- Soraya, balsam do ciała wyszczuplająco-antycelluitowy - bubel nr 1. Nie robił nic, nawet nie nawilżał. Skusiło mnie opakowanie,ale więcej na pewno bym go nie kupiła
- Intimea - tani płyn do higieny intymnej, dostępny w Biedronce. Taki przeciętniaczek.
- OS - żel pod prysznic o pięknym zapachu. Działanie zwyczajne, jak to żel,ale za ten zapach może jeszcze kupiłabym go drugi raz
- lakier do włosów wellaflex - nie jestem ekspertką od lakierów. Ten robił co miał robić, nie podobał mi się zapach, taki typowo lakierowy. Teraz zamieniłam go na inny, który bardziej się u mnie sprawdza więc z tym się raczej pożegnam na dobre
- Garnier, moja ulubiona farba w moim ulubionym kolorze, jak co miesiąc
- maska do stóp regenerująca, która dała u mnie dokładnie ten sam efekt co przeciętny krem do stóp. Nie kupię ponownie
- chusteczki tami - strasznie suche, nie kupię ponownie
- mydło Isana rabarbarowe - pierwsze mydło, które mnie uczuliło i to jak! po użyciu piekła mnie skóra między palcami i pękała,aż robiły się okropne rany. Oczywiście wylałam resztę. Z tego co czytałam na forach, nie tylko mnie podrażniło
- duże waciki - niby dla dzieci, ale fajnie się ich używa do demakijażu albo zmywania lakieru. Kupię ponownie
- rexona w sztyfcie - Sztyft wypadł mi po tygodniu używania, zostawiał ślady i dawał małą ochronę przed poceniem. Nie kupię ponownie.
- Garnier, płyn micelarny - mój wielki ulubieniec: tani, wydajny, nie podrażnia, dobrze zmywa makijaż
- odżywka do włosów farbowanych gliss kur - nie była zła, ale też bez zachwytów
- szampon Radical, o którym pisałam trochę w poście dotyczącym wypadania włosów
- krem do stóp fuss wohl - kolejny bubel, brzydko pachniał i w ogóle nie nawilżał.
- żel OS - po tę wersję już nie sięgnę, zdecydowanie nie mój zapach. Poza tym miał rzadką konsystencję i spływał z ciała
- pomadka NYC, której nie używałam,ale wyrzucam,bo to nie mój kolor
- jakaś mała saszetka z olejkiem do twarzy
- płatki z Biedronki, lubię i polecam
- lakier Bell
- kolejne chusteczki, tym razem z Rossmanna. Tanie i dość dobre, przydały się przy wycieraniu blatu po robieniu makijażu albo jakichś poprawek
- odżywka przeciw wypadaniu włosów, o której też już ostatnio pisałam
- żel z peelingiem Perfecta - miał pachnieć kawą, ale niestety, był to tak sztuczny zapach, że gdyby nie napis,to nawet nie wpadłabym na to co to jest. Przeciętny peeling, raczej do niego nie wrócę.
- szampon Garnier - o ile bardzo lubię odżywkę z tej serii, to szampon jakoś do mnie nie przemówił. Nie kupię ponownie.
- peeling under twenty - dobrze się u mnie sprawdził i dawał przyjemne uczucie oczyszczonej twarzy
- korektor rozświetlający lovely - najbardziej niewydajny kosmetyk,jaki miałam. Wystarczył mi na niecałe 2 tygodnie codziennego używania. Fakt,miał małą pojemność i biorąc to pod uwagę,okazuje się, że wcale nie jest taki tani. Nie kupię ponownie
- maseczka ziaja - czasami lubię do niej wrócić
- puder miss sporty - tani i dobry. Wolę go od słynnej stay matte z Rimmela, a jest dużo tańszy
- niebieski eye-liner Manhattan
- krem Iwostin - polecam, szczególnie w promocji w Super-Pharm,gdzie można go dostać nawet za 10zł.
- próbka Ziaji
- krem do oczyszczania twarzy będący jednocześnie maseczką - nie kupię ponownie
- kredka do oczu z Avonu - już zrobiłam zapas
- brązer IsaDora, nie kupię ponownie, bo to nie mój kolor
Tyle u mnie, do końca miesiąca jeszcze parę dni,ale nic więcej nie uda mi się zużyć więc następne denko w sierpniu :)