czwartek, 31 października 2013

Halloween po raz ostatni w tym roku



Dziś odbyła się zabawa w naszym domu; może zabawa, to zbyt szumnie powiedziane. Ot zebrało się 3 przyjaciół naszych córek i pobawiły się, po czym z Arturem wyruszyli na zbieranie słodyczy. Ja zostałam w domu, żeby rozdawać cukierki tym, którzy zawitają do nas.

Ze względu na zabawę, w tym roku umieściłam w naszym domu trochę więcej dekoracji.

Przyznaję, że było sporo pająków i to dość dużych:



Skoro pająki, to i pajęczyna, któa zasnuła nawet obrazy...



...zwisała z drzwi i ram...



Na drzwiach wejściowych moje ulubione nietoperki:



W pokoju, na kominku, również nietoperze i parę innych akcesoriów:




Zbliżenie naszych lampionów:



W tym roku przeważały koty i pająki... dopiero teraz to zauważyłam, po zestawieniu zdjęć.







I jeszcze zdjęcie wieczorne, z zewnątrz:









W domu czekał koszyk słodyczy dla odwiedzających:



...a na stole, coś dla nas....



Paluchy czarownicy z kruchego ciasta:



Ciasto czekoladowe(Mississippi) w wersji halloween:



I robione przeze mnie pierwszy raz w tym roku:



...jabłka w czekoladzie(lub karmelu, zależnie, co kto woli wybrać)



Dziewczyny bawiły się w podgryzanie jabłek zawieszonych na długim sznurku. Początkowo myślały, że to takie proste... z czasem przekonały się, że trzeba niezłej wprawy i duuużo pracy, żeby wziąć choć gryza!

wtorek, 29 października 2013

Szydełko znowu pracuje



W tej chwili jest tego jeszcze mało, ale powolutku będzie przyrastać. Kiedy zobaczyłam gotowy wyrób, wiedziałam, że muszę koniecznie zrobić tę serwetkę/obrusik(jeszcze nie wiem jakie wyjdzie rozmiarowo).



Obecnie tkwię w okrążeniu, które wygląda jak kępka kwiatków; trzeba ich tam wyszydełkować 9, a motywów jest chyba 12. Jeszcze chwilkę mi to zajmie, zwłaszcza, że dosiadam się do szydełka tylko wtedy, gdy mam 5-10 minut spokoju. 

poniedziałek, 28 października 2013

Pająk na halloween



Dziś już chyba ostatni post z serii dekoracje na halloween. To, czego nie pokazałam, będzie dopiero na zdjęciach z imprezy. A póki co... zobaczcie kto do nas zawitał w nocy:



Pod sufitem, w rogu, umiejscowił się ogromny pająk. Już trochę przywykliśmy do jego obecności, więc nie robi na nas wrażenia, takiego, jak na początku. W sumie to pół metra czarnej pająkowatości:)

Zrobiony z czarnego balonu i cienkich pasków. Umocowany na taśmę dwustronną i takie kleiste coś, czym przymocowuje się różności do ścian(co ma nie robić plam, a zawsze robi, niestety; )

Zrobiony w kilka minut, dłużej, tak naprawdę, zabrało przymocowywanie go do ściany. Polecam, bo z wejścia, nieprzygotowane osoby, na pewno będą nieco zaskoczone:)


sobota, 26 października 2013

Halloween - duchy w pięć minut



Jak zrobić duszki w kilka minut? Wystarczy biała kartka i pomysł, jak ma taki duch wyglądać. U mnie wyszły takie:




Dokleiłam tylko trzy duchy, które wyglądają, jakby się wychylały do nas. Jeden zamysł nie wyszedł mi do końca, zobaczyłam to dopiero po przyklejeniu.



Żeby nie wszystkie były posępne, jednego troszkę rozweseliłam.


Od środka też jego minka prześwituje, więc duszkami można cieszyć się z obu stron.



Przy okazji widać, że powoli pojawiają się też inne ozdoby, jak pajęczyna i różne robactwo.


W oknie już nie potrzebujemy zbyt dużo ozdób, może jakieś latarenki, lampiony?


piątek, 25 października 2013

Szkolna impreza halloween



Dziś dzieciaki idą ostatni raz do szkoły przed przerwą hallowenowską. Mają dzień bez mundurków, więc w zamian za to mogły się przebrać. Monika, jak zwykle, jest czarownicą:




Taki skromny kapelusik ozdobił jej głowe:



A na twarzy namalowałam delikatne pajęczynki.




Gosia natomiast jest wampirem:


Już w pełnym stroju:




I jeszcze kapelusik z woalką:








A na twarzy delikatne rysunki - tu miały być nietoperze:



...a tu pajęczyna:



Mam nadzieję, że będą mieć dobrą zabawę!

środa, 23 października 2013

Bakaliowa przekąska



Ostatnio wpisy pojawiają się dość często; jest to wynikiem nagromadzenia się różnych rzeczy, a kolejne wciąż przybywają.

Wypróbowałam ostatnio jeden z internetowych przepisów na batoniki bakaliowe domowej roboty. Ponieważ lubię czasem zjeść coś słodkiego(a nie zawsze mam pod ręką gorzką czekoladę), próbuję zastępować typowe słodycze czymś zdrowszym. I tak oto powstały moje bakaliowe batoniki.


Wiem, słabo widać, więc...



...otworzę słoik i pozwolę zajrzeć Wam do środka:


To coś, to pocięta masa bakaliowa - tak to sobie nazwałam.

Nie wyszły tak, jak powinny, prawdopodobnie dlatego,że miałam za mało miodu i składniki nie skleiły się tak, jak powinny. 
Co jest w środku masy? Płatki owsiane - najwięcej objętościowo, otręby, sezam, siemię lniane, słonecznik, rodzynki, daktyle, starte jabłko, sok z cytryny, troszkę oliwy z oliwek i miód. 
Spróbuję jeszcze raz podejść do tego samego przepisu, może tym razem wyjdzie lepiej i wtedy pokażę je na talerzyku. Teraz kruszą się zbyt mocno, ale smakowo.... bajka! 

wtorek, 22 października 2013

Suknia dla Gosi



Gosia wyrosła ze wszystkich przebrań, które miała na halloween. Nie bardzo uśmiechało mi się iść i kupować kolejne(choć przecież i tak się nie zmarnuje, bo mam jeszcze dwie panny). Wkurza mnie strasznie jakość wykonanych strojów. Już pomijam to, że materiały, to same sztuczności, które wprost iskry krzeszą przy dotknięciu. Kosztują też nie mało, a prują sie przy lada pociągnięciu. Oczywiście nie mówię tu o przebraniach z "górnej półki", ale na te z kolei nie zamierzam wydawać aż tak dużych pieniędzy.

Gosia wymyśliła sobie przebranie wampira w tym roku. Zdjęłam moje pudło z materiałami, pogrzebałam i wyjęłam czarną, na wpół jedwabną podszewkę - pozostałość po jakiejś spódnicy, czarną satynową pelerynę(służyła mi jako część stroju wampira(!), kiedyś na studiach, potem odcinałam z niej po kawałku na różne, drobniejsze szycia, ale wciąż zostało mi dużo materiału. Artur, wtedy jeszcze nie mąż, kupił mi tej satyny hojną ręką, jak widać). W tesco zauważyłam czerwoną tunikę za 2.50, a ponieważ tak czerwonego materiału nie miałam na stanie, zaryzykowałam i wzięłam.
I tak oto dzisiejszego dnia, po odprowadzeniu Izy do przedszkola, a pozostałych dzieci do szkoły, zamiast zacząć mój trening, wyciągnęłam maszynę do szycia.

Mój zestaw początkowy:



Obcięłam tunikę na wysokości pasa + margines na szew i zszyłam ze spódnicą, marszcząc tak, by oba obwody się zgadzały. Ponieważ wszystko to wyszło strasznie szerokie, wszyłam gumki po bokach:



Żeby spódnica nie była tylko tak nudnie czarna, pocięłam pozostały, czerwony materiał na 2cm paski i przeszyłam rozregulowaną maszyną na najdłuższym ściegu; dzięki temu bez problemu zmarszczyłam potem każdy paseczek, trzymając jedną nitkę i przesuwając po niej materiał. Rozłożenie marszczenia zależy już od nas samych.




Następnie przypięłam wężyki przy dolnym brzegu spódnicy, układając je w nieregularne falki:




To samo zrobiłam przy kołnierzyku, tyle, że z paskiem czarnej satyny. Końcowy produkt wygląda tak:




Zbliżenie dekoltu(satyna ma się siepać, pozostawiłam to specjalnie):



I dół sukienki:


Na szybko, Gosia zmierzyła suknię, bo nie byłam pewna długości. Myślałam, że będę kombinować ze skracaniem, a tu się okazało, że nawet ziemi nie sięga! W sumie, tylko lepiej dla mnie.



Potem przyszedł czas na pelerynę. Najpierw miałam szyć ze specjalnym, usztywnianym kołnierzem, ale kiedy Gosia zobaczyła moją starą pelerynę, powiedziała, że chce taką samą.
W mojej pelerynie, przyszyta była tasiemka do wiązania, marszczyła ona jednocześnie materiał, ale... jak widomo satyna z jednej strony tylko jest błyszcząca i w związku z tym u mnie część kołnierzowa czyli ta "podfruwająca", na samej górze, wywijała się lewą stroną(matową) na zewnątrz. Chciałam to zmienić, więc  u Gosi zrobiłam troszkę inaczej. Odmierzyłam około 50cm od brzegu, złożyłam to na pół(lewymi stronami do środka) i przeszyłam. Powstał w ten sposób 25cm kołnierz, który był błyszczący z każdej strony. Dodatkowo, nadało to mu objętości. Potem znowu przyszedł czas na marszczenia i zapięcie:



Tutaj widać, jak bogate są te marszczenia:



Za zapięcie posłużyła rozmontowana, popsuta bransoletka, z której utworzyłam pętelkę, a po przeciwnej stronie doszyłam błyszczący guzik:



W ten sposób, po niespełna 4 godzinach, strój Małgosi jest gotowy i wydaje się ona zadowolona z jego posiadania:) Mam nadzieję, że okaże się wytrzymały.

poniedziałek, 21 października 2013

Halloween - kolejne ozdoby



Oczywiście takie na szybko, robione z wykorzystaniem minimalnej ilości rzeczy kupionych.


Dzięki "Country Living"  miałam możliwość narysowania prawie idealnych nietoperzy - w końcu, bo przez lata jakoś tak próbowałam, próbowałam i zawsze wydawały mi się jakieś takie pokraczne i to nie bynajmniej w halloweenowo-pokracznym stylu. Były po prostu beznadziejne. W końcu mam i będę strzegła szablonów jak oka w głowie.

Zatem połówki nietoperków:



Na stronie jest jeden rozmiar, nie jest jednak problemem przerysować kształty w mniejszej lub większej skali. Gotowe wyglądają tak:




Kolejna wypatrzona rzecz(niestety, nia ma źródła), to takie ślimaczki:



...które przekształcają się w duchy. Nie było szablonu, tylko zdjęcie produktu, więc metodą prób i błędów, rysowałam, wycinałm i odrzucałam kolejne nieudane duszki. W końcu wyszło w miarę przyzwoicie. Wszystkie powstały z kartek A4, ale mam zamiar spróbowac w większym rozmiarze A3. Izabela nie popuściła i już musiałam powiesic je w oknie:



Z zewnątrz wygląda to tak(pochmurny, deszczowy dzień, więc nie chciało mi się stać tam w deszczu i pstrykać kolejnego, lepszego ujęcia):



Tu pojedynczy "duszny" osobnik:



Nietoperki też już powędrowały na okno; na razie tylko kilka, bo muszę zagonić Artura do odrysowywania szablonów, a potem sama, zabrać się za wycinanie. Dziewczyny nie chciały(te starsze), bo stwierdziły, że nie wytną ładnie. Tylko Izabela była pełna wiary we własne możliwości i twierdziła, że ona mi pomoże.



Robią się oczywiście kolejne lampiony z opakowań po mleku i słoików. Do tego dojdą - juz niedługo - jeszcze przynajmniej jedne nietoperze i pająki.