... do Maroko, gdzie można zatopić się w morzu smaków i aromatów. Udała nam się parę dni temu, przy okazji przedstawiania jagnięciny mojej Mamie. Pogoda się popsuła, dziś mieliśmy nawet gradobicie. Z kubkiem ciepłej, pachnącej przyprawami herbaty przeglądając zdjęcia z ubiegłorocznego urlopu, wracam myślami do Maroko, którego kuchnia powaliła mnie na kolana. Stąd też pomysł, aby jagnięcinę przygotować w marokańskim stylu. Nie mam wprawdzie tradycyjnego naczynia - tagine, ale udało mi się upiec mięso tak pięknie, że było soczyste, pachnące i odchodziło lekko od kości. Nie radzę odkrajać tłuszczu, bo po pieczeniu odchodzi on elegancko i można go zostawić, a dzięki niemu mięso jest niezwykle soczyste i smaczne.
Dziękuję za cierpliwość i wszystkie życzliwe komentarze z ostatniego tygodnia. Także dzięki Wam, jeszcze bardziej mi się chce!
Kotlety jagnięce w stylu marokańskim
3 porcje
6 kotletów jagnięcych z kością i kawałkiem tłuszczyku
2-3 łyżki ras-el-hanout - marokańskiej mieszanki przypraw i ziół
2 łyżki oleju słonecznikowego (lub innego neutralnego)
2 cebule, obrane i pokrojone w dużą kostkę
3 ząbki czosnku, obrane i drobno posiekane
400g puszka siekanych pomidorów
2 garści suszonych moreli
garść rodzynek
garść płatków migdałowych
kilka łodyżek szafranu, namoczonych w łyżeczce zimnej wody
ćwierć łyżeczki kurkumy
ćwierć łyżeczki pieprzu cayenne
pół łyżeczki mielonego cynamonu
pół łyżeczki mielonego imbiru
1 łyżeczka słodkiej papryki
ok. 200ml bulionu warzywnego
łyżka miodu
sól
garść świeżej mięty
sok z połowy cytryny
kuskus
Kotlety posypałam ras-el-hanout, przykryłam folią kuchenną i zostawiłam w lodówce na noc.
Następnego dnia obsmażyłam je na brązowo na oleju i przełożyłam do żaroodpornego naczynia z przykrywką. Na oleju po smażeniu mięsa przesmażyłam chwilę cebulę, dodając czosnek na ostatnią minutę. Dołożyłam do mięsa.
Na patelnię wlałam pomidory i chwilę trzymałam na ogniu, po czym dodałam do mięsa.
Następnie wlałam na patelnię bulion, zagotowałam, zeskrobałam resztki ze smażenia. Dodałam do mięsa.
Do naczynia dorzuciłam morele, rodzynki, migdały, cynamon, imbir, paprykę, cayenne, szafran, kurkumę i miód. Przykryłam i piekłam przez ok. 2 godziny w temperaturze 150 stopni C.
Podałam z kuskus przygotowanym wg przepisu na opakowaniu, wymieszanym z posiekaną miętą i sokiem z cytryny. Całość posypałam jeszcze miętą.
nooo,ta obiecana jagniecina ;) przepysznie wyglada i jak mozna,to sie wpraszam na jej okruszki i wycieranie talerza chlebem....
OdpowiedzUsuńPo urlopie udam sie po jagniece kotleciki,bo mi smaka niesamowitego zrobilas-najgorzej bedzie z ta tajemnicza przyprawa,ale spytam w jakims arabskim sklepie....
Pozdrawiam :)
Tagine można czasem dostać przecenione, mignęło mi w paru sklepach online w b. niskich cenach.
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej przekonuję się do jagnięciny;-)
Tak, tak juz na GP widzialam, ze jestes.
OdpowiedzUsuńWszystkie mieso z ras el hanout biore bez dodatkowej zachety, tylko skad ja Ci wezme kotlety jagniece?
Choć rzadko jadam to bardzo lubię jagnięcinę i nie trzeba mnie przekonywać, szczególnie do tak pysznego dania:)
OdpowiedzUsuńA czemu ten kuskus taki dziwnie bialy i zbity? Kotlety apetyczne.
OdpowiedzUsuńMaroko..
OdpowiedzUsuńpysznie tu u Ciebie
ja z jagnięciną jeszcze w kuchni nie wojowałam. Mój Luby wsunął by takie danie w minutę.on uwielbia przyprawy, kocha kuskus , no i mięso oczywiście;)
OdpowiedzUsuńmoże i ja kiedyś zmierzę się z takim daniem. tylko to ras-el.. coś tam- nie wiem gdzie dostanę w Polsce.
ale pewnie da się improwizować i zastąpić czymś innym;)
pozdrawiam
ale pyszna ta sentymentalność :)
OdpowiedzUsuńAż ślinka cieknie... u nas czasem porządnego kuraka trudno ustrzelić, a co dopiero kotlety jagnięce. Tym bardziej zazdroszczę :).
OdpowiedzUsuńtak, to prawda. Marok to istny raj smaków. ale nie tylko Marok, większosć krajów tamtych terenów ma niepowtarzalną, aromatyczną i naprawdę świetną kuchnię. ;]
OdpowiedzUsuńGosiu, tę tajemniczą przyprawę powinnaś bez problemu znaleźć w sklepie arabskim, jest używana często w kuchni Północnej Afryki. Możesz też zrobić sama. W tych samych proporcjach potrzebujesz:
OdpowiedzUsuń- ziaren kolendry
- ziaren kuminu
- ziaren kopru włoskiego
- całych goździków
- całego ziela angielskiego
- całej gorczycy
- całego kardamonu
- czarnego pieprzu w kulkach
- mielonej kurkumy
- mielonego imbiru
- mielonej kozieradki
- mielonej chilli
- mielonej gałki muszkatołowej
- kawałek kory cynamonowej
Wszystko umieszczasz na suchej patelni na małym ogniu i trzymasz, aż ziarenka zaczną strzelać jak popcorn, delikatnie mieszasz, pilnujesz, aby się nie przypaliło. Mielisz w młynku, lub ucierasz w moździerzu na proszek. Są takie receptury, które mają podobno ponad 100 składników, niektóre zawierają też suszone płatki róż czy owoce jarzębiny.
Aniu, miałam w ręku tagine w TK Maxx, niedrogie, ale zastanawiałam się, czy jest sens używać je w piekarniku, skoro jest zaprojektowane, aby stało w żarze...Przekonaj się, przekonaj. ;)
Thiesso, ludzie donoszą, że w Macro jagnięcina bywa.
Patrycjo, ja też rzadko jadam, ale to się zmieni za tydzień, bo luby zamówił pół jagnięcia od farmera, co zapełni mam naszą małą zamrażarkę. Będę więc więcej eksperymentować. :)
Anonimie, tej kaszy było baaardzo daleko do tej, która jadłam w Maroko, ale tak to już jest z supermarketowymi produktami - to loteria, raz masz smaczną, innym razem zbija się w kluchy.
Asiejko, pysznie było tam, na miejscu. Marzy mi się kiedyś wrócić na dłużej...
Malwinno, podejrzewam, że na allegro czy ebay dostaniesz. Albo zrób sama - przepis wyżej. :)
Paulo, często tak mam, że potrawami wracam do konkretnych momentów. :)
Turlaczku, wiem, że ciężko w Polsce o jagnięcinę i przykro mi z tego powodu. Może powinnam rozważyć hodowlę? ;)
Karmelitko, nie miałam okazji być nigdzie w Afryce, poza Maroko, ale wierzę, że kuchnię ma ciekawą. :)
Dziękuję za wszystkie komentarze i pozdrawiam! Spokojnego weekendu!