Ile statków kosmicznych potrzeba do zniszczenia cywilizacji na Ziemi? Czy w ogóle dotarłyby na naszą planetę. Teleskopy zobaczyłyby je w ogromnej odległości. Informacja obiegłaby świat w ciągu sekund, wojsko wiedziałoby szybciej. Czy ludzie poszliby rano do pracy, gdyby czarny dysk zasłonił brzeg słońca? Rozumiemy słowo zagłada, mamy w oczach grzyb atomowy. Filmy fantastyczne i książki nauczyły nas reakcji ludzi, rządów i wojska.
Herbert George Wells nie miał takich doświadczeń, gdy pisał "Wojnę światów" w 1898 roku. Kiedy pocisk spadł na Ziemię, nikt się tym nie zainteresował, potem wysyłano depesze do gazet, wiadomość uznano za zabawną. Kiedy z pojazdu wydostali się Marsjanie, przybyło wreszcie wojsko z armatami. Ludzie wciąż chodzili na spacer do Regent's Park i dziwili się, że kolej nie jeździ regularnie. Obdartusy biegały z gazetami, ich cena wzrosła do trzech pensów, jacyś ludzie wywozili swoje rzeczy dorożkami i bicyklami. W tej książce mnie najbardziej zachwyca ów koloryt lokalny: rzeźnik, stróż, chłopak pchający wózek z jabłkami i poselstwo z białą chorągwią.
Marsjanie wysłali wtedy "ledwo dostrzegalny, wąski, cieniutki promyk światła". Nie istniało słowo laser, ale my wiemy, co się stało z ludźmi. Młodzież wybierała się na wieczorną przechadzkę wypełnioną zwykłymi zalotami. Potem zaczęli niszczyć ludzi kroczącymi potworami, motyw ten jest spopularyzowany w filmach, każdy go zna. Marsjanie mieli pudła, z których strzelały gigantyczne płomienie. Wells nazwał je Snopem, biorąc określenie z tego, co widział wokoło: snopy na polu. Marsjanie mieli machiny bojowe i robocze. Jak ważne i decydujące jest nazewnictwo dowodzi Posłowie autorstwa Lema, w wydaniu z roku 1958. Według niego to "pedykulatory" oraz "symbionty" łączące mechanizm z istotą żywą. Jakim problemem było nazewnictwo, powtarzam, gdy nie było rzeczy. Teraz powiemy, że to roboty i sztuczna inteligencja.
A cofnijmy się w historii o tysiące lat, kiedy nie istniały maszyny, no może tylko koło i korba do polewania pól wodą. Wtedy nazwano wypolerowany słup statku kosmicznego "nogą cielca tak gładką". Broń przybyszy to gromy bogów, grzmiący kij, karząca ręką Pana. A czy trzeba najazdu z kosmosu, by zniszczyć naszą cywilizację. Wystarczy wyłączyć prąd. Pstryk.