"Nasza" wieś na pocztówce z lat 20. Źródło zdjęcia |
W lipcu pozwoliliśmy sobie na kilkudniowy odpoczynek i udaliśmy się do ukochanego przez nas Krakowa.
Przydałby się teraz taki weekend, oj przydał :)
A w tym czasie ... Po dobrym doświadczeniu z firmą budowlaną o szerokim profilu, która nam założyła rynny, stwierdziliśmy, że skoro Pan Zbyszek robi lukarny i potrzebuje na to dużo czasu, to zaangażujemy tę samą firmę do wykonania ocieplenia. Mimo, że nasze mury są bardzo grube, postanowiliśmy ocieplić dom z zewnątrz wełną mineralną, aby w przyszłości zaoszczędzić na kosztach ogrzewania. Tylko, że pracownicy tejże firmy okazali się na tyle nieodpowiedzialni, że podczas pracy na rusztowaniu (!) stracili kontrolę nad wypitym alkoholem (pominę szczegóły) i Pan Zbyszek wyprosił ich z budowy. Szef firmy budowlanej wysłał do nas zmienników, którzy okazali się partaczami i skończyło się na tym, że chcąc nie chcąc Pan Zbyszek był zmuszony po nich poprawiać (ubrudzony klejem dach i o ironio! założone wcześniej rynny - to efekt uboczny ich pracy). Tak więc nie oszczędziliśmy, ani czasu, ani pieniędzy (wręcz przeciwnie), a dodatkowo straciliśmy trochę nerwów ... i zyskaliśmy pewność, że nie chcemy już żadnych "firm" na naszym terenie, uf!
Dokumentacja zdjęciowa:
Widać zamocowane już słupy ogrodzeniowe |
Lukarny powoli wyłaniają się z dachu:
A tu już zdjęcia z "ogródka":
U nas dziś pada śnieg, mimo to życzę Wam dużo słońca (także, a może przede wszystkim tego wewnętrznego)!