Pokazywanie postów oznaczonych etykietą MAG. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą MAG. Pokaż wszystkie posty

Mechaniczna księżniczka - Cassandra Clare

10.1.15

Z uwagi na to, że Mechaniczna księżniczka jest już trzecim tomem serii, w pewnych miejscach nie dało się uniknąć spojlerów. Jeżeli nie czytaliście poprzednich części, lepiej pomińcie tę recenzję!


Cassandra Clare to jedna z najbardziej uwielbianych pisarek. Ludzie pokochali ją za bogatą wyobraźnię, lekkie pióro, kreowanie charyzmatycznych bohaterów, a przede wszystkim za stworzenie świata Nocnych Łowców, który żyje własnym życiem. I ja zaliczam się do grona jej wielbicieli. I tak, jak inni, nie lubię kończyć danej serii i żegnać się z bohaterami. Mechaniczną księżniczkę odkładałam bardzo długo właśnie z tego powodu. Przyszedł jednak w końcu czas, aby zamknąć historię Tessy, Willa i Jema.

W tej ostatniej już części ponownie lądujemy w londyńskim Instytucie z XIX wieku. Jem i Tessa przygotowują się do ślubu. Ich radosny czas zostaje jednak zakłócony przez Mortmaina i jego plan zemsty na Nocnych Łowcach. Kiedy Tessa zostaje porwana, celem naszych bohaterów będzie jedno - powstrzymać złowieszcze knowania. W Mechanicznej księżniczce poznamy też odpowiedź na pytanie, do kogo będzie należało serca Tessy i doświadczymy zręcznego zakończenia tej genialnej trylogii.

Świetnym uczuciem była możliwość powrotu do ulubionych bohaterów i świata, który kilka lat temu wywarł na mnie tak wielkie wrażenie. Nie powiem tu nic odkrywczego, talent pani Clare do kreowania rzeczywistości znów mnie zaskoczył i znów miałam okazję się w nim zakochać. Pod tym względem ta część nie różniła się niczym od innych. Podobnie rzecz się miała z akcją. A jeżeli mówić dokładnie, porywała jeszcze bardziej. Działo się naprawdę wiele i zdecydowanie dało się odczuć, że to ostatni tom i wydarzenia zmierzają ku końcowi. Może nie emocjonowałam się wszystkim tak, jak przy poprzednich częściach, ale możemy to chyba zwalić na to, że jestem starsza, prawda? Mimo to, książkę czytało się genialnie, a strony, nie wiedzieć kiedy i gdzie, uciekały. Poprzednie części czytałam już jakiś czas temu, dlatego trochę obawiałam się, że wiele ważnych wątków, gdzieś mi umknęło i będzie mi ciężko zorientować się w akcji. Na szczęście fabuła skonstruowana jest tak, że łatwo jest przypomnieć sobie poprzednie wydarzenia. 

Rzeczą, która mnie rozczarowała, było zakończenie. Nie to, jak autorka rozwiązała wszystkie kwestie i jaki obraz bohaterów zostawiła w naszych głowach. To było zdecydowanie świetnie zrobione i zakończone tak, jak być powinno. Chodzi mi jednak o pewien konkretny aspekt tego zakończenia, a mianowicie rozstrzygnięcia naszego romansu. Pomijam już fakt książkowego trójkąta, ale TAKI obrót spraw naprawdę mnie nie satysfakcjonuje i rodzi wiele pytań. Przez to wszystko kilka minusów musi niestety powędrować do bohaterów. Nie przestałam jednak darzyć ich sympatią, choć irytowali mnie nieco bardziej, niż wcześniej. 

Mechaniczna księżniczka to bardzo dobre zakończenie trylogii. Naprawdę żal mi się żegnać z Diabelskimi Maszynami i Nocnymi Łowcami z XIX-wiecznej Anglii. Po przeczytaniu paru recenzji byłam pewna, że ta część wyrwie mi serce, niestety tak się jednak nie stało. Mimo to znów miałam okazję pozachwycać się talentem autorki i zatopić się w świetnej fabule, z czego bardzo się cieszę!

Moja ocena: 9/10

Cassandra Clare, Mechaniczna księżniczka/The Clockwork Princess, str. 540, MAG, Warszawa, 2013

Read more ...

Miasto zagubionych dusz - Cassandra Clare

18.8.13


Autor: Cassandra Clare
Tytuł: Miasto zagubionych dusz
Seria: Dary Anioła
Tom: 5
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 548
Moja ocena: 8/10, 5/6





Są serie, które kochamy ponad wszystko. Magicznym sposobem rozkochują nas w sobie, wyczekiwanie na kolejny tom powoli nas zabija, a kiedy już trzymamy go w ręce z mętnym wzrokiem stwierdzamy, że jeszcze nie chcemy go czytać. Dlaczego? Absolutnie nie dla tego, że nie mamy już ochoty. Wręcz przeciwnie. Chcemy skrócić nasze późniejsze męki oczekiwania na część następną. Tak jest ze mną i z całą twórczością Cassandy Clare, której już nikomu przedstawiać nie trzeba. Zarówno ,,Dary Anioła", jak i ,,Diabelskie maszyny" mają morze fanów. Autorka stworzyła dla nas Nocnych Łowców i sprawiła, że stali się kultowi.

W piątym tomie ,,Darów Anioła" Jace odchodzi z Sebastianem. Po dwóch tygodniach bezowocnych poszukiwań, Clave przesuwa tę sprawę na dalszy plan. Clary wraz z przyjaciółki nie poddaje się i szukają go na własną rękę. Kiedy nadarza się okazja, dziewczyna odchodzi z Jace'em i dowiaduje się, że jest on połączony z Sebastianem. Zrobi wszystko, o co tamten go poprosi. A na dodatek zabić jednego, oznacza zabić także drugiego. Wszyscy chcą znaleźć sposób na rozdzielenie ich i udaremnienie diabolicznego planu Sebastiana.

W piątym tomie przygód naszych bohaterów również można znaleźć to, za co tak bardzo kocham książki Cassandry Clare - klimat. Mają one w sobie, to poszukiwane ,,coś". Autorka stworzyła zdumiewający świat Nocnych Łowców, wampirów, faerie i czarowników. Każdemu gatunkowi nadała historię, a cały ten świat wyposażyła w najdrobniejsze szczegóły. Możemy tu odnaleźć wiele aspektów, historii rodów czy rytuałów. Całość jest dopracowana, jak tylko się da i pod tym względem jestem przekonana, że już tak zostanie. Rozpoczynając czytanie ma się wrażenie, jakby wybierało się w podróż i pozostawało w miejscu, gdzie życie jest o wiele ciekawsze. W ,,Mieście zagubionych dusz" też tak było, a każda kolejna strona sprawiała, że coraz bardziej zatracałam się w tamtym świecie.

Autorka wykształciła charakterystyczny sposób pisania, który w trakcie czytania się rozpoznaje i zdobywa wrażenie, jakby spotykało się z dawno nie widzianym przyjacielem. Do tego zdumiewający talent kształtowania historii. Przemyślenie całości od początku do końca. Nie mówię tu o jednym tomie, ale o całości przygód. Ani razu nie miałam wrażenia, że bohaterom towarzyszy pomieszanie z poplątaniem. Wszystko toczy się tak, jak gdyby to była prawda. W ,,Mieście zagubionych dusz" rozpoczynamy poszukiwać Jace'a, a potem staramy się oddzielić go od Sebastiana. Dobrze widzicie: ,,rozpoczynamy" i ,,staramy", a napisałam tak dlatego, ponieważ czytając ma się wrażenie, jakby było się światkiem wydarzeń i uczestniczyło w nich. Jeżeli chodzi o akcję, to książka trochę cierpi. Jedynie nieliczne momenty wbijają w fotel, a wydarzenia są raczej przejściem do kolejnej części. To nie tak, że nic się nie działo, po prostu w porównaniu z pierwszą trylogią jest trochę gorzej. Nie mogę też pozbyć się wrażenia, że te kolejne trzy części serii napisane są tylko dla pieniędzy. Staram się nie zwracać na to uwagi i po prostu cieszyć się z czytania, ale nie zmienia to faktu, że książce ubywa nieco duszy.

Kolejną rzeczą, której nie mogę zdzierżyć jest brak ,,mojego" Jace'a. Chłopak będąc powiązany z Sebastianem zmienił się diametralnie. Było powiedziane, że Jace jest inny, a czytelnik naprawdę mocno odczuwał wraz z Clary tę zmianę. Pod koniec wrócił stary ulubieniec i było już dobrze, jednak przez pierwsze 500 naprawdę głęboko odczuwa się ten brak. Clary pozostaje moją ulubienicą wśród bohaterek - odważna, niepokorna i absolutnie nie nijaka. Tutaj również to pokazała. Szukała Jace i była gotowa zrobić dla niego dosłownie wszystko. Została postawiona przed ważnymi wyborami, a decyzja absolutnie jej nie złamała. Do tej dwójki dochodzi reszta ze znanej paczki - Simon i Isabelle, Alec i Magnus, Maya i Jordan. Każdy, kto czytał choć jedną część, wie, że bohaterowie są doskonale wykreowani. Nawet jeżeli czasem irytują robią to w sposób, jaki mogli by to robić nowo spotkani ludzie. Dostaniemy tu całą gamę osobowości, których nie da się nie pokochać.

,,Miasto zagubionych dusz" to kolejna genialna książka Cassandry Clare. Jako kontynuacja bardzo dobrze spełnia swoje zadania. Jeżeli tylko przymkniemy oko na komercję i brak Jace'a to już nic więcej do szczęścia nie będzie nam potrzeba. Jeżeli jeszcze nie czytaliście tej serii, to polecam Wam ją całym sercem. Zakochacie się i utkniecie w świecie Nocnych Łowców, tak jak ja. Tych, którzy zaczęli już swoją przygodę z twórczością Cassandry Clarę mogę zapewnić, że ,,Miasto zagubionych dusz" również Wam się spodoba i nie powinniście dłużej zwlekać z kolejnym spotkaniem z bohaterami!
Read more ...

Mechaniczny książę - Cassandra Clare

17.3.13




Autor: Cassandra Clare
Tytuł: Mechaniczny książę
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 495










Londyn to jedno z piękniejszych miast Europy. Kusi swym klimatem, zabytkami a nawet środkami transportu. W Londynie nawet deszcz wygląda piękniej. Skoro teraz jest taki pociągający, to w epoce wiktoriańskiej musiał być jeszcze piękniejszy. Ale zdejmijmy na chwilę maskę pierwszego wrażenia i popatrzmy głębiej. Bo pod pierwszą powłoką kryje się świat, jakiego nie znamy. Czarownicy mieszają się z wilkołakami, wampirami i faerie. Bezpieczeństwa przed demonami strzegą Nocni Łowcy. Uwierzyłbyś w to, Drogi Czytelniku? Spróbuj, chociaż na czas czytania tej recenzji.

W magicznym podziemnym świecie wiktoriańskiego Londynu Tessa znalazła bezpieczne schronienie u Nocnych Łowców. Niestety, bezpieczeństwo okazuje się nietrwałe, kiedy grupa podstępnych członków Clave zaczyna spiskować, żeby odsunąć jej protektorkę Charlotte od kierowania Instytutem. Z pomocą przystojnego i autodestrukcyjnego Willa oraz zakochanego w niej Jema Tessa odkrywa, że wojna Mistrza z Nocnymi Łowcami wynika z jego osobistych pobudek. Mistrz obwinia ich o dawną tragedię, która zniszczyła mu życie. Z czasem Tessa uświadamia sobie, że jej serce bije coraz mocniej dla Jema, choć nadal dręczy ją tęsknota za Willem, mimo jego mrocznych nastrojów. Czy odnalezienie Mistrza uwolni Willa od sekretów, a Tessie da odpowiedzi na pytania, kim jest i dlaczego się urodziła?

Cassandra Clare jest pisarką, o której każdy mól książkowy słyszał. Co więcej jest uwielbiana przez rzesze czytelników, ma fanów na całym świecie i ogromny sukces na koncie. Ja również należę do osób uwielbiających ją. Nie wyobrażam sobie mojego książkowego uzależnienia bez niej. Jakiś czas temu przeczytałam pierwszą część Diabelskich Maszyn i pokochałam je tak samo, jak Dary anioła. Przyszedł więc czas na część drugą, która nie mogła spotkać się z niczym innym, jak tylko z wielkim uwielbieniem.

Fabuła książki osadzona jest w magicznym mieście, jakim jest Londyn. Przypominając "Dary anioła" dzieją się w Nowym Jorku, więc Londyn jest dla mnie miłą odmianą. Wracamy do naszych bohaterów i od razu jesteśmy rzuceni w wir wydarzeń. Szukamy z nimi Mistrza, który wciąż pozostaje w ukryciu. Wszystkim zabiegom towarzyszy pośpiech, niecierpliwe wyczekiwanie, wzloty i upadki. Pewne sytuacje, o których nie będę mówić, aby nie sojlerować, wbiły mnie w fotel. Siedziałam z otworzoną buzią i zastanawiałam, czy naprawdę stało się to, co się stało. Były momenty skrajnych emocji, tych dobrych, jak i tych złych. Losy bohaterów na pewno Was zaskoczą. Akcja nie pozwala się nudzić, ani na minutę. Klimat, z którego autorka jest znana, znalazłam i tu. Nie mogę też nic zarzucić językowi, bo w tak dobrej książce, wytykanie błędów językowych przez osobę, taką jak ja, która się mało na tym zna, byłoby po prostu śmieszne. W opowieściach o Nocnych Łowcach nie podobają mi się jedynie okładki. Dochodzę jednak do wniosku, że jest to świetne przesłanie, żeby patrzeć na wnętrze, a nie na opakowanie, co odnosić się może także do naszego postrzegania ludzi.  

W "Mechanicznym księciu" odkrywamy nowe fakty odnośnie bohaterów. Największym szokiem dla mnie było to, czego dowiedziałam się o Willu. Pokazało to, jaki jest naprawdę i usprawiedliwiało wszystkie jego czyny. Na koniec przechodzi swego rodzaju metamorfozę. Zrywa maskę i pokazuje siebie, choć rzec muszę, że nawet gdyby tego nie zrobił i tak bym go uwielbiała. Will, to po prostu Will. Nic też nie poradzę na to, że porównuję go z Jace'm z "Darów anioła" i w tej konkurencji niestety przegrywa. Recenzuję tu jednak "Mechanicznego księcia", a w nim jest na pierwszym miejscu. Tessa staje się bliższa odkrycia prawdy o sobie. Ciągle ma pewne pytania, jednak teraz jest już coraz bliżej odpowiedzi. Jest postacią silną, buntowniczą i umiejącą postawić na swoim, a właśnie takie bohaterki lubię. W tej części irytowało mnie jej niezdecydowanie, jednak nie na tyle, abym całkiem straciła do niej szacunek. Do naszego miłosnego trójkąta brakuje jeszcze Jema, który swoją drogą trochę pokrzyżował mi szyki. Miły, życzliwy, trochę pociągający bohater, który nagle burzy mi całą wizję ułożenia wydarzeń w książce. Tacy są najgorsi, czyż nie? Nie da się ukryć, że wolę Willa. Mimo wszystko Jema też polubiłam. Jego sytuacja wstrząsa czytelnikiem, a miłość, jaką umie okazywać wzrusza.

"Mechaniczny książę" to kontynuacja "Diabelskim maszyn", w której nie zabraknie zwrotów akcji, wydarzeń wywołujących śmiech, jak i łzy wzruszenia. Akcja potoczy się tak, że zaskoczy Was nie raz. Mnie świat Nocnych Łowców pochłonął bez reszty. Ta lekka komercja w ogóle mi nie przeszkadza. Całą serię uwielbiam całym sercem. Magiczny klimat, który towarzyszy wszystkim książką Cassandry Clare mógłby być narkotykiem, który czytelnik musi sobie dozować, aby się całkiem nie zatracić. Gorąco ją Wam polecam! Ja z niecierpliwością czekam na "Mechaniczną księżniczkę".

Moja ocena:  9/10

Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+3,1 cm)
Wyzwanie - Paranormal romance
Wyzwanie - Czytam fantastykę

Na koniec piosenka Coldplay, którą usłyszałam wczoraj w The voice of Poland i teraz siedzi mi w głowie.
Pozdrawiam! Miłej niedzieli!





Read more ...

Uniesienie - Lauren Kate

18.12.12
„Czy Bóg stworzył Miłość by Ból był jeszcze gorszy?”

Zastanawialiście się kiedyś, co to znaczy prawdziwa miłość? Ile jesteście w stanie dla niej poświęcić i czy jest to tego warte? Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie taką sytuację: musicie porzucić rodzinę, wszystkich dotychczasowych znajomych, jesteście skazani na towarzystwo osób, które w pierwszej chwili nie budzą Waszej zbytniej sympatii, zostaje Wam tylko Wasz ukochany. Czy nadal bylibyście w stanie z nim być? Gdyby on jeszcze nie mówił Wam całej prawdy, bo zwyczajnie nie chciał lub nie mógł. No właśnie... Byłoby ciężko.

Opis wydawcy:
„Uniesienie”, czwarta i ostatnia powieść z cyklu „Upadli”, to powieść Lauren Kate, na którą czekał świat.

Niebo jest ciemne od skrzydeł...
Niczym piasek w klepsydrze, Luce i Danielowi ucieka czas. Aby powstrzymać Lucyfera przed wymazaniem przeszłości, muszą odnaleźć miejsce, w którym aniołowie upadli na Ziemię.
Za nimi podążają mroczne siły, a Daniel nie wie, czy uda mu się to przetrwać – przeżyć jedynie po to, by znów raz za razem ją tracić. Razem jednak muszą wziąć udział w epickiej bitwie, która skończy się martwymi ciałami... i anielskim pyłem. Jej skutkiem są wielkie ofiary i złamane serca.
A Luce nagle wie, co musi się wydarzyć. Ponieważ jej przeznaczeniem było życie z kimś innym niż Daniel. Ich przekleństwo zawsze dotyczyło tylko jej – i miłości, którą odrzuciła. Wybór, jakiego teraz dokonuje, jest jedynym, który się liczy. Kto zwycięży w walce o Luce?
Oszałamiające zakończenie serii „Upadli”. Niebiosa nie mogą dłużej czekać.


Żeby ocenić "Uniesienie" muszę odwołać się nieco do całej serii. W "Upadłych" poznajemy swego rodzaju wprowadzenie do historii, które ze względu na miejsce akcji niesamowicie mnie urzekło. Co tu dużo mówić, jestem fanką Sword & Cross. W "Udręce" widzimy rozwinięci historii Luce i Daniela, aby w końcu w "Namiętności" poznać ich przeszłość. I tak wielkimi krokami zbliżamy się do "Uniesienia", a tam... Właśnie, a tam... wyjaśniło się wszystko, chyba będzie dobrym dokończeniem zdania. Przez trzy serie autorka fundowała nam szczątkowe informacje, odkrywaliśmy tajemnicę kawałek po kawałku, żeby w końcu dotrwać do końca i dowiedzieć się, o co tak naprawdę chodzi. Nie ukrywam, że po zachwycie pierwszą częścią, lekkim rozczarowaniu drugą i przemęczeniu trzeciej, mojej nerwy były już tak wyczerpane, że koniecznie musiałam się dowiedzieć, jak ta historia się skończy. I nie zawiodłam się na "Uniesieniu".

Rozumiesz wieczność, ale nie doceniasz, jak wiele może zmienić chwila w wieczności.

Akcja trzyma nas w napięciu już od pierwszej strony. Nasi bohaterowie muszą się spieszyć, aby znaleźć wszystkie trzy relikwie, więc my śpieszymy się razem z nimi. Wszelkie niespodziewane wydarzenia wbijają nas w fotel tak, że nie możemy odłożyć książki na bok, tylko czytać, czytać i czytać. Akcja rozgrywa się w wielu miejscach, które zachwycają nas i oczarowują, choć przecież bohaterowie nie mieli czasu, na ich zwiedzanie. W książce dominują dialogi, a opisy nie przytłaczają nas. Język jest lekki, czytając możemy się odprężyć, ale nie zabraknie też wypieków na twarzy i łez na policzkach. 

Przez wszystkie części tego cyklu możemy obserwować metamorfozę Luce. Przechodzi ona od zagubionej dziewczyny do pewnej siebie kobiety, a co najważniejsze odkrywa kim naprawdę jest (nie zdradzę Wam tego, żeby nie zepsuć radości z czytania, choć część z Was już pewnie wie, o co mi chodzi). Nie wstydzę się przyznać, że jest jedną z moich ulubionych bohaterek, choć w poprzednich częściach zdarzały się momenty, w których mnie irytowała. Co do Daniela, to chyba nie będę tłumaczyć, że takiego chłopaka to tylko ze świecą szukać. Tak, tak istny ideał. Cam co prawda, interesował mnie nieco bardziej, ale to wszystko ze względu na jego przeszłość i mroczne życie (ach te ciemne charaktery!!). Czuję, wiec wielki niedosyt, bo autorka zostawiła jego sprawę otwartą. Oczekiwałam, że dowiem się o nim jeszcze więcej, niż w "Namiętności", bo przecież to zamknięcie części. Ostatnią postacią, o której po prostu muszę wspomnieć jest sam Bóg. Otóż nigdy i nigdzie nie spotkałam się z tym, aby był przedstawiony w taki sposób i przyznaje, że bardzo mnie to zastanowiło.

Miłość to jedyne, o co warto walczyć.

I ta okłada!! Cała seria ma niewątpliwie jedne z najlepszych okładek wśród książek tego gatunku. Mnie one się niezmiernie podobają.

"Uniesienie" to opowieść o wielkiej miłości, która nam, zwykłym śmiertelnikom się po postu nie mogła zdarzyć. Pokazuje, ile miłość jest w stanie pokonać i przetrwać i że jest silniejsza, niż wszelkie uprzedzenia, wojny czy podziały. Obrazuje, co tak naprawdę znaczy to uczucie: że jest bezinteresowne i liczy się, że druga osoba akceptuje Cię takim, jaki jesteś, a nie wymaga, abyś się zmieniał. Zakończenie tej historii zmroziło krew w moich żyłach. Nie tylko przez to, że dowiedziałam się, jak historia Luce i Daniela się zaczęła i co zdarzyło się "przed nimi". Bardziej zdziwił mnie sam Epilog. Nie ukrywam, że nie tego oczekiwałam. Dla mnie zakończenie to, odebrało znaczenie temu wszystkiemu, co bohaterowie musieli razem przeżyć i ile przeciwności pokonać. Choć z drugiej strony wiem, że przez to, jeszcze bardziej możemy zobaczyć, jak ich miłość jest wielka, to i tak czuję niedosyt.

Nie mogę się doczekać, aż uczynię Cie miłością mojego śmiertelnego życia.

Podsumowując "Uniesienie" to godne zakończenie całego cyklu "Upadli". Wyjaśnia wszystkie zasadnicze tajemnice, odkrywa prawdę i obrazuje potęgę miłości. Spokojnie daję 5+/6. Historia Luce i Daniela na pewno wryje mi się w pamięć i wrócę do niej nie raz. Zdecydowanie polecam zapoznanie się z tym cyklem!!
Read more ...

Mechaniczny anioł - Cassandra Clare

28.10.12
Czasami jest dużo sensu w nonsensie, jeżeli chce się go poszukać.

Ile jesteśmy w stanie poświęcić dla naszych najbliższych? Czy zrobimy dla nich wszystko, nawet kosztem własnej osoby? I czy miłość może nas zaślepiać i sprawiać, że nie widzimy rzeczywistości takiej, jaka jest naprawdę? Na te pytania odpowiada książka "Mechaniczny anioł" Cassandry Clare. Książka, którą każdy fan "Darów anioła" przeczytać powinien.

Tessa Gray po śmierci ciotki, która ją wychowywała przyjeżdża do Londynu, aby odnaleźć brata. Zostaje jednak porwana przez dwie kobiety zwane Mrocznymi Siostrami. Mówią jej, że znają jej brata, jednak tak naprawdę, chcą tylko wykorzystać jej zdolności. Zdolności, o których dziewczyna nie miała pojęcia. Potrafi ona bowiem przybierać postaci innych ludzi, czuć to, co oni, a nawet zachowywać się jak oni. Kiedy dowiaduje się, że ma być wydana za mąż, za niejakiego Mistrza, chce uciec. I wtedy z pomocą przychodzi jej jakże charyzmatyczny Will. Dziewczyna ucieka z domu Mrocznych Sióstr i zaczyna nowe życie w Instytucie Nocnych Łowców. Wkrótce przyjdzie jej się przekonać, że jej problemy dopiero się zaczynają. Zda sobie sprawę, że jej brat nie jest taki, jakiego zapamiętała i że ona też się zmieniła.

-To chyba okropne być takim złym? Boi się pani, że pójdzie do piekła? Jaki jest diabeł, pani zdaniem? Tessa odłożyła widelec. -Chciałaby go pani poznać? Mogę go wezwać w każde chwili, jeśli pani chce.

Moja opinia chyba nie będzie dla Was żadnym zaskoczeniem. Bo przecież po książkach Cassandy Clare nie można się spodziewać niczego innego, jak tylko wielkiego mistrzostwa. Tak, czytało się ją świetnie. Jednak nasuwa mi się pytanie. Czy pani Clare naprawdę chciała ją napisać, czy tylko zdała sobie sprawę, że na "Darach anioła" dużo zarobiła, więc pomyślała: A może by tak nie dać się temu zakończyć i napisać preguel? Mimo dobrej akcji i umiejętnemu wprowadzeniu czytelnika w świat przedstawiony zauważyłam pewne momenty, które były zaczerpnięte z owej dobrze nam znanej sagi. Mimo wszystko jednak, książka przypadła mi do gustu i nie mogłam się od niej oderwać.

Muszę przyznać, że Will mnie trochę irytował. Choćby z tego powodu, że tak bardzo przypominał Jace'a. Miał podobne do niego usposobienie. Ale tam, gdzie Jace był trudny, Will był zwyczajnie w świecie nie do zniesienia. Co do głównej bohaterki, to bardzo ją polubiłam. Choćby za to, że tak bardzo lubiła czytać. Dzięki temu zyskał sobie u mnie wielkiego plusa. Nie była irytująca, a jej rozterki mogłam zrozumieć i potrafiłam się z nią utożsamiać. Polubiłam ją za to, że nie była kruchą dziewczyną, którą każdy chciał chronić. Umiała o siebie zadbać i potrafiła odpowiedzieć, jeżeli ktoś się z niej naśmiewał. A co najważniejsze, nie pozostawał dłużna Willowi w docinkach. Jem był zdecydowanie postacią, która bardzo, ale to bardzo przypadła mi do gustu. Jak to ze mną bywa, serca biło mocniej do Willa, jednak on był naprawdę ciekawą postacią. Poznaliśmy jego tajemnice, a przez to stał się bardziej rzeczywisty. Will nadal pozostaje tajemniczy, ale zakończenie zostało napisane w taki sposób, że w drugiej części się na pewno więcej o nim dowiemy. No i bardzo miło było znowu "spotkać się" z Magnusem, choć przecież była to jego wcześniejsza wersja.

Czasami jest tylko jeden wybór: między akceptacją a obłędem.

Fabuła wciąga niewyobrażalnie. Z każdą kolejną stroną chcemy więcej, chcemy się dowiedzieć, co stanie się dalej, jak się wszystko potoczy. To właśnie sprawia, że tak lubię książki Cassandy Clare. I mimo, że "Dary anioła" bardziej przypadły mi do gustu, to mimo wszystko tę książkę też bardzo polubiłam. Cała otoczka wiktoriańskiej Anglii wprawiła mnie w melancholię i dodała książce klimatu.

Okładka nie powala z nóg. Ni to narysowany, ni wykonany w grafice komputerowej chłopak, który ma chyba przedstawiać Willa. Ale jeżeli tak miałby wyglądać Will, to ja dziękuję bardzo. I jeszcze ten napis: "Preguel trylogii Dary Anioła". No serio? Gdybym nic nie wiedziała o tej serii, to okładka na pewno by mnie do niej nie zachęciła.

Jak już mówiłam całość jest niezwykle intrygująca, czego po Cassandrze Clare można się spodziewać. Książka porusza problemy więzi rodzinnych, no i oczywiście miłości. Polecam ją wszystkim fanom "Darów anioła". Obawiam się, że Ci, którzy nie czytali w.w. książek, tej mogliby nie zrozumieć w pełni, dlatego radzę najpierw przeczytać poprzednie. Ja tymczasem czekam na najnowszy tom przygód Clary, Jace'a i reszty.

Moja ocena: 5/6

Read more ...