Nie mam pojęcia, czy faktycznie miałam więcej zajęć, chciałoby się zwalić winę na czas, że doznał gwałtownego przykurczu. Wina zapewne leży po mojej stronie.
A może zasłużę na usprawiedliwienie?
Nowa parafia właściwie nie wymagała wielkiej pomocy z mojej strony, ale aż się prosiło o kilka elementów. Równolegle do prezentu dla proboszcza (z modlitwą do Michała Archanioła) szykowałam więc brakujące liturgicznie lub estetycznie obiekty.
Na szczęście, są tu kobiety, które zajęły się całościowym wystrojem, czy kwiatami. Choć trzeba będzie trochę pewne rzeczy poprostować, Krzysztof w tym roku nie chciał wiele zmieniać, żeby zobaczyć, co tutaj się pielęgnuje, jakie są tradycje itp. O tym jeszcze napiszę.
Na razie Wielkanoc od strony wizualnej.
W oratorium zawieszona została namalowana przeze mnie Chusta Weroniki. Powtórzyłam pomysł z ludzkimi sylwetkami tworzącymi koronę cierniową, ale postanowiłam otworzyć oczy Jezusowi. Ciekawostką jest to, że Włosi nazywają Grobem Świętym to, co jest ciemnicą, miejscem pobytu Jezusa w postaci Najświętszego Sakramentu przed godziną Jego śmierci, a grobu jako takiego w ogóle tu nie ma.
Paschał chodził po głowie proboszcza (i mojej) od momentu, gdy na poddaszu znaleźliśmy wielką kolumnę będącą podstawą pod taką właśnie świecę; dawno już nieużywaną. Wystarczyło tylko odkurzyć bazę i dobrać proporcjonalnie duży walec z parafiny. Oszczędziłam sobie pracy na przyszłe lata tworząc coś w rodzaju olbrzymiego lampionu z wymiennymi wkładami świecowymi.
Podobne świece na ołtarz już robiłam i do kościoła w San Pantaleo i do San Giovanni Fuorcivitas w Pistoi, ale przecież tutaj ich nie widzieli, a na pewno są ciekawsze od świec z naklejkowymi obrazkami, jakie tu zastaliśmy. Jedna parafianka, gdy się dowiedziała, że to ja zrobiłam nowe świece, przytuliła mnie ze wzruszenia, a potem zupełnie serio zapytała, czy zrobię świece na jej grób. Nie mogłam jej tego obiecać. No, nie mogłam.
W domu i na domu prosto, wiele elementów z poprzednich lat.
Dekoracje w większości powstały rzutem na taśmę, czyli wczesnym wielkanocnym porankiem, gdy piekłam bułki na uroczyste śniadanie. Nowością są na pewno fragmenty wydrążonego pnia, idealnie trafiające w moją fascynację starym drewnem.
Jeśli myślicie, że to koniec moich wymówek, to ... nie macie racji. O tym w następnych wpisach.
A raczej o tym, co zdołałam zrobić do Świąt, goszcząc jednocześnie Tatę i mojego chrześniaka, którzy, jakby nie było, też wymagali pewnej uwagi, a przecież pomagali nam w miarę możliwości. Oczywiście, napiszę też trochę o samej Wielkanocy, o świętowaniu, wszystko po kolei.
Proszę Szanowna Gospodyni i Artystko !-chylę czoła, Wzruszyła mnie scena z parafianką.I urzekły dekoracje.
OdpowiedzUsuńSzanowna Pani Nauczycielko i Artystko! Dziękuję za te piękne słowa :)
UsuńPodpinam się pod P. Zawadzką. Sama bym lepiej tego nie ujęła. PS. Co to za mazurki?
OdpowiedzUsuńMazurki są z kajmakami własnej roboty - klasycznym i kawowym, plus dodatki :)
Usuńuściski gorące :*
OdpowiedzUsuńGorąco oddaję :)
UsuńPiekne dekoracje, a jakie mazurki,cudne po prostu!
OdpowiedzUsuńDzięki, leciałam z tymi mazurkowymi jajami z ręki :)
UsuńWprost trudno oderwać oczy od cudownośći!Potrafisz oj potrafisz się "usprawiedliwiać" hi,hi,ha Pomysłowo i pięknie uroczo Roksana
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję, to jeszcze nie koniec tłumaczeń, tyle zrobiłam, że po raz pierwszy sama otwarcie mogę stwierdzić, że nie wiem, kiedy i jak ja to wszystko ogarnęłam. Czekaj na następne odcinki. Pojawią się wkrótce, bo w końcu czas zwolnił :)
UsuńPani Małgosiu! Cudne dekoracje, w prostocie siła. Korona cierniowa z ludzkich postaci niezwykle sugestywna w swojej symbolice. Napisałam do Pani wczoraj maila, ostatnio nie chciały mi się zamieszczać komentarze na Pani blogu. Wreszcie wszystko działa, właśnie piję kawę, synek śpi, a ja nadrabiam ostatnie wpisy. Jeszcze raz zatem tędy proszę przyjąć życzenia powielkanocne radości, wiary i ludzkiego dobra. Odrodzenia w sercu i duszy i dalszego dzielenia się z nami Pani zachwytami. Serdeczności :-)! PS. Zakładka wiernie mi służy przy lekturach :-)))
OdpowiedzUsuńPani Dominiko! Bardzo dziękuję. Mail dotarł, ale ja jeszcze nie dotarłam do etapu odpowiedzi. Cieszę się, że się poaprawiało z mailami. Czasami to jakieś cache albo cookie w komputerze powodują zamieszanie, sama przez to przeszłam. Cieszę się, że odrobinkę towarzyszę Pani pięknemu życiu, pozdrawiam toskańsko.
UsuńEgo sum vitis vera e pater meus agricola est?
OdpowiedzUsuńTłumaczenie proszę.
A poza tym wszystko piękne.
A to chyba pryncypała na Fb śledzisz? Bo skąd inaczej Ci ten cytat akurat by wleciał? To z Ewangelii św. Jana, poczatek rozdz. 15 Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który [go] uprawia.
UsuńPani Małgosiu kochana napisałam komentarz na Facebooku ale po obejrzeniu bloga muszę jeszcze raz podziękować za te wspaniałości którymi Pani raczy moje oko i duszyczkę i nic się Pani nie musi usprawiedliwiać bo ja poczekałabym na zdjęcia i opisy nawet i rok a myślę że każdy zrozumie że ten czas jest także Pani potrzebny do pracy a także dla samej siebie .Pomysł Chusty Weroniki z motywem korony cierniowej i otwartych oczu Chrystusa mnie urzekł ,wspaniała z Pani Artystka przez duże "A",samych serdeczności życzę.Lena.
OdpowiedzUsuńPani Leno, tyleż miodu po Świętach, ale trudno mu się oprzeć, za każdą słodycz słów dziękuję. Cieszę się tak wierną czytelniczką. Serdecznie pozdrawiam.
UsuńNie chce się wpisać w miejscu właściwym, to na dole.
OdpowiedzUsuńNa flickr było, na jednym ze zdjęć, na takiej ceramicznej płycie w dziurze w murze.
Gdzie ja, gdzie FB.
Ale że u mnie? W którym albumie? Toś mnie zażyła!
UsuńW pierwszym! Okrągła zrujnowana wieża, z zaskakująco nowym okrągłym okienkiem, a w tej samej wieży nad jakimś innym oknem czy otworem drzwiowym, gliniana plakieta ze zniszczoną postacią, a pod nią, tymże właśnie tekstem.
OdpowiedzUsuńAaaaa, no patrz, aleś wypatrzyła :)
UsuńZ czystej ciekawości: było rozwiązanie konkursu o starych cudeńkach - co zostało zakupione na nową Parafię? Bo nie mogę sie doszukać :-)
OdpowiedzUsuńNo, właśnie, ciągle jeszcze nie mogę pokazać rozwiązania zagadki. Choć nagroda już dawno jest w posiadaniu zwyciężczyni, ale nie chcę pokazywać czegoś, czemu jeszcze brakuje ważnych elementów. Obiecuję, że na pewno pokażę.
UsuńNo, no ... Też chylę czoła. Pełny podziw: i dla dekoracji w kościele (zwłaszcza Chusta Weroniki) i pracy w domu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jeszcze w oktawie Zmartwychwstania Pańskiego życzę nieprzemijającej radości z daru nowego życia w Chrystusie.
Jagoda z Lublina