Kochani,
Wielkimi krokami zbliża się piąta rocznica bloga. Co się dzieje z nim - każdy widzi. Od dziesięciu miesięcy nie śpię po nocach, w dzień nie mam czasu na wiele rzeczy, które pochłaniały mnie w czasach bezdzietnych. Wróciłam do pracy, dodatkowo jestem instruktorką Zumby i za tydzień uruchamiam drugą grupę, po tym jak pierwsza okazała się być sukcesem. Sprawia mi to ogromną radość, powoduje, że jak wstaję rano, to myślę: dziś po całym dniu w biurze jeszcze pracuję wieczorem, ale OK - robię to co lubię, wracam do domu zrelaksowana, utrzymuję się w dobrej fizycznej formie. Chcę się rozwijać w tym kierunku. :)
Nie to, że nie gotuję. Gotuję, próbuję nowe dania, czasem w pośpiechu, czasem z przekleństwem na ustach, bo dzieć mi się płakał i jak poszłam go ukoić, to spaliłam coś dobrego. Rzadziej mam okazję przygotować się do sfotografowania dań i zrobić dobre zdjęcie. Gdzieś tam w środku żałuję, gdzieś mnie to gniecie, frustruje. Z dnia na dzień coraz mniej jednak. Chyba nie ma co się szarpać z życiem - jest jakie jest, trzeba brać to na klatę, a dobre rady odnośnie usypiania dzieci kwitować uśmiechem i komplementem, że Ci radzący wyglądają na takich wypoczętych! :P
Nie zamykam bloga. Mam nadzieję, że kiedyś wrócę do regularnego pisania, a część z Was może wróci i będzie tu zaglądać. W miarę moich możliwości coś będzie się tu pojawiać. Za mało, aby utrzymać pewnie zainteresowanie wielu, ale za dużo, aby uznać blog za martwy. Będę Wam na fb przypominać starsze wpisy, jest ich parę setek!
Tym, którzy bywali tu przez lata, ale też tym, którzy dopiero docenili moją pracę - dziękuję. Blog to kawał mojego życia, ale priorytety się zmieniają i mam nadzieję, że to zrozumiecie.
Z pozdrowieniami, szacunkiem i miłością pozostaję,
Karolina ♥
Szkoda, bo na prawdę fantastyczne przepisy zamieszczałaś...
OdpowiedzUsuńAle życzę wszystkiego najlepszego!
powodzenia we wszystkich wyzwaniach życiowych tych mniejszych i tych większych, wierna czytelniczka
OdpowiedzUsuńP.S.
też chodzę na zumbę i uważam, że to niezła frajda tak sobie popląsać jak za dawnych bezdzietnych czasów ;)
Pani Serwusowo, tak się nazwę Karolino, bo znam Cię jeszcze z fotoforum gazety. Cieszę się, że nie zamykasz bloga. Byłby to koniec pewnej epoki, a może początek końca.
OdpowiedzUsuńBlog ma być też przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem. Wracaj rzadko, ale wracaj.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Ja tu zostaję i nigdzie się nie wybieram.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
na brak czasu i ja narzekam. Wczoraj wstawiłam pierwszy wpis w tym roku. Jednak w miarę możliwości podtrzymuję, bo zaniechanie po tak długim czasie....żal by było
OdpowiedzUsuńLubię tu zaglądać i przyznaję, że smutno mi to czytać, ale rozumiem doskonale, że są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze :) Cieszę się, że mogę korzystać z Twoich zbiorów, że nie zamykasz tej strony całkowicie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
Monia
Powodzenia i dziękuję za to co było dotąd. Jajka z piekarnika z pomidorami i grzankami już chyba na zawsze pozostaną ulubionym śniadaniem moim i mojej rodzinki :).
OdpowiedzUsuńWiem, jak to jest. Wrócisz :) - taką mam nadzieję.
OdpowiedzUsuńUściskowuję! :)
Oj samo życie, chciałoby się powiedzieć. Kobiety to jakieś nadludzkie postacie są. Praca, dom, dzieci, mąż, partner, pasje, rzeczywistość.Jak na się udaje to wszystko ogarnąć?
OdpowiedzUsuńMój MMŻ wpada w panikę kiedy musi przypilnować obiadu i napisać swój "najważniejszy w życiu projekt". Faceci jacyś niepełni są.
Piękny blog. Piękne myśli.
Trzymam kciuki i pozdrawiam bardzo:))