Wczoraj Maybelline postanowiło uszczęśliwić moja duszę lakieroholiczki pięcioma nowymi odcieniami lakierów. W to mi graj!
Zdjęcie całej gromadki (a jakże inaczej) wylądowało na insta i FB z pytaniem, który kolor na moich paznokciach powinien zagościć jako pierwszy. Większość z Was zgodnie wskazała mięte.
I tutaj zaczęła się zabawa.
Pomalowałam paznokcie tak jak zawsze dwiema warstwami lakieru - rozprowadzanie super, pigmentacja rewelka, pędzelek wygodny. Coś mnie jednak podkusiło i stwierdziłam, że wypróbuje też nabłyszczający i przyspieszający wysychanie top coat. Jak się potem okazało - błąd!
Ten mały skurczybyk spowodował wręcz eksplozje bąbelków na każdym paznokciu mojej lewej ręki. Nie chciałam go jednak obwiniać bezpodstawnie, więc postanowiłam na paznokciach drugiej ręki użyć sprawdzonego Seche Vite.
Efekt końcowy - lewe paznokcie całe w bąblach, prawe gładziutkie i wręcz idealne.
Aby ratować sytuacje użyłam jednego z moich ulubionych "flejksowych" topów czyli MySecret 102.
Na pewno sprawdzę pozostałe kolory i wezmę mocno pod lupę ten nieszczęsny top!:)