W kosmetykowym świecie kazdej z nas jest sporo tzw
"muszęmieciów" czyli kosmetykowych klasyków bezk któtych teoretycznie żadna z nas nie może się obejść. Są nimi na pewno czerwona pomadka do ust, czarna kredka czy czerowny lakier .
Dla mnie takim ewidentnym
"muszęmieciem" odkąd tylko bardziej zaczęłam interesować się makijażem i kosmetykami była pomadka nude. Niestety znalezienie tej jednej jedynej i idealnej nie należy jednak do najprostrzych.
Poniżej znajdziecie swatche pięciu pomadek pasujących do kategorii "cieliste", które znadują się w mojej kolekcji:
Zaczynałam od jednego z najtańszych wariantów czyli
Miss Sporty w odcieniu 020 Strip-tease. Na początku byłam w niej zakochana i używałam prawie codziennie. Byłą to moja pierwsza pomadka po długim okresie raczenia swoich ust jedynie błyszczykami wiec nie miałąm za bardzo doświadczenia w tych szminkowych klimatach. Szybko zorientowałam się jednak, ze moja "misska" jest dość tępa w aplikacji i wysusza mi usta, a dodatkowo przecież jest perłowa, więc do klasyczności trochę jej brakuje;)
Kolejnym moim nabytkiem byłą polecona mi przez jedną z moich widzek
Szminka z Manhattanu z serii Intense Moisture & Gloss w odcieniu 53 G. Ta obywatelka z daleka się błyszczy ma kremowe wykończenie zarówno jeśli chodzi o jej konsystenję jak i kolor. Posiada niestety jeden dość kluczowy minus - jej konsystencja jest również bardzo pudrowa i małę ziarenka tego pudru są dość wyczuwalne na ustach.
Jako trzecia do mojej kolkcji dołaczyła kultowa na YouTube pomadka
Gosh w odcieniu 134Darling. Kolor mnie zachwycił pomimo, że moim skromnym zdaniem bardziej nadaje się dla osób z jaśniejszą karnacją od tej, którą sama posiadam. Niestety jest to taka mała złośliwa kreatura która uwidacznia wszystkie najwet najmniejsze niedoskonałosci naszych ust a dodatkowo moje wargi troszkę przesusza.
Na końcu tego wyścigu znalazły się tzw.
okrągłe pomadki z NYX, jedna w odcieniu 510 Echo a druga 522 Circe. Pierwsza jest jak na mój gust troszkę za ciemna do mojej karnacji aby wyglądałą na nude, ale przy innych zastosowaniach sprawdza się całkiem nieźle. Natomiast moim cielistym ideałem zdecydowanie jest Circe. Mój kolor, moja kosystencja, moja faworytka;)
A Wy macie swoją idealna pomadke nude? A może uważacie że cieliste usta są passe? Dajcie znać w komenyarzach;)
a tymczasem buziaki Robaki:*