Pokochałam puder w kulkach. Może nie mam w tym nic dziwnego, ale ja się tego nie spodziewałam, bo wszelkie pudry w kulkach wydawały mi się zupełnie niepraktyczne, nieporęczne i po prostu nie wiedziałam, dlaczego mam kupować coś takiego, skoro mam świetne pudry prasowane? Kiedy w paczce od Grażyny, konsultantki Marizy, dostałam dodatkowo odsypkę pudru rozświetlającego w kulkach pomyślałam, że fajnie będzie coś takiego wypróbować, ale na pewno się nie polubimy. Ale... no właśnie, co się stało, że ów kuleczki zdobyły moje serce?
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mariza. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mariza. Pokaż wszystkie posty
środa, 12 czerwca 2013
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
A czy Twoje mydło wysusza dłonie?
...bo moje w końcu nie! Do tej pory - bez różnicy, czy w płynie, czy w kostce - wszystkie mydła do rąk niesamowicie je wysuszały. Zdarzało się, że pierwsze mycia były przyjemne, ale po którymś razie dłonie po użyciu były wysuszone i ściągnięte. W końcu znalazłam mydło, które nie drażni mnie i nie zgrzytam zębami na myśl o nim. Mianowicie chodzi o Mariza, Active Care, nawilżające mydło w płynie do rąk, z oliwą z oliwek i gliceryną.
wtorek, 8 stycznia 2013
Dziewczyno z klubu Disco...
Na lakier Disco UV z katalogu Marizy skusiłam się już dawno. Cena zachęcająca, nigdzie wcześniej tego nie widziałam, a taki "gadżet" wydał mi się interesujący. Przyznaję, że to lakier typowo na imprezy i dość długo leżał nieużywany. Jak imprezowałam, to o nim zapomniałam, a jak bardzo miałam ochotę go spróbować, to już nie miałam ochoty na imprezy. No ale w końcu nadszedł karnawał i oczywiste dla mnie było, że to idealny czas na premierę mojedo lakieru DISCO. Swoją drogą - zrobił furorę i już kilka koleżanek pytało co to za firma ;)
wtorek, 1 stycznia 2013
Puder transparentny od Marizy...czyli pierwszy kosmetyk, z którym się nie polubiłam
Kosmetyków z Marizy miałam już bardzo wiele. Zarówno tych do pielęgnacji, jak i tych z kolorówki. Praktycznie wszystkie polubiłam, niektóre nawet pokochałam. Dziś o kosmetyku, który przypadł mi najmniej do gustu. Nie wiem, czy to dlatego, że jest słaby, czy po prostu zraziło mnie opakowanie. Już wam wszystko wyjaśniam... :)
Opakowanie
Puder zamknięty jest w okrągłym, plastikowym pojemniku. Wg mnie jest ono tandetne i po prostu niepraktyczne. Napis na górze szybko się starł, jednak jest to najmniejszy problem. W środku mamy 15g kosmetyku i jest to bardzo duża ilość. Pudry sypkie zazwyczaj są bardzo wydajne i starczają na długo. W momencie otrzymania kosmetyku, według zaleceń producenta - miał jeszcze 1,5roku ważności. Jestem pewna, że nawet przy regularnym stosowaniu nie wykończyłabym go. Aplikacji nie ułatwia foliowa "blaszka", przez której otworki powinien "wychodzić" puder. Niestety, ponieważ blaszka jest ruchoma, dostaje się pod nią powietrze, a po dotknięciu jej - powietrze się wydobywa i wystrzela ogromna ilość pudru. Dla mnie opakowanie było na tyle niewygodne, że cały puder przesypałam do pustego opakowania po pudrze Revlon. Producent postanowił również dołączyć aplikator w formie gąbeczki i to kolejna katastrofa. Zupełnie nie nadaje się do aplikacji pudru, ponieważ albo puder się w nią wbija, albo cały osypuje się z niej na twarz... nie, dziękuję za takie atrakcje. A gdyby tylko producent postarał się o plastikowe "wieczko" z otworkami, to nie byłoby problemu...
Zapach, konsystencja
Puder jest typowo sypki, aksamitny. Dzięki temu, że jest delikatny, nasza skora także będzie gładka. Puder ma dość intensywny zapach. Jeśli nałożymy go na twarz odrobinę za dużo - bardzo długo będzie czuć drażniący, ciężki, czasami nawet duszący zapach. Jednak gdy zostanie zaaplikowany poprawnie, w odpowiedniej ilości - zapach będzie raczej niewyczuwalny.
Działanie, trwałość
Puder rzeczywiście jest transparentny. Nie zmienia koloru podkładu, a jedynie utrwala i matuje. Mam cerę normalną w kierunku suchej i pudru mogę używać tylko w połączeniu z nawilżającymi podkładami. W przeciwnym wypadku moja cera zaczyna wyglądać na przesuszoną. Myślę, że podkład dobrze się sprawdzi dla osób, które mają cerę tłustą. Puder idealnie matuje. Wydaje mi się, że właśnie przez jego "suchą" formułę sprawia, że nie zaczniecie się błyszczeć nawet przez cały dzień. Co do przedłużania trwałości - nie mogę się wypowiedzieć, ponieważ używam dobrych, trwałych podkładów, więc w tej kwestii puder Marizy nie miał co robić. Delikatnie podkreśla najbardziej suche skórki, a do tego uważajcie na niego przy czarnych bluzkach.
Podsumowując, czyli stosunek ceny do jakości i inne...
Puder kosztuje ok. 15zł. Podsumowałabym to tak - niska cena, za niską jakość. U mnie zupełnie nie zdał egzaminu. Zaczęło się od kiepskiego pudełeczka, a skończyło na wysuszonej cerze, duszącym zapachu i śladach na ciemnej bluzce.
Aby ułatwić sobie aplikację - przesypałam puder Marizy do pustego opakowania po poprzednim pudrze :) |
No cóż, jest to pierwszy kosmetyk Marizy, który zupełnie się nie sprawdził i raczej nikomu bym go nie poleciła. Wszystkie inne kosmetyki firmy, z którymi do tej pory miałam styczność były bardzo dobrej jakości, jeśli jesteście ich ciekawi to tutaj macie recenzje. Jeśli któryś z polecanych przeze mnie kosmetyków lub coś z katalogu się Wam spodoba, możecie zamówić je u Renaty lub zostać konsultantką - wszelkie informacje TUTAJ.
poniedziałek, 24 grudnia 2012
Zapowiedzi recenzji, a także nieco o Bożym Narodzeniu, czyli życzenia świąteczne!
Dzisiejszy dzień jest szczególny... i wcale nie dlatego, że za oknem zaczął roztapiać się śnieg, w radiu po raz dziesiąty leci "Jest taki dzień", ani wcale nie dlatego, że opublikuję na blogu zapowiedź nadchodzących postów. Jest szczególny, ponieważ wieczorem wszyscy - choć oddzielnie, to jednak razem - usiądziemy przy stole, podzielimy się opłatkiem i skosztujemy 12 potraw, które przygotowywane były od kilku dni w oczekiwaniu na Święta Bożego Narodzenia.
U mnie porządki zrobione, choinka stoi od rana, ubrana i świecąca, potrawy pachną... Za kilka godzin wychodzę, więc czas wziąc się za siebie i napisać coś dla moich czytelników :) W trakcie gdy schną mi paznokcie, pachnące masła wchłaniają się w skórę, a na twarzy zasycha maseczka, postanowiłam stworzyć małą zapowiedź postów, które opublikuję w tym tygodniu, a zacznę już jutro. Mam nadzieję, że coś przykuje Waszą uwagę i z chęcią zajrzycie do mnie znowu, by sprawdzić czy wyczekiwany przez Was post już się pojawił :)
KOBO, Pierre Rene, Sleek i inne... mam nadzieję, że jesteście ciekawi? ;)
Tak więc skoro wiecie już co będzie w przyszłym tygodniu, czas znów przypomnieć sobie, że dziś wigilia i złożyć Wam życzenia :)
Przede wszystkim ciepłych, pełnych radości i miłości świąt,
spełnienia wszystkich najskrytszych marzeń,
a także smacznej ryby i dużo prezentów !!! :)
Zobacz więcej postów o:
ados,
green pharmacy,
KOBO,
mariza,
Pierre Rene,
Sleek,
zapowiedź
niedziela, 9 grudnia 2012
Masło do ciała, które niesamowicie cieszy zmysły...
Ów masło było chyba najbardziej wyczekiwanym prze zemnie produktem Marizy. Wszystko dlatego, że uwielbiam poziomki. Uwielbiam ich smak, zapach wygląd. Nigdy nie potrafiłam się im oprzeć i byłam bardzo ciekawa, czy masło przypadnie mi do gustu.
piątek, 16 listopada 2012
Mariza nie tylko dla kobiet!
Do tej pory, jeśli pisałam o Marizie, to tylko o kosmetykach dla kobiet. Jednak te, kóre widziały katalog Marizy wiedzą, że w każdym, kilka stron poświęconych jest mężczyznom. Postanowiłam sprawdzić, czy produkty skierowane do płci męskiej są tak samo dobre, jak te, które przetestowałam na sobie.
Zobacz więcej postów o:
antyperspirant,
coś dla mężczyzn,
mariza
czwartek, 15 listopada 2012
Puder brązująco-rozświetlający - Mariza, czyli początek mojej przygody z rozświetlaczami!
Zarówno pudrów, jak i fluidów o właściwościach rozświetlających bardzo unikałam. Po prostu jakoś nie mogłam się do nich przekonać, a do tego wydawało mi się, że będę się od nich za bardzo świeciła. Z czasem jednak w mojej kosmetyczce pojawił się zarówno fluid jak i puder rozświetlający, a dziś o tym drugim.
Mariza Selective, Puder brązująco-rozświetlający, nr 1, ciepły beż zamknięty w czarnym, plastikowym opakowaniu. Zatrzask jest idealny - na tyle mocny, że sam się nie otworzy, ale i na tyle lekki, że ja nie muszę się z nim siłować przy otwieraniu. W środku dość dobre lustereczko przy którym jestem w stanie się poprawić na mieście. Nie ma aplikatora, co moim zdaniem jest zaletą, bo każdy lubi używać czego innego i sam powinien sobie coś dopasować. Ja używam go przy pomocy pędzla do różu EcoTools.
Od dołu przyklejona jest etykieta, a na niej najważniejsze informacje. Niestety napis od góry nieco się ściera, jednak mi to nie przeszkadza. Aplikacja pudru jest dość prosta, idealnie podkreśla się nim policzki jak i koryguje kształt twarzy. Nadaje skórze efektu delikatnej i bardzo naturalnej opalenizny oraz rozświetla. Moja twarz, po spotkaniu z tym pudrem, nie świeci się nachalnie, a jedynie delikatnie mieni złotymi drobinkami. Jest raczej miękki i delikatnie się pyli w razie kontaktu z pędzlem. Raczej nie zapycha i na pewno nie wysusza cery, choć moja ma do tego skłonności.
Kolor jest na tyle wyśrodkowany, że pasuje mi zarówno wtedy, kiedy zupełnie nie jestem opalona, jak i latem, kiedy moja twarz jest muśnięta słońcem. Jestem bardzo zadowolona z tego pudru i jedyne czego żałuję, że nie skusiłam się na niego wcześniej. Jeśli nie mam ochoty podkreślać policzków ceglastym czy brzoskwiniowym różem, sięgam własnie po niego.
Jesteście zainteresowane Marizą, to Kosmetyki Marizy dostępne są w sprzedaży bezpośredniej, poprzez tę stronę - kosmetykimariza.klubmariza.pl/ możecie też wstąpić do Klubu, zostać konsultantką i kupować kosmetyki dla siebie z 30% rabatem!
wtorek, 13 listopada 2012
Eyeliner w pisaku - czyżby mój nowy ulubieniec?
aaMoim zdaniem, osoba, która wymyśliła eyelinery była geniuszem. Ładne kreski idealnie podkreślają oczy, dopełniają makijaż, a czaami są jego głównym elementem. Dlatego też mam w swojej kosmetyczce kilka eyelinerów, przede wszystkim "pędzelkowych". I choć nabrałam już wprawy w ich używaniu, to skusiłam się na liner w pisaku, który jest nieco łatwiejszy w obsłudze. Wybrałam sobie Marizę, ponieważ do tej pory się jeszcze na tej firmie nie zawiodłam... Jak było tym razem? O tym w dalszej części postu.
niedziela, 4 listopada 2012
Mariza: utwardzacz do paznokci 3w1
Szukając dobrego utwardzacza mam swoje stałe wymagania. Przede wszystkim chcę, żeby szybko wysychał, ładnie nabłyszczał i faktycznie utwardzał, a co za tym idzie - przedłużał żywot lakieru na moich paznokciach. Każdy kolejny produkt tego typu posiadał tylko dwie cechy, zawsze jedna zawodziła. No i kiedy pogodziłam się z tym, że albo będę płaciła dwa razy więcej, albo pogodzę się z tym, że jak utwardzacz szybko schnie i dobrze utwardza, to już nie nabłyszcza.
piątek, 19 października 2012
Mariza - kremowy podkład z witaminą E
Zdecydowanie jestem fanką mocniej kryjących podkładów, ktore dobrze wyrównują koloryt mojej cery i zakrywają wszelkie niedoskonałości. Jednak każda z nas ma gorsze dni, kiedy ma ochotę zostac w domu, nie dbac o to jak wygląda. Właśnie w takie dni lubię zrezygnowac z ciężkich podkładów i postawic na coś lżejszego. Właśnie dlatego wybrałam dla siebie kremowy podkład z Marizy, który dodatkowo zawiera witaminę.
Tak jak zapewnia producent, ten kremowy podkład zapewnia skórze świeży wygląd. Nie tworzy maski na mojej twarzy, a jedynie wyrównuje jej koloryt. Sprawia, że wyglądam, jakbym była nieumalowana, ale mimo wszystko cera wygląda przyzwoicie. Lubię taki efekt, zwłaszcza w te ludniejsze dni, kiedy moja twarz potrzebuje lekkości. Nawilżenie jest również. Mimo tego, że chwilę po nałożeniu twarz lekko się świeci, to po chwili krem się wkłania pozostawiając na twarzy delikatny mat. Zdecydowanie odpowiada skórze suchej i normalnej.
środa, 17 października 2012
Mariza Care&Colour - pierwszy jesienny ulubieniec
Nie da się ukryc, że od jakiegoś czasu jesień na dobre zawitała w naszych domach. Coraz bardziej widzę ją również w swoich ubraniach, makijażach, jak i na paznokciach. I to własni na nich skupimy się tym razem, ponieważ chciałaby przedstawic Wam mój pierwszy lakier do jesiennej kolekcji.
Piękna, głęboka zieleń idealnie wpasowuje się w tegoroczne trendy i nie może jej zabraknąc u żadnej kobiety :) W dośc skromnej, prostokątnej buteleczce znajduje się 10ml lakieru. Standardowy pędzelek jest bardzo wygodny, dobrze się z nim współpracuje. Lakier bardzo przyzwoicie kryje. Dwie cienkie warstwy idealnie pokrywają paznokiec, nie ma szans na żadne prześwity. Lakier, ku mojej uciesze, zasycha bardzo szybko, nie tworzy smug.
poniedziałek, 15 października 2012
Lawendowy przyjaciel moich stóp - Active Care
Przyznaje, że stopy nigdy nie były moją ulubioną częścią ciała. Z zasady nie narzekam na swoją figurę, włosy, cerę, dłonie czy nawet paznokcie, a stopy zawsze były moją słabą stroną. Jednak uznałam, że czas zawalczyc i przywrócic moim stópkom odpowiedni stan :) Regularnie stosuję peelingi, aby nieco zetrzec twardy naskórek. Pomaga mi również nawilżająco-wygładzający krem, który testuję dzięki Agnieszce z Marizy :)
niedziela, 14 października 2012
Ceglasty pomarańcz, czyli o moim ulubionym różu do policzków
Do tej pory na blogu było najwięcej kosmetyków do pielęgnacji oraz kosmetyków do paznokci. Czas trochę to zmienić, zaczęłam rano od opublikowania postu z recenzją fluidu, a teraz przedstawię Wam mój ukochany (jeden z dwóch) róż do policzków.
Zacznę od małego sprostowania. Pewnie znajdą się przeciwniczki pomarańczowego różu do policzków, bo jak się upierają urodowe dziennikarki - przecież nikt się na pomarańczowo nie rumieni. Może i faktycznie nie, ale moim zdaniem ceglasty pomarańcz idealnie prezentuje się na bladej cerze i nie zamierzam od tego odstępować:)
wtorek, 9 października 2012
Odważyłam się, czyli mój pierwszy mani z użyciem naklejek
Powiem wam szczerze, że ten post chciałam opublikowac dużo wcześniej, zaraz po otrzymaniu paczki od Donegal. Niestety, jakoś nie mogłam się zebrac, ani znaleźc czasu, by poświęcic chwilę moim paznokciom. W dodatku, muszę się przyznac, że trochę się bałam eksperymentowac, bo nigdy sobie naklejek na paznokcie nie przyklejałam i nie wiedziałam, jak mi pójdzie. Poszło średnio, ale efekt z naklejkami tak zniewalający, że z pewnością zamówię ich więcej! Ciekawi moich prób, błędów i efektu? Zapraszam do dalszej części postu.
Naklejki dostałam w ramach współpracy od firmy z produktami kosmetycznymi - Donegal.
niedziela, 7 października 2012
Orzeźwiający prysznic, czyli to czego potrzebujemy jesienią
Pierwsze dni jesieni to czas, kiedy jesteśmy zmęczeni, tęsknimy za gorącym słońcem, za wakacjami... Nie wiem jak wy, ale ja rano, aby się dobrze obudzic lub wieczorem, żeby odzyskac siły po całym dniu potrzebuję odpowiedniego relaksu. Gorące kąpiele są dobre, ale w zime, kiedy za oknem mróz. Jednak jesienią wybieram orzeźwiający prysznic. Co robię, aby właśnie taki był? Stawiam na kosmetyki do kąpieli od Marizy i dziś Wam je zaprezentuję. Jeśli Wam też potrzeba chwili relaksu, to zapraszam do przeczytania dalszej części postu, a następnie zaopatrzenia się w peelingi, płyny, żele... co kto lubi :)
wtorek, 11 września 2012
Niebieska głębia Marizy vs. ciepły granat by Delia
Wiecie jak to jest, kiedy okazuje się, że do wyjścia zostało niecałe dziesięć minut, a paznokcie nieumalowane? Niestety, moje w surowym stanie wyglądają bardzo niewyjściowo i staram się nigdy nie wychodzić z domu z takimi "gołymi" pazurkami. Kilka dni temu szłam na spotaknie ze znajomymi i właśnie w ostatniej chwili zauważyłam, że paznokcie są nieumalowane, zegarek pokazuje, że mam 5minut do wyjścia... Chwyciłam pierwszy lepszy lakier, nałożyłam jedną warstwę i wyszłam. Trochę zaryzykowałam, bo jakbym po drodze rozmazała lakier, to nie miałabym tego jak poprawić, a paznokcie wyglądałyby jeszcze gorzej niż przed malowaniem. Ale na moje szczęście na "chybił trafił" padło na niebieski lakier od Marizy, który dostałam od Agnieszki.
Z drugim lakierem, o którym chcę dziś napisać, zetknęłam się w nieco mniej ekstremalnych warunkach. Stonowany kolor był idealny do spódnicy o podobnym kolorze, więc umalowałam nim paznokcie, kiedy jechałam odwiedzić babcię :)
Z drugim lakierem, o którym chcę dziś napisać, zetknęłam się w nieco mniej ekstremalnych warunkach. Stonowany kolor był idealny do spódnicy o podobnym kolorze, więc umalowałam nim paznokcie, kiedy jechałam odwiedzić babcię :)
Kolor
Kolor lakieru z Marizy jest naprawdę piękny, żywy, przyciągający uwagę. Jest delikatnie odblaskowy. Producent obiecuje mat, jednak go nie ma, co dla mnie jednak jest plusem. Bardzo lubię takie kolory, jestem pewna, że często będę do niego wracała. Natomiast lakier Delia Coral jest ciepły, spokojny, bardziej klasyczny. Jest ładny, polubiłam go, ale dla mnie za nudny. Moja rada na to, to jeden paznokiec w innym, bardziej żywym kolorze. Zdecydowanie w tej konkurencji punkt dla Marizy
Pędzelek
Pędzelki są dośc podobne, niemal identyczne. Jedyną różnicą, którą odczuwam podczas malowania paznokci jest kształt nakrętki - w lakierze Marizy jes okrągła, natomiast w Delii kwadratowa. Obydwa pędzelki są tak samo wygodne, klasyczne i nie potrafię zdecydowac, który lepszy. W tej konkurencji remis :)
Krycie i trwałość
Zarówno lakier Marizy jak i Delii wystarczy nałożyc raz, aby wyglądał całkiem nieźle. Jeśli jednak chcemy otrzymac bardziej intensywny i trwały kolor polecam nakładanie dwóch warstw. Dla mnie jest to dobry wynik, ponieważ ostatnio wiele lakierów muszę nakładac x3, żeby nie było prześwitów. W tej konkurencji również remis :) Lakier Marizy trzyma się ok. trzy-cztery dni, natomiast Delia Color nawet do sześciu. Ja lakiery zmieniam bardzo często, więc już trzy dni mnie satysfakcjonują. Nie zmienia to jednak faktu, że punkt przyznaję dla Delii.
The winner is...
Na koniec muszę odjąć punkt Marizie za to, że bardzo mocno farbuję płytkę paznokcia. Tak oto otrzymujemy wynik, który przedstawia się następująco:
Mariza - punktów 1+1+1-1=2
Delia - punktów 1+1+1=3
Takim oto sposobem, po dokładnym przyjrzeniu się obu lakierom wygrywa Delia. Mimo wszystko, oceniając czysto subiektywnie - bardziej lubię kolor 33 od Marizy. Jest piękny i jestem w stanie wybaczyc niedociągnięcia, a mam nadzieję, że producent popracuje nad składem i wkrótce lakiery przestaną tak odbarwiać paznokcie :)
Lakier Delia kupiłam za 3,49 w Super-Pharm, natomiast lakiery Marizy (i inne produkty) możecie kupic u Agnieszki, która jest konsultantką. Zapraszam na Jej stronę, gdzie znajdziecie więcej informacji, również o tym jak zostac konsultantką czy zamówic kosmetyki.
środa, 29 sierpnia 2012
Przegląd poczty IV
Ostatni przegląd publikowałam drugiego sierpnia, więc prawie miesiące temu. Od tamtego czasu listonosz pukał kilka razy do moich drzwi, kilkakrotnie pojawił się kurier czy jakaś próbka w skrzynce. Poniżej prezentuję Wam co to za rzeczy do mnie "przywędrowały" :)
1. Płyn do soczewek Bio True - promocja trwała do 15 lipca, ja na swój płyn czekałam ok. 6tygodni, więc całkiem długo. Płyn testuje mój TŻ i byc może za jakiś czas pojawi się jakaś wzmianka o nim na blogu.
2. Pędzle - kupiłam je od Marchewy, dostałam 12 pędzli za 55zł. Wśród nich są cztery z Hakuro, dwa z Maestro, jeden z Ecotools i inne :) Jestem bardzo zadowolona z tego zakupu. Gdybym chciała kupic wszystkie pędzle nowy musiałabym zapłacic ok. 160zł, a tak mam je za 1/3 ceny, a ich stan jest idealny :)
3. Mariza - dwie paczuszki w ramach współpracy od Agnieszki, która jest konsultantką. Najpierw dostałam żel do mycia, błyszczyk(recenzja) i peeling, a w drugiej paczce rzeczy, które sama sobie wybrałam. Niestety, pech chciał, że gdzieś w trakcie podróży zaginął eye-liner, który sobie wybrałam. Na szczęście podejście Agnieszki było na tyle profesjonalne, że wysłała mi drugi. Jestem bardzo wdzięczna, mam nadzieję, że pierwszy i ostatni raz się tak zdarza.
4. Carmex - dostałam Moisture Plus Pink w ramach współpracy, obecnie jestem w trakcie testowania, recenzja na blogu we wrześniu.
5. Pharmaceris - dostałam do testowania od portalu Bangla: żel do mycia ciała i włosód dla maluszków, do używania od pierwszych dni życia oraz różne próbki, zarówno dla niemowląt jak i dla mam - m.in. na rozstępy.
Zobacz więcej postów o:
carmex,
mariza,
pędzle,
pharmaceris,
Przegląd poczty
piątek, 24 sierpnia 2012
O tym, jak na nowo pokochałam błyszczyki - Mariza Glamour Line nr 22
Wakacje dobiegają końca, a ja intensywnie testuję kosmetyki :) Od dawna nie używałm błyszczyków, a w zasadzie to chyba nigdy nie byłam ich fanką. A już na pewno nie takich intensywnie różowych. Po nawiązaniu współpracy z firmą Mariza - otrzymałam w paczce właśnie taki kosmetyk - intensywnie różowy, błyszczący błyszczyk z serii Glamour Line. Mimo mojego raczej negatywnego nastawienia, postanowiłam dać mu szansę. (Za modelkę do dzisiejszego postu robiła moja młodsza siostra :)
Produkt: Błyszczyk Glamour Line
Produkt: Błyszczyk Glamour Line
Firma: Mariza
Zastosowanie: do ust
Cena: 8,40zł/8ml
Jak już mówiłam - po otrzymaniu tego błyszczyka nie byłam zadowolona. Kolor nr 22 - bardzo intensywny różowy - wydawał się nieodpowiedni dla mnie, zbyt landrynkowy. Jak się jednak później okazało, błyszczyk po nałożeniu na usta wygląda bardzo ładnie. Tak, tutaj nasunęła mi się myśl, aby "nie oceniać książki po okładce". Błyszczyk marizy zdecydowanie pokreśla walory ust, nadaje im blasku i lustrzanego połysku, tak jak obiecuje producent. Drobinki, które się w nim znajdują sprawiają, że usta są bardziej kuszące, ale nie w nachalny, a bardzo subtelny sposób.
Jego konsystencja jest taka jak lubię - nie leje się, ale nie jest i zbyt gęsta, nie lepi się, nie skleja ust. To dla mnie bardzo ważne, aby pod tym względem błyszczyk mi odpowiadał. Jeśli nie polubię jego konsystencji, to na pewno nie zostanie moim sprzymierzeńcem.
Kolejnym atutem okazał się wygodny aplikator w formie gąbki. Pozwala dokładnie i równomiernie rozprowadzić na ustach błyszczyk. Jedyną wadą Glamour Line jest trwałość. Po ok. 1-2h na ustach nie ma już śladu po błyszczyku, ale przy aplikacji, która trwa kilka sekund, zupełnie mi to nie przeszkadza.
Warto również wspomnieć o cenie Glamour Line, ponieważ myślę, że się Wam spodoba. Błyszczyk w najnowszym katalogu Marizy kosztuje jedynie 8,40zł. Chyba zgodzicie się ze mną, że jest to cena, którą warto zapłacić za taki kosmetyk?
Cena: 8,40zł/8ml
Jak już mówiłam - po otrzymaniu tego błyszczyka nie byłam zadowolona. Kolor nr 22 - bardzo intensywny różowy - wydawał się nieodpowiedni dla mnie, zbyt landrynkowy. Jak się jednak później okazało, błyszczyk po nałożeniu na usta wygląda bardzo ładnie. Tak, tutaj nasunęła mi się myśl, aby "nie oceniać książki po okładce". Błyszczyk marizy zdecydowanie pokreśla walory ust, nadaje im blasku i lustrzanego połysku, tak jak obiecuje producent. Drobinki, które się w nim znajdują sprawiają, że usta są bardziej kuszące, ale nie w nachalny, a bardzo subtelny sposób.
Jego konsystencja jest taka jak lubię - nie leje się, ale nie jest i zbyt gęsta, nie lepi się, nie skleja ust. To dla mnie bardzo ważne, aby pod tym względem błyszczyk mi odpowiadał. Jeśli nie polubię jego konsystencji, to na pewno nie zostanie moim sprzymierzeńcem.
Bardzo się cieszę, że Pani Agnieszka wysłała mi ten błyszczyk, ponieważ sama na pewno bym się na niego nie zdecydowała. Od dziś oficjalnie przyznaję, że zostałam fanką tego błyszczyku, a co za tym idzie pokochałam wszystkie inne.
Warto również wspomnieć o cenie Glamour Line, ponieważ myślę, że się Wam spodoba. Błyszczyk w najnowszym katalogu Marizy kosztuje jedynie 8,40zł. Chyba zgodzicie się ze mną, że jest to cena, którą warto zapłacić za taki kosmetyk?
Jeżeli jesteście zainteresowani Kosmetyki Marizy dostępne są one w sprzedaży bezpośredniej, poprzez tę stronę http://www.kosmetykimariza.klubmariza.pl/ możecie wstąpić do Klubu, zostać konsultantką i kupować kosmetyki dla siebie z 30% rabatem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)