Z uwagi na to, że Mechaniczna księżniczka jest już trzecim tomem serii, w pewnych miejscach nie dało się uniknąć spojlerów. Jeżeli nie czytaliście poprzednich części, lepiej pomińcie tę recenzję!
Cassandra Clare to jedna z najbardziej uwielbianych pisarek. Ludzie pokochali ją za bogatą wyobraźnię, lekkie pióro, kreowanie charyzmatycznych bohaterów, a przede wszystkim za stworzenie świata Nocnych Łowców, który żyje własnym życiem. I ja zaliczam się do grona jej wielbicieli. I tak, jak inni, nie lubię kończyć danej serii i żegnać się z bohaterami. Mechaniczną księżniczkę odkładałam bardzo długo właśnie z tego powodu. Przyszedł jednak w końcu czas, aby zamknąć historię Tessy, Willa i Jema.
W tej ostatniej już części ponownie lądujemy w londyńskim Instytucie z XIX wieku. Jem i Tessa przygotowują się do ślubu. Ich radosny czas zostaje jednak zakłócony przez Mortmaina i jego plan zemsty na Nocnych Łowcach. Kiedy Tessa zostaje porwana, celem naszych bohaterów będzie jedno - powstrzymać złowieszcze knowania. W Mechanicznej księżniczce poznamy też odpowiedź na pytanie, do kogo będzie należało serca Tessy i doświadczymy zręcznego zakończenia tej genialnej trylogii.
Świetnym uczuciem była możliwość powrotu do ulubionych bohaterów i świata, który kilka lat temu wywarł na mnie tak wielkie wrażenie. Nie powiem tu nic odkrywczego, talent pani Clare do kreowania rzeczywistości znów mnie zaskoczył i znów miałam okazję się w nim zakochać. Pod tym względem ta część nie różniła się niczym od innych. Podobnie rzecz się miała z akcją. A jeżeli mówić dokładnie, porywała jeszcze bardziej. Działo się naprawdę wiele i zdecydowanie dało się odczuć, że to ostatni tom i wydarzenia zmierzają ku końcowi. Może nie emocjonowałam się wszystkim tak, jak przy poprzednich częściach, ale możemy to chyba zwalić na to, że jestem starsza, prawda? Mimo to, książkę czytało się genialnie, a strony, nie wiedzieć kiedy i gdzie, uciekały. Poprzednie części czytałam już jakiś czas temu, dlatego trochę obawiałam się, że wiele ważnych wątków, gdzieś mi umknęło i będzie mi ciężko zorientować się w akcji. Na szczęście fabuła skonstruowana jest tak, że łatwo jest przypomnieć sobie poprzednie wydarzenia.
Rzeczą, która mnie rozczarowała, było zakończenie. Nie to, jak autorka rozwiązała wszystkie kwestie i jaki obraz bohaterów zostawiła w naszych głowach. To było zdecydowanie świetnie zrobione i zakończone tak, jak być powinno. Chodzi mi jednak o pewien konkretny aspekt tego zakończenia, a mianowicie rozstrzygnięcia naszego romansu. Pomijam już fakt książkowego trójkąta, ale TAKI obrót spraw naprawdę mnie nie satysfakcjonuje i rodzi wiele pytań. Przez to wszystko kilka minusów musi niestety powędrować do bohaterów. Nie przestałam jednak darzyć ich sympatią, choć irytowali mnie nieco bardziej, niż wcześniej.
Mechaniczna księżniczka to bardzo dobre zakończenie trylogii. Naprawdę żal mi się żegnać z Diabelskimi Maszynami i Nocnymi Łowcami z XIX-wiecznej Anglii. Po przeczytaniu paru recenzji byłam pewna, że ta część wyrwie mi serce, niestety tak się jednak nie stało. Mimo to znów miałam okazję pozachwycać się talentem autorki i zatopić się w świetnej fabule, z czego bardzo się cieszę!
Moja ocena: 9/10
Cassandra Clare, Mechaniczna księżniczka/The Clockwork Princess, str. 540, MAG, Warszawa, 2013