Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kultura. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kultura. Pokaż wszystkie posty

sobota, 6 września 2014

Joanna Jurgała-Jureczka "Tajemnice prowincji"

Joanna Jurgała-Jureczka w "Tajemnicach prowincji" zaskoczyła mnie połączeniem faktów historycznych z fikcją literacką. Uważam, że to bardzo interesujące zestawienie, które niestety jest rzadkością w literaturze polskiej, a przecież przyjemnie czytałoby się książkę, która prócz intrygującego romansu, ciekawej i wartkiej akcji wprowadziłaby coś jeszcze, prawdę historyczną podaną trochę inaczej niż w podręcznikach szkolnych. To byłoby naprawdę coś!

Mam jednak jeden skromny zarzut, jeśli chodzi o treść powieści. Nie ukrywam, że przeczytałam ją bardzo szybko i z wielkim zainteresowaniem, ale przeszkadzało mi rozczłonkowanie fabuły. Zbyt krótkie fragmenty nie pozwoliły poczuć klimatu i nastroju towarzyszącego bohaterom. Dużo przyjemniej czytałoby się tę prozę, gdyby była podzielona na dłuższe fragmenty. Czasem, przyznam, że się gubiłam.

 Główna bohaterka, Justyna Skotnicka to skromna, acz przedsiębiorcza kobieta. W doskonały sposób poradziła sobie w nowej pracy i w nowej sytuacji rodzinnej. W jej życie z wielkim impetem wkracza jednak historia. Na początku jest to nieżyjąca hrabina, a z czasem pojawiają się jej żyjący krewni, którzy planują odzyskać rodzinne dobra. W międzyczasie pojawia się też zaginione dzieło Witkacego, które ginie po raz kolejny.. Odnajdują się klejnoty, a na horyzoncie głównej bohaterki pojawia się plan na zupełnie nowe życie.

Książka jest pełna nagłych zwrotów akcji i urywkowych dialogów, które skutecznie łączą się w całość. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest łatwa proza. Autorka posługuje się pięknym językiem, który może być trudny w odbiorze. Mnie on zachwycił, gdyż w doniosły sposób traktuje o obyczajach i podkreśla wartość, jaką niesie za sobą przeszłość.

Mam poczucie, że to książka inna niż wszystkie. Niby przypomina lekką lekturę, a w efekcie nie należy do gatunku najłatwiejszej prozy. Zawiera w sobie wiele ciekawostek z codziennego życia na Śląsku Cieszyńskim. Myślę, że to zestawienie historii z codziennością dodaje lekturze smaczku i pewnego rodzaju doniosłości.

Książkę gorąco polecam. Bardzo chętnie sięgnęłabym po inną pozycję, która w tak zgrabny sposób połączy naszą historię ze współczesnością. Szczególnie jeśli dotyczyłaby kultury i obyczajowości, bo niewiele w literaturze polskiej współczesnej mamy takich zestawień.
 

Za książkę dziękujemy Wydawnictwu:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV5B51FePfzxR2w7xMPIxDMMX1TZo1z0dWfrQ9QiLSpWyppxlXajSP44pyNLOHXCpG7zjeYfDeRzzfQ89SMt6HiqbHkkDASYWR6GMYKxfluKvi_d-JAPdyYDomYsfnq0ypvUcsjJ2UnHw/s1600/indeks.jpg

czwartek, 10 października 2013

"Gdy słońce było Bogiem" - Zenon Kosidowski

"Gdy słońce było Bogiem" napisana została przez Zenona Kosidowskiego, gdyby żył w nieco późniejszych czasach, miałabym szansę spotkać pisarza. Dlaczego? Ponieważ mieszkał w Inowrocławiu a to tylko 15 km do mojej miejscowości, ponadto należał do rodziny Arkadego Fiedlera. Był absolwentem Uniwersytetu Poznańskiego i UJ, kończył tam studia humanistyczne. Pisarza tego znamy z licznych powieści historycznych, a były to m. in. dzieła: "Gdy słońce było Bogiem" (pierwsze wydanie: Iskry, 1956), "Królestwo złotych łez" (pierwsze wydanie: Iskry, 1960), "Opowieści biblijne" (pierwsze wydanie: Iskry, 1963), "Rumaki Lizypa" (pierwsze wydanie: Iskry, 1965), "Opowieści ewangelistów" (pierwsze wydanie: KAW, 1979).

Książka pt. "Gdy słońce było Bogiem" jest powieścią historyczną, wprowadza nas w świat którego już nie poznamy. Przeszłość o której pisze autor dotyczy odkryć archeologicznych. Odkrycia te często były przeprowadzane w bardzo nietypowy sposób, poprzez techniki, które niszczyły dzieła zamiast dopomóc w odkryciach.

Kogo zatem w charakterze odkrywców opisuje autor? Czasami był to żeglarz, który poprzez pobyt na statku w charakterze majtka, stał się oficerem, szpiegiem, szukającym zaginionych skarbów. Były także inne osoby, których nigdy nie podejrzewalibyśmy o to, że zajmą się archeologią. Wśród nich znaleźli się naukowcy ale także awanturnicy, poszukiwacze skarbów.

Razem z nimi podążamy śladami przeszłości, dowiadujemy się jak odczytywano pismo klinowe oraz inne prastare pisma. Autor informuje nas w prostym przekazie jak żyli, tworzyli i porozumiewali się Aztekowie, Majowie, jak powstała Niniwa.

Kultura starożytnych Sumerów, Egipcjan, Azteków czy mieszkańców Pompei staje się naszą kulturą przez te parę chwil, gdy czytamy książkę.

Kto lubi ten rodzaj powieści historycznych, zostanie usatysfakcjonowany, dowie się wiele i zaspokoi ciekawość z odkrywania tajemnych światów, które dzięki ciekawie napisanej książce pochłaniają nas dogłębnie.

Cała książka napisana jest w bardzo przystępny sposób, odrywając nas od codzienności. Autor żyjący w czasach Stalinizmu, nie zapomina o chwaleniu Rosji, ale takie to były czasy, więc nie możemy go za to krytykować bo przecież czasy, w których żyjemy zobowiązują.

Polecam przeczytanie tej książki osobom, które lubią mitologię, książki historyczne oraz interesują się odkryciami. Warta jest przeczytania, ponieważ dzięki niej przenosimy się do światów, których już nigdy nie zobaczymy takimi jakimi były kiedyś.

Bardzo dziękuję wydawnictwu ISKRY za możliwość przeczytania książki.


Katarzyna Markiewicz


Za książkę dziękujemy:

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Za Chiny ludowe - Katarzyna Pawlak - recenzja



Książka „Za Chiny ludoweKatarzyny Pawlak zrodziła się z pasji zmierzającej do poznania wielości kultur i różnorodności Państwa Środka. Z perspektywy obserwatorki i mieszkanki tak ciekawych miast jak Szanghaj i Pekin, a także turystki odwiedzamy dalekie prowincje na południu kraju, a także przy granicy z Birmą, Wietnamem, Koreą Północną i Mongolią.

Spotykając zwykłych ludzi, tak różnych w swoich tradycjach, wychowaniu, kulturze i mentalności, autorka stara się ukazać jak dynamicznie zachodzą zmiany w tym tak szybko rozwijającym się kraju. Portretując chińską rzeczywistość nie bez zdziwienia i dozy ironii komponuje swoistą mozaikę będącą migawkami i wyrywkami codzienności.

Autorka - socjolog, tłumacz i sinolog, musiała niejednokrotnie przebić się przez barierę nieufności i bycia laowajem (cudzoziemcem). Życie w Chinach wyzwalało w niej różnorakie emocje, nierzadko trudne, będące dla niej samej negatywnym zaskoczeniem. Jej udziałem staje się trudna do opisanie samotność, w kraju miliarda trzystu milionów ludzi...

Jak wiele wiemy, a raczej jak niewiele wiemy o Chinach? Na to pytanie musimy sobie sami odpowiedzieć. Książka Katarzyny Pawlak zapewne tę wiedzę pogłębi, a przy okazji wielokrotnie pozwoli szeroko ze zdumienia otworzyć oczy, gdy będziemy przyglądać się obrzędom religijnym, podglądać ludzi w drodze, przy stole zachwycać się nowoczesnością Szanghaju czy Pekinu. 


Mnie najbardziej zainteresował rozdział, w którym autorka odbywa podróż w okolice granicy z Koreą Północną, gdzie bieda widziana z drugiego brzegu rzeki wydaje się być wszechogarniająca miejsce i ludzi, którzy widziani z oddali w jakiś niewyobrażalny sposób pozbawieni są energii życiowej i pełni smutku.

Treść książka wzbogacona została interesującymi zdjęciami i opatrzona słowniczkiem wyrazów i pojęć. Gorąco polecam! 

Recenzję napisała: Beata Solińska