Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kosmonauci. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kosmonauci. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 20 listopada 2022

Łagodny kosmos


 Powieść Jacka Izworskiego "Gwiezdne szczenię" odznacza się specyficzną atmosferą, jest odmienna od wszystkich powieści o dalekich podróżach w kosmos. 

W tekście "Od redakcji", zamieszczonym na początku tomu, Luiza Dobrzyńska wspomina, że zafascynowała ją nazwa serialu wydawniczego "Kosmos 1999". Czytała wówczas całą dostępną fantastykę, a więc głównie utwory pisarzy Bloku Wschodniego, czyli o tematyce pacyfistycznej, najbardziej przez nią cenionej. Do tego nurtu zalicza powieść Jacka Izworskiego. Jest redaktorką tomu i dzięki niej "nieśmiały koncept wznowienia Jego książki nabrał gwiezdnego wiatru  w żagle i powoli ewoluował"  - jak zauważa we wstępie do powieści Jacek "Franco" Horęzga Redaktor Naczelny w Wydawnictwie  Odmienne Stany Fantastyki, w którym powieść została wydana.  

Powieść opowiada o podróży kosmicznej statkiem "Horsedealer": z Ziemi najpierw poleciał na Kalmerię, a następnie dalej w głąb kosmosu. Wypraw ma być dziesięć, a opisana jest piątą z kolei. Wszystkie nazwano imionami sławnych ludzi. Był Kopernik, Ciołkowski, Gagarin i Carusto, który na początku XXII  wieku odkrył tachiony. Załoga liczyła trzynaście osób, narratorką jest Helena Borek, lekarka. Zna język polski. Urodziła się we Wrocławiu, na terenie Polski, obecnie  na terenie "środkowoeuropejskiego kręgu kulturowego". 

W pomieszczeniu obok sterówki stoi KUPA - Komputer Uniwersalnego Pilotażu i Astronawigacji. Nazwała go Kubusiem, znała przecież polski. Kosmonauci jadali śniadania, wypoczywali, grali w gry, a nawet trochę się nudzili, kiedy nie było pracy. W powieści panuje miła przyjemna atmosfera, będąca odbiciem uroku charakteru Jacka Izworskiego, autora powieści, osoby niezwykłej, wybitnej i skromnej. Chociaż los nie był dla niego łaskawy, lecz teraz jest ceniony i lubiany, a jego utwory niosą nam radość.



niedziela, 24 października 2021

Uwięzieni w Osiedlu na Księżycu

Obudził się. Był w małym pokoiku. Statek kosmiczny "Helios" pozostał na orbicie stacjonarnej. Gdzie lądowniki, gdzie schowali  im skafandry? Czy będą mogli wrócić po wyniki tej tak długiej wyprawy kosmicznej do planet Dzety: te dwie kobiety i siedmiu mężczyzn, których zebrano w sali. Gdzie się znajdują? Trzydzieści metrów pod powierzchnią w Osiedlu L-1. To Księżyc. Gdyby nie sygnały, weszliby od razu na orbitę okołoziemską. Dlaczego im zabroniono wylądować na Ziemi? Bo tam nie można żyć. Tak powiedział człowiek, który ma ich pilnować. 

Na Ziemi są oni, powiedział, i będą przez wiele pokoleń, a mieszkańcy księżycowego osiedla mają przechować ludzką cywilizację, aż tamci znikną. Kim są? Odpowiedzi na to pytanie dowiemy się po przeczytaniu powieści Janusza A. Zajdla "Cylinder van Troffa".

Mieszkańcy osiedla ograniczyli kosmonautom możliwość poruszania się po korytarzach Osiedla. Tuż za ich pomieszczeniami korytarz przedziela krata. Jest zamknięta i nigdy jej nie otwierają. Przybysze nie zamierzają jednak rezygnować ze swoich zamierzeń: muszą się dostać na Ziemię, wszak nie byli na niej dwieście lat.

Chociaż powietrze było czyste, ale niedotlenione, mieszkańcy Osiedla nie dosięgali kosmonautom nawet  do ramienia, ich skóra była blada, w ogóle trudno uwierzyć, że całe pokolenia mogły żyć bez słońca. Jeden z kosmonautów określił ich jako skarlałe blade szczury. Degeneracja nie była głównym powodem dążenia, by dostać się na Ziemię, wyjaśnienie znajdziemy oczywiście w odpowiednim miejscu. Chcieli uciec z Osiedla księżycowego nawet nie ze względu na okropne warunki. 

Zaraz pierwszego dnia spotkali chłopaka o bardzo jasnych włosach, który w tajemnicy wcisnął jednemu  z nich kartkę z podpisem "Komitet do Spraw Powrotu". Lunantropi również planowali ucieczkę z Księżyca, chociaż podobno na Ziemi nie dawało się żyć. Nikt jednak nie wyjaśnił, co tak przerażającego tam się dzieje. Mówiono tylko, że trzeba pozostawać w Osiedlu na Księżycu, aby przyszłe pokolenia mogły kiedyś powrócić na Ziemię. 

Wkrótce kosmonauci


zauważyli, że oddzielająca krata została podniesiona. Chodzili swobodnie po korytarzach, gdyż stwierdzono, że nie są groźni. W telewizji ostrzegli jednak mieszkańców przed nimi. Niewielu do nich podchodziło, nikt nie chciał rozmawiać. Telewizja prezentowała głupie programy rozrywkowe, hałaśliwą muzykę. Drugi jednakże kanał był naukowy i solidny. 

Chłopak z "Komitetu do Spraw Powrotu" zagadnął jednego z nich, by w ukrytym pomieszczeniu omówić możliwości ucieczki. Wkrótce wpadli strażnicy z latarkami i ich wyprowadzili, kosmonauta wyszedł pierwszy i poszedł przed siebie, nie oglądając się, nikt go nie zatrzymał. Strażnicy z latarkami przemykali na każdym z ciemnych korytarzy, drzwi do mieszkań były pozamykany. Straszna była niewola. 

Z jednego z mieszkań dobiegły okrzyki przerażenia, siłą wyciągnięto starszego mężczyznę. Kobieta, ukrywająca się z tyłu, zachęciła kosmonautę do rozmowy w jej mieszkaniu. Wyjaśniła, że starszy mężczyzna musiał iść na emeryturę. Każdy z mieszkańców miał określony wiek na emeryturę, niektórzy jednak wyszarpali sobie specjalne przywileje, stworzyli elitę, rządzili nieuczciwie i w zmowie z jakimiś, o których kobieta nic nie wiedziała, oprócz tego, że byli zramolałymi staruchami, bogatymi i rządzącymi wspólnie z  groźną kliką. Emeryturą nazywano śmierć.  Męża jej wysłano samotnie na Ziemię, jak innych, którzy się sprzeciwiali nikczemnym układom w Osiedlu. Nigdy nie powrócił, podobnie jak inni. Wyłapali ich strażnicy, przemykający się ciemnymi korytarzami, świecąc ludziom w oczy ostrym światłem latarek. "Poszukaj mojego męża, kiedy się znajdziesz na Ziemi". Wiedziała, że da sobie radę. Być może domyśliła się, że planowali ucieczkę. Nie porzucili tej myśli, widząc koszmar życia w Osiedlu. Musicie wszystko porządnie zaplanować, powiedział im Komandor. 


Krążyli po ciemnych korytarzach, aż pewnego dnia natknęli się na coś dziwnego. Jednemu z nich udało się dostać na wyższy poziom poprzez klapę, tam w ciemnym pomieszczeniu  pracowały maszyny. W rogu stał oszroniony zbiornik  napisem: "Uwaga, ciekłe powietrze".