22 czerwca 2010

Strach i trwoga...



... pisze się w oczach panien, które obsesyjnie liczą kalorie i kawalerów, którzy z obawy o swój sześciopak na brzuchu nie wsuną nic oprócz rybki. Otóż to nie jest post dla Was! Kto się boi tłuszczu, albo kalorii, ten nie jest smakoszem i nie jest w stanie odnaleźć pełnej, prawdziwej radości jedzenia.

Nie namawiam tym samym na zmianę diety na taką, aby wszystko kąpało się w tłuszczu, ale jeśli chodzi o wybór wieprzowiny to gorąco polecam cięcia z kawałkami tłuszczu. Nie w tym rzecz, aby ten tłuszcz jeść (można go odkroić przed jedzeniem), ale w tym, aby w trakcie obróbki cieplnej nawilżał on mięso, był nośnikiem smaku - bez niego łatwo, szczególnie w przypadku wieprzowiny uzyskać suchy wiór. A tego smakosze nie chcą.

Dziś pieczony chrupiący brzuszek świński, a po naszemu jestem prawie pewna, że to jest surowy boczek ze skórą, choć świnię rozbiera się w Wielkiej Brytanii nieco inaczej niż w Polsce. Jest to jeden z bardziej lubianych przez nas kawałków wieprzowych i mam dwa sprawdzone sposoby jego przygotowania - akurat wyrabiam w ten sposób roczną normę, bo jemy ten przysmak raczej rzadko. Dziś pokażę jeden z nich, wraz z przepisem na mus jabłkowy, z którym tradycyjnie podaje się wieprzowinę w Wielkiej Brytanii.

I jak Rafał, może być na obiad? Płyta Motorhead i coś mocniejszego do popicia też się znajdzie.





Pieczony boczek z chrupiącą, szałwiową skórą


3-4 porcje

800g boczku surowego ze skórą
2 marchewki, pokrojone na grube plasterki
por, pokrojony w krążki
2 cebule, obrane i przepołowione
4 ząbki czosnku, nieobrane
ok. 400ml cydru, najlepiej wytrawnego, lub bulionu warzywnego
łyżka suszonej szałwii
łyżka octu jabłkowego
sól
świeżo zmielony czarny pieprz

Rozgrzałam piekarnik do 160 stopni C. W żaroodpornym naczyniu ułożyłam wszystkie warzywa.

Boczek miałam już zwinięty w roladę, związany sznurkiem i ze skórą naciętą przez rzeźnika. Sparzyłam go gorącą wodą na sicie, jak pokazywał kiedyś James Martin, twierdząc tym samym, że dzięki temu skóra będzie bardziej chrupiąca. Osuszyłam, natarłam octem i posypałam szałwią, solą i pieprzem. Ułożyłam na warzywach, podlałam połową cydru i wstawiłam do piekarnika. Piekłam 2.5 godziny, dolewając resztę cydru w połowie pieczenia.

Po upieczeniu wyciągnęłam z piekarnika, przykryłam folią aluminiową i zostawiłam na 10 minut, aby mięso odpoczęło. Ściągnęłam sznurek i pokroiłam na plastry. Jedliśmy z duszoną kapustą, młodymi ziemniakami i musem jabłkowym.


Mus jabłkowy


4-6 porcji

2 duże kwaśne jabłka (użyłam Granny Smith), obrane, wypestkowane i pokrojone w kostkę
2 łyżeczki brązowego cukru
2 łyżki wody
sok z całej cytryny
szczypta cynamonu
łyżka miodu

Wszystkie składniki umieściłam w rondelku i dusiłam, co chwilę rozgniatając jabłka drewnianą łyżką do uzyskania jednolitego musu. Pyszny z wieprzowiną, wieprzowymi kiełbaskami i kaszanką.

20 komentarzy:

  1. Nie to nie jest post dla mnie :)
    O tej porze ;P
    Pieczony boczek to jest TO.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przypomina mi trochę porchettę, a z tym tłuszczykiem to masz świętą rację. Pozdrawiam o wczesnym poranku ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. mój Tata by się niesamowicie ucieszył z takiego :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. moja mam robi podobny...uwielbiam taki boczek!!!!! Jak patrze na Twoje zdjęcia to mogłabym je zjeść..;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fear and loathing? Horror and terror? Shock and awe? Jak to będzie po angielsku, bo ja lubię takie pary. Cats&dogs, part&parcel, warts&all, Bonnie&Clyde...

    Do zdrowego rozsądku wszystkich niedożywionych przemawiam: tłuszcz jest w ludzkiej diecie niezbędny. Że smak i aromat nosi to rzecz oczywista. Poza tym wbrew temu, co widzimy na ulicach amerykańskich miast, ludzki organizm ma dość ograniczone możliwości wytwarzania tkanki tłuszczowej, więc musi pobierać ją w pokarmie. O szeregu witamin rozpuszczalnych w tłuszczach (zwierzęcych na dodatek) nawet nie ma co pisać.

    Problem stwarza nadmiar i niedomiar. Nadmiar wsadu taniej, wysokoprzetworzonej żywności, oraz niedomiar ruchu. Siedzenie w samochodzie w kolejce do drive-thru, albo zamawianie przez telefon tejkałeja, bo już się nawet nie chce sprzed telewizora wstać i wrzucić gotową paczkę do mikrofali - to są recepty na otyłość, a nie samodzielnie, z pietyzmem i artyzmem wykonana pieczeń, z sosikiem japkowym na dodatek.

    Poza tym, odrobina sadełka jest nieodzowna, szczególnie dla kobiet. Dzięki temu zdolne są wytworzyć po swoich bokach miłosne poręcze, żeby facet mógł się uczepić. W przeciwnym wypadku odpadnie, a miłość uschnie. Na wiór.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak mówi staropolskie przysłowie- Dobry boczek nie jest zły;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pieczony boczek-nie odmowie, mniam!:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie napisane, smakowicie przygotowane, profesjonalnie sfotografowane! Gratulacje:) Ps. Też lubię taki boczek! Pzdr Aniado

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest post w sam raz dla mnie. Lubię takie smaki. Ja boczek robię w ziołach, dużej ilości różnych ziół i czosnku. Piękne zdjęcie Karolina. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wielkie dzięki za zaproszenie:0)
    Pewnie, że może być! Ja tam pieczony boczek jadam zdecydowanie częściej niż dwa razy do roku, to i bym nie odmówił zaproszeniu. Boczuś ślicznej urody. A upiecz kiedyś zdecydowanie większą porcję i później na zimno plaster na kromce dobrego, świeżego chleba, chrzanem lekko maźnięty - mniam, mniam. I kieliszeczek czystej do tego.
    Nie dalej jak w sobotę upiekłem taką sporą roladę boczkową sowicie przyprawioną majerankiem i czosnkiem. Przy tej okazji objawiłem żonie moją prywatną, heretycką wizję trójcy świętej. Oto ona - wieprzowina, czosnek, majeranek :0)
    A taki mus muszę zrobić, nigdy jeszcze nie jadłem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję bardzo za Wasze komentarze! :)

    Polko, wiem, wiem. Ziemniaków niet po której to? A jak z boczkiem? I czy z ziemniakami można, czy nie? ;P

    Miss Coco, toż to środek nocy był. ;) Z Kupały wracałaś? ;) Porchetty nie jadłam, ale chciałabym.

    Asiejo, wie co dobre! ;)

    Izo, u mnie w rodzinie wuj jest mistrzem pieczonego boczku. :)

    Szalony, miłosne poręcze mnie rozwaliły! :D Powiedziałam lubemu, aby dziś się uczepił moich miłosnych poręczy i nie puszczał, ha, ha!

    Malwinno, pewnie, że nie jest zły. :)

    Patrycjo, a co powiesz na takie kawałek, żeby włoski nieco w podniebienie gilgotały? ;D (czasem się lubią nagle pojawić w trakcie pieczenia, ktoś świni nie zrobił porządnej depilacji)

    Aniu, dziękuję, że się odezwałaś, bo dzięki temu mam okazję oglądać Twoje ładne zdjęcia. :)

    Ewo, mam nadzieję, że drugi sposób z aromatycznymi przyprawami też Ci się spodoba, bo na pewno go kiedyś pokażę. :)

    Rafał, nie ma za co, jak świninę robię, to zawsze Ty mi się przypominasz. :) Majeranek jest cuudny do wieprzowiny i muszę się pochwalić, że w tym roku mam swój własny, świeży w donicy i nie zawaham się go użyć. ;)

    Spokojnej nocy moi drodzy, ja dla odmiany dziś pośpię głęboko i spokojnie. Raz, bo intensywnie ćwiczyłam i pływałam, dwa - znalazła się dziś poszukiwana od soboty kotka mojej Mamy. Kamień z serca. :) Dobranoc!

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo lubie boczek pieczony,porchette jeszcze bardziej. Porchetta prezentuje sie podobnie jak Twoj boczus Carol. Ma troche inny smak.
    Z jablkami mowisz.... hmm

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja nie wiem co z czy można i w jakiej kolejności to nie moja profesja :) Ani hobby :)
    Dzisiaj w końcu udało mi się kupić i upiec dobrą kiełbasę! Miałaś rację, że one nie są takie złe :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Polko, dobrze, już dobrze. ;) Mnie nie wszystkie smakują, ale takie droższe od rzeźnika są spoko. :) Moje ulubione to chyba te wieprzowe z jabłkiem.

    Spokojnej nocy!

    OdpowiedzUsuń
  15. A teraz widze dopiero, ze sie nie dopisalam do kolejki po pyszna swinke. Juz mi sie wszystko miesza. Ja uwielbiam takie, w ogole bardzo lubie wieprzowine; u Paba Bazanta czasem kupujemy cos podobnego (natartego musztarda i obtoczone w jelitko)...do tego kluchy, a potem ser i czlowiek blogo trawi pyszne kalorie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. He, he, nic Ci sie nie miesza - komentowalas, ale na FB. :) U nas wieprzowina stoi nizej w hierarchi niz wolowina, ale nie gardzimy. ;) Zapomnialas o winie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wyglada pysznie i pewnie takoz smakuje. Jak nazywa sie ta czesc swini po angielsku?

    OdpowiedzUsuń
  18. Mags, dziekuje. Ta czesc nazywa sie belly pork. :) Zwinieta - rolled belly pork, mozez poprosic rzeznika o zwinieta, po co sie meczyc w domu? ;) Pokaze tez kiedys pieczona na plaskom bez zwijania.

    OdpowiedzUsuń
  19. Wielkie dzieki, bede molestowac rzeznika :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie ma za co. :) Ja mojego musze molestowac o kosci na ciemny wywar wolowy... ;)

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)