środa, 30 kwietnia 2014
Kolory, kolory
...w moim małym ogródku.
Powojnik górski już zaczął kwitnąć. W tym roku będzie miał mnogość kwiatów, co niby nie jest dziwne akurat w jego przypadku.
Kwiaty nie są pełne, jakieś wyjątkowe, ale w swej obfitości i kolorze piękne i bardzo urokliwe.
Do powojników dołączyły orliki, które już w tej chwili cieszą oczy w pełni rozwiniętymi kwiatami:
Mam jeszcze ze trzy, które wciąż są w pąkach; wkrótce przekonam się, jakim kolorem mnie zaskoczą.
wtorek, 29 kwietnia 2014
Skarpetki - jedna za mną...
...i przyznaję, że zaczęło mnie to wciągać.
Jedną już ukończyłam:
Piętę formowałam za pomoca rzędów skróconych, ale nie przerabiałam tak, jak uczyła IK, bo chciałam mieć ten ażurek po skosie.
Skarpetka jest mocno ażurowa, ale to mieszanka wełny z akrylem przy dużym udziale wełny; jest bardzo przyjemnie ciepła.
Następne skarpetki zrobię już samymi prawymi(tę część od spodu); to wyraźne odcinanie oczek prawych od lewych mało mi sie podoba. Robiąc pierwszy raz chciałam mieć wszystko oddzielone, pozaznaczane, stąd te wyraźne granice.
Myślę, że zakończę też ściągaczem, a nie gładkim ściegiem, bo wolę, kiedy jednak trzyma mi się to wszystko przy skórze, a nie zjeżdża w dół.
niedziela, 27 kwietnia 2014
Szydełko i druty
...pracują zamiennie. Czasem trochę tego, czasem trochę tamtego.
Na drutach mam pierwsze w życiu skarpetki!!!
Zamówiłam włóczki(wspólnie ze znajomą, żeby nam wyszło i taniej i bardziej kolorowo; wymieniłyśmy się motkami włóczek skarpetkowych, bo ileż takich samych skarpetek można zrobić z 4 ogromnych motków wełny?).
Dwa dni temu zaczęłam swoją przygodę ze skarpetkami robionymi od góry.
Pomykam na drutach 2.75 cieniutką włóczką:
Korzystam z kursu Intensywnie Kreatywnej i na razie idzie bez problemów. Doszłam do momentu wyrabiania pięty....
Na szydełku natomiast stare i nowe.
Stare, to serwetka:
Przybyło dwa okrążenia, no, prawie dwa, bo nad drugim jeszcze pracuję. Trwa to dość długo, bo jest 24 powtórzenia wzoru, na który składa się mnóstwo słupków wielokrotnie złożonych, połączonych łańcuszkami z pikotkami. W robocie jest to przyjemne, ale ciągnie się strasznie!
Nowa rzecz to szydełkowa koronka - już zamknięta w kółko. Na razie tyle. Zdradzę tylko, że wciąż nad nią pracuję i dodaję kolejne elementy.
Włóczka to bardzo cienki i delikatny akryl, a wzór, to ten sam element, który wprowadziłam do sukienki Izabeli, robiąc go wtedy z czarnego kordonku.
W tym wszystkim Izabelka dzielnie znosi wysyp krostek. Troszkę narzeka, ale naprawdę niewiele. Nawet noc nie była taka straszna.
sobota, 26 kwietnia 2014
Ospa
Izabela dostała ospę wietrzną....
Dziś rano, przy ubieraniu, zauważyłam że ma kropki. Przyjrzałam się uważniej i nagle zauważyłam jedną, dużą, napęczniałą... Od razu wiedziałam co to jest! Szybciutko pojechałam do apteki i dostałam płyn do smarowania.
Trzeba przyznać, że dziecko nie narzeka na swędzenie i póki co, znosi to dzielnie:) Zobaczymy co będzie pod koniec dnia?
piątek, 25 kwietnia 2014
Wiosenne niebieskości
Kocham kolor niebieski, zarówno w naturze, jak i wśród swoich ubrań, czy dodatków.
Dziś kwiat:
Ułudka wiosenna... przypomina trochę neizapominajki, szczególnie ta jednobarwna.
Kwiat nie z mojego ogrodu, a z ZOO. Byliśmy tam wczoraj, na naszej tradycyjnej już wycieczce do tego miejsca. Dzieciom nigdy się nie nudzi, a i my lubimy pospacerować wśród zieleni tamtejszych ogrodów.
niedziela, 20 kwietnia 2014
...
Świątecznie.... wiosennie.... spokojnie....urodzinowo...
Izabelka skończyła dzisiaj 4 latka! Starsze siostry przygotowały własnoręcznie wykonane kartki, którymi obdarowały solenizantkę, a ta powiedziała: ojej! dziękuję bardzo! i wyściskała swoje siostry. Scena warta była uwiecznienia, ale rozgrywała się ciut świt i matka jeszcze nieprzytomna, zaspana, nie zdażyła chwycić aparatu.
Artur wręczy prezent po powrocie z pracy i tutaj muszę się pochwalić: Iza nawet nie zapytała, czy coś dostanie czy nie. Wystarczyło jej ciasto, życzenia i już była całą szczęśliwa.
***
Pogoda dopisuje nam od prawie tygodnia, więc dzieciaki spędzają większość dnia na zewnątrz. W tym wszystkim trwały mniejsze lub większe przygotowania do świąt, które w tym roku znowu bez Artura... przez to mam jakby mniej motywacji do wszystkiego. Upiekłam dwa ciasta, tort dla Izy i to wszystko.
Za to w tym roku wyżyłam się przy cieście drożdżowym. Wizytę na ostatnią chwilę zapowiedział Plunket z Lynn. Zrobiłam więc ciasto z kg mąki(nie tak dużo, nie tak mało) i tego dnia wszystko poszło! Goście zabrali większość ze sobą, jako, że bardzo im smakowało.
Kolejnego dnia zrobiłam więc następną porcję - tym razem 1,5kg mąki. Były babki, babeczki, zajączki, baranki i nadziewane bułeczki. Uratowałam tylko dwie małe babki, zajączka i baranka...
Muszę podziękować mojej mamie, że przypomniała mi o zaparzaniu części mąki(tak robiła moja babcia, a ja kompletnie o tym zapomniałam). Ciasto pozostaje mięciutkie przez dłuższy czas.
Dziękuję też Urszuli, dzięki której nie popękały mi tym razem bułeczki. Piekłam w mniejszych temperaturach i całe nadzienie pozostało w środku.
***
Święcenie jajek odbyło się w naszym miasteczku i zrobił to irlandzki ksiądz. W naszym przypadku nie obyło się bez niespodzianek... Pod kościołem dziewczynom wypadły jajka z koszyka i poturlały się po betonie... Chyba wszyscy domyślają się, jak wyglądały? Poukładałam je jeszcze raz, zakryłam czym się dało i w myślach odetchnęłam z ulgą, ze nie przygotowałam 3 koszyków! To dopiero byłoby ganianie za jajkami.
***
A ogród rośnie i kwitnie....
Powojnik górski juz za chwilę zakwitnie:
Pąki bieleją i lada chwila rozchylą swe różowe płatki:
W cieniu wciąż kwitną fiołki:
Orliki zaczęły powoli rozwijać pąki. Jedne podobają mi się bardziej, inne mniej:
Życzę Wszystkim udanego odpoczynku!!!
piątek, 18 kwietnia 2014
Testujemy kolejnego renault
Przez kilka dni mamy możliwość pojeździć sobie renault megane, jednym z nowszych roczników.
Ot, taka mała przyjemność...
Już po dwóch dniach wiem, że nigdy bym go nie wybrała, a przynajmniej nie z tym silnikiem! Ma tak małą moc, tak słabe przyspieszenie, że płakać się chce.
Samo prowadzenie to bajka oczywiście, lekkość sterowania(małym palcem można przekręcać kierownicę), cisza we wnętrzu, jakby silnik nie pracował, dobrze trzyma się drogi na ostrych zakrętach, ma dużo przestrzeni w środku(mój dwumetrowy mąż wciąż ma miejsce!) i w bagażniku. Ale już widoczność we wstecznym lusterku dramatyczna, skrzynia biegów jakaś toporna...
Wszystko to na pewno kwestia tego, że jeżdżę laguną kombi i jestem do niego mocno przyzwyczajona; na pewno szybko nie dałabym się namówić na ten model, ale pojeździć sobie mogę, dlaczego nie?
poniedziałek, 14 kwietnia 2014
Dotarły do mnie książki
...z paczką z PL.
Artur już porwał jedną i czyta zaciekle. Ja przeglądam i się delektuję, bo póki co muszę przeczytać dwie zaczęte książki z mojej półki.
Bajarz z Makareszu
Białe zeszyty
Rozdarty naród
Dzikie wybrzeże
W rajskiej dolinie wśród zielska
Prezenterki
Upadłe damy II Rzeczpospolitej
Orzeł Biały i czerwona gwiazda - Artur już jest w połowie książki i jest nią zachwycony!
Zaginione królestwa
Pięknie wydany kalendarz, który zamierzam przeznaczyć później na mój notatnik sprawdzonych kuchennych przepisów.
I tak oto uzbierał się mały stosik, który zasidlił już i tak pełne półki naszej domowej biblioteki.
niedziela, 13 kwietnia 2014
Emo, spacer nową trasą
Troche późno w tym roku, ale w końcu wybraliśmy sie do Emo, do parku. Chciałam koniecznie zobaczyć nową trasę spacerową, prowadzącą wkoło jeziora.
W parku kwitną już rododendrony i kamelie japońskie.
Cebulica syberyjska niebieści się wśród traw:
Do tego śnieżyce wiosenne:
Wciąż pełno jest żonkili, ale w tym roku już darowałam sobie zdjęcia tych kwiatów.
Dzień był bardzo kapryśny, w zasadzie pogoda, powinnam napisać. Raz padało, raz świeciło piękne słońce. Dziewczyny ubrały się więc w lekkie płaszczyki, zaopatrzyły w parasolki i ruszyłyśmy na podbój nowej ścieżki spacerowej.
Oczywiście zdjęcia w miejscu, które zawsze trzeba zaliczyć!
Po obowiązkowej sesji zdjęciowej, ruszyłyśmy na spacer wkoło jeziora. Myślałam, że będzie on krótki, tymczasem.... zaskoczył nas troszkę swoją długością.
Nie muszę mówić, że wszystkie głazy i pniaki zostały zaliczone, prawda?
Na jeziorze jest około trzech wysepek(może więcej, nie pamiętam), zupełnie odciętych od ludzi. Ta, właśnie ptactwo wodne i brodzące ma swoje rajskie zakątki.
Parasolki, niezależnie od pogody, cały czas były w użyciu.
Do tego momentu biegła stara trasa spacerowa. Dawniej należało zawrócić i pójść po własnym śladzie do parku. Teraz można ruszać dalej, przed siebie.
Wszystko jest nowe, widać, że dopiero zrobione, posadzone, uładzone. Miejsca muszą nabrać klimatu, który uzyskuje się dopiero po upływie jakiegoś czasu. Teraz jeszcze nie są "swojski", czarujące, ale już widać rodzące się piękno.
Nowa ścieżka ma mnóstwo zwolenników; spotkaliśmy może nie tłumy, ale bardzo dużo spacerowiczów, biegaczy, choć raczej mało rodzin z dziećmi.
Ze ściętych drzew porobiono "przystanki zabawowe dla dzieci" - zdjęcia będą następnym razem.
Odkryte zostały kolejne zakątki z omszałymi drzewami:
W końcu dotarliśmy znowu nad jezioro po to, by za chwilę, znowu od niego odbić. Myślę, że sam szlak wkoło jeziora może liczyć ponad 3 km, co dla moich wyczynowych spacerowiczek jest pryszczem :)
I już z kolejnego punktu widokowego mamy obraz naszego dawnego miejsca, w którym zawsze zatrzymywaliśmy się na karmienie kaczek i łabędzi.
W pewnym momencie dzieci zaczęły jęczeć: długo jeszcze?, potem z lekka się kłócić i mój czas na robienie zdjęć się w tym momencie skończył...ale może to i dobrze? Zostało coś na kolejną wycieczkę.
sobota, 5 kwietnia 2014
Dwie serwetki
Zostałam poproszona o wyszydełkowanie serwetki do koszyka wielkanocnego. Miałam jedną gotową, ale była nieco za duża, więc dorobiłam do kompletu drugą, pomniejszoną o jeden motyw. Wykończenie zrobiłam swoje własne, ponieważ to ze schematu nie pasowało ze względu na przerwanie robótki w zupełnie innym momencie, niż wzór przewidywał.
Jeszcze wczoraj upinałam serwetki na desce do prasowania - całe szczęście, że mam szeroką na 50cm! Brzegi tylko troszkę podwinęłam i upięłam naciągnięte pod spodem deski:)
Wbiłam chyba ze 200 szpilek, żeby umocować każdy pikotek i dobrze naciągnąć motywy:
Dziś już były gotowe do zdjęcia z deski i obfotografowania:
Szydełkowałam z lidlowskiej czystej bawełny; kolor: śnieżna biel, szydełko 1,5
Uważam, że wzór jest bardzo przyjazny, nie przekombinowany i dający śliczny rezultat. W oryginale jest to obrusek na okrągły stół, więc motywów jest nieco więcej.
Wymiary:
- duża - 50cm
- mała - 31cm
Myślę, że zrobię taką dla siebie; potrzebuję tylko sporo nici, bo jednak serduszkowe motywy trochę ich pochałaniają.
A poniżej oryginalna serweta z czasopisma:
Tak wyglądałaby, gdybym pokusiła się o zrobienie całości. Jest piękna! Mam nadzieję, ze zamawiająca będzie zadowolona.
Subskrybuj:
Posty (Atom)