niedziela, 9 czerwca 2013

Pogoda jest taka piękna...



...że praktycznie większość czasu spędzamy na zewnątrz. Oczywiście dziewczyny chodzą jeszcze do szkoły, ale czerwiec u nas to już bardziej czas lekkich zajęć, zabaw, itp.


Zieleń u nas wciąż piękna niesamowicie zielona; nie wiem czy może być jeszcze zieleńsza. Opóźnienie w przyrodzie widoczne jest choćby po kwitnących w maju cebulicach, które normalnie rozwijają swe piękno w kwietniu.




Lasy pełne są błękitu, przeświecającego między drzewami.









Teraz podróż do Emo jest najpiękniejsza - drogę okalaja drzewa "kapiące" zielenią.



W samym Emo różaneczniki, poza tym pierwiosnki, takie jak poniżej:



Nawet magnolie jeszcze rozwijają niektóre kwiaty:



Park otacza taka okolica:




W moim ogrodzie powojniki:



Ten górski najpiękniej rozrośnięty.



Powodzią kwiatów pokrył ogrodzenie.








I ten błękitny, pełny, który niestety, ale ginie. Dopadła go choroba, której wyleczyć się nie da. Wciąż jeszcze gna ostatkiem sił, ale jak długo?


Będę go najbardziej żałować pośród wszystkich moich kwiatów....



6 komentarzy:

  1. Aniu pięknie u Was, ale i u nas nie ma powodów do narzekań:) Też wszystko cudnie kwitnie. Uwielbiam ten czas. Długo musieliśmy na to czekać, ale teraz można się już tylko zachwycać i cieszyć kolorami i zapachami przyrody:)

    OdpowiedzUsuń
  2. powojniki udane,sliczne a jak u mnie wygląda to wiesz,w nocy chyba burza będzie,pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam właśnie taki niebieski. Ale - niestety - już przekwita. Cały czas jest dla mnie niespodzianką, co będzie w przyszłym roku, jak przyrośnie i czy przetrwa zimę. Za Twojego i za swojego trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham clematisy, kupuje tylko te w odcieniach fioletu. Ładnie też nazywają nowe okazy hodowcy: Jan Paweł II, Dzieci Warszawy, Urszula Ledóchowska...Śliczna jest wiosna na świecie

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne są clematisy.
    Mam 5 kolorów i odmian.
    Rosły chyba w złym miejscu, bo też dopała je choroba - uwiąd. Próbowaliśmy różnych metod ratowania - nic nie dawało.
    Postanowiliśmy jesienią je przesadzić - w końcu nic nie ryzykowaliśmy i... udało się :)
    Właśnie kwitną i chyba odwdzięczają się za nowe (widać lepsze) miejsce.
    Spróbuj i Ty przesadzić swój kwiatek w nowe miejsce - osłonięte od wiatru. Trzymam kciuki, by Tobie też udało się go uratować.
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za wszystkie komantarze.

    Splociku, tak, to uwiąd i miejmy nadzieję, że uratuję mój egzemplarz, choć nie zawsze jest to możliwe.


    pozdrawiam


    Anka

    OdpowiedzUsuń