środa, 14 września 2016
Wyprawa w Góry Wicklow
I znowu w górach! I znowu Wicklow. Skoro jednak są relatywnie blisko, to dlaczego nie? Tym razem A. wybrał trasę na szczyt i powrót pętlą do punktu wyjścia. Pisać będę niewiele, za to wstawiam mnóstwo zdjęć.
Początek trasy - podejście do wodospadu:
Potem zielone, mszyste polany:
I wspinaczka, praktycznie non- stop, stromo pod górę. Wycisnęło to pot na wszystkich, także na Izie i Monice, a one są chyba najbardziej wytrzymałe :)
Warte to jednak było wysiłku.
Zdjęcia będą różne, zależnie od obecności słońca bądź nie, nie są za to w żaden sposób "podrasowane":
Zachwyciły mnie cienie chmur na zboczu góry po przeciwnej stronie jeziora. Tak, bo w dole pod nami, u podnóża klifów, rozciąga się jezioro.
Na poniższym zdjęciu już widać kawałek drugiego jeziora o ciemnej barwie:
Oczywiście to czas kwitnienia roślin z rodziny wrzosowatych
Kawałeczek pionowej ściany - takiego klifu na miarę tych gór:
W dole widoczne białe pasemka - to trasa do kopalni i wioski górników, którą przeszliśmy w tamtym roku. Tym razem jesteśmy na górze:
Dzieciaki dzielnie maszerują. Przyznam, że były momenty, kiedy trochę się o nie bałam. Wszak w opisie trasy podkreślili, ż potrzebne są umiejętności nawigacji w terenie i choć średnie doświadczenie w wędrówkach po zboczach.
Tutaj nie było już ani płotków, ani barier, więc przestrzegałam dzieci przed wygłupami. A na zdjęciu... drugie jezioro w pełnej krasie i widoczna ścieżka:
Nie weszliśmy na kolejny szczyt, bo nawet Monika stwierdziła: Mamo, już nie jestem wcale zaineresowana zdobyciem tej góry.
Na szczęście akurat było rozwidlenie szlaku i można było wybrać opcję powrotu. Powrotu przez ciemny, spokojny las...
I tylko momentami słońce wdzierało się przez szczeliny:
poniedziałek, 5 września 2016
Na drutach
Z drutów, już dawno temu, pewnie ponad rok, zeszły prostokąty w kwiatki. Czekały dłuuuugi czas. W końcu wzięłam się za zszywanie:
Znalazłam suwaki, do tego odpowiednią "wyściółkę" czyli podszewkę i w końcu są:
Każdy inny, każdy zamawiany w odpowiadających kolorach, które dzieci wygrzebały z torebki z resztkami; pomarańcz jest najbardziej wściekły, chyba tzw. neonowy:
Fronty dwóch poduch kanapowych też ukończone. Ta na wierzchu już była prezentowana, ta pod spodem - nowa, z dodatkiem srebra:
Białej, nylonowej nitki wciąż trochę mam, ale co z nią zrobić, jeszcze nie wiem.
Trochę inne niebieskości, ale tonacja podobna:
Dodatek srebra naprawdę podbija efekt:
czwartek, 1 września 2016
Poziomki pietrowo, butelki i koniec wakacji
I mamy koniec wakacji...
Zanim o tym napiszę, wspomnę jeszcze o moich poziomkach rosnących na piętrach:
Roślinki jeszcze małe, bo niedawno przeniesione w nowe miejsce. Docelowo mam zamiar ustawić 3-4 pojemniki, jeden na drugim. Jak je przymocuję do ściany to jeszcze wielka niewiadoma.
Do montowania "wieżyczki" używam 5-litrowych pojemników po wodzie dejonizowanej, kupowanej w sklepie z częściami samochodowymi. Tam mają większe butle, choć przyznam, że wolałabym móc kupić jednorazowo jeszcze większa objętość.
Pojemniki są bardzo wytrzymałe, dobrze formują kieszonki na rośliny.
W czasie wakacji odkryłam też - zupełnie przypadkowo - smak dawnej oranżady :) Z potrzeby butelki z korkiem zakupiłam napój, który okazał się miłym wspomnieniem :) Od czasu do czasu pozwalaliśmy więc sobie na kupno lemoniady i tak mam już całkiem sporą kolekcję z przeznaczeniem na soki.
Takie same można kupić w ikea, tyle, że płacimy za pusta butelkę.
Dla zainteresowanych, lemoniada z aldi w dawnych butelkach:
Słoneczny weekend był okazją do wyjścia na jeżyny:
Izabelka zbierała i podjadała po drodze.
Oczywiście zahaczyliśmy o konie:
A po południu....
...w całym domu zapachniało...
...najlepszymi, bo własnymi, mufinkami:
Tymczasem dzisiaj trzeba było wstawać wcześnie rano...
...bo po wakacjach szkoła otworzyła swe progi. Izabelka skończyła po 3 godzinach - w ramach przyzwyczajania do szkoły, a pozostałe dzieci przychodzą, jak zawsze - przed 3.
Dla Gosi jest to rok finałowy w szkole podstawowej. Iza zaczyna grupę seniorków, a Monia - 3 klasę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)