbiorze całość. Autorka wie, jak pisać, a muzyczne wstawki jeszcze bardziej potęgowały efekt subtelności i swego rodzaju kruchości życia. Zostań, jeśli kochasz mimo trudnego tematu, który porusza, ma w sobie pewną lekkość, którą tutaj możemy chyba nazwać banalnością, Mało momentów zaskakuje czy wywołuje szybsze bicie serca. Osobiście, mimo że byłam ciekawa decyzji bohaterki, to jednak nie czekałam na nią z niecierpliwością i nie trzymałam kciuków o taki, a nie inny obrót wydarzeń. Nie chodzi o to, że ta banalność jakoś raziła. Po prostu chciało się czegoś więcej.
Miałam bardzo duże wymagania odnośnie Zostań, jeśli kochasz, które niestety nie zostały całkowicie spełnione. Autorka podarowała mi historię z ciekawą fabułą, przy której czasem łezka się kręci w oku, ale jednak nie rozdziera serca na kawałeczki, czego można oczekiwać. Nie oglądałam jeszcze filmu i muszę przyznać, że jestem ciekawa, jak sytuacja przedstawia się tam. Książkę będę z pewnością wspominać miło, choć też z uczuciem pewnego niedosytu.
Moja ocena: 6/10
Gayle Forman, Zostań, jeśli kochasz/If I stay, str. 243, Nasza księgarnia, 2014